przestraszonych i rozpędzonych/ żadne urość nie mogło niebezpieczeństwo) ale na obronę każdego zosobna żołnierza/ co się jednak wszytkiego obozu tykało. Bo i chciwość zdobyczy/ dalej żołnierza nie jednego zawodziła/ i lasy dla skrytych a wątpliwych dróg/ szeregiem iść nie dopuszczały/ jeśliby się był chciał hetman rozprawić/ i naród ludzi niecnych wygubić/ trzebaby było na wiele części żołnierza rozwlec/ a tak wojsko roziąć/ jeśli też przy chorągwiach ufce trzymać/ jako zwyczaj i ćwiczenie wojska Rzymskiego potrzebowało/ tedy same lasy były nieprzyjacielowi obroną/ któremu serca i animuszu dostawało na to/ aby w miejscach ukrytych zasadzki czynić/ i rozerwane nasze łowić mógł. A
przestrászonych y rospędzonych/ żadne vrość nie mogło niebespieczeństwo) ale na obronę każdego zosobná żołnierzá/ co sie iednák wszytkiego obozu tykało. Bo y chćiwość zdobyczy/ daley żołnierzá nie iedneg^o^ zawodźiłá/ y lasy dla skrytych á wątpliwych drog/ szeregiem iśdź nie dopuszczały/ ieśliby sie był chćiał hetman rospráwić/ y narod ludźi niecnych wygubić/ trzebaby było na wiele częśći żołnierza rozwlec/ á ták woysko roziąć/ ieśli też przy chorągwiách vfce trzymáć/ iáko zwyczay y ćwiczenie woyska Rzymskiego potrzebowáło/ tedy sáme lasy były nieprzyiaćielowi obroną/ ktoremu serca y ánimuszu dostawało na to/ aby w mieyscach vkrytych zasadzki czynić/ y rozerwáne nasze łowić mogł. A
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 146.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
brały wrone płaty z podłemi szaty.
Ale i ty więc, śrzebrną laską wsparty, proś pilnie Boga o pokój wydarty; nie widzisz, jakie szturmy od twych łotrów dźwiga gród Piotrów?
Czego nie umie, ach, chciwość bezmierna, bo z nią się miesza drużyna niewierna; patrz, co Markowe cierpią dzisia włości od niecnych gości.
Głos zaraźliwy wnieśli tam z Genewy, z czystą pszenicą pomieszał wróg plewy, a nie odwiane, jeśli ta im dłużejwojna posłuży.
O miasto, co je Neptun sam trójzęby wywiódł, spoiwszy ślepe w morzu grzępy, którego dzielność, mądrze wiodąc wiosła, nieba doniosła.
Które się rzymskim mlekiem odchowało,
brały wrone płaty z podłemi szaty.
Ale i ty więc, śrzebrną laską wsparty, proś pilnie Boga o pokój wydarty; nie widzisz, jakie szturmy od twych łotrów dźwiga gród Piotrów?
Czego nie umie, ach, chciwość bezmierna, bo z nią się miesza drużyna niewierna; patrz, co Markowe cierpią dzisia włości od niecnych gości.
Głos zaraźliwy wnieśli tam z Genewy, z czystą pszenicą pomieszał wróg plewy, a nie odwiane, jeśli ta im dłużéjwojna posłuży.
O miasto, co je Neptun sam trójzęby wywiódł, spoiwszy ślepe w morzu grzępy, którego dzielność, mądrze wiodąc wiosła, nieba doniosła.
Które się rzymskim mlekiem odchowało,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 294
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
nie mógł wznieść rogów przeciwko Rzpltej. Będą, jako i do tych czas były, tak wierne oczy i uszy, przed któremi się żadne, o czym przeczuwać nie będziesz mógł, rady twoje nie schronią.
Na ostatek, cóż za nadzieja już Katylino łudziłaby cię jeszcze, ponieważ noc sama swemi ciemnościami zakryć nam twoich niecnych schadzek nie może, ponieważ głos sprzysiężenia się twego przebił się przez ściany domowe, któremi zdało ci się, żeś go zawarł? ponieważ wszystko się odkrywa, wszystko się rozgłasza? uczyń wyrok od swych zamysłów, wierzajże mi. Obskoczony jesteś ze wszech stron, wszystkie układy twoje jaśniejsze nam są nad słońce, które
nie mogł wznieśc rogow przeciwko Rzpltey. Będą, iako i do tych czas były, tak wierne oczy i uszy, przed któremi się żadne, o czym przeczuwać nie będziesz mogł, rady twoie nie schronią.
Na ostatek, cóż za nadzieia iuż Katylino łudziłaby cię ieszcze, ponieważ noc sama swemi ciemnościami zakryć nam twoich niecnych schadzek nie może, ponieważ głos sprzysiężenia się twego przebił się przez ściany domowe, któremi zdało ci się, żeś go zawarł? ponieważ wszystko się odkrywa, wszystko się rozgłasza? uczyń wyrok od swych zamysłow, wierzayże mi. Obskoczony iesteś ze wszech stron, wszystkie układy twoie iaśnieysze nam są nad słonce, które
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 7
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
dwie mile od Rzymu, na gościńcu biegnącym do Witerbu miasta. Przeciwko Katylinie. Z dawna dzielono noc na cztery części, dwie przed północą, dwie po północy. Każda część trzy-godzinna. A taktertia feré vigilia exacta, to jest, o trzeciej godzinie po północy.
Kazałem wraz szukać przeklętego rzemieślnika tych wszystkich niecnych sztuk Gabiniusza, wprzód niżby mógł mieć podejrzenie, żem o tym wiedział. Potymem posłał po Statyliusza, Cetega i Lentula. Ten to zaś stawił się trochę później: podobno że część znaczną nocy strawił przeciwko swemu obyczajowi na pisaniu listów.
Wiele osób co zacniejszych zbiegszy się do mnie na tę wieść nową z
dwie mile od Rzymu, na gościńcu biegnącym do Witerbu miasta. Przeciwko Katylinie. Z dawna dzielono noc na cztery części, dwie przed północą, dwie po północy. Każda część trzy-godzinna. A taktertia feré vigilia exacta, to iest, o trzeciey godzinie po północy.
Kazałem wraz szukać przeklętego rzemieślnika tych wszystkich niecnych sztuk Gabiniusza, wprzod niżby mogł mieć podeyrzenie, żem o tym wiedział. Potymem posłał po Statyliusza, Cetega i Lentula. Ten to zaś stawił się trochę poźniey: podobno że część znaczną nocy strawił przeciwko swemu obyczaiowi na pisaniu listow.
Wiele osob co zacnieyszych zbiegszy się do mnie ná tę wieść nową z
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 61
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
roku Chcecie znosić, lub sionie w swoim ćmić obłoku. Powiedzcież mi: Jakie by posiedzenie było, By z niego poufanie przyjazne schodziło? Byłyżby żarty spólne i wesołe mowy, Które zwykły przychodzić od swobodnej głowy? Poufanie wesołość, a wesołość żarty, Żarty noszą wszelakim mowom plac otwarty, Nielube pomilczenie, niecnych myśli gniazdo, I do spraw nieprzystojnych nieomylną jazdą. Co by mi za myśl dobra, albo li biesiada, Gdzie z regestru nieznośne strach prawa zakłada? Kiedy mowa w tarasiech, którą bojaźń tłumie,
A język przed powagą i mów. nie umie! Sam Jupiter nie zawsze strzel piorunami, Podczas z swą się Junoną
roku Chcecie znosić, lub sionie w swoim ćmić obłoku. Powiedzcież mi: Jakie by posiedzenie było, By z niego poufanie przyjazne schodziło? Byłyżby żarty spólne i wesołe mowy, Które zwykły przychodzić od swobodnej głowy? Poufanie wesołość, a wesołość żarty, Żarty noszą wszelakim mowom plac otwarty, Nielube pomilczenie, niecnych myśli gniazdo, I do spraw nieprzystojnych nieomylną jazdą. Co by mi za myśl dobra, albo li biesiada, Gdzie z regestru nieznośne strach prawa zakłada? Kiedy mowa w tarasiech, którą bojaźń tłumie,
A język przed powagą i mów. nie umie! Sam Jupiter nie zawsze strzel piorunami, Podczas z swą się Junoną
Skrót tekstu: GawBukBar_II
Strona: 136
Tytuł:
Bukolika albo sielanki nowe
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965