tym obojgu lepsza alternata, Kiedy szkoda pożytek, ból zdrowie przeplata. 70 (F). BHODA
Jeśli co kiedy żenie w moich żartach wadzi, Na zapuszczoną brodę pamiętać mi radzi. „Żle tu — rzekę — natura swoje członki kładła, Że nikt brody nie może widzieć bez zwierciadła. Przypominać za każdym trzeba ją niestatkiem.” Aż drugi: „Bo się sama nie ozowie z zadkiem, Który gdy we zwierciedle obaczyć się nie da, Nie masz dziwu, że co raz o sobie powieda.” 71 (F). POWRÓZ A KIEŁBASA NIEDALEKO SIEBIE
Przywiedziono złodzieja do mnie z wielkim brzuchem. Każę go w poły mocnym opasać łańcuchem
tym obojgu lepsza alternata, Kiedy szkoda pożytek, ból zdrowie przeplata. 70 (F). BHODA
Jeśli co kiedy żenie w moich żartach wadzi, Na zapuszczoną brodę pamiętać mi radzi. „Żle tu — rzekę — natura swoje członki kładła, Że nikt brody nie może widzieć bez zwierciadła. Przypominać za każdym trzeba ją niestatkiem.” Aż drugi: „Bo się sama nie ozowie z zadkiem, Który gdy we zwierciedle obaczyć się nie da, Nie masz dziwu, że co raz o sobie powieda.” 71 (F). POWRÓZ A KIEŁBASA NIEDALEKO SIEBIE
Przywiedziono złodzieja do mnie z wielkim brzuchem. Każę go w poły mocnym opasać łańcuchem
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 40
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Rybałdów: krnąbrnych samopasów/ wichrowatych niestatków: bojaźliwych trzmielów: nadętych klekotów: obojętnych pochlebców: niezbożnych świętokupców: przeklętych świętoprzedawców: nienasyconych łakomców: ślepych wodzów: niedbałych Ojców: nieczułych Pasterzów: rozpustnych Kaplanów: nieumiejętnych Mistrzów: podejźrzanych Kaznodziejów: niesprawiedliwych Sędziów: obłudnych Faryzeuszów: lisowatych Judaszów: piekielnych bluźnierzów: którzy niedoszłych lat swoich niestatkiem/ nie do pisma Bożego czytania/ ale do dziecinnych igrzysk/ i do inszych lekkości są powabniejszy. Nie do nauki/ ale do swej wolej pochopniejszy. Nie do porządnego spraw Cerkiewnych odprawowania/ ale do karczemnych kuflów i tuzów wytrząsania sposobniejszy. Statuta błogosławionych Ojców niedoszłego lat trzydziestu w poczet Kapłanów Bożych nieprzyjmują. A mu
Rybáłdow: krnąbrnych sámopásow/ wichrowátych niestátkow: boiáźliwych trzmielow: nádętych klekotow: oboiętnych pochlebcow: niezbożnych świętokupcow: przeklętych świętoprzedawcow: nienásyconych łákomcow: slepych wodzow: niedbáłych Oycow: niecżułych Pásterzow: rospustnych Káplanow: nieumieiętnych Mistrzow: podeyźrzánych Káznodźieiow: niespráwiedliwych Sędźiow: obłudnych Phárizeuszow: lisowátych Iudaszow: piekielnych bluźnierzow: ktorzy niedoszłych lát swoich niestátkiem/ nie do pismá Bożego cżytánia/ ále do dźiećinnych igrzysk/ y do inszych lekkośći są powabnieyszy. Nie do náuki/ ále do swey woley pochopnieyszy. Nie do porządnego spraw Cerkiewnych odpráwowánia/ ále do kárcżemnych kuflow y tuzow wytrząsánia sposobnieyszy. Státutá błogosłáwionych Oycow niedoszłego lat trzydźiestu w pocżet Kápłanow Bożych nieprzyimuią. A mu
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 25v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
myszate, Izabelowe, Siwo jabłkowite najlepsze. Trzecia sierść Cisawa, jest podobna Elementowi ognia, i temu podległa, i kompleksyj cholerze. Cisawy tedy koń, wiele mając ognia i żółci wsobię, (z kąd i maść taka) wiele też ma złości: z ogniem się zajmuje, z ogniem gaśnie, alias prędko ustaje niestatkiem będąc. Do tej sierści referują się jako species subalternae te maści. Płowa, Jasnocisawa, która dla wielości żółci, mało cnot ominuje w koniu takim; Brudnocisawa, niby jabłkowita, a ta bardzo chwalebna, gdy ogony i grzywy ma konopiate: Jasno albo brudno kasztanowata, z cisawa trochę; a tej maści dociles konie
myszate, Izabelowe, Siwo iabłkowite naylepsze. Trzecia szerść Cisawa, iest podobna Elementowi ognia, y temu podległa, y komplexyi cholerze. Cisawy tedy koń, wiele maiąc ognia y żołci wsobię, (z kąd y maść taka) wiele też ma złości: z ogniem się zaymuie, z ognięm gaśnie, alias pretko ustaie niestatkiem będąc. Do tey szerści referuią się iako species subalternae te maści. Płowa, Iasnocisawa, ktora dla wielości żołci, mało cnot ominuie w koniu takim; Brudnocisawa, niby iabłkowita, á ta bardzo chwalebna, gdy ogony y grzywy ma konopiate: Iasno albo brudno kasztanowatá, z cisawa trochę; á tey maści dociles konie
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 475
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
wolnej rzpltej. Gdzieby tedy zamieszanie i zmocnienie miało lada jako póść, bez pochvby słusznie i konsultacje wszytkie i groźby nasze przyjśćby w wzgardę i pośmiech musiały u tego i przyszłego wieku, a my wieczniebyśmy w tej ojczyźnie winni zostali, żeśmy ją z tej najpewniejszej zasłony odarszy, władzą wszytkę jej i niestatkiem i lekką myślą naszą kondemnowali, a prawie in ludibrium przywiedli. Trzeci filar rokoszu porządnego i pożytecznego jest: trzeba, aby wszytkie in genere potrzeby Rzpltej tam na tym miejscu bez dalszego odkładania obmyślone, namówione, konkludowane były eo et non alio scopo. A ruszywszy wszytkiego nie zawrzeć, ale zostawić, coby drugiem rokoszem
wolnej rzpltej. Gdzieby tedy zamieszanie i zmocnienie miało leda jako póść, bez pochvby słusznie i konsultacye wszytkie i groźby nasze przyjśćby w wzgardę i pośmiech musiały u tego i przyszłego wieku, a my wieczniebyśmy w tej ojczyźnie winni zostali, żeśmy ją z tej najpewniejszej zasłony odarszy, władzą wszytkę jej i niestatkiem i lekką myślą naszą kondemnowali, a prawie in ludibrium przywiedli. Trzeci filar rokoszu porządnego i pożytecznego jest: trzeba, aby wszytkie in genere potrzeby Rzpltej tam na tym miejscu bez dalszego odkładania obmyślone, namówione, konkludowane były eo et non alio scopo. A ruszywszy wszytkiego nie zawrzeć, ale zostawić, coby drugiem rokoszem
Skrót tekstu: RokJak_Cz_III
Strona: 278
Tytuł:
Rokosz jaki ma być i co na nim stanowić.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
a strach/ jak widzę wjednej sforze chodzi/ Rączo Galant do Damy/ tchorz z wojny uchodzi. Gdy widzę niejednego/ u onych Pilawiec/ On co przedtym legawiec/ dziś się stał Latawiec. Do I. M. P. Palczowskiego pod piórem.
NIewiem/ jako się zgodzi/ twoi statek/ z niestatkiem/ Głowa pod piórmi lekka/ zołowianym zadkiem. Lepiej niechaj swojego wiek statku przestrzega/ Nietak pod piórem chodzi/ jako w pierzu lega. O Kaszteląnie.
NIedał sobie o śmierci/ żadnej czynić wzmianki/ Kasztelan/ w naimniejsze znią niechcąc wchodzić szranki. Jedną razą pytąm się gdzie jest/ a już po
á strách/ iák widzę wiedney sforze chodźi/ Rączo Gálánt do Dámy/ tchorz z woyny vchodźi. Gdy widzę nieiednego/ v onych Piláwiec/ On co przedtym legáwiec/ dźiś sie stał Latáwiec. Do I. M. P. Pálczowskiego pod piorem.
NIewiem/ iáko sie zgodźi/ twoi státek/ z niestátkiem/ Głowá pod piormi lekka/ zołowiánym zadkiem. Lepiey niechay swoiego wiek státku przestrzegá/ Nieták pod piorem chodźi/ iáko w pierzu lega. O Kásztelląnie.
NIedał sobie o śmierći/ żadney czynić wzmiánki/ Kásztelląn/ w naimnieysze znią niechcąc wchodźić szránki. Iedną rázą pytąm sie gdźie iest/ á iusz po
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 55
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
by i jutro gdy by nie piątek ja jednak podziękowawszy za deklaracyją skutku prędkiego, mówię Moja Mościa Pani ja mam rodziców bez których błogosławieństwa odmieniać stanu niemogę bo takie mam od nich przykazanie. Złaski WMMPaniej dosyć mi się stało kiedy mam słowo którego rozumiem że mi WMMPani dotrzymać raczysz. Jatez pewnie takim nie myślę być niestatkiem a wostatku niech będzie to słowo na papirze ja zadwie Niedzieli tę drogę obiadę wolą Rodziców uczyniwszy, krewnych tez tu co kolwiek z sobą sprowadziwszy Będę kłaniał WMMPaniej i o afekt danego słowa prosił Żadnym sposobem to być niemogło ale zaraz żeby było jeżeli ma co być. Już tedy Pan Brat Jerzy accessit do
by y iutro gdy by nie piątek ia iednak podziękowawszy za deklaracyią skutku prędkiego, mowię Moia Moscia Pani ia mąm rodzicow bez ktorych błogosławięnstwa odmięniać stanu niemogę bo takie mąm od nich przykazanie. Złaski WMMPaniey dosyć mi się stało kiedy mąm słowo ktorego rozumięm że mi WMMPani dotrzymać raczysz. Iatez pewnie takim nie myslę bydz niestatkiem a wostatku niech będzie to słowo na papirze ia zadwie Niedzieli tę drogę obiadę wolą Rodzicow uczyniwszy, krewnych tez tu co kolwiek z sobą sprowadziwszy Będę kłaniał WMMPaniey y o affekt danego słowa prosił Zadnym sposobem to bydz niemogło ale zaraz żeby było iezeli ma co bydz. Iuz tedy Pan Brat Ierzy accessit do
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 224v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Strach jego zęby na koło przeplata, Które on będzie miał z Mocarzów świata, A ci; czego on zdradą nie nachyli Mocą swej władzy będą się srożyli. Ciało zaś jego, w kształt ulanych turczy, Których w skroś przebić strżała nie wystarczy, I chyba samym na ziemię upadkiem Skruszą stę, i z swym poznają niestatkiem. Łuską się miasto skory przyodzieje Tak ścisła, że wiatr przez nią nie przewieje, Bo tak potężnie jedna drugą spoi, Iż się na żaden impet nie rozdwoi. Rzękę, gdy niecnot twych źli będą bronić Duch mój, i łaska od nich zechce stronić, Ze miłosierdzia nad sobą nie zoczą Skoro się w zbrodniach podobnych
Strách iego zęby ná koło przeplata, Ktore on będźie miał z Mocarzow świátá, A ći; czego on zdradą nie nachyli Mocą swey władzy będą sie srożyli. Ciáło záś iego, w kształt ulánych turczy, Ktorych w skroś przebić strżáła nie wystarczy, I chyba sámym ná źiemię upadkiem Skruszą stę, i z swym poznáią niestátkiem. Łuską się miásto skory przyodźieie Ták śćisła, że wiatr przez nię nie przewieie, Bo ták potężnie iedna drugą spoi, Iż się ná żaden impet nie rozdwoi. Rzękę, gdy niecnot twych zli będą bronić Duch moy, i łaska od nich zechce stronić, Ze miłośierdźia nád soba nie zoczą Skoro sie w zbrodniách podobnych
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 165
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
ście Dziecinę od słodyczy. Pełne słodyczy mleko Panieńki cieszące Dziecię/ niech jak najdłużej karmi Dziecinę. Zaden ani niebieski ani ziemski mieszkaniec niech nieprzerywa/ gdy Dziecię wisi u piersi Panny/ niech mu nic nie pokazuje uciesznego/ bo nic nie najdzie nad mleko Panny ucieszniejszego/ niech go nie straszy/ ani odwodzi żadnym niestatkiem nie będzie Dziecię dbało na nic/ pokarmu z Panny zażywając/ zażywać będzie statecznie. Zażywaj moja pociecho z Panny posiłku/ wlep w same piersi oczki twoje/ nie patrz ni naco/ i żebyś nie miał żadnego rozerwania ja cię zasłonię od Aniołów/ ty też pociecho moja/ jedyna/ zamrużaj oczki/ a
śćie Dźiećinę od słodyczy. Pełne słodyczy mleko Pánieńki ćieszące Dźiećię/ niech iák naydłużey karmi Dźiećinę. Zaden áni niebieski áni źiemski mieszkániec niech nieprzerywa/ gdy Dźiećię wiśi v pierśi Panny/ niech mu nic nie pokázuie vćiesznego/ bo nic nie naydźie nád mleko Pánny vćiesznieyszego/ niech go nie straszy/ áni odwodźi żadnym niestátkiem nie będźie Dźiećię dbáło ná nic/ pokármu z Pánny zażywáiąc/ záżywać będźie státecznie. Záżyway moiá poćiecho z Pánny pośiłku/ wlep w same pierśi oczki twoie/ nie patrz ni náco/ y żebyś nie miał żadnego rozerwánia ia ćię zásłonię od Anyołow/ ty też poćiecho moiá/ iedyna/ zámrużay oczki/ á
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 485
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
przy zaćmieniu, Więc w najjaśniejszym promieniu, Królu, zgaśniesz, cóż zostanie Przy popiele? przy tumanie? Dym próżności.
Ziemia gdy jest pod śnieżnym bławatem, Rzekłbyś ją wieczności kandydatem; Lub różowy kolor wdzieje, Z tego się wraz Febus śmieje,
Lub gdy się we łzy rozlewa, Dżdżyste niebo ubolewa Nad niestatkiem.
Wnet pobladną szarłatne bisiory, Śnieżne są bez szczerości kandory Już przez mrozy powarzone, Przez gorąca wysmażone Alteruje czas nietrwały, Padają się jak kryształy Kruche lata.
Tak zwyczajnie dzieje się z człowiekiem: Macierzyńskim jeszcze żyje mlekiem, A już cudze karmi spezy, A w tym o ziemię imprezy Padną wszystkie, gdy ten kwiatek
przy zaćmieniu, Więc w najjaśniejszym promieniu, Królu, zgaśniesz, cóż zostanie Przy popiele? przy tumanie? Dym próżności.
Ziemia gdy jest pod śnieżnym bławatem, Rzekłbyś ją wieczności kandydatem; Lub różowy kolor wdzieje, Z tego się wraz Febus śmieje,
Lub gdy się we łzy rozlewa, Dżdżyste niebo ubolewa Nad niestatkiem.
Wnet pobladną szarłatne bisiory, Śnieżne są bez szczerości kandory Już przez mrozy powarzone, Przez gorąca wysmażone Alteruje czas nietrwały, Padają się jak kryształy Kruche lata.
Tak zwyczajnie dzieje się z człowiekiem: Macierzyńskim jeszcze żyje mlekiem, A już cudze karmi spezy, A w tym o ziemię imprezy Padną wszystkie, gdy ten kwiatek
Skrót tekstu: RudnPieśńBar_II
Strona: 470
Tytuł:
Pieśń postna nabożna o Koronie Polskiej
Autor:
Dominik Rudnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
nie wcześniej niż 1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nie godziną/ ale całymi by się wieki nie kontentował. Tenci to jest Biskup! po którego utracie/ o jakoś wiele osób w żałobę swą śmierci obłokła. Jakoście wiele zawisne Parki Prześwietnych w Koronie/ i w Wielkim X. Lich. domów/ poradą/ odwagą/ cnotą/ słynących/ stateczność/ swym niestatkiem zastrząsneły. Kiedyście tym domom nieśmiertelną/ nieśmiertelnego Biskupa sławę przy powadze/ powagę przy wysokich honorach/ honory przy mądrości/ mądrość przy pokorze/ pokorę przy nie odmiennym szczęścia pozorze/ nieodmienne szczęście przy świątobliwości/ świątobliwość przy nieustającym przeciw Panu/ Ojczyźnie/ Rzeczypospolitej/ Kościołowi miłości zapale odebrały. Tenci to Biskup! na którego
nie godźiną/ ále cáłymi by sie wieki nie kontẽtował. Tenći to iest Biskup! po które^o^ vtráćie/ ô iákoś wiele osob w żałobę swą śmierći oblokłá. Iákośćie wiele zawisne Párki Prześwietnych w Koronie/ y w Wielkim X. Lich. domow/ poradą/ odwagą/ cnotą/ słynących/ státeczność/ swym niestatkiem zástrząsneły. Kiedyśćie tym domom nieśmiertelną/ nieśmiertelnego Biskupá sławę przy powadze/ powagę przy wysokich honorách/ honory przy mądrośći/ mądrość przy pokorze/ pokorę przy nie odmiennym szczęśćia pozorze/ nieodmienne szczęśćie przy świątobliwośći/ świątobliwość przy nieustaiącym przećiw Pánu/ Oyczyznie/ Rzeczypospolitey/ Kośćiołowi miłośći zápale odebráły. Tenći to Biskup! ná ktorego
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 53
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644