że mi już według myśli padnie, Z tych przyczyn sobie obiecuję snadnie, Wprzód iż sam sędzia bliższy do litości Niż do srogości.
Potym, że wszędzie zna fawor ta sprawa, Kiedy sam winny pod sąd się poddawa, Na ten czas i miecz nie siecze surowy Pokornej głowy.
Znam to, iż w gniewie będąc niecierpliwy, Posłałem ci był wiersz kęs uszczypliwy, Który mi żal mój dyktował obfity W sercu zakryty.
Ale i sama nie jesteś bez winy, Dawszy mi wielkie do tego przyczyny, Gdy jakbyś w odłog dała niepamięci Me szczyre chęci,
Kiedy kto inszy nad zasługi swoje Bez pracy posieść chciał korzyści moje Z twą dobrą
że mi już według myśli padnie, Z tych przyczyn sobie obiecuję snadnie, Wprzod iż sam sędzia bliższy do litości Niż do srogości.
Potym, że wszędzie zna fawor ta sprawa, Kiedy sam winny pod sąd się poddawa, Na ten czas i miecz nie siecze surowy Pokornej głowy.
Znam to, iż w gniewie będąc niecierpliwy, Posłałem ci był wiersz kęs uszczypliwy, Ktory mi żal moj dyktował obfity W sercu zakryty.
Ale i sama nie jesteś bez winy, Dawszy mi wielkie do tego przyczyny, Gdy jakbyś w odłog dała niepamięci Me szczyre chęci,
Kiedy kto inszy nad zasługi swoje Bez pracy posieść chciał korzyści moje Z twą dobrą
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 255
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
do któregoś się modlił/ ten ubogi był bardzo rad/ całował ten krzyż i zradością go przyjął/ ale ta łątka niechciała mu dać/ mówiąc: ach nie ponieważ radością bierzesz niebędziesz go nosił/ i tak wziąwszy Obadwa krzyże/ włożył je na Ramiona Bogatemu który znimi za Drzwi poszeł/ ale był niecierpliwy/ i odrzucił ich od siebie precz/ ten powróciwszy do Domu/ chciał się liczeniem Pieniędzy ucieszyć/ znalzł że wszystkie Talary byli drewniane Krzyże/ to widząc wszedł wrospacz i poszedszy obiesił się. und Parabeln. XXI. Podobieństwo. O trzech nierównych Synach.
OCiec jeden miał trzech Synów/ jeden rano wstawał/ i pilnował
do ktoregoś się modlił/ ten ubogi był bárdzo rad/ cáłował ten krzyż y zradością go przyiął/ ále tá łątká niechciáłá mu dáć/ mowiąc: ách nie poniewasz radoscią bierzesz niebędziesz go nosił/ y ták wziąwszy Obádwá krzyże/ włożył ie ná Rámiona Bogátęmu ktory znimi zá Drzwi poszeł/ ale był niecierpliwy/ y odrzucił ych od siebie precz/ ten powrociwszy do Domu/ chciał się liczęniem Pięniędzy ucieszyć/ ználzł że wszystkie Táláry byli drewniane Krzyze/ to widząc wszedł wrospacz y poszedszy obiesił sie. und Parabeln. XXI. Podobienstwo. O trzech nierownych Synach.
OCiec ieden miał trzech Synow/ ieden ráno wstáwał/ y pilnował
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 37
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
do Gdańska nie wyprawi, gęba i potrzeba potoczna dosyć nie mają, dzieci zadkami połyskują, niedostatek w domu świta, a przecie w nim Musiu Mikiel przy kaganku kraje, deseń układa, do szlaku, jako stronę baranią, defekt materii wyciąga, JejMć do miary coraz się nadstawia, JegoMć jak na ukropie gołym zadkiem siedzi niecierpliwy i bojaźliwy, aby znowu po przydatek do szlaku, na kliny albo falbany do kramu posyłać nie musiał, zostawiwszy na dwa łokcia ostatniego pół chłopa. Pytam na ostatek, skąd nieuważne na siebie tyraństwo silić się w zgryźliwych myślach, trudnych sposobach i niedostatku na te tam wymyślne, nie zawsze cienkiego ciała aparencyje. I już
do Gdańska nie wyprawi, gęba i potrzeba potoczna dosyć nie mają, dzieci zadkami połyskują, niedostatek w domu świta, a przecie w nim Musiu Mikiel przy kaganku kraje, deseń układa, do szlaku, jako stronę baranią, defekt materyi wyciąga, JejMć do miary coraz się nadstawia, JegoMć jak na ukropie gołym zadkiem siedzi niecierpliwy i bojaźliwy, aby znowu po przydatek do szlaku, na kliny albo falbany do kramu posyłać nie musiał, zostawiwszy na dwa łokcia ostatniego pół chłopa. Pytam na ostatek, skąd nieuważne na siebie tyraństwo silić się w zgryźliwych myślach, trudnych sposobach i niedostatku na te tam wymyślne, nie zawsze cienkiego ciała aparencyje. I już
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 288
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Barzo mnie zatem prosił, abym to doniósł marszałkowi nadwornemu koronnemu. Uczyniłem zadosyć jego obligacji, doniosłem marszałkowi, a gdy mnie pytał marszałek, jeżeli mogę bezpiecznie za szczere intencje Sosnowskiego ręczyć i asekurować, tedy odpowiedziałem, że go lepiej będę egzaminować i uczynię relacją, co z niego determinacji wyrozumiem.
Sosnowski niecierpliwy zwłoki, nie widziawszy się ze mną, pojechał sam do marszałka nadwornego koronnego, swoje mu oświadczając ofiary. Przyjechałem do marszałka nadwornego koronnego, wszędzie wprzód szukawszy Sosnowskiego; i tam go zastawszy, trafiłem na koniec dyskursu Sosnowskiego z marszałkiem nadwornym. Widziałem, że mu marszałek żadną miarą nie chciał wierzyć, a
Barzo mnie zatem prosił, abym to doniósł marszałkowi nadwornemu koronnemu. Uczyniłem zadosyć jego obligacji, doniosłem marszałkowi, a gdy mnie pytał marszałek, jeżeli mogę bezpiecznie za szczere intencje Sosnowskiego ręczyć i asekurować, tedy odpowiedziałem, że go lepiej będę egzaminować i uczynię relacją, co z niego determinacji wyrozumiem.
Sosnowski niecierpliwy zwłoki, nie widziawszy się ze mną, pojechał sam do marszałka nadwornego koronnego, swoje mu oświadczając ofiary. Przyjechałem do marszałka nadwornego koronnego, wszędzie wprzód szukawszy Sosnowskiego; i tam go zastawszy, trafiłem na koniec dyskursu Sosnowskiego z marszałkiem nadwornym. Widziałem, że mu marszałek żadną miarą nie chciał wierzyć, a
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 456
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
/ nie ma być przyjmowane od urzędu ani wksięgi wpisane/ ale gdy wyznawa toż uwolniony od kwestyj. Tak to wielki Karzeł Cesarz swoją Konstytucją obwarował art: 58. Abowiem takie na mękach zeznania rozumie iż poniewolne dla strachu i utrapienia. Bo jako mówi prawo par: quaestioni ff de quaestionibus, znajdzie się drugi tak niecierpliwy/ że woli co mu żywnie podasz/ i choć kłamliwie zeznać na się: aniżeli męki katowskie ponosić/ choć wię że przez to kłamliwe wyznanie zginie/ tym się ciesząc (acz to mizerna i opłakana pociecha) że oraz i bezpastwienia da garło. I co też zatym idzie/ że rozmaicie nie tylo na się/
/ nie ma bydź przyimowáne od vrzędu áni wkśięgi wpisane/ ále gdy wyznawa toż vwolniony od kwestyi. Tak to wielki Kárzeł Cesárz swoią Constitutią obwárował art: 58. Abowiem tákie ná mękách zeznania rozumie iż poniewolne dla stráchu y vtrápienia. Bo iako mowi práwo par: quaestioni ff de quaestionibus, znaidźie się drugi ták niećierpliwy/ że woli co mu żywnie podasz/ i choć kłamliwie zeznáć ná się: ániżeli męki kátowskie ponośić/ choć wię że przez to kłámliwe wyznanie zginie/ tym się ćiesząc (ácz to mizerna y opłakáná poćiecha) że oráz y bezpastwięnia da garło. Y co też zátym idźie/ że rozmaićie nie tylo ná się/
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 101
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Franciszek/ żeby bracia Zakonu jego/ dla miłości Chrystusowej (który jako trędowaty chciał być dla nas miany) gdziekolwiekby byli trędowaci/ aby im z pilnością służyli. Bracia zasię jako prawdziwi synowie posłuszeństwa/ z ochotą to czynili. Trafiło się tedy iż na jednym miejscu gdzie chorym służono/ był jeden trędowaty tak złośliwy/ niecierpliwy/ uporny/ iż żaden nie wątpił że go zły duch podżegał. Abowiem bracią którzy mu służyli/ nie tylko okrutnie lżył i sromocił/ ale też bił i rany zadawał. Aż naostatek/ co była nacięższa/ Pana Zbawiciela naszego/ i Naświętszą Matkę jego/ i inne Święte bluźnił. Przeto/ aczkolwiek bracia oni
Fránćiszek/ żeby bráćia Zakonu iego/ dla miłośći Chrystusowey (ktory iáko trędowáty chćiał bydź dla nas miány) gdźiekolwiekby byli trędowáći/ áby im z pilnośćią służyli. Bráćia záśię iáko prawdźiwi synowie posłuszeństwá/ z ochotą to cżynili. Tráfiło sie tedy iż ná iednym mieyscu gdźie chorym służono/ był ieden trędowáty ták złośliwy/ niećierpliwy/ vporny/ iż żaden nie wątpił że go zły duch podżegał. Abowiem bráćią ktorzy mu służyli/ nie tylko okrutnie lżył y sromoćił/ ále też bił y rány zádawał. Aż náostátek/ co byłá naćięższa/ Páná Zbáwićielá nászego/ y Naświętszą Mátkę iego/ y ine Swięté bluźnił. Przeto/ ácżkolwiek bráćia oni
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 104
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
przyjęte. Wiele i innych osobnych Przykładów o tym świętym Mnie Ojcowie nam powiadali. Miedzy inszymi/ jako przełożony chcąc jego cierpliwości jemu od Boga danej sprobować/ gdy przychodził z roboty do Opata aby wziął błogosławieństwo. Starszy odszedszy z miejsca dopuścił mu klęczeć aż do Jutrznie. Potym go strofował/ jakoby miałbyć miłośniekiem próżnej chwały i niecierpliwy/ toż mu potym kazałwstać. Wiedziałbowiem święty Ociec jako to on wszytko męsnie znosił/ i dla tego to dla zbudowania drugich czynił. Tego zasięświętego Miny uczeń to nam o nim powiadał/ iż się dwornie od niego wywiadował/ jeśli go w tym klęczeniu sen nie morzył/ odpowiadał:[...] ek Osekrerz na ziemi klęcząc odprawił.
przyięte. Wiele y inych osobnych Przykłádow o tym świętym Mnie Oycowie nam powiádáłi. Miedzy inszymi/ iáko przełożony chcąc iego ćierpliwośći iemu od Bogá dáney sprobować/ gdy przychodźił z roboty do Opátá áby wźiął błogosłáwieństwo. Stárszy odszedszy z mieyscá dopuśćił mu klęczeć áż do Iutrznie. Potym go strofował/ iákoby miałbydź miłośniekiem prozney chwały y niećierpliwy/ toż mu potym kazałwstáć. Wiedźiałbowiem święty Oćiec iáko to on wszytko męznie znośił/ y dla tego to dla zbudowánia drugich czynił. Tego záśięświętego Miny vczeń to nam o nim powiádał/ iż sie dwornie od niego wywiádował/ iesli go w tym klęczeniu sen nie morzył/ odpowiádáł:[...] ek Osekrerz na ziemi klęcząc odpráwił.
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 175
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
zdrowia pokładają. Bo człowiek, co swych w Bogu ufności nie miewa, Tam naprędzej żegna świat, gdzie się nie spodziewa.
XXVII.
I choć niebezpieczeństwa ujdzie on jednego, Wpada w drugie, płaci grosz cła nieprzebytego; Tak z dziećmi najchytrzejsza liszka maluśkiemi Przed zębami tuszy uść brytana ostremi, Kiedy w ojczystem gaju pasterz niecierpliwy I na zysk, którego się spodziewa stąd, chciwy Ogniem, dymem ostrożnie straszy ją u dziury: Ta wypadszy, pozbywa wnet zdrowia i skóry.
XXVIII.
W sarraceńskie obozy już się przybliżali Rugier z Marfizą, aby skuteczniejszą dali Pomoc swem, a ci widząc to, bogom dziękują, Oczy z wzdychaniem w niebo wysokie
zdrowia pokładają. Bo człowiek, co swych w Bogu ufności nie miewa, Tam naprędzej żegna świat, gdzie się nie spodziewa.
XXVII.
I choć niebezpieczeństwa ujdzie on jednego, Wpada w drugie, płaci grosz cła nieprzebytego; Tak z dziećmi najchytrzejsza liszka maluśkiemi Przed zębami tuszy uść brytana ostremi, Kiedy w ojczystem gaju pasterz niecierpliwy I na zysk, którego się spodziewa stąd, chciwy Ogniem, dymem ostrożnie straszy ją u dziury: Ta wypadszy, pozbywa wnet zdrowia i skóry.
XXVIII.
W sarraceńskie obozy już się przybliżali Rugier z Marfizą, aby skuteczniejszą dali Pomoc swem, a ci widząc to, bogom dziękują, Oczy z wzdychaniem w niebo wysokie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 327
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zdrowia, a zbyć cale uczciwego, Dajże konia, a już żyj, kiedyć żywot miły, A moje zaś tak straszne w oczach twoich siły. Żyj, ale konia nie miej odtąd na czas wszelki, Bo rycerskiemu czynisz stanowi wstyd wielki!” PIEŚŃ XXXI.
XCVIII.
Na te słowa z Ryciardem Gwidon niecierpliwy Dobył miecza i już, już, srogiej pomsty chciwy, Do Serykana leci, aby mu ukazał, Iż z tak przykremi słowy głupie się odważał; Ale go rączo Rynald serdeczny dogoni, Hamuje, trzyma, prosi, nie dopuszcza broni, Mówiąc: „Mnież sił nie staje, ja rąk nie mam swoich,
zdrowia, a zbyć cale uczciwego, Dajże konia, a już żyj, kiedyć żywot miły, A moje zaś tak straszne w oczach twoich siły. Żyj, ale konia nie miej odtąd na czas wszelki, Bo rycerskiemu czynisz stanowi wstyd wielki!” PIEŚŃ XXXI.
XCVIII.
Na te słowa z Ryciardem Gwidon niecierpliwy Dobył miecza i już, już, srogiej pomsty chciwy, Do Serykana leci, aby mu ukazał, Iż z tak przykremi słowy głupie się odważał; Ale go rączo Rynald serdeczny dogoni, Hamuje, trzyma, prosi, nie dopuszcza broni, Mówiąc: „Mnież sił nie staje, ja rąk nie mam swoich,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 453
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Na sławie, na bogactwie, mizerny kaliko, Gruntujesz się! wszytko to okrom cnoty łyko. Przetrze się, aż twe rzeczy ruiną szkaradną Z tobą, jako drzwi z haku, do piekła przepadną. 520. RYCHŁEJ TEN ZNAJDZIE, CO SZUKA, NIŻ TEN, CO CZEKA
Kto czeka, doczeka się, a kto niecierpliwy, Zrazi zająca, w oczy poszczwawszy myśliwy; Bo na cóż kwapić w pewnej herapu nadziei, Słysząc, kiedy ogarzy parują go z kniei? Lecz tego czekać, czego z łasa nikt nie goni — Jakbyś więcierz na wróble stawiał na jabłoni: Z daleka widząc, każdy ptak przed nim ucieka; Rychlej znajdzie,
Na sławie, na bogactwie, mizerny kaliko, Gruntujesz się! wszytko to okrom cnoty łyko. Przetrze się, aż twe rzeczy ruiną szkaradną Z tobą, jako drzwi z haku, do piekła przepadną. 520. RYCHŁEJ TEN ZNAJDZIE, CO SZUKA, NIŻ TEN, CO CZEKA
Kto czeka, doczeka się, a kto niecierpliwy, Zrazi zająca, w oczy poszczwawszy myśliwy; Bo na cóż kwapić w pewnej herapu nadziei, Słysząc, kiedy ogarzy parują go z kniei? Lecz tego czekać, czego z łasa nikt nie goni — Jakbyś więcierz na wróble stawiał na jabłoni: Z daleka widząc, każdy ptak przed nim ucieka; Rychlej znajdzie,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 317
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987