z wiosek to jest sprawiedliwa, Jaki wódz, taki zawsze i komendant bywa. Owóż takie obrony praw twoich swobody Życzę dać szubienicę wszytkim za nadgrody. W Litwie także nie słychać bitnych Chodkiewiczów, Sławnych męstwem Sapiehów, z nimi Chlebowiczów, Radziwiłłów odważnych śmierć kosą zgładziła, Błaznów tam tylko jeszcze kilku zostawiła. Świecił dom Sapieżyński niedawnymi czasy, Co o swojej wolności rzucał się zapasy, Ale trudno złych synów nie wspartych pomocą Zamilczać przyciśniony majestatu mocą. Jak ojczyzny nikczemne głowy będą łudzić, Bo fundament monarchów domy wielkie zgubić, Ile w wolnym narodzie to fakcyje broją, Bo za nimi drobniejsi jak za murem stoją, Z czego każdy postronny śmieje się i
z wiosek to jest sprawiedliwa, Jaki wódz, taki zawsze i komendant bywa. Owóż takie obrony praw twoich swobody Życzę dać szubienicę wszytkim za nadgrody. W Litwie także nie słychać bitnych Chodkiewiczów, Sławnych męstwem Sapiehów, z nimi Chlebowiczów, Radziwiłłów odważnych śmierć kosą zgładziła, Błaznów tam tylko jeszcze kilku zostawiła. Świecił dom Sapieżyński niedawnymi czasy, Co o swojej wolności rzucał się zapasy, Ale trudno złych synów nie wspartych pomocą Zamilczać przyciśniony majestatu mocą. Jak ojczyzny nikczemne głowy będą łudzić, Bo fundament monarchów domy wielkie zgubić, Ile w wolnym narodzie to fakcyje broją, Bo za nimi drobniejsi jak za murem stoją, Z czego każdy postronny śmieje się i
Skrót tekstu: JarBerRzecz
Strona: 183
Tytuł:
Jarmark berliński prawdziwy opisany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
buduje/ tedy ma być rozrzucony/ i ten który buduje/ karany. Dla tegoż też o swowolne budowanie bożnic swych/ Tatarowie nietylko mają być karani/ ale i bożnice ich mają być rozrzucone. Drugi przykład: A nietylko I. M. X. Biskup zabronił budowania Zboru w Poznaniu. ale i niedawnymi czasy stan Rycerski/ nie dopuścił budować Zboru w Warszawie Heretykom. Co pobożnie i świętobliwie uczynił/ broniąc prawa i Jurysdykciej pasterza swego. Aza też tu u nas stan Rycerski będzie tak zelozus, iż się mocno będą chcieli wziąć za pasterzem swym. i tego zabobonnego pogańskich bożnic budowania nie dopuszczą. Gdyż jeśli się nie postrzeżem
buduie/ tedy ma być rozrzucony/ y ten ktory buduie/ kárány. Dla tegoż też o swowolne budowánie bożnic swych/ Tátárowie nietylko máią być káráni/ ále y bożnice ich máią być rozrzucone. Drugi przykład: A nietylko I. M. X. Biskup zábronił budowánia Zboru w Poznániu. ále y niedawnymi cżásy stán Rycerski/ nie dopuśćił budowáć Zboru w Wárszáwie Heretykom. Co pobożnie y świętobliwie vcżynił/ broniąc práwá y Iurisdictiey pásterzá swego. Aza też tu v nas stan Rycerski będźie ták zelozus, iż się mocno będą chćieli wźiąć zá pásterzem swym. y tego zabobonnego pogáńskich bożnic budowánia nie dopuszcżą. Gdyż ieśli się nie postrzeżem
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 21
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
respektu. A nie tylko Jezuici na kazaniach swych/ innego duchowieństwa nie szkalują/ ale się też gorąco/ za krzywdę ich/ gdy się okazja trafi zdejmują; wiedżąc że krzywdy i despekty ich/ z krzywdą i despektem Bożym złączone są/ i że Pan w sługach swych zelżonym bywa. Coby się mogło i przykładami niedawnymi/ gdyby tego potrzeba na oko pokazać; wczym daj Boże by ich drudzy naśladowali vicem pro vice oddając. W pismach zasie Jezuickich gdy się gdźksie okazja trafi/ wspominać inne zakony/ Księżą świecką/ Pany Akademiki/ każdy to czytający przyżnać musi/ że Jezuici każdemu co jego jest przyznawają/ do ludzi jako nalepiej udając
respektu. A nie tylko Iezuići ná kazániách swych/ innego duchowieństwá nie szkáluią/ ále sie tesz gorąco/ zá krzywdę ich/ gdy sie okázya tráfi zdeymuią; wiedżąc że krzywdy y despekty ich/ z krzywdą y despektem Bożym złącżone są/ y że Pan w sługách swych zelżonym bywa. Coby sie mogło y przykładámi niedawnymi/ gdyby tego potrzebá ná oko pokázáć; wcżym day Boże by ich drudzy násládowáli vicem pro vice oddáiąc. W pismách zásie Iezuickich gdy sie gdźxie okázya tráfi/ wspomináć inne zakony/ Kśiężą swiecką/ Pány Akádemiki/ káżdy to cżytáiący przyżnáć muśi/ że Iezuići káżdemu co iego iest przyznawaią/ do ludźi iáko nalepiey vdáiąc
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 17
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
pieniędzy z Polski na francuskie i na weneckie albo w żydowskie ręce idzie. Niszczą Polskę naszą wojskowe cudzoziemców oficyjerstwa, bo ci z natury swojej nie mogąc nam być tak szczyrze jak Polacy życzliwymi, wielce nas na niepotrzebne koszta wyciągają. Niszczą Polskę naszą zbyteczne emulacyje, którymi i bliscy krewni bliskich krewnych swoich rujnują, i tak niedawnymi czasy drobna szlachta wojewodę domu swojego zabiła, mieniąc zbytecznymi na sejmach i sejmikach largicjami, które jako lekko nabyte dobro na niepotrzebne idą aparencyje, a dla ciągnienia niepotrzebnie zaczętej wspaniałości alegorii potem i pracowicie od rodziców nabyte dostatki wyciągają marnie. Niszczą Polskę naszą za granice wydane bogate polskie domy, z których j.o. Lubomirska
pieniędzy z Polski na francuskie i na weneckie albo w żydowskie ręce idzie. Niszczą Polskę naszą wojskowe cudzoziemców oficyjerstwa, bo ci z natury swojej nie mogąc nam być tak szczyrze jak Polacy życzliwymi, wielce nas na niepotrzebne koszta wyciągają. Niszczą Polskę naszą zbyteczne emulacyje, którymi i bliscy krewni bliskich krewnych swoich rujnują, i tak niedawnymi czasy drobna szlachta wojewodę domu swojego zabiła, mieniąc zbytecznymi na sejmach i sejmikach largicyjami, które jako lekko nabyte dobro na niepotrzebne idą aparencyje, a dla ciągnienia niepotrzebnie zaczętej wspaniałości alegoryi potem i pracowicie od rodziców nabyte dostatki wyciągają marnie. Niszczą Polskę naszą za granice wydane bogate polskie domy, z których j.o. Lubomirska
Skrót tekstu: DobraDuchRzecz
Strona: 78
Tytuł:
Krzywo patrzących na dobra duchownych oczy polskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1726
Data wydania (nie wcześniej niż):
1726
Data wydania (nie później niż):
1726
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, sałaty, Skruszyły Hannibala, że do swej Kartagi Wrócić musiał i z nią wraz wziął śmiertelne plagi. Siła inszych przykładów przytoczyłbym i tu (Ale mi rzecz mojego nie da propozytu), Jako zawsze stroniła bohatyrska cnota Od wszelakich rozkoszy i od składów złota, Hannibal CZĘŚĆ PIERWSZA
Boć i w naszej Ojczyźnie niedawnymi czasy, Nim ją Włoszy wiotchymi zarażą hatłasy, Surowym zabroniono żołnierzowi godłem, Żeby nie srebrnym konia rzędem albo siodłem Ani miękkim sam siebie okładał jedwabiem, Co nieprzyjacielowi do wygranej wabiem. Obrót i dzielność konia, ręka serce zdobi Kawalera, w to, w to się niechaj każdy sobi. Żelazem Mars do sławy odkłada
, sałaty, Skruszyły Hannibala, że do swej Kartagi Wrócić musiał i z nią wraz wziął śmiertelne plagi. Siła inszych przykładów przytoczyłbym i tu (Ale mi rzecz mojego nie da propozytu), Jako zawsze stroniła bohatyrska cnota Od wszelakich rozkoszy i od składów złota, Hannibal CZĘŚĆ PIERWSZA
Boć i w naszej Ojczyźnie niedawnymi czasy, Nim ją Włoszy wiotchymi zarażą hatłasy, Surowym zabroniono żołnierzowi godłem, Żeby nie srebrnym konia rzędem albo siodłem Ani miękkim sam siebie okładał jedwabiem, Co nieprzyjacielowi do wygranej wabiem. Obrót i dzielność konia, ręka serce zdobi Kawalera, w to, w to się niechaj każdy sobi. Żelazem Mars do sławy odkłada
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 11
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
wszystko co jest i być może/ i sam Bóg nawet nieskończony/ przechodzić ten świat/ przynamniej uważaniem: przystoi to i godności i stanowi W. M. a zwłaszcza/ gdyż żadnemu człowiekowi/ a pewnie ani W. M. nie zamknęła natura ku rozciąganiu władzej swej i w dalsze kraje: jakoż się i niedawnymi czasy Hiszpani i Potogalczykowie w dalsze pomknęli. Nakoniec/ chciałem oddaniem do rąk W. M. mego M. Pana i dobrodzieja Zakonu naszego szczodrobliwego/ i uczcić I. M. Pana i Ojca W. M. abyś go W. M. w tym poszanować raczył/ jemu tu niejako służąc/
wszystko co iest y być może/ y sam Bog náwet nieskończony/ przechodźić ten świát/ przynamniey vważániem: przystoi to y godnośći y stanowi W. M. á zwłasczá/ gdyż żadnemu człowiekowi/ á pewnie áni W. M. nie zámknęłá náturá ku rozćiągániu władzey swey y w dálsze kráie: iákoż się y niedawnymi czásy Hiszpani y Potogálczykowie w dálsze pomknęli. Nákoniec/ chćiałem oddániem do rąk W. M. mego M. Páná y dobrodźieiá Zakonu nászego sczodrobliwego/ y vczćić I. M. Páná y Oycá W. M. ábyś go W. M. w tym poszánowáć raczył/ iemu tu nieiáko służąc/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 9
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609