był już dawniej kaleką. Powstał tumult. Wpadł Chrzanowski do nas na ustępie będących okrwawiony i skale-czony. Eksces pod sądami, terminus zatem tactus uznany, a tym-
czasem posłałem zaraz po cyrulika, ażeby Chrzanowskiego opatrzył, a tymczasem szósta uderzyła. Zeszliśmy z sądów. Rozumiał Paszkowski, że za tę okazją pokażę mu nieprzyjaźń moją, wetując za te nieprzyjaźni, które mi on pokazywał, ale użyłem moderacji. Rano poszedłem nawiedzać Chrzanowskiego, który już na fortunie upadał. Dałem mu suplement, aby go przecie placare i ażeby był skłonniejszym do zgody, a Paszkowski dał się kondemnować.
Była także sprawa Zygmunta Chrzanowskiego z Markowskimi Podlaszanami,
był już dawniej kaleką. Powstał tumult. Wpadł Chrzanowski do nas na ustępie będących okrwawiony i skale-czony. Eksces pod sądami, terminus zatem tactus uznany, a tym-
czasem posłałem zaraz po cyrulika, ażeby Chrzanowskiego opatrzył, a tymczasem szósta uderzyła. Zeszliśmy z sądów. Rozumiał Paszkowski, że za tę okazją pokażę mu nieprzyjaźń moją, wetując za te nieprzyjaźni, które mi on pokazywał, ale użyłem moderacji. Rano poszedłem nawiedzać Chrzanowskiego, który już na fortunie upadał. Dałem mu suplement, aby go przecie placare i ażeby był skłonniejszym do zgody, a Paszkowski dał się kondemnować.
Była także sprawa Zygmunta Chrzanowskiego z Markowskimi Podlaszanami,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 301
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
obrócił. Tam tedy około Strażnice w nowym już roku pańskim 1621, gdzie wrzkomo odpoczynek miał być, ustawicznie utarczki z Węgrami bywały, aż do postu, który się im nieprzyjazno, jako i takroczny (według 8 rozdz.) stawił. Czy za to że niebożęta Elearowie nie radzi poszczą, czy też oni za tę nieprzyjaźń nieradzi się postem bawią, któżkolwiek tedy winien, lubo oni, lubo post, w wstępny czwartek 17,000 Węgrów i 9,000 chłopstwa górników, wkradłszy się o północy do miasta, naprzód przez jeden folwark na tej stronie, kędy piechota niemiecka stała, potem i przednią bramą na polnej straży Elearów (przeto iż im nierozumiejący języka
obrócił. Tam tedy około Strażnice w nowym już roku pańskim 1621, gdzie wrzkomo odpoczynek miał być, ustawicznie utarczki z Węgrami bywały, aż do postu, który się im nieprzyjazno, jako i takroczny (według 8 rozdz.) stawił. Czy za to że niebożęta Elearowie nie radzi poszczą, czy też oni za tę nieprzyjaźń nieradzi się postem bawią, któżkolwiek tedy winien, lubo oni, lubo post, w wstępny czwartek 17,000 Węgrów i 9,000 chłopstwa górników, wkradłszy się o północy do miasta, naprzód przez jeden folwark na tej stronie, kędy piechota niemiecka stała, potem i przednią bramą na polnej straży Elearów (przeto iż im nierozumiejący języka
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 40
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
sobie pewnie obiecował,
Iż miał na onej łące bez wszelkiej przeszkody Wiek swój trawić w rozkoszy, a tej się przygody Nie spodziewał, że on chłop, muńsztuk nań włożywszy I gwałtownie do posług swych przysposobiwszy, Wolno go nie chciał puścić, ażby mu nagradzał Posługi i w potrzebach wszelakich dogadzał; Gdyż on mając nieprzyjaźń, nie mógł się bez tego Obejść, by prace nie miał potrzebować jego. I tak koń razem żywność i wolność utracił, A chłopu samym sobą ratunek zapłacił.
Tak zazdrość, chciwa pomsty, gdy niektórych rusza, Przez możnych mścić się zwykli; chociaj ten rozprasza Obudwu dobre mienie i złote wolności, Zgoła drudzy nie
sobie pewnie obiecował,
Iż miał na onej łące bez wszelkiej przeszkody Wiek swój trawić w rozkoszy, a tej się przygody Nie spodziewał, że on chłop, muńsztuk nań włożywszy I gwałtownie do posług swych przysposobiwszy, Wolno go nie chciał puścić, ażby mu nagradzał Posługi i w potrzebach wszelakich dogadzał; Gdyż on mając nieprzyjaźń, nie mógł się bez tego Obyść, by prace nie miał potrzebować jego. I tak koń razem żywność i wolność utracił, A chłopu samym sobą ratunek zapłacił.
Tak zazdrość, chciwa pomsty, gdy niektórych rusza, Przez możnych mścić się zwykli; chociaj ten rozprasza Obudwu dobre mienie i złote wolności, Zgoła drudzy nie
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 42
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
swej dowodził. Co łaska usłyszawszy, aby się nie zdała Tak łakomą, zaraz go gardłem darowała. Inszego czasu znowu niedoperz z przygody Drugiej się łasce dostał, a też z nią miał gody, Bo go zaraz zjeść chciała; a on znowu prosił, Że uczynić nie mogła, na prośbę odnosił: Bo iż wielką nieprzyjaźń ta z myszami miała, A on tegoż rodzaju, zjeść go zaraz chciała. Na to jej odpowiedział, skrzydła ukazując, Że on ptak jest a nie mysz: tym tego próbując, Że myszy tylko sobie po polu biegają, A niedoperze zasię wysoko latają. Łaska na jego słowa co rzec nie wiedziała, I
swej dowodził. Co łaska usłyszawszy, aby się nie zdała Tak łakomą, zaraz go gardłem darowała. Inszego czasu znowu niedoperz z przygody Drugiej się łasce dostał, a też z nią miał gody, Bo go zaraz zjeść chciała; a on znowu prosił, Że uczynić nie mogła, na prośbę odnosił: Bo iż wielką nieprzyjaźń ta z myszami miała, A on tegoż rodzaju, zjeść go zaraz chciała. Na to jej odpowiedział, skrzydła ukazując, Że on ptak jest a nie mysz: tym tego próbując, Że myszy tylko sobie po polu biegają, A niedoperze zasię wysoko latają. Łaska na jego słowa co rzec nie wiedziała, I
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 89
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
był tak wysoki jako w gmachu stół stawa; zowią Naturalistowie ten rodzaj Orłów/ Kamienni Orłowie: od których Orle Kamienie/ które wewnątrz mają drugie Kamyki: A pióra na sobie mieli[...] szóstą godziną na[...] pomienionym miejscu/ gdzie mi/ patrzającym na się z dołu ludziom/ jawnie uznawać każdemu dawali/ że srogi gniew/ i nieprzyjaźń miedzy sobą zawzięli: więc niżeli do pojedynku abo bitwy przyszło/ chcący usiłując mocno się ująć/ wrzask wielki wywoływając na powietrzu czynili/ a jakoby Żołnierze doświadczeni/ Boków jeden drugiemu upatrowali/ jakimby fortelem który którego miał uprzedzić. Tak jeden z nich sposobny czas sobie upatrzywszy/ wszytką siłą serdecznie na drugiego i wielkim impetem
był ták wysoki iáko w gmáchu stoł stawa; zowią Náturálistowie ten rodzay Orłow/ Kámienni Orłowie: od ktorych Orle Kámienie/ ktore wewnątrz máią drugie Kámyki: A piorá ná sobie mieli[...] szostą godźiną ná[...] pomienionym mieyscu/ gdźie mi/ pátrzáiącym ná się z dołu ludźiom/ iáwnie vznawáć káżdemu dawáli/ że srogi gniew/ y nieprzyiaźń miedzy sobą záwźięli: więc niżeli do poiedynku ábo bitwy przyszło/ chcący vśiłuiąc mocno się viąć/ wrzask wielki wywoływáiąc ná powietrzu czynili/ á iákoby Zołnierze doświadczeni/ Bokow ieden drugiemu vpátrowáli/ iákimby fortelem ktory ktorego miał vprzedźić. Ták ieden z nich sposobny czás sobie vpátrzywszy/ wszytką śiłą serdecznie ná drugiego y wielkim impetem
Skrót tekstu: NeuPoj
Strona: 1
Tytuł:
Neumachia albo pojedynek [...] dwóch orłów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia wdowy i dziedziców Piotra Elerta
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1655
Data wydania (nie wcześniej niż):
1655
Data wydania (nie później niż):
1655
nie tak służył, jako onej; jej interesy jednak mnie są tak miłe, żebym nie cierpiała, słyszeć Kawalera narzekającego na niesłowną Siostrę moją. Wojewodzic, nie dawszy baczenia na ten dyskurs, tak bardzo rzetelny, wszelkie pożałowanie, oferty, grzeczności Salminy przypisował, a podziękowawszy za jej życzliwość, deklarował, że wszelką nieprzyjaźń w sercu swym ku Beraldzie chować będzie, i zaraz dnia drugiego, chciał odjechać do Ojczyzny swojej, aby już w zmianki o niej więcej niesłyszał. Kawaler
Salmina, niespodziawszy się tej odpowiedzi, pocznie mu tłumaczyć swoje zamysły, deklarując mu, że, jeżeliby nią nie gardził, a chciał jej być Małżonkiem,
nie ták służył, iáko oney; iey interessy iednák mnie są tak miłe, żebym nie ćierpiáłá, słyszeć Káwálerá nárzekáiącego ná niesłowną Siostrę moią. Woiewodźic, nie dawszy baczenia ná tęn dyskurs, ták bárdzo rzetelny, wszelkie pożáłowánie, offerty, grzecznośći Sálminy przypisował, á podźiękowawszy zá iey życzliwość, deklárował, że wszelką nieprzyiaźń w sercu swym ku Beráldźie chowáć będźie, y záraz dniá drugiego, chćiał odiecháć do Oyczyzny swoiey, aby iusz w zmianki o niey więcey niesłyszał. Kawaler
Sálminá, niespodźiawszy się tey odpowiedźi, pocznie mu tłumáczyć swoie zamysły, dekláruiąc mu, że, ieżeliby nią nie gárdźił, á chćiał iey bydź Małżonkiem,
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 60
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
frasunkiem zamyka zazdrość/ zawiść/ miłosierdzie/ ucisk/ utrapienie/ boleść/ lament/ płacz/ przykrość/ udręczenie/ desperacja/ i tym podobne. Pod bojaźnią/ zamyka lenistwo/ wstyd/ strach/ drżenie/ omdlenie/ trwogę/ i tym podobne. Pod chciwością/ gniew zamyka/ zapał/ nienawiść/ niechęć/ nieprzyjaźń/ niezgodę/ niedostatek/ i tym podobne. Pod radością zamyka rozkosz/ ukochanie/ lubość/ chełpliwość i insze. Galenus sześć wylicza namiętności: zapał/ gniew/ bojaźń/ frasunek/ zazdrość i chciwość gwałtowna. Drudzy jako Hermolaus Barbarus kladzie cztery. Nadzieję/ bojaźń/ radość/ frasunek. Wywodząc tak. Rzecz
frasunkiem zámyka zazdrość/ zawiść/ miłośierdźie/ vćisk/ vtrapienie/ boleść/ lament/ płácz/ przykrość/ vdręczenie/ desperacya/ y tym podobne. Pod boiaźnią/ zámyka lenistwo/ wstyd/ strach/ drżenie/ omdlenie/ trwogę/ y tym podobne. Pod chćiwośćią/ gniew zámyka/ zapał/ nienawiść/ niechęć/ nieprzyiaźń/ niezgodę/ niedostatek/ y tym podobne. Pod radośćią zamyka roskosz/ vkochanie/ lubość/ chełpliwość y insze. Gálenus sześć wylicza namiętnośći: zapał/ gniew/ boiaźń/ frásunek/ zazdrość y chćiwość gwałtowna. Drudzy iako Hermolaus Barbarus kladźie cztery. Nadźieię/ boiaźń/ radość/ frásunek. Wywodząc ták. Rzecz
Skrót tekstu: PetrSEt
Strona: 134
Tytuł:
Etyki Arystotelesowej [...] pierwsza część
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
filozofia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
wziąć zapłatę. To mu nic nie pomoże, to go nie ratuje, Że pomiędzy tak wielą zamków się najduje, Zamków swoich ojczystych, gdzie między górami Świecił się Wysoki Brzeg pod Pontierami.
IV.
Wysoki Brzeg na on czas i przyległe włości I wielkie w okolicy trzymał majętności Stary Andzelmus, ociec Pinabella, który Miał nieprzyjaźń z dawnych lat z domem Jasnej Góry. Bradamanta, jakom rzekł, skoro dogoniła Zdrajcę swego, pod górą w lesie go zabiła, Który inszych pomocy do swojej obrony Nie używał, krom wrzasku a prośby, strwożony.
V.
Skoro tak fałszywego rycerza zabiła, Co ją chciał pierwej zabić, na zad się puściła
wziąć zapłatę. To mu nic nie pomoże, to go nie ratuje, Że pomiędzy tak wielą zamków się najduje, Zamków swoich ojczystych, gdzie między górami Świecił się Wysoki Brzeg pod Pontyerami.
IV.
Wysoki Brzeg na on czas i przyległe włości I wielkie w okolicy trzymał majętności Stary Andzelmus, ociec Pinabella, który Miał nieprzyjaźń z dawnych lat z domem Jasnej Góry. Bradamanta, jakom rzekł, skoro dogoniła Zdrajcę swego, pod górą w lesie go zabiła, Który inszych pomocy do swojej obrony Nie używał, krom wrzasku a prośby, strwożony.
V.
Skoro tak fałszywego rycerza zabiła, Co ją chciał pierwej zabić, na zad się puściła
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 196
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ż - mówi - tak to upór głupi w tobie: Tych czcisz, którzy krew twą lać za cześć kładą sobie; Tem zaś boleści dajesz śmiertelnej przyczyny, Co w ich oczach wdzięczniejszy nie jest nad cię inny. Kogobyś miał miłować, Rugierze kochany, Temu przykre zadajesz swą niełaską rany; A na jawną nieprzyjaźń kto zarobił tobie, Szanujesz go, służysz mu, czcisz, poważasz sobie.
LXXXIII.
Wiesz bez chyby, wiesz dobrze, bo i same skały Na tak okrutny patrząc uczynek, wzdychały, Iż Trojan zabił ojca umyślnie twojego, Trojan, co dla potomka ważysz zdrowie jego. Takaż to pomsta być ma, którą
ż - mówi - tak to upór głupi w tobie: Tych czcisz, którzy krew twą lać za cześć kładą sobie; Tem zaś boleści dajesz śmiertelnej przyczyny, Co w ich oczach wdzięczniejszy nie jest nad cię iny. Kogobyś miał miłować, Rugierze kochany, Temu przykre zadajesz swą niełaską rany; A na jawną nieprzyjaźń kto zarobił tobie, Szanujesz go, służysz mu, czcisz, poważasz sobie.
LXXXIII.
Wiesz bez chyby, wiesz dobrze, bo i same skały Na tak okrutny patrząc uczynek, wzdychały, Iż Trojan zabił ojca umyślnie twojego, Trojan, co dla potomka ważysz zdrowie jego. Takaż to pomsta być ma, którą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 424
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
których by krom gorzkości, broń Boże, łajania, Przestrogi więcej było i napominania. Gdzie do rąk od słów przydzie, gdzie się bije stadło, W dożywotną nienawiść kochanie przepadło. W samych tam uściech miłość dla ciała wygody; Znać, że nigdy nie było szczerej w sercu wprzódy. Czując, że mu na wieczną nieprzyjaźń zarobił, Zaraz drugi odprawił, jeśli sługę pobił. Znam takiego, ba, w jednym domu z sobą żyjem, Co się rózgą, kańczukiem, a dopieroż kijem Żadnego nie tknął z dzieci, choć też i zarobi; Miłością swą miłość w nim do cnoty sposobi, Miłością głupstwa jego młodości zwycięża. Jeśliż
których by krom gorzkości, broń Boże, łajania, Przestrogi więcej było i napominania. Gdzie do rąk od słów przydzie, gdzie się bije stadło, W dożywotną nienawiść kochanie przepadło. W samych tam uściech miłość dla ciała wygody; Znać, że nigdy nie było szczerej w sercu wprzódy. Czując, że mu na wieczną nieprzyjaźń zarobił, Zaraz drugi odprawił, jeśli sługę pobił. Znam takiego, ba, w jednym domu z sobą żyjem, Co się rózgą, kańczukiem, a dopieroż kijem Żadnego nie tknął z dzieci, choć też i zarobi; Miłością swą miłość w nim do cnoty sposobi, Miłością głupstwa jego młodości zwycięża. Jeśliż
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 118
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987