! Nagie tylko kostyry zostawiła kości. Myśliwemu.
Czyjeli to tu ciało pochowano, czyje? Tego, co dla herapu bieżąc złamał szyję. Tu się często na triumf zające zbiegają A psi mijając mokrą ofiarę oddają. Kredencerzowi.
Ow to co i wśród lata lodowate wety Wymyślał, co więc łamał tak pięknie serwety, Samego niedyskretna dzisia śmierć złamała I jak w kieszeń serwetę tak go w dół wetkała. Krupie.
Skazitelnego ciała stłuczone skorupy W tym grobie pochowano mizernego Krupy. Ale wiesz to sam Pan Bóg, jeśli temuż Krupie Nie przyjdzie i po śmierci być u diabła w d... Złemu juryście.
Chytrymi konceptami wichrowatej głowy I zdradnego
! Nagie tylko kostyry zostawiła kości. Myśliwemu.
Czyjeli to tu ciało pochowano, czyje? Tego, co dla herapu bieżąc złamał szyję. Tu się często na tryumf zające zbiegają A psi mijając mokrą ofiarę oddają. Kredencerzowi.
Ow to co i wśrod lata lodowate wety Wymyślał, co więc łamał tak pięknie serwety, Samego niedyskretna dzisia śmierć złamała I jak w kieszeń serwetę tak go w doł wetkała. Krupie.
Skazitelnego ciała stłuczone skorupy W tym grobie pochowano mizernego Krupy. Ale wiesz to sam Pan Bog, jeśli temuż Krupie Nie przyjdzie i po śmierci być u djabła w d... Złemu juryście.
Chytrymi konceptami wichrowatej głowy I zdradnego
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 479
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Wojciech: Woli, miłości rodzicielskiej potrzebuje do siebie.
Józef: Smaczna dla głodnego bez cebuli pieczenia.
Wojciech: A kiedy jej i tak na rożen nie pozwolą, a osadzą głęboko na przetrzymanie apetytu? Józef: Zabieży gwałtowi nieostrożna aptyka.
Wojciech: Ach, przebóg, szaleństwo, na ojca trucizna.
Józef: Niedyskretna zwierzchność w miłości przywodzi do niego.
Wojciech: Rektyfikuj się rozumem i uwagą, że ta dama złą reputacyją, małą fortunę, przysady wielkie, ćwiczenie i rodzice lada jakie, zgoła prócz urody wszytko nic do rzeczy ma do siebie. Zgryzie cię, strawi, opije i skaliczy na wieki.
Józef: Na wszytkim milej
Wojciech: Woli, miłości rodzicielskiej potrzebuje do siebie.
Józef: Smaczna dla głodnego bez cebuli pieczenia.
Wojciech: A kiedy jej i tak na rożen nie pozwolą, a osadzą głęboko na przetrzymanie apetytu? Józef: Zabieży gwałtowi nieostrożna aptyka.
Wojciech: Ach, przebóg, szaleństwo, na ojca trucizna.
Józef: Niedyskretna zwierzchność w miłości przywodzi do niego.
Wojciech: Rektyfikuj się rozumem i uwagą, że ta dama złą reputacyją, małą fortunę, przysady wielkie, ćwiczenie i rodzice lada jakie, zgoła prócz urody wszytko nic do rzeczy ma do siebie. Zgryzie cię, strawi, opije i skaliczy na wieki.
Józef: Na wszytkim milej
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 255
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
mnie o tym pozwoleniu, a ja powiedziałem księdzu Zboińskiemu, proboszczowi trockiemu.
Tak tedy ksiądz proboszcz trocki rozpoczął żywą negocjacją swoją, a zatem otrzymałem deklaracją od żony mojej, jednak z tą kondycją, iż nie pierwej pójdzie za mnie, aż mój proceder prawny z księciem kanclerzem zakończę. Była to dosyć gruba i niedyskretna dla mnie kondycja, ale w takiej mojej sytuacji musiałem ją cierpliwie przyjąć. Dowiedział się Siruć, kasztelan witebski, o tej zaszłej dla mnie deklaracji. Sfomentował żonę, że się równie z nim gniewała na Próżora, podstarościego kowieńskiego. Z tym wszystkim za łaską Pana Boga, gdym się barzo kasztelanowej witebskiej i wszystkim
mnie o tym pozwoleniu, a ja powiedziałem księdzu Zboińskiemu, proboszczowi trockiemu.
Tak tedy ksiądz proboszcz trocki rozpoczął żywą negocjacją swoją, a zatem otrzymałem deklaracją od żony mojej, jednak z tą kondycją, iż nie pierwej pójdzie za mnie, aż mój proceder prawny z księciem kanclerzem zakończę. Była to dosyć gruba i niedyskretna dla mnie kondycja, ale w takiej mojej sytuacji musiałem ją cierpliwie przyjąć. Dowiedział się Siruć, kasztelan witebski, o tej zaszłej dla mnie deklaracji. Sfomentował żonę, że się równie z nim gniewała na Prozora, podstarościego kowieńskiego. Z tym wszystkim za łaską Pana Boga, gdym się barzo kasztelanowej witebskiej i wszystkim
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 571
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Koniecpolu Koniecpolskiemu, wojewodzicowi sendomierskiemu, państwa rzymskiego książęciu, staroście dolińskiemu, swemu wielce miłościwemu panu i dobrodziejowi; autor przy błogosławieństwie boskiem zdrowia dobrego i wszelkiej szczęśliwości uprzejmie winszuje.
Gwałtowne bezprawie i nieznośną krzywdę musiałyby ponosić cnoty święte, jaśnie oświecone książę wielmożny, a mnie wielce mościwy panie i dobrodzieju, gdyby śmierć gruba i niedyskretna, ludzi zacnością ich wsławionych i ozdobionych w niepamięci wiecznej u świata zostawić, albo ich wspaniałe zasługi i bohatyrskie dzieła w ciemnych lochach grobowych zagrześć i zatłumić miała. Nie dał jej jednak tego sprawca wszelkiej natury Bóg wszechmocny, ale oddając w nagrodzie cnotliwym i pobożnym ludziom nieśmiertelny w niebie i wiekuisty żywot, sprawuje to: że
Koniecpolu Koniecpolskiemu, wojewodzicowi sendomierskiemu, państwa rzymskiego xiążęciu, staroście dolińskiemu, swemu wielce miłościwemu panu i dobrodziejowi; autor przy błogosławieństwie boskiem zdrowia dobrego i wszelkiej szczęśliwości uprzejmie winszuje.
Gwałtowne bezprawie i nieznośną krzywdę musiałyby ponosić cnoty święte, jaśnie oświecone xiążę wielmożny, a mnie wielce mościwy panie i dobrodzieju, gdyby śmierć gruba i niedyskretna, ludzi zacnością ich wsławionych i ozdobionych w niepamięci wiecznej u świata zostawić, albo ich wspaniałe zasługi i bohatyrskie dzieła w ciemnych lochach grobowych zagrześć i zatłumić miała. Nie dał jej jednak tego sprawca wszelkiej natury Bóg wszechmocny, ale oddając w nagrodzie cnotliwym i pobożnym ludziom nieśmiertelny w niebie i wiekuisty żywot, sprawuje to: że
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 316
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
. ZEGAREK
Posłałeś mi zegarek, mój starosto drogi. Bóg ci zapłać za nowe do grobu przestrogi: Bo co przedtem każdy dzień, dziś każda godzina, Kiedykolwiek ją słyszę, śmierć mi przypomina. Ale, ach, dosycze mam dźwięku do całonu, Dosyć przestrogi z serca żałosnego dzwonu, Kiedy w nie srogim młotem niedyskretna Parka Powtórnym bije razem, nie trzeba zegarka, Syna mi z córką, z siostrą młodo wziąwszy brata. Przebóg, na cóż godziny, na cóż liczyć lata, Kiedy nie siedmdziesiąty, lecz dwudziesty wtóry Rok mym dzieciom przejźrany termin od natury. Nie dwudziesty, nie wtóry; siła by i poty: Pieluchy, macierzyńskie
. ZEGAREK
Posłałeś mi zegarek, mój starosto drogi. Bóg ci zapłać za nowe do grobu przestrogi: Bo co przedtem każdy dzień, dziś każda godzina, Kiedykolwiek ją słyszę, śmierć mi przypomina. Ale, ach, dosyćże mam dźwięku do całonu, Dosyć przestrogi z serca żałosnego dzwonu, Kiedy w nie srogim młotem niedyskretna Parka Powtórnym bije razem, nie trzeba zegarka, Syna mi z córką, z siostrą młodo wziąwszy brata. Przebóg, na cóż godziny, na cóż liczyć lata, Kiedy nie siedmdziesiąty, lecz dwudziesty wtóry Rok mym dzieciom przejźrany termin od natury. Nie dwudziesty, nie wtóry; siła by i poty: Pieluchy, macierzyńskie
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 550
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
coś tu przybiegła, Może, że twoja Matka los łóżka zaległa. Aruja: nie poto dążę szypko, bom Zona Banuta Już pół żywego z głodu, z honorów wyzuta, Po dług do ciebie idę, oddaj proszę rzewnie, Bo cię Niebieska kara, nieominie pewnie. Doktor: Stój w słowach niedyskretna odsłoń bawełnicę, Jeźli takie, jak kibić powabne i lice. Arlekin: Ach śliczna! chwała BOGU, pieniądze już trzyma, Wnet mu serce da krople pięknemi oczyma. Doktor: Ach widzę! niepojętej, delikatnej cery, Skład, oko, kibić, białość, twarz samej Wenery Bogini, co z Wulkanem kulawym w
coś tu przybiegła, Może, że twoia Matka los łożka zaległa. Aruja: nie poto dążę szypko, bom Zona Banuta Iuż poł żywego z głodu, z honorow wyzuta, Po dług do ciebie idę, odday proszę rzewnie, Bo cię Niebieska kara, nieominie pewnie. Doktor: Stoy w słowach niedyskretna odsłoń bawełnicę, Ieźli takie, iak kibić powabne y lice. Arlekin: Ach śliczna! chwała BOGU, pieniądze iuż trzyma, Wnet mu serce da krople pięknemi oczyma. Doktor: Ach widzę! niepoiętey, delikatney cery, Skład, oko, kibić, białość, twarz samey Wenery Bogini, co z Wulkanem kulawym w
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFNiecnota
Strona: C
Tytuł:
Niecnota w sidłach
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
tylko kostyry zostawiła kości. MYŚLIWEMU
Czyje li to tu ciało pochowano? Czyje? Tego, co do harapu bieżąc złamał szyję. Tu się często na triumf zające schadzają, A psi mijając mokrą ofiarę oddają. KREDENCERZOWI
Ów to, co i wśród lata lodowate wety Wymyślał, co więc łamał tak pięknie serwety; Samego niedyskretna dzisia śmierć złamała I jak w kieszeń serwetę, tak go w dół wetkała. KRUPIE
Skazitelnego ciała stłuczone skorupy W tym grobie pochowane ubogiego Krupy. Ale bardzo się boję, jeśli temuż Krupie Nie przyjdzie i po śmierci być u diabła w ... ZŁEMU JURYŚCIE
Chytrymi konceptami wichrowatej głowy I zdradnego języka
tylko kostyry zostawiła kości. MYŚLIWEMU
Czyje li to tu ciało pochowano? Czyje? Tego, co do harapu bieżąc złamał szyję. Tu się często na tryumf zające schadzają, A psi mijając mokrą ofiarę oddają. KREDENCERZOWI
Ów to, co i wśród lata lodowate wety Wymyślał, co więc łamał tak pięknie serwety; Samego niedyskretna dzisia śmierć złamała I jak w kieszeń serwetę, tak go w dół wetkała. KRUPIE
Skazitelnego ciała stłuczone skorupy W tym grobie pochowane ubogiego Krupy. Ale bardzo się boję, jeśli temuż Krupie Nie przyjdzie i po śmierci być u diabła w ... ZŁEMU JURYŚCIE
Chytrymi konceptami wichrowatej głowy I zdradnego języka
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 93
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975