Karolusa chcesz mieć; jakoż i mnie się to chwycieło, gdyżby też to oboje, jako on cudzoziemiec powiedał, miedzy onemi kondycjami być miało. A do tego za onem pisaniem IMci pana starosty żmudzkiego przed Wielką Nocą przeszłą, którym o ostatniej zgubie tamtej ziemie oznajmował, za niepotężnością jego a mocnym następo waniem nieprzyjacielskim, gdym się WKMci ofiarował iść tam na ratunek z tysiącem człowieka służebnego za swój grosz, jedno żebyś mi był WKM. tylo dwoje, to jest, dwa tysiąca ludzi pieniężnych dać raczył, coby się zaś WKMci od Rzpltej mogło było wrócić, WKM. pochwaliwszy mi tę moję chęć, raczył
Karolusa chcesz mieć; jakoż i mnie się to chwycieło, gdyżby też to oboje, jako on cudzoziemiec powiedał, miedzy onemi kondycyami być miało. A do tego za onem pisaniem JMci pana starosty żmudzkiego przed Wielką Nocą przeszłą, którym o ostatniej zgubie tamtej ziemie oznajmował, za niepotężnością jego a mocnym następo waniem nieprzyjacielskim, gdym się WKMci ofiarował iść tam na ratunek z tysiącem człowieka służebnego za swój grosz, jedno żebyś mi był WKM. tylo dwoje, to jest, dwa tysiąca ludzi pieniężnych dać raczył, coby się zaś WKMci od Rzpltej mogło było wrócić, WKM. pochwaliwszy mi tę moję chęć, raczył
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 281
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
to bowiem, wierny lubo nieszczęśliwy Prorok, że mój kochany nie powróci żywy. Wszytkom sobą nudziła, wszytkom ponurzona W smutkach, myślach, mniemała, żem już opuszczona. Nowe mię coraz troski i we dnie suszyły, I w nocy nieraz mię sny okropne trapiły.
Jak niegdy Alcjone rozstawszy się z mężem, Który nieprzyjacielskim nie poległ orężem Ale w srogich otchłaniach morskich zatopiony, Dusząc w strapionym sercu żal nieutulony, Przecię się coraz biedna cieszyła nadzieją, Że tak szczęśliwe wiatry jeszcze jej zawieją, Które jej męża wrócą. Aż gdy go w podstaci W jakiej utonął, ujrzy we śnie i już straci Wszytkę nadzieję, na brzeg wylękniona bieży,
to bowiem, wierny lubo nieszczęśliwy Prorok, że moj kochany nie powroci żywy. Wszytkom sobą nudziła, wszytkom ponurzona W smutkach, myślach, mniemała, żem już opuszczona. Nowe mię coraz troski i we dnie suszyły, I w nocy nieraz mię sny okropne trapiły.
Jak niegdy Alcyone rozstawszy się z mężem, Ktory nieprzyjacielskim nie poległ orężem Ale w srogich otchłaniach morskich zatopiony, Dusząc w strapionym sercu żal nieutulony, Przecię się coraz biedna cieszyła nadzieją, Że tak szczęśliwe wiatry jeszcze jej zawieją, Ktore jej męża wrocą. Aż gdy go w podstaci W jakiej utonął, ujrzy we śnie i już straci Wszytkę nadzieję, na brzeg wylękniona bieży,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 509
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
grzechów skaranie, Uderzył snadź o ziemię Boże przykazanie, Wziąwszy je w ich bożnicy. Potem ćwierci jego W siedm odnóg wrzucił morskich do Nilu bystrego. To Żydzi wykładają, że nie godzien w ziemi Leżeć, który z mandaty walczy niebieskiemi. Bo jest w Piśmie o Jeftym, sędziu izraelskim, Który gromem od Boga bił nieprzyjacielskim. We wszytkich mieściech swoich ten był pogrzebiony, Nie, żeby też jak Tytus był tak rozdzielony, Ale chciał Bóg, by wszędy sława jego brzmiała, Za męstwa, ręka jego co dokazowała. Przepuścił był chorobę Bóg nań niezwyczajną, Czyniąc to niepojętą radą, ludziom tajną, Że mu barwierze członek w każdym mieście
grzechów skaranie, Uderzył snadź o ziemię Boże przykazanie, Wziąwszy je w ich bożnicy. Potem ćwierci jego W siedm odnóg wrzucił morskich do Nilu bystrego. To Żydzi wykładają, że nie godzien w ziemi Leżeć, który z mandaty walczy niebieskiemi. Bo jest w Piśmie o Jeftym, sędziu izraelskim, Który gromem od Boga bił nieprzyjacielskim. We wszytkich mieściech swoich ten był pogrzebiony, Nie, żeby też jak Tytus był tak rozdzielony, Ale chciał Bóg, by wszędy sława jego brzmiała, Za męstwa, ręka jego co dokazowała. Przepuścił był chorobę Bóg nań niezwyczajną, Czyniąc to niepojętą radą, ludziom tajną, Że mu barwierze członek w każdym mieście
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 358
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
tak otomański Tyran wkradszy się w-granice Ojczyzny/ opanowawszy Kamieniec i Podole: rozpuściwszy longè et latè zagony/ wykonał wiecznej sromoty Apolina Polskiego proroctwo. Iż pohanieć sprosny już nie nad Dniestrem ale w pół Kamienca dzieli łup żałosny. Aleć nie dopiero podobne Symptomata i Metamorphoses na Królestwa przychodzą. Rzym i Kapitolium dwakroć ogniem nieprzyjacielskim okurzone/ cały potym świat zhołdował/ i za jeden sobie folwark przywłaszczył Romam rus Orbis. Przeprawił się morzem/ przedarł przez Alpes aż do bramy Annibal/ lecz zaraz tymże śladem drogę utorował Scypyonom do Afryki/ do swojej Kartaginy. O horribilem in tot adversis populi Romani fiduciam, cum de Italia dubitaret, cum hostes
tak otománski Tyran wkradszy się w-granice Oyczyzny/ opánowawszy Kámieniec i Podole: rospuśćiwszy longè et latè zagony/ wykonał wieczney sromoty Apoliná Polskiego proroctwo. Iż pohánieć sprosny iuż nie nad Dniestrem ale w puł Kámiencá dźieli łup żałosny. Aleć nie dopiero podobne Symptomatá i Metamorphoses na Krolestwa przychodzą. Rzym i Kapitolium dwakroć ogniem nieprzyiaćielskim okurzone/ cały potym świát zhołdował/ i zá ieden sobie folwark przywłászczył Romam rus Orbis. Przepráwił się morzem/ przedárł przez Alpes áż do bramy Annibal/ lecz záráz tymże śladem drogę utorował Scypyonom do Afryki/ do swoiey Kártháginy. O horribilem in tot adversis populi Romani fiduciam, cum de Italia dubitaret, cum hostes
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 30
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Elearowie zawsze bywali na strażach najsławniejsi, z więźniami do hetmanów najgęstsi, zasadzkami po lasach i nocnemi w obóz nieprzyjacielski wspólnie z Zaporowcami wpadający Turkom najstraszniejsi, w gonieniu ich najstateczniejsi, w zdobyczach z nieprzyjacielu najszczęśliwsi; a zatem i zawojami za pasem, albo ich orężem w ręku, albo koniem tureckim na powodzie, lub czemkolwiek nieprzyjacielskim, ile razy się wracali, zawsze najstrojniejsi. Kto kiedy lepiej w obóz turecki Turki jak śledzie w beczkę wbijał, jako Elearowie? Między inszemi czasy (bo to niemal na każdy dzień bywało) 5 Sept. broniąc Sajdacznego, kiedy naprzód rotmistrze: Hieronim Swarczewski, Jan Sławęcki i Sebastian Stępczyński, z chorągwiami swemi skoczywszy
Elearowie zawsze bywali na strażach najsławniejsi, z więźniami do hetmanów najgęstsi, zasadzkami po lasach i nocnemi w obóz nieprzyjacielski wspólnie z Zaporowcami wpadający Turkom najstraszniejsi, w gonieniu ich najstateczniejsi, w zdobyczach z nieprzyjacielu najszczęśliwsi; a zatem i zawojami za pasem, albo ich orężem w ręku, albo koniem tureckim na powodzie, lub czemkolwiek nieprzyjacielskim, ile razy się wracali, zawsze najstrojniejsi. Kto kiedy lepiej w obóz turecki Turki jak śledzie w beczkę wbijał, jako Elearowie? Między inszemi czasy (bo to niemal na każdy dzień bywało) 5 Sept. broniąc Sajdacznego, kiedy naprzód rotmistrze: Hieronim Swarczewski, Jan Sławęcki i Sebestyan Stępczyński, z chorągwiami swemi skoczywszy
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 48
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
roku/ b. jako się ich kilka set swowolnie zebrało/ (przedtym przy Świderskim także do dwu set koni) pod pratekstem ciągnienia do Moskwy. A gdzieś jachali/ ato powiat Trocki/ Kowieński/ Szawle/ Wierzbołów/ Stokliszki/ Zośle/ i insze dzierżawy I. Kro. M. obyczajem nieprzyjacielskim splundrowali/ biorąc po sześciu złotych stacji/ a indziej więcej/ okrom bydła/ koni/ kóz/ i co się im podobało. Cóż potym sprawili? ato do domów swych koni/ bydła/ wozy dobrze naładowane przyprowadzili/ i pieniędzy niemało/ którymi długi swoje/ na konie/ szable/ pułhaki/ i na
roku/ b. iáko się ich kilká set swowolnie zebráło/ (przedtym przy Swiderskim tákże do dwu set koni) pod pratextem ćiągnienia do Moskwy. A gdźieś iácháli/ áto powiát Trocki/ Kowieński/ Száwle/ Wierzbołow/ Stokliszki/ Zośle/ y insze dźierżáwy I. Kro. M. obycżáiem nieprzyiacielskim splundrowáli/ biorąc po sześćiu złotych stáciy/ á indźiey więcey/ okrom bydłá/ koni/ koz/ y co się im podobáło. Coż potym spráwili? áto do domow swych koni/ bydłá/ wozy dobrze náłádowáne przyprowádźili/ y pieniędzy niemáło/ ktorymi długi swoie/ ná konie/ száble/ pułhaki/ y ná
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 39
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
Polski z szczodrobliwości i dobroczynności swojej da zapłatę zwyczajną, Czarowi Tatarskiemu co rok, którą on będzie przez Posły swoje odbierał w Kamieńcu Podolskim. Car zaś będzie powinien ze wszytką Ordą swoją Królowi Polskiemu, stawać, przeciwko każdemu nieprzyjacielowi, i gdzie Król rozkaże. Od tych czas nie będzie powinien, ani jeden konny Tatarzyn, nieprzyjacielskim sposobem na granice Króla Polskiego najeżdżać, ani plonu zabierać, i owszem Car Tatarski, w cale i w pokoju od wszelakich Tatarskich nabiegów, hamować i zatrzymać włości Króla Polskiego. I od obozu Zbarawskiego oblężonego, sprowadzić natychmiast Tatary swoje,y Kozaków ma. A wojska
oblężonego do K. I. M. abo kędy
Polski z szćzodrobliwośći y dobroczynnośći swoiey da zapłátę zwyczáyną, Czárowi Tátárskiemu co rok, ktorą on będźie przez Posły swoie odbierał w Kámieńcu Podolskim. Cár záś będźie powinien ze wszytką Ordą swoią Krolowi Polskiemu, stawáć, przećiwko káżdemu nieprzyiaćielowi, y gdźie Krol roskaże. Od tych czas nie będźie powinien, áni ieden konny Tátárzyn, nieprzyiaćielskim sposobem ná gránice Krolá Polskiego náieżdżáć, áni plonu zábieráć, y owszem Cár Tátárski, w cale y w pokoiu od wszelákich Tátárskich nabiegow, hámowáć y zátrzymáć włośći Krolá Polskiego. Y od obozu Zbáráwskiego oblężonego, zprowádźić nátychmiast Tátáry swoie,y Kozakow ma. A woyská
oblężonego do K. I. M. ábo kędy
Skrót tekstu: PastRel
Strona: C3
Tytuł:
Relacja chwalebnej expedycjej
Autor:
J. Pastorius
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
cię z sobą na mieszkanie. Noc zatym idzie, a po pracy konie Swoje Lucyfer w chłód do morza żonie; Wtym na jasny tor, gdzie słońce chodziło, Siła obłoków ciemnych nastąpiło. Tedy już nasi po krwiopłynnym znoju Nie dokończywszy z Kozakami boju, Jako przestrone pole otrzymali, Całą noc w polu przy taborze stali Nieprzyjacielskim i z tej, i z tej strony Wszelkie ich sobą ścisnąwszy obrony. I cny Jeremi (luboby mógł raczej Cokolwiek przez noc odpocząć po pracy) Z placu nie zjeżdża, lecz pod niebem stoi A straż wszelaką ma w opiece swojej. Onego nigdy ni ognie, ni strzały I srogie deszcze, które w tę
cię z sobą na mieszkanie. Noc zatym idzie, a po pracy konie Swoje Lucyfer w chłód do morza żonie; Wtym na jasny tor, gdzie słońce chodziło, Siła obłoków ciemnych nastąpiło. Tedy już nasi po krwiopłynnym znoju Nie dokończywszy z Kozakami boju, Jako przestrone pole otrzymali, Całą noc w polu przy taborze stali Nieprzyjacielskim i z tej, i z tej strony Wszelkie ich sobą ścisnąwszy obrony. I cny Jeremi (luboby mógł raczej Cokolwiek przez noc odpocząć po pracy) Z placu nie zjeżdża, lecz pod niebem stoi A straż wszelaką ma w opiece swojej. Onego nigdy ni ognie, ni strzały I srogie deszcze, które w tę
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 124
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nasz okręt grążyć się począł/ w który niewiem jakim sposobem wody się co niemiara nabrało. Ledwie co naszych stamtąd uszło/ którzy porwawszy łódź Olandom/ na niej uszli: drudzy płynąc do swoich przybyli/ jako Generał który był ze dwiema chorągwiami nieprzyjacielskiemi w pław się udał.
Okręt zaś naszego Almiranta zwarszy się z nieprzyjacielskim także Almirantem/ pojmał go i do Manyliej zaprowadził/ gdzie wszytkich potracono co winni byli. Miedzy temi tedy co potonęli/ których i z nieprzyjaciółmi było do sta piącidziesiąt i dziewiąci/ utonął też przerzeczony X. Jakub/ który wysłuchawszy mało nie wszytkich spowiedzi/ bacząc że okręt tonął/ chcąc wskoczyć na morze żeby pływał/
nász okręt grążyć się począł/ w ktory niewiem iákim sposobem wody się co niemiárá nábráło. Ledwie co nászych stámtąd uszło/ ktorzy porwawszy łodź Olándom/ ná niey uszli: drudzy płynąc do swoich przybyli/ iáko Generał ktory był ze dwiemá chorągwiámi nieprzyiaćielskiemi w pław się udał.
Okręt záś nászego Almirántá zwárszy się z nieprzyiaćielskim tákże Almirántem/ poimał go y do Mányliey záprowádźił/ gdźie wszytkich potrácono co winni byli. Miedzy temi tedy co potonęli/ ktorych y z nieprzyiaćiołmi było do stá piąćidźieśiąt y dźiewiąći/ utonął też przerzeczony X. Iákub/ ktory wysłuchawszy máło nie wszytkich spowiedźi/ bacząc że okręt tonął/ chcąc wskoczyć ná morze żeby pływał/
Skrót tekstu: WaezList
Strona: 45.
Tytuł:
List roczny z wysep Philippin
Autor:
Francisco Vaez
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
aby przy hetmanie i wojsku jako największa potęga była; zagęściło się swowoleństwo ukrainne tak dalece, że z wojski znacznemi po różnych miejscach się położywszy, z jawnym R. P. niebezpieczeństwem górę brało. Od takowych ludzi poczynają się z potężnemi sąsiady zwady; ci najeżdżają państwa cudze, ci w domu swoim nie przepuszczą, prawie nieprzyjacielskim sposobem następując. Doznały tego ukrainne województwa z wielką swą szkodą a z żalem J. K. M.; czemu zabiegając, zaraz z zimy J. K. M. poruczył to był p. hetmanowi, aby w sposób komisyjej, do której naznaczyć raczył J. K. M. senatory i obywatele krajów tamecznych
aby przy hetmanie i wojsku jako największa potęga była; zagęściło się swowoleństwo ukrainne tak dalece, że z wojski znacznemi po różnych miejscach się położywszy, z jawnym R. P. niebezpieczeństwem górę brało. Od takowych ludzi poczynają się z potężnemi sąsiady zwady; ci najeżdżają państwa cudze, ci w domu swoim nie przepuszczą, prawie nieprzyjacielskim sposobem następując. Doznały tego ukrainne województwa z wielką swą szkodą a z żalem J. K. M.; czemu zabiegając, zaraz z zimy J. K. M. poruczył to był p. hetmanowi, aby w sposób komisyjej, do której naznaczyć raczył J. K. M. senatory i obywatele krajów tamecznych
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 441
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957