dwie przyniesiono.
10^go^ jeździłem na szpacjer z jejmością oglądać pustynie dóbr tyszkiewiczowskich, to jest Bystrzyka, miejsca pięknego, Machnówki zamku murowanego, Żyżelewa, Białopola miejsca swobody i sposobnego do fortecy. Kilka dni bawiłem się objeżdżając desertam arabiam. W dzień Bożego Wstąpienia o zachodzie słońca, w dzikich polach spotkałem się z niedźwiedziem bardzo wielkim, którego samotrzeć na koniach goniąc, bez strzelania spisami alias dzidami zabiliśmy; szczwacza mego Stawińskiego chcącego dobijać, gdy się świeżył, za nogę porwał i szkodliwie zeżwał. Sarn koło Białopola siła widzieliśmy, nie strachających się jak bydło.
25^go^ był u mnie ip. Mikulski dla zgody komplanując się przy wizycie
dwie przyniesiono.
10^go^ jeździłem na szpacyer z jejmością oglądać pustynie dóbr tyszkiewiczowskich, to jest Bystrzyka, miejsca pięknego, Machnówki zamku murowanego, Żyżelewa, Białopola miejsca swobody i sposobnego do fortecy. Kilka dni bawiłem się objeżdżając desertam arabiam. W dzień Bożego Wstąpienia o zachodzie słońca, w dzikich polach spotkałem się z niedźwiedziem bardzo wielkim, którego samotrzeć na koniach goniąc, bez strzelania spisami alias dzidami zabiliśmy; szczwacza mego Stawińskiego chcącego dobijać, gdy się świeżył, za nogę porwał i szkodliwie zeżwał. Sarn koło Białopola siła widzieliśmy, nie strachających się jak bydło.
25^go^ był u mnie jp. Mikulski dla zgody komplanując się przy wizycie
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 75
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
zamczyste jako szafę miniaturowaną. Przypadła tam uroczystość św. Krzysztofa patrona mego, więc tam spowiadałem się i komunikowałem u oo. jezuitów.
26^go^. Do Likemfelku złej drogi górami z Loju mil 4.
t 27go. Do Furku mil 3 złej drogi. Do Szaulingu mil 3 złej drogi: tu nas chciał gospodarz niedźwiedziem uczęstować.
28^go^. Do Potu arcyprzeklętą drogą skałami i błotami mil 3: tam są wody zdrowe, i dla tego od wanien, których tam zażywają nazywa się miejsce Pot. Nie masz miasteczka, tylko austeria. Znaleźliśmy dwóch kawalerów na lekach. Do Karyntii prowincji niemieckiej mila. 29^go^. Do Maufrogu mil 5.
zamczyste jako szafę miniaturowaną. Przypadła tam uroczystość św. Krzysztofa patrona mego, więc tam spowiadałem się i komunikowałem u oo. jezuitów.
26^go^. Do Likemfelku złéj drogi górami z Loiu mil 4.
t 27go. Do Furku mil 3 złéj drogi. Do Szaulingu mil 3 złéj drogi: tu nas chciał gospodarz niedźwiedziem uczęstować.
28^go^. Do Potu arcyprzeklętą drogą skałami i błotami mil 3: tam są wody zdrowe, i dla tego od wanien, których tam zażywają nazywa się miejsce Pot. Nie masz miasteczka, tylko austerya. Znaleźliśmy dwóch kawalerów na lekach. Do Karyntyi prowincyi niemieckiéj mila. 29^go^. Do Maufrogu mil 5.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 78
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, na podziemnej części nieba: który iż się tam trochę nachylił ku południowej stronie, przetoż bywa rzeczon odpołudniowy. Powieda ty tedy Poety, że szlak szeroka krzywizną wskoś oddzielony, chroni się przyośka podziemnego niebieskiego, polum antarcticum, to jest, oddalony jest od niego. Hhh I Niedźwiedzia z północym wiatrem złączonego. Niedźwiedziem tu zowie Foebus wozy niebieskie, na głowami naszymi u przyośka górnego będące: dla tego je tak nazywali Grekowie, że te gwiazdy Jupiter (wedle mniemania ich) porobił z Niedźwiedzice takiej, która przedtym była gamratką jego, i z Arkasa syna jej i o tym także przyośku powieda, że jest oddalony od koła zwierzęcego
, ná podźiemney częśći niebá: ktory iż się tám trochę nachylił ku południowey stronie, przetoż bywa rzeczon odpołudniowy. Powieda ty tedy Poety, że szlák szeroka krzywizną wskoś oddzielony, chroni sie przyośka podźiemnego niebieskiego, polum antarcticum, to iest, oddalony iest od niego. Hhh Y Niedźwiedźiá z pułnocnym wiátrem złączonego. Niedźwiedźiem tu zowie Phoebus wozy niebieskie, ná głowámi nászymi v przyośká gornego będące: dla tego ie tak názywáli Graekowie, że te gwiazdy Iupiter (wedle mniemania ich) porobił z Niedźwiedźice tákiey, ktora przedtym była gamratką iego, y z Arkásá syna iey y o tym także przyośku powieda, że iest oddalony od kołá źwierzęcego
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, nakoniec wiedzą i z Szwecji. Spytasz której: od kogoś te rzeczy słyszała? - Rzecze: mąż mi powiedział, kiedym go pytała. - A twój mąż skąd to wie? - Ona: wżdyć nie głuchy Na gorzałce pijęcy wczora pod kożuchy, Słyszał też tam od kogoś; ba i pod Niedźwiedziem, Kiedy był w poniedziałek z cechu obesłany. Ja to słysząc od niego, na smatruz-em poszła Do swoich towarzyszek, wszytkom im odniosła. Bo kiedy targu nie masz, czym się bawić mamy, Napiwszy się gorzałki, to sobie gadamy. Garbarki, te stateczne, bo w pojśrzodku siedzą, O nowinach z
, nakoniec wiedzą i z Szwecyej. Spytasz której: od kogoś te rzeczy słyszała? - Rzecze: mąż mi powiedział, kiedym go pytała. - A twój mąż skąd to wie? - Ona: wżdyć nie głuchy Na gorzałce pijęcy wczora pod kożuchy, Słyszał też tam od kogoś; ba i pod Niedźwiedziem, Kiedy był w poniedziałek z cechu obesłany. Ja to słysząc od niego, na smatruz-em poszła Do swoich towarzyszek, wszytkom im odniosła. Bo kiedy targu nie masz, czym się bawić mamy, Napiwszy się gorzałki, to sobie gadamy. Garbarki, te stateczne, bo w pojśrzodku siedzą, O nowinach z
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 29
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
przed nim w nogi, Chociaż ma przyrodzoną broń, tak wielkie rogi,
Którą mógłby swej mocy nie ze psem próbować, Ale z słoniem i ze lwem bezpiecznie kosztować. - Powiedział na to ojciec: „Mam ja dosyć siły, Którąbym się potykać mógł, mój synu miły, Ze lwem, z smokiem, niedźwiedziem, gdyż źwirząt niewiele
Jest, coby lepszą miały broń przy swoim ciele.
Ale mam coś dziwnego w sobie z przyrodzenia, Co mi wszystkę moc jakoś foremnie odmienia, Iż skoro psy usłyszę, wnet mię strach zdejmuje, Moc i władza odemnie wszystka odstępuje".
Tak kowal nie ukuje, komu przyrodzenie,
przed nim w nogi, Chociaż ma przyrodzoną broń, tak wielkie rogi,
Którą mógłby swej mocy nie ze psem próbować, Ale z słoniem i ze lwem bezpiecznie kosztować. - Powiedział na to ojciec: „Mam ja dosyć siły, Którąbym się potykać mógł, mój synu miły, Ze lwem, z smokiem, niedźwiedziem, gdyż źwirząt niewiele
Jest, coby lepszą miały broń przy swoim ciele.
Ale mam coś dziwnego w sobie z przyrodzenia, Co mi wszystkę moc jakoś foremnie odmienia, Iż skoro psy usłyszę, wnet mię strach zdejmuje, Moc i władza odemnie wszystka odstępuje".
Tak kowal nie ukuje, komu przyrodzenie,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 35
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
komu tego stawa, Atoli komu tego niedostanie, Prócz cząstki z nieba, ten za fraszkę stanie. DOKTOR TENŻE
Doktorskiej słuchać powinien pan rady, A doktor pańskie zań ma jeść obiady. Jak kaznodzieja, tak i doktor zgoła Inaczej żyją, niż ich każe szkoła. TURNIEJA NIEDŹWIEDZIA Z BYKIEM
Mężny z srogim niedźwiedziem byk pojedynkował. Ów rogiem, ten sam sobą wiele dokazował, Ten go kona powałem, ów się zaś gdy krzepi, Jako piłą w zgórę go rogiem rzuci lepij. Potem się wzajem zewrą wszytką mocą, rykiem, Chcąc mężniejszym ten nad tym usieść pasownikiem. Lecz gdy obaj w jednakiej sile się uznają, Choć
komu tego stawa, Atoli komu tego niedostanie, Prócz cząstki z nieba, ten za fraszkę stanie. DOKTOR TENŻE
Doktorskiej słuchać powinien pan rady, A doktor pańskie zań ma jeść obiady. Jak kaznodzieja, tak i doktor zgoła Inaczej żyją, niż ich każe szkoła. TURNIEJA NIEDŹWIEDZIA Z BYKIEM
Mężny z srogim niedźwiedziem byk pojedynkował. Ów rogiem, ten sam sobą wiele dokazował, Ten go kona powałem, ów się zaś gdy krzepi, Jako piłą w zgórę go rogiem rzuci lepij. Potem się wzajem zewrą wszytką mocą, rykiem, Chcąc mężniejszym ten nad tym usieść pasownikiem. Lecz gdy obaj w jednakiej sile się uznają, Choć
Skrót tekstu: GawHelBar_II
Strona: 122
Tytuł:
Gaj zielony... [Helikon]
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, nic po niem: Osłem go albo wołem nazwać, a nie koniem; I to osieł juki, wół pług dźwiga Cererze, Ten darmo w malowanej obrok psuje derze. Ciągnie się na niedźwiedziej skórze brytan tłusty; Wypadnie żywy abo wilk nań twardousty, Choćby i chciał, nie może, obciążony sadłem, Z niedźwiedziem się ogromnym, z wilkiem łomać zjadłem. A jeśli w domu, szczeka, kiedy się napuszy, Tak tubalnie, że w piekle Cerbera zagłuszy; W polu pod się z ogonem. Woła na sejmiku Szlachcic o wolność, wodze puściwszy w języku, Choć mu jej nikt nie bierze; przed ordą się kryje,
, nic po niem: Osłem go albo wołem nazwać, a nie koniem; I to osieł juki, wół pług dźwiga Cererze, Ten darmo w malowanej obrok psuje derze. Ciągnie się na niedźwiedziej skórze brytan tłusty; Wypadnie żywy abo wilk nań twardousty, Choćby i chciał, nie może, obciążony sadłem, Z niedźwiedziem się ogromnym, z wilkiem łomać zjadłem. A jeśli w domu, szczeka, kiedy się napuszy, Tak tubalnie, że w piekle Cerbera zagłuszy; W polu pod się z ogonem. Woła na sejmiku Szlachcic o wolność, wodze puściwszy w języku, Choć mu jej nikt nie bierze; przed ordą się kryje,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 620
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pazury. Tańcują też po dudkach, to prawda, niedźwiedzie, Kiedy im w nos żelazne wędzidło zawiedzie; Tańcują, lecz pod kijem po staremu mruczą, Ani się mówić, ani czytać nie nauczą, Ani członków w ciele swym nigdy nie odmienią, Ani, którą ten porósł, sierci nie wylenią. Człowiek się stał niedźwiedziem, skoro go swym mlekiem Wychował; niedźwiedź nigdy nie stanie człowiekiem. 214. PARADOKsUM TEOLOGICUM
Tak Bóg umiłował świat, że zań wydał syna. Czemuż na nim odrzucił Chrystus poganina? Mówiąc: do izraelskich tyłkom przyszedł owiec. Jako to dwoje zgodzić, teologu? powiedz. Sami Żydzi, że się tak po
pazury. Tańcują też po dudkach, to prawda, niedźwiedzie, Kiedy im w nos żelazne wędzidło zawiedzie; Tańcują, lecz pod kijem po staremu mruczą, Ani się mówić, ani czytać nie nauczą, Ani członków w ciele swym nigdy nie odmienią, Ani, którą ten porósł, sierci nie wylenią. Człowiek się stał niedźwiedziem, skoro go swym mlekiem Wychował; niedźwiedź nigdy nie stanie człowiekiem. 214. PARADOXUM THEOLOGICUM
Tak Bóg umiłował świat, że zań wydał syna. Czemuż na nim odrzucił Chrystus poganina? Mówiąc: do izraelskich tyłkom przyszedł owiec. Jako to dwoje zgodzić, teologu? powiedz. Sami Żydzi, że się tak po
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 640
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z winem, na drugim dzbanek holenderski, obadwa w ramach prostych. 179. Obraz na którym Adama z Ewą anioł z raju wygania, na blasze, w ramach złocistych, gładkich. 180. Obrazek na którym domostwo holenderskie, a kucharka mleko zlewa, w ramach miedzią złoconych. 181. Obrazek na którym brytany z niedźwiedziem, w ramach złocistych. 182. Obrazów para, na których różne kwiecia w dzbankach malowane, w ramach złocistych. Nb. Erratum, bez ramek . 183. Obrazek na deszcze, tulipany i inne kwiecia, morele, bez ramy. Nb. Ten jest u Apelesa malarza 184. Obrazek na którym Holendrowie na łyzach
z winem, na drugim dzbanek holenderski, obadwa w ramach prostych. 179. Obraz na którym Adama z Ewą anioł z raju wygania, na blasze, w ramach złocistych, gładkich. 180. Obrazek na którym domostwo holenderskie, a kucharka mleko zlewa, w ramach miedzią złoconych. 181. Obrazek na którym brytany z niedźwiedziem, w ramach złocistych. 182. Obrazów para, na których różne kwiecia w dzbankach malowane, w ramach złocistych. Nb. Erratum, bez ramek . 183. Obrazek na deszce, tulipany y inne kwiecia, morele, bez ramy. Nb. Ten jest u Apellesa malarza 184. Obrazek na którym Holendrowie na łyzach
Skrót tekstu: InwWilan
Strona: 75
Tytuł:
Inwentarz generalny klejnotów, sreber, galanterii i ruchomości różnych tudzież obrazów, które się tak w Pałacu Wilanowskim jako też w Skarbcach Warszawskich J.K.Mci znajdowały [...]
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Urządzenie pałacu wilanowskiego za Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Czołowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1937
zła fortuna zagra, Pogrzeb miasto wesela, treny, płacze, żale Na troskliwego serca brzęczą mu cymbale. Zdjąwszy chartom niedźwiedzia, materacem skórę. Ścierw krukom albo wilkom wyrzucić za górę. 33. Z Okazji NIEDŹWIEDZIA
Zdechł niedźwiedź, więc o ziemię dudy i multanki, Spadło masło, jak mówią, niedźwiednikom z grzanki. Niedźwiedziem każdy człowiek, zwłaszcza pyszny; dudy, Co mu grają, póki tchnie, świeckie są obłudy, Świeckie myśli, afekty w skazitelnym ciele: Po tych tańcuje, po tych człek wyprawia trele; Niedźwiednik diabeł: kto mu za nos się da wodzić, Musi po jego woli na łańcuchu chodzić. Temu w trąby i
zła fortuna zagra, Pogrzeb miasto wesela, treny, płacze, żale Na troskliwego serca brzęczą mu cymbale. Zdjąwszy chartom niedźwiedzia, materacem skórę. Ścierw krukom albo wilkom wyrzucić za górę. 33. Z OKAZJEJ NIEDŹWIEDZIA
Zdechł niedźwiedź, więc o ziemię dudy i multanki, Spadło masło, jak mówią, niedźwiednikom z grzanki. Niedźwiedziem każdy człowiek, zwłaszcza pyszny; dudy, Co mu grają, póki tchnie, świeckie są obłudy, Świeckie myśli, afekty w skazitelnym ciele: Po tych tańcuje, po tych człek wyprawia trele; Niedźwiednik diabeł: kto mu za nos się da wodzić, Musi po jego woli na łańcuchu chodzić. Temu w trąby i
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 409
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987