należało stanu, wszytko pozad już (jako oni sobie tuszą) irrevocabile zostało. Nadto na trybunale z sobą ich posadzili, sądzić się jem, choć własna strona, o swe rzeczy nie dopuścili. Zaczym nie tylko dziesięciny, ale i insze niesłychane pensje wykrętami dziwnemi i z ubliżeniem prawa pospolitego już wygrali i odiskali; zaczym niesyte ich łakomstwo tak się rozbieżało, że już i w majętnościach szlacheckich nie plebany, ale takiemi czynią się sąsiady, jako coheredes, bez których ani przedać, ani graniczyć dziedzic własny iż nie może; prawem już o to kusić się ważą, nakoniec starożytnych, kilkaset lat dawności utwierdzonych majętności sięgać i dochodzić wzruszać i turbować
należało stanu, wszytko pozad już (jako oni sobie tuszą) irrevocabile zostało. Nadto na trybunale z sobą ich posadzili, sądzić się jem, choć własna strona, o swe rzeczy nie dopuścili. Zaczym nie tylko dziesięciny, ale i insze niesłychane pensye wykrętami dziwnemi i z ubliżeniem prawa pospolitego już wygrali i odiskali; zaczym niesyte ich łakomstwo tak się rozbieżało, że już i w majętnościach szlacheckich nie plebany, ale takiemi czynią się sąsiady, jako coheredes, bez których ani przedać, ani graniczyć dziedzic własny iż nie może; prawem już o to kusić się ważą, nakoniec starożytnych, kilkaset lat dawności utwierdzonych majętności sięgać i dochodzić wzruszać i turbować
Skrót tekstu: JezuitRespCz_III
Strona: 86
Tytuł:
Jezuitom i inszem duchownem respons
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
nienabędzie, Jako ten temi, które nie są, gardzić będzie? Przez te rzeczy, które są, dobra w niebie one Mamy rożumieć żadnem wiekiem nieskrocone: A przez te, które nie są; nędzny żywot ludzki, I fortunę, i rozkosz, która przez malucki Czas trwa, mamy tłumaczyć; do której niesyte Próżnej chwały serce twe Królu jest przyszyte. I mnie wprawdzie przed laty tych twarde okowy Uciech trzymały więźniem, ale moc tej mowy Myśl moję, która górę nademną trzymała, Do dobrych bez przestanku uczynków wzbudzała. W ostatku zakon grzechu z myśli mojej prawem, Ustawnie tocząc wojnę, miał mnie więźniem prawym. Tedy względem
nienábędźie, Iáko ten temi, ktore nie są, gárdźić będźie? Przez te rzeczy, ktore są, dobra w niebie one Mamy rożumieć zadnem wiekiem nieskrocone: A przez te, ktore nie są; nędzny zywot ludzki, Y fortunę, y roskosz, ktora przez malucki Czás trwa, mąmy tłumáczyć; do ktorey niesyte Prożney chwały serce twe Krolu iest przyszyte. Y mnie wprawdźie przed láty tych twárde okowy Vćiech trzymáły więźniem, ále moc tey mowy Myśl moię, ktora gorę nádemną trzymáłá, Do dobrych bez przestánku vczynkow wzbudzáłá. W ostátku zakon grzechu z myśli moiey práwem, Vstawnie tocząc woynę, miał mie więźniem práwym. Tedy względem
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 8
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
, który z drzewa kończatego Uczyniła, krwawi brzuch, piersi, boki jego.
CVII.
Ulania też z swemi we społek pannami Miedzy ciskaniem błota, miedzy kamieniami Bieży, ręce do góry wzniesione trzymając I dotkliwemi z niego słowy przeszydzając. „Gdzie teraz twoja srogość - woła - gdzie sierdzite Zamysły, gdzie panieńskiej krwie serce niesyte?” Potem mu tłucze głowę, twarz kąsa zębami, Drugie ostrem paznokciem drą, kolą szpilkami.
CVIII.
Jako ojczysty potok, co go uczyniły Niezmiernem deszcze, lody, śniegi, gdy puściły, Leci z najstraszliwszem z gór szumem, rwie kamienie, Chałup, brogów, drzew wielką moc do morza żenie; A
, który z drzewa kończatego Uczyniła, krwawi brzuch, piersi, boki jego.
CVII.
Ulania też z swemi we społek pannami Miedzy ciskaniem błota, miedzy kamieniami Bieży, ręce do góry wzniesione trzymając I dotkliwemi z niego słowy przeszydzając. „Gdzie teraz twoja srogość - woła - gdzie sierdzite Zamysły, gdzie panieńskiej krwie serce niesyte?” Potem mu tłucze głowę, twarz kąsa zębami, Drugie ostrem paznokciem drą, kolą szpilkami.
CVIII.
Jako ojczysty potok, co go uczyniły Niezmiernem deszcze, lody, śniegi, gdy puściły, Leci z najstraszliwszem z gór szumem, rwie kamienie, Chałup, brogów, drzew wielką moc do morza żenie; A
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 155
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
należało stanu, wszystko pozad już (jak oni sobie tuszą) irrevocabile zostało. Nadto na trybunale z sobą ich posadzili, sądzić się jem, choć własna strona, o swe rzeczy dopuścili; zaczym nie tylko dziesięciny, ale i insze, niesłychane pensje wykrętami dziwnemi i z ubliżeniem prawa pospolitego już wygrali i odiskali. Zatym niesyte ich łakomstwo tak się rozbieżało, że już i w majętnościach szlacheckich nie plebany, ale takiemi czynią się sąsiady jako coheredes, bez których ani przedać ani graniczyć dziedzic własny iż nie może, prawem już o to się kusić ważą. Nakoniec starożytnych, kilkąset lat dawności utwierdzonych majętności sięgać i dochodzić, wzruszać i turbować w
należało stanu, wszystko pozad już (jak oni sobie tuszą) irrevocabile zostało. Nadto na trybunale z sobą ich posadzili, sądzić się jem, choć własna strona, o swe rzeczy dopuścili; zaczym nie telko dziesięciny, ale i insze, niesłychane pensye wykrętami dziwnemi i z ubliżeniem prawa pospolitego już wygrali i odiskali. Zatym niesyte ich łakomstwo tak się rozbieżało, że już i w majętnościach szlacheckich nie plebany, ale takiemi czynią się sąsiady jako coheredes, bez których ani przedać ani graniczyć dziedzic własny iż nie może, prawem już o to się kusić ważą. Nakoniec starożytnych, kilkąset lat dawności utwierdzonych majętności sięgać i dochodzić, wzruszać i turbować w
Skrót tekstu: RozRokCz_II
Strona: 129
Tytuł:
Rozmowa o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
nieprzyjaciołom odeprzemy słabo. V. TREN RZECZYPOSPOLITEJ W NIESZCZĘSNE WOJNY DOMOWE
Zaczni, Euterpe, lament i neniją, niech z oczu wargi strumieniem deszcz piją, dokąd Ojczyzna, roztarchawszy włosy, narzeka tymi rzewliwymi głosy:
Wzięłaś, Niezgodo, górę nieszczęśliwa, oto już szabla we krwi własnej pływa, czy-li jej jeszcze gardło twe niesyte, aż stoczysz znowu wojska nieużyte?
Na tom was, dzieci moje, uchowała, bym po was jako Nijobe skamiała, lejąc zdrój gorzki i noc, i dzień cały, z przytomnej członkom marmórowym skały?
Czemu na żal mój i na zgubę wieczną broń podnosicie na się ręką niecną? Policzcie pierwej od Lecha pradziady
nieprzyjaciołom odeprzemy słabo. V. TREN RZECZYPOSPOLITEJ W NIESZCZĘSNE WOJNY DOMOWE
Zaczni, Euterpe, lament i neniją, niech z oczu wargi strumieniem deszcz piją, dokąd Ojczyzna, roztarchawszy włosy, narzeka tymi rzewliwymi głosy:
Wzięłaś, Niezgodo, górę nieszczęśliwa, oto już szabla we krwi własnej pływa, czy-li jej jeszcze gardło twe niesyte, aż stoczysz znowu wojska nieużyte?
Na tom was, dzieci moje, uchowała, bym po was jako Nijobe skamiała, lejąc zdrój gorzki i noc, i dzień cały, z przytomnej członkom marmórowym skały?
Czemu na żal mój i na zgubę wieczną broń podnosicie na się ręką niecną? Policzcie pierwej od Lecha pradziady
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 182
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995