Ona zgore na popiół, wyleczą się chorzy. Źle złej rady słuchać, źle radzić najgorzej: Częstokroć tamten wpadszy, wybrnie ze złej toni, A ów bezbożny rajca wiecznie wpadnie do niej. 375 (D). RAJ Z ŚWIATEM
Dla nieposłuszeństwa Bóg człeka z raju żenie, Żeby z pługu i z brony miał swe pożywienie, Żeby żył w pocie czoła, ta grzechu zapłata. Prawdziwie bym ja za raj nie frymarczył świata, Gdzie tylko jabłka, gruszki, śliwy jedli z sadu, Ustawne bez wieczerze wety i obiadu. Bo niech kto na szlacheckie pojrzy dziś bankiety: Przy wszelkich zwierzyn mięsie, te-ż frukty, te-ż wety. Ja
Ona zgore na popiół, wyleczą się chorzy. Źle złej rady słuchać, źle radzić najgorzej: Częstokroć tamten wpadszy, wybrnie ze złej toni, A ów bezbożny rajca wiecznie wpadnie do niej. 375 (D). RAJ Z ŚWIATEM
Dla nieposłuszeństwa Bóg człeka z raju żenie, Żeby z pługu i z brony miał swe pożywienie, Żeby żył w pocie czoła, ta grzechu zapłata. Prawdziwie bym ja za raj nie frymarczył świata, Gdzie tylko jabłka, gruszki, śliwy jedli z sadu, Ustawne bez wieczerze wety i obiadu. Bo niech kto na szlacheckie pojźry dziś bankiety: Przy wszelkich zwierzyn mięsie, te-ż frukty, te-ż wety. Ja
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 160
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z śniegiem pomieszany, Gdy poświstuje w dziurę zakradniony Wicher szalony,
Wtenczas się lepiej zagrzać w miękkie puchy Niżeli jechać w wojsku na podsłuchy, Wetując przeszłych wycierpianych czasów Bied i niewczasów.
Lub też z martwymi siadszy bohatyry Czytać na wieki dzisiejsze satyry, Aż oną moją zabawą jedyną Złe chwile miną.
Chceszli też wiedzieć moje pożywienie, Wiedz, że niewiele pragnie przyrodzenie. Cóż mi po więcej, czegoż mi potrzeba, Gdy mam dość chleba?
Przytym jagniątko, cielę, postawiony Czasem i wołek, indyk utuczony, Gdy kur a nadto nabiały, jarzyny, Cóż głod uczyni?
Już tego w mojej nie najdziesz komorze, Co więc ostatnie
z śniegiem pomieszany, Gdy poświstuje w dziurę zakradniony Wicher szalony,
Wtenczas się lepiej zagrzać w miękkie puchy Niżeli jechać w wojsku na podsłuchy, Wetując przeszłych wycierpianych czasow Bied i niewczasow.
Lub też z martwymi siadszy bohatyry Czytać na wieki dzisiejsze satyry, Aż oną moją zabawą jedyną Złe chwile miną.
Chceszli też wiedzieć moje pożywienie, Wiedz, że niewiele pragnie przyrodzenie. Coż mi po więcej, czegoż mi potrzeba, Gdy mam dość chleba?
Przytym jagniątko, cielę, postawiony Czasem i wołek, indyk utuczony, Gdy kur a nadto nabiały, jarzyny, Coż głod uczyni?
Już tego w mojej nie najdziesz komorze, Co więc ostatnie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 352
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
się bąbele.
Droższyś dziś złota, droższy i kanaku Świetnych promieni, gdyż przy kupie złota Midas od głodu dokończył żywota.
Jako papudze, krukowi i szpaku Nie dawają jeść, ażby Wprzód gadały, Tak i nas morzą, żebyśmy śpiewały.
Włoczy do jamy bobak na bobaku, By miał na całą zimę pożywienie: Toż i my czyńmy na to oblężenie.
Czas w zawod bieży, śmierć choć na szłapaku Za nim się wlecze a wżdy go dogoni; Pomarli starzy, będziem my gdzie oni.
Turczyn Chocimskie a ty na Krępaku Zbojeckie noty zanosisz świstaku, Nasze zaś pieśni tylko o pęcaku.
Jeśli gdzie słyszał kto o mizeraku,
się bąbele.
Droższyś dziś złota, droższy i kanaku Świetnych promieni, gdyż przy kupie złota Midas od głodu dokończył żywota.
Jako papudze, krukowi i szpaku Nie dawają jeść, ażby wprzod gadały, Tak i nas morzą, żebyśmy śpiewały.
Włoczy do jamy bobak na bobaku, By miał na całą zimę pożywienie: Toż i my czyńmy na to oblężenie.
Czas w zawod bieży, śmierć choć na szłapaku Za nim się wlecze a wżdy go dogoni; Pomarli starzy, będziem my gdzie oni.
Turczyn Chocimskie a ty na Krępaku Zbojeckie noty zanosisz świstaku, Nasze zaś pieśni tylko o pęcaku.
Jeśli gdzie słyszał kto o mizeraku,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 367
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wnet u złego ducha.
Nie potrzeba nam teraz brać tabaku, Bo od kurzawy tej co oczom szkodzi, Wypadają łez obfitych powodzi.
Gdzież one czasy gdyś był po czwartaku? Dziś jakie czasy nieszczęsne nastają, Że cię jako ryż na funty przedają.
Chociaż się czasem zanurzysz rybaku, Przecię masz z wody swoje pożywienie, My gdzie co weźmiem w tak wielkie ściśnienie?
Jako łódź płynąc nie zostawi szlaku, Jako ptak lecąc, tak my dni trawimy, To mamy w zysku, co się narobimy.
Czubek u dudka, u ciebie ślimaku Rożki na głowie; stanieć nam za rogi, W panieńskich ręku fasulec tak srogi.
Ciężkać nam
wnet u złego ducha.
Nie potrzeba nam teraz brać tabaku, Bo od kurzawy tej co oczom szkodzi, Wypadają łez obfitych powodzi.
Gdzież one czasy gdyś był po czwartaku? Dziś jakie czasy nieszczęsne nastają, Że cię jako ryż na funty przedają.
Chociaż się czasem zanurzysz rybaku, Przecię masz z wody swoje pożywienie, My gdzie co weźmiem w tak wielkie ściśnienie?
Jako łodź płynąc nie zostawi szlaku, Jako ptak lecąc, tak my dni trawimy, To mamy w zysku, co się narobimy.
Czubek u dudka, u ciebie ślimaku Rożki na głowie; stanieć nam za rogi, W panieńskich ręku fasulec tak srogi.
Ciężkać nam
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 368
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wydołają. Zasmucił się świętobliwy i jako gołębica gniewu nie mający przez starą szedziwość Labędziowi podobny Archimandrita/ i idzie sam do piekarnie; przed którą/ i w której/ obaczy wielką ludzi kupę/ w której z choremi skupili się i zdrowi/ tych on odłączywszy wypędził mowąc: zdrowiście i dobrze zasłużyć tudzież i zarobić sobie pożywienie możecie/ a przecie Pana skorego odmściciela nieobawiając się/ chleby i pokarmy ułomnych kalik/ i bidnych żebraków pożyracie/ idźcież/ więcej bym was tu nigdy nie widział Ty zaś bracie Antoni/ niedołężnym tylko tym i godnym chleba jałmużnego dawaj/ a tak kiedyżkolwiek niepotrzebnego za się umniejszy roschodu/ w tym odszedł
wydołáią. Zásmucił się świętobliwy y iáko gołębicá gniewu nie máiący przez stárą szedźiwość Lábędźiowi podobny Archimandritá/ y idźie sam do piekárnie; przed ktorą/ y w ktorey/ obaczy wielką ludźi kupę/ w ktorey z choremi skupili się y zdrowi/ tych on odłączywszy wypędził mowąc: zdrowiśćie y dobrze zásłużyć tudźież y zárobić sobie pożywienie możećie/ á przećie Páná skorego odmśćicielá nieobawiáiąc się/ chleby y pokármy vłomnych kálik/ y bidnych żebrakow pożyraćie/ idźćież/ więcey bym was tu nigdy nie widźiał Ty záś bráćie Antoni/ niedołężnym tylko tym y godnym chlebá iáłmużnego daway/ á ták kiedyżkolwiek niepotrzebne^o^ zá się vmnieyszy roschodu/ w tym odszedł
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 127.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
od nich ma swój początek/ od nich pożywienie swoje/ niżeli się nauczy sam sobie pokarmu obmyślać. Podobnym też sposobem i my ludzie którzy synami Bożymi jesteśmy/ stworzonymi ad imaginem et similitudinem eius, pragniemy Ojca naszego niebieskiego poznać wszyscy/ by też najgrubszy poganie/ dla tego żeśmy początek nasz od niego wzięli/ i pożywienie nasze wszytko od niego mamy. Przetoż nie tylko błogosławieni w niebie przez oświecenie chwały: nie tylko sprawiedliwi na ziemi przez oświecenie łaski; nie tylko my Chrze- ścianie wszyscy/ przez oświecenie wiary: abo między nami ludzie uczeńszy przez oświecenie nauki nabytej/ znają Pana Boga Stwórcę swojego: ale wszyscy zgoła/ wielcy i mali
od nich ma swoy początek/ od nich pożywienie swoie/ niżeli się náuczy sam sobie pokármu obmyśláć. Podobnym też sposobem y my ludźie ktorzy synámi Bożymi iesteśmy/ stworzonymi ad imaginem et similitudinem eius, prágniemy Oycá nászego niebieskiego poznáć wszyscy/ by też náygrubszy pogánie/ dla tego żesmy początek nász od niego wźięli/ y pożywienie násze wszytko od niego mamy. Przetoż nie tylko błogosłáwieni w niebie przez oświecenie chwały: nie tylko spráwiedliwi ná źiemi przez oświecenie łáski; nie tylko my Chrze- śćiánie wszyscy/ przez oświecenie wiáry: ábo między námi ludźie vczeńszy przez oświecenie náuki nábytey/ znáią Páná Bogá Stworcę swoiego: ále wszyscy zgołá/ wielcy y máli
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 19
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
sobie za niemieli/ i nieważyli Doktorów/ tylko w swoich chorobach/ i dolegliwościach/ do tych się uciekali Lazien/ udając że tego z Salerny postrzegszy Doktorowie/ (które 30. mil od Neapolim leży/) znozszy się/ i radę albo Konsylium między sobą uczyniwszy/ widzący i uznając/ że przez to pożywienie ich/ zarobki/ i naukaby precz poszła/ stanęło na tym/ aby do tych niektóry dojechawszy Lazien/ te na drzwiach/ u Lazien przybite poodzierali karty/ jakoż też tak uczynili. Którzy nazad do Domu powracając się/ przypadkiem od nawałności morskich wszyscy zatopieni. Tu stąd poszedszy na Gurę/ La Solforata nazwanej
sobie zá niemieli/ y nieważyli Doktorow/ tylko w swoich chorobách/ y dolegliwośćiách/ do tych się vćiekáli Láźien/ vdáiąc że tego z Sálerny postrzegszy Doktorowie/ (ktore 30. mil od Neápolim leży/) znozszy się/ y rádę álbo Consilium między sobą vczyniwszy/ widzący y vznáiąc/ że przez to pożywienie ich/ zarobki/ y náukáby precz poszłá/ stánęło ná tym/ áby do tych niektory doiechawszy Láźien/ te ná drzwiách/ v Láźien przybite poodźieráli kárty/ iákosz tesz ták vczynili. Ktorzy názad do Domu powracáiąc się/ przypadkiem od náwáłnośći morskich wszyscy zátopieni. Tu stąd poszedszy ná Gurę/ La Solforata názwáney
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 196
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
/ i Wenecji: którą drogę niżej masz opisaną/ aby jednej rzeczy dwa razy niewidzieć/ przez co siłaby się strawiło czasu. Skoro cię Pan Bóg/ nazad do Neapolim zaprowadzi/ udaj się prostą i bliską do Capuj drogą/ jest jedno piękne/ lubo starożytne Miasto/ jednak we wszelką żywność/ i łatwe pożywienie opływa. Jest dosyć potężne/ ma jeden wysoki kamienny most/ że równego mu nieprzybierzesz drugiego/ ani obaczysz: na 16. mil odległe od Neapolim. Z Capuj do Cangliano Gospody/ gdzie jednę przebędziesz wodę/ masz 9. mil. A tu już staniesz/ na zwyczajnym/ własnym i prawdziwy Gościńcu/ nic
/ y Wenecyey: ktorą drogę niżey masz opisáną/ áby iedney rzeczy dwá rázy niewidźieć/ przez co śiłáby się strawiło czásu. Skoro ćię Pan Bog/ názad do Neápolim záprowádźi/ vday się prostą y bliską do Cápuy drogą/ iest iedno piękne/ lubo stárożytne Miásto/ iednak we wszelką żywność/ y łátwe pożywienie opływa. Iest dosyć potężne/ ma ieden wysoki kámienny most/ że rownego mu nieprzybierzesz drugiego/ áni obaczysz: ná 16. mil odległe od Neápolim. Z Cápuy do Cangliano Gospody/ gdźie iednę przebędźiesz wodę/ masz 9. mil. A tu iusz stániesz/ ná zwyczáynym/ własnym y prawdźiwy Gośćińcu/ nic
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 223
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
trwający, z deszczów wielkich, Teste Cromero: Roku 1310 z tejże okazji: Roku 1312 trzy letny tak ciężki, że ludzie dzieci jedli i trupów z szubienic zdjętych, Teste Miechowita: Roku 1315 takiż Głód, Teste Cromero Długoso: Roku 1404 z racyj ciężkiej i długiej Zimy, że ludzie z liścia sobie pożywienie robili, trupów jedli, inni szli do lasów na pożarcie bestiom. Na Rusi Białej psy na ludzi porywali się, i jedli, Teste Kojałowicz: Roku 1570 w Wilnie 25 tysięcy ludzi zgłodu umarło; a Szlachcica jednego Zboże w węże się obróciło Roku 1638 na Podolu Miarę żyta pcedawano po 24 złotych: liście ż
trwaiący, z deszczow wielkich, Teste Cromero: Roku 1310 z teyże okazyi: Roku 1312 trzy letny tak cięszki, że ludzie dzieci iedli y trupow z szubienic zdiętych, Teste Miechowita: Roku 1315 takiż Głod, Teste Cromero Długoso: Roku 1404 z racyi cięszkiey y długiey Zimy, że ludzie z liścia sobie pożywienie robili, trupow iedli, inni szli do lasow na pożarcie bestyom. Ná Rusi Białey psy na ludzi porywali się, y iedli, Teste Koiałowicz: Roku 1570 w Wilnie 25 tysięcy ludzi zgłodu umarło; a Szlachcica iednego Zboże w węże się obrociło Roku 1638 na Podolu Miarę żyta ptzedawáno po 24 złotych: liście ż
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 219
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ż Drzewa z korą mieszano, żywiąc się: Ex Manuscriptis. Roku 1699 na Wołyniu Miara żyta CHRONOLOGIA
była po 45. złotych, Korzec Pszenicy po 50 złotych, owies po 18 złotych Teste Rzączyński. Roku 1710 miara była żyta po 60 złotych, konie zdechłe, psów, kotów, jedli ludzie, karczmarze gości na pożywienie sobie zabijali. Dwadzieścia i dwa tysiące ośm set sześćdzięsiąt dwa trupów pochowano wtenczas, Teste Żałuski.
ZIMA Ciężka była tych lat: Roku 1125 wielu ludzi, i bydła wymarzło, Teste Długoso. Roku 1362 domowe i leśne zwierzęta, ptactwa wymrożyła, Drzewa wysuszyła. Teste Longino. Roku 1638 ciężkie mrozy były od Grudnia aż
ż Drzewa z korą mieszano, żywiąc się: Ex Manuscriptis. Roku 1699 na Wołyniu Miará żyta CHRONOLOGIA
była po 45. złotych, Korzec Pszenicy po 50 złotych, owies po 18 złotych Teste Rzączyński. Roku 1710 miara była żyta po 60 złotych, konie zdechłe, psow, kotow, iedli ludzie, karczmarze gości na pożywienie sobie zabiiali. Dwadzieścia y dwa tysiące ośm set sześćdzięsiąt dwa trupow pochowano wtenczas, Teste Załuski.
ZIMA Cięszka była tych lat: Roku 1125 wielu ludzi, y bydła wymarzło, Teste Długoso. Roku 1362 domowe y lesne zwierzęta, ptactwa wymrożiła, Drzewa wysuszyła. Teste Longino. Roku 1638 cięszkie mrozy były od Grudnia aż
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 220
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755