ciężkiej przyść utraty/ i źlę słynąć światu/ Aż ją wnet wysłuchała/ będąc słusznym gniewem Ku mnie o to żarliwa/ że bobkowym drzewem/ Któreś owo widziała/ w oka stanie mgnieniu Ślicznym barzo; jeszcze duch w samym jego drzeniu/ Jeszcze serce skakało pod skorę chropawą/ Gdym je szczupło obłapił. A tą niecną sprawą Sobie sam obrzydzony/ z owego zapału Ciężkom się jej rozpłakał/ i stąd co przyczyną Tak srogiej jej przemiany/ którym darem słyną Drzewa insze u Bogów. Jako Jowiszowi Dąb święty na Dodonie/ kupres Plutonowi/ I Minerwie oliwa: Takew i ja bobek Obrał sobie/ dawszy ten kosztowny Nagrobek I wieczny mu
cięszkiey przyść vtráty/ y źlę słynąć swiátu/ Aż ią wnet wysłucháłá/ będąc słusznym gniewem Ku mnie o to żárliwa/ że bobkowym drzewem/ Ktoreś owo widziáłá/ w oká stánie mgnieniu Slicznym bárzo; ieszcze duch w sámym iego drzeniu/ Ieszcze serce skakáło pod skorę chropáwą/ Gdym ie szczupło obłápił. A tą niecną spráwą Sobie sam obrzydzony/ z owego zapáłu Cięszkom się iey rospłákał/ y ztąd co przyczyną Ták srogiey iey przemiány/ ktorym dárem słyną Drzewá insze v Bogow. Iáko Iowiszowi Dąb swięty ná Dodonie/ kupres Plutonowi/ Y Minerwie oliwá: Tákew y ia bobek Obrał sobie/ dawszy ten kosztowny Nagrobek Y wieczny mu
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 70
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
, czy-li jej jeszcze gardło twe niesyte, aż stoczysz znowu wojska nieużyte?
Na tom was, dzieci moje, uchowała, bym po was jako Nijobe skamiała, lejąc zdrój gorzki i noc, i dzień cały, z przytomnej członkom marmórowym skały?
Czemu na żal mój i na zgubę wieczną broń podnosicie na się ręką niecną? Policzcie pierwej od Lecha pradziady: tak li do wnętrznej zachodzili zwady?
O wyrodkowie, o nie dzieci moje, przodkowie waszy tam nieśli swe zbroje, gdzie Korzyść hojna wabiła i wkoło poczciwym wieńcem wiła Sława czoło!
A wy zaś własne tak plądrując knieje, że dziś nie każdy niwy oracz sieje, ubogich płaczem uszy
, czy-li jej jeszcze gardło twe niesyte, aż stoczysz znowu wojska nieużyte?
Na tom was, dzieci moje, uchowała, bym po was jako Nijobe skamiała, lejąc zdrój gorzki i noc, i dzień cały, z przytomnej członkom marmórowym skały?
Czemu na żal mój i na zgubę wieczną broń podnosicie na się ręką niecną? Policzcie pierwej od Lecha pradziady: tak li do wnętrznej zachodzili zwady?
O wyrodkowie, o nie dzieci moje, przodkowie waszy tam nieśli swe zbroje, gdzie Korzyść hojna wabiła i wkoło poczciwym wieńcem wiła Sława czoło!
A wy zaś własne tak plądrując knieje, że dziś nie każdy niwy oracz sieje, ubogich płaczem uszy
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 182
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995