przeciwko Wschodowi słońca, jakoby Wojskiem wielkim w lesie czarującym, znacznie przestraszył, że uchodzić musiał, a sam z podjazdem nie wielkim wypadszy z lasa, uchodzącego nieprzyjaciela zniósł, i za to od stanów Polskich Przemysław obrany na Tron, i nazwany LESZEK I. Ten spokojnie panował, ale bez potomnie zszedł z tego świata w niedługim czasie. Po śmierci jego Stany Polskie zgromadzone w Krakowie, unikając emulacyj, z Rady swojej decydowali miedzy sobą, że ktoby na zajutrz na koniu pierwszy dobiegł do Kolumny na to wystawionej pod Pramnikiem; ten miał być Książęciem Polskim. Leszek jeden zuchwały na miejscu Mety, goździe ostre powbijał w ziemię, dla siebie ścieżkę
przećiwko Wschodowi słońca, jakoby Woyskiem wielkim w leśie czarującym, znacznie przestraszył, że uchodźić muśiał, á sam z podjazdem nie wielkim wypadszy z lasa, uchodzącego nieprzyjaćiela zniósł, i za to od stanów Polskich Przemysław obrany na Tron, i nazwany LESZEK I. Ten spokoynie panował, ale bez potomnie zszedł z tego świata w niedługim czaśie. Po smierći jego Stany Polskie zgromadzone w Krakowie, unikaiąc emulacyi, z Rady swojej decydowali miedzy sobą, że ktoby na zajutrz na koniu pierwszy dobiegł do Kolumny na to wystawioney pod Pramnikiem; ten miał być Xiążęćiem Polskim. Leszek jeden zuchwały na mieyscu Mety, goźdźie ostre powbijał w źiemię, dla śiebie śćieszkę
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 6
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
tu wrócił, A zaraz oczy wszystkich ku sobie obrócił, Wszystkich serca, że i pan przy boku go swoim Rachfał Leszczyński, kasztelan łędzki, potem biskup płocki. Jan Leszczyński kasztelan brzeski, radziejewski słuchowski starosta.
Prędko potem posadził, i starostwem dwoim, Radziejewskiem po ojcu i słuchowskiem drugiem Znacznie ukontentował, a w czasie niedługim, Toż się łaska a oraz i dostojność zlała Na jego jedynaka napotem Rachfała, Gdy tamże na Kujawach brzeskim wojewodą I razem był starostą. Co że snać przeszkodą I wbrew było uchwalom niedawno sejmowym, Uczynił to dla zgody i przykładu owym, Co się na zakazane prawem pną honory, Że pierwszy wstał z senatu.
tu wrócił, A zaraz oczy wszystkich ku sobie obrócił, Wszystkich serca, że i pan przy boku go swoim Rachfał Leszczyński, kasztelan łędzki, potem biskup płocki. Jan Leszczyński kasztelan brzeski, radziejewski słuchowski starosta.
Prędko potem posadził, i starostwem dwoim, Radziejewskiem po ojcu i słuchowskiem drugiem Znacznie ukontentował, a w czasie niedługim, Toż się łaska a oraz i dostojność zlała Na jego jedynaka napotem Rachfała, Gdy tamże na Kujawach brzeskim wojewodą I razem był starostą. Co że snać przeszkodą I wbrew było uchwalom niedawno sejmowym, Uczynił to dla zgody i przykładu owym, Co się na zakazane prawem pną honory, Że pierwszy wstał z senatu.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 112
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
śmierci: więc do boleśnego Ciało przybiwszy łoża, przymusiła Obóz opuścić a do ojczystego Zamku powrócić z marsowego pola: Do swego tedy przybył Koniecpola.
Gdzie przez tygodni kilka pomieszkawszy, Gdy się zdał sobie nieco pokrzepiony, Ruszył do Brodów, tam trochę spocząwszy, Gorączką coraz cięższą osłabiony,
Do Podhorzec się sprowadzić kazawszy, W niedługim czasie, na sercu skruszony, W łaskawe ręce stwórcy wszechmocnego, Ducha wypuścił błogosławionego.
I takci poległ królestwa polskiego Mądry senator i bojownik śmiały, Filar ojczyzny, domu przesławnego Światło ozdobne, bohatyr wspaniały, Prawowierny syn kościoła rzymskiego: Który, póki mu świata niezajźrzały Okrutne Parki, swój stan pobożnością I obyczajów zdobił układnością
śmierci: więc do boleśnego Ciało przybiwszy łoża, przymusiła Obóz opuścić a do ojczystego Zamku powrócić z marsowego pola: Do swego tedy przybył Koniecpola.
Gdzie przez tygodni kilka pomieszkawszy, Gdy się zdał sobie nieco pokrzepiony, Ruszył do Brodów, tam trochę spocząwszy, Gorączką coraz cięższą osłabiony,
Do Podhorzec się sprowadzić kazawszy, W niedługim czasie, na sercu skruszony, W łaskawe ręce stwórcy wszechmocnego, Ducha wypuścił błogosławionego.
I takci poległ królestwa polskiego Mądry senator i bojownik śmiały, Filar ojczyzny, domu przesławnego Światło ozdobne, bohatyr wspaniały, Prawowierny syn kościoła rzymskiego: Który, póki mu świata niezajźrzały Okrutne Parki, swój stan pobożnością I obyczajów zdobił układnością
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 353
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ostatku zawięznąć musi: tak i ten który swej wiecznej naznaczonej a dziedzicznym prawem zapisanej daniny nie upatrując/ ani do niej jako do swej własności nie zmierzając/ tylko te znikome bydlętom/ własne pastwy zobie/ a zakazane i zagrożone uciechy tu i owdzie urywa/ i kradnie: jako nikczemny wyrodek uczciwego Boskiego Domu/ hańbą po niedługim swym z beztwieniu się często na samych swych bydlęcych zapędach zgoniony/ aby więcej wysokiej rozumnego człowieka Ródzinie wstydu niezadawał/ tam stąd na wieki nie wyirzy/ wrzucon i zarzucon bywa. Żałosny opłakany stanie! mizerna kondycjo! a zwłaszcza gdy kto nie tylko wysokim rozumnego człowieka urodzeniem/ ale nad to bystrym dowcipem/ piękną urodą
ostatku zawięznąć muśi: tak y ten ktory swey wieczney naznaczoney á dźiedźicznym prawem zapisaney dániny nie upatruiąc/ ani do niey iako do swey własnośći nie zmierzaiąc/ tylko te znikome bydlętom/ własne pastwy zobie/ á zakazane y zagrożone ućiechy tu y owdźie urywa/ y kradnie: iako nikczemny wyrodek uczćiwego Boskiego Domu/ hańbą po niedługim swym z bestwieniu się często na samych swych bydlęcych zapędach zgoniony/ aby więcey wysokiey rozumnego człowieka Rodźinie wstydu niezadawał/ tam ztąd na wieki nie wyirzy/ wrzucon y zarzucon bywa. Załosny opłakany stanie! mizerna kondycio! á zwłaszcza gdy kto nie tylko wysokim rozumnego człowieka urodzeniem/ ale nad to bystrym dowćipem/ piękną urodą
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 2
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
dopadszy koni, Popioły męża rzucam; a gdzie oczy Niosą mię, tam się nędzna Dydo tłoczy. Wyrwana bratu, i głuchemu morzu, W cudzym wygnanką opadam podwórzu; I grunt dla siebie dość kupuję skromny, Którym ci dała, człeku wiarołomny. Buduję potym miasto w nim ogromne, Wstają wysokie mury i niezłomne W niedługim czasie, z okolicznych dziwem; Na co sąsiedzi okiem patrzą krzywem. Aż wkrótce wojny, aż pielgrzymka licha; Biorę tarcz, com już siedzić miała cicha; I ledwie kończę bramy miejskie, zaraz Z ludźmi wypadać muszę jako na raz. Tysiącem mogę Amoratów liczyć, Co mię w małżeństwo sobie chcieli życzyć; Pytając
dopadszy koni, Popioły mężá rzucam; á gdźie oczy Niosą mię, tám się nędzna Dydo tłoczy. Wyrwana brátu, y głuchemu morzu, W cudzym wygnánką opadam podworzu; Y grunt dla śiebie dość kupuię skromny, Ktorym ći dáłá, człeku wiárołomny. Buduię potym miásto w nim ogromne, Wstáią wysokie mury y niezłomne W niedługim czáśie, z okolicznych dźiwem; Ná co sąśiedźi okiem pátrzą krzywem. Aż wkrotce woyny, áż pielgrzymká licha; Biorę tarcz, com iuż śiedźić miáłá ćicha; Y ledwie kończę brámy mieyskie, záraz Z ludźmi wypádáć muszę iáko ná raz. Tyśiącem mogę Amorátow liczyć, Co mię w małżeństwo sobie chćieli życzyć; Pytáiąc
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 93
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
wszyscy Ś. Annie w opiekę oddają. NAWIGACYJEJ MORSKIEJ ROZDZIAŁ DRUGI ARGUMENT Okręt za posłusznym wiatrem dobrze żegluje, lecz nauklerowie, że nic na morzu nie widzą, z tęskności ziemskie sobie ozdoby i przechadzki wspominają. Potym się z okrętami olenderskiemi, których siedm płynęło, z radością potykają. Z któremi jako się pominęli, w niedługim czasie delfinowie morscy z wody się pokazują i z sobą igrają, czemu się jeden bosman przypatrując o bliskich szturmach z tego praktykuje. Ale Marynarz, połajawszy go o to, sam wszytkich cieszy i nazajutrz przeciwko Roztokowi przypłynąwszy — dobrej myśli z Polakami zażywa. Którzy rozumiejąc, że prędko w Lubeku stanąć mieli, wszystkich — prowijantu
wszyscy Ś. Annie w opiekę oddają. NAWIGACYJEJ MORSKIEJ ROZDZIAŁ DRUGI ARGUMENT Okręt za posłusznym wiatrem dobrze żegluje, lecz nauklerowie, że nic na morzu nie widzą, z tęskności ziemskie sobie ozdoby i przechadzki wspominają. Potym się z okrętami olenderskiemi, których siedm płynęło, z radością potykają. Z ktoremi jako się pominęli, w niedługim czasie delfinowie morscy z wody się pokazują i z sobą igrają, czemu się jeden bosman przypatrując o bliskich szturmach z tego praktykuje. Ale Marynarz, połajawszy go o to, sam wszytkich cieszy i nazajutrz przeciwko Roztokowi przypłynąwszy — dobrej myśli z Polakami zażywa. Którzy rozumiejąc, że prędko w Lubeku stanąć mieli, wszystkich — prowijantu
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 56
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
On tedy będąc zatrwożony nie mógł nic odpoiwedziec. Ociec znowu pyta/ skądby był? Tedy zawstydzony rzecze: Jam jest syn wasz. A on: A poco żeś przyszedł? On wstydając się wyznać prawdy/ rzekł: Miłość ku wam uczyniła/ żem się wrócił. I został tam. Po niedługim czasie wpadł w grzech nieczysty/ za co od ojca rozmaiće był dręczn/ nieszczęśliwy żadnej pokuty nie czyniąc/ został na świecie. Ibiedem nu: 20. et 30. Diabeł. Diabeł. Diabeł. Przykład IX. Diabeł/ w osobie Chrystusowej starca pokornego i nabożnego zwieśdź nie mógł. 205.
BYł jeden starzec który
On tedy będąc zátrwożony nie mogł nic odpoiwedźiec. Oćiec znowu pyta/ zkądby był? Tedy záwstydzony rzecze: Iam iest syn wász. A on: A poco żeś przyszedł? On wstydáiąc sie wyznác prawdy/ rzekł: Miłosć ku wam vczyniłá/ żem sie wroćił. Y został tam. Po niedługim czáśie wpadł w grzech nieczysty/ za co od oycá rozmáiće był dręczn/ niesczęśliwy żadney pokuty nie czyniąc/ został ná świećie. Ibiedem nu: 20. et 30. Dyabeł. Dyabeł. Dyabeł. PRZYKLAD IX. Dyabeł/ w osobie Chrystusowey stárcá pokornego y nabożnego zwieśdź nie mogł. 205.
BYł ieden stárzec ktory
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 215
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Za wyjachaniem do nich podstarościego wieliskiego z trochą coś ludzi, przyszło do strzelania do siebie, w którym pisarz zamkowy wieliski zabit, a z tamtej strony coś też koni postrzelanych. Ale od Kijowa, iż komisarze strony koronny dla swych jakichsi zatrudnienia s i śmierci jednego z nich nie wyjachali, Moskwa nie zastawszy nikogo, w niedługim potym czasie wielki przepych uczynieła: nasławszy na osadę nową kniaziów Wiśniowieckich, Przyłukę, znieśli ją,
zburzyli, ludzie w niej pobili, k temu kupcom, którzy byli po poślech na Moskwje zostali, pobrali ich majętności i towary, niektórych mieli w więzieniu, drugich niepocześnie z ziemie wyprowadzili. Zaczym oglądać się i
Za wyjachaniem do nich podstarościego wieliskiego z trochą coś ludzi, przyszło do strzelania do siebie, w którym pisarz zamkowy wieliski zabit, a z tamtej strony coś też koni postrzelanych. Ale od Kijowa, iż komisarze strony koronny dla swych jakichsi zatrudnienia s i śmierci jednego z nich nie wyjachali, Moskwa nie zastawszy nikogo, w niedługim potym czasie wielki przepych uczynieła: nasławszy na osadę nową kniaziów Wiśniowieckich, Przyłukę, znieśli ją,
zburzyli, ludzie w niej pobili, k temu kupcom, którzy byli po poślech na Moskwie zostali, pobrali ich majętności i towary, niektórych mieli w więzieniu, drugich niepocześnie z ziemie wyprowadzili. Zaczym oglądać się i
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 248
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
Świat Polski mdleje. Czterech Hetmanów prędkie wraz zejście z tego świata temi czasy.
Już już Hetmani Wszyscy poddani Fatom, po zgonie
W jednymże czasie W śmiertelnej prasie Czterech ich tonie.
DONHOF z SIENIAWĄ Refleksje.
Sławą, Buławą I Krwią złączeni,
Wtąż CHOMENTOWSKIE I POCIEJOWSKIE Zycie się mieni:
Jeden za drugim W czasie niedługim Jak na wyścigi
Lecą z Fortuny, Wraz pod całuny Śmiertelnej ligi.
O! nieużyte, W swojej ukryte Nagłości Fata:
I także mściwie Ach! nieszczęśliwie Paść mogła strata,
Oraz tyraństwo, DUCHOWNE.
Na całe Państwo, Ze się zmieniły
Ozdobne cztery W Koronie sfery Gdy się zaćmiły:
Płacz! płacz rozumny Lechu
Swiát Polski mdleie. Czterech Hetmánow prętkie wraz zeyśćie z tego świátá temi czasy.
Iuż iuż Hetmáni Wszyscy poddáni Fátom, po zgonie
W iednymże czáśie W śmiertelney práśie Czterech ich tonie.
DONHOFF z SIENIAWĄ REFLEXYE.
Sławą, Bułáwą Y Krwią złączeni,
Wtąż CHOMENTOWSKIE Y POCIEIOWSKIE Zyćie się mieni:
Ieden zá drugim W czáśie niedługim Iák ná wyśćigi
Lecą z Fortuny, Wraz pod cáłuny Smiertelney ligi.
O! nieużyte, W swoiey ukryte Nagłośći Fátá:
Y tákże mśćiwie Ach! nieszczęśliwie Páść mogłá strátá,
Oraz tyráństwo, DVCHOWNE.
Ná cáłe Páństwo, Ze się zmieniły
Ozdobne cztery W Koronie sfery Gdy się záćmiły:
Płácz! płácz rozumny Lechu
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 72
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
dać, czego doznałeś, przekradać. 55. NIE ODGRZEBAJ SIĘ, KIEDY CIĘ NIE UGARA
Najdują się tak głupi i ludzie tak skrzętni, Na stan i kondycyją, na się niepamiętni, Że chociaż się ich z żadnej miary co nie tycze, Mieszając w to, przynoszą sami na się bicze (Chociaż w czesie niedługim srodze będą żalić), Byle z rezolucyją przed ludźmi pochwalić. Nie darmo ich przypowieść napomina stara: Szkoda by się odgrzebać, kiedy nie ugara. Szkoda do cudzej zwady abo rady mieszać, Kiedy dwaj karty grają, nad nimi się wieszać: Choćby słowa nie przerzekł, ten, co resztą ściga, Rozumie, że
dać, czego doznałeś, przekradać. 55. NIE ODGRZEBAJ SIĘ, KIEDY CIĘ NIE UGARA
Najdują się tak głupi i ludzie tak skrzętni, Na stan i kondycyją, na się niepamiętni, Że chociaż się ich z żadnej miary co nie tycze, Mieszając w to, przynoszą sami na się bicze (Chociaż w czesie niedługim srodze będą żalić), Byle z rezolucyją przed ludźmi pochwalić. Nie darmo ich przypowieść napomina stara: Szkoda by się odgrzebać, kiedy nie ugara. Szkoda do cudzej zwady abo rady mieszać, Kiedy dwaj karty grają, nad nimi się wieszać: Choćby słowa nie przerzekł, ten, co resztą ściga, Rozumie, że
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 38
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987