nadaremnie, trzebaby użyć następujących sposobów do dobrego czasu zażycia.
Ćwiczenie się w cnotach najpierwszą jest przeciw tęskności w myśli dni naszych prezerwatywą. Przymioty towarzyskie same przez się mogą nas mile i pożytecznie zatrudnić. Niemasz dnia takiego, w którymby się nie znalazła sposobność naucznia prostych i nieumiejących; pocieszenia strapionych; ratowania nieszczęśliwych. Okoliczności i nader częste zdarzają się, zasługi nadgrodzić, gniewliwych uśmierzyć, występnych skarać. Zabawy takowe nie tylko zastępują próżnowanie, ale oprócz tego że tęsknice uśmierzają, umysł rzeżwią i serce weselą.
Osobność nie powinna być przyczyną próżnowania i teskoności. Kto wierzy w nieograniczoność Boską, wie iż zawzdy jest w oczach jego;
nadaremnie, trzebaby użyć następuiących sposobow do dobrego czasu zażycia.
Cwiczenie się w cnotach naypierwszą iest przeciw tęskności w myśli dni naszych prezerwatywą. Przymioty towarzyskie same przez się mogą nas mile y pożytecznie zatrudnić. Niemasz dnia takiego, w ktorymby się nie znalazła sposobność naucznia prostych y nieumieiących; pocieszenia strapionych; ratowania nieszczęsliwych. Okoliczności y nader częste zdarzaią się, zasługi nadgrodzić, gniewliwych uśmierzyć, występnych skarać. Zabawy takowe nie tylko zastępuią prożnowanie, ale oprocz tego że tesknice uśmierzaią, umysł rzeżwią y serce weselą.
Osobność nie powinna bydź przyczyną proznowania y teskoności. Kto wierzy w nieograniczoność Boską, wie iż zawzdy iest w oczach iego;
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 72
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
swawola, nikczemna pieszczota! Do tegoż przyszło sarmackiemu rodu? Choć już poganin opanował wrota, Śród podolskiego stoi meczet grodu, Już i haraczu zapisana kwota. Jeden król męstwa swojego dowodu Odstąpić nie chce i cnotliwych kilku; Wszytkim jak bajał o żelaznym wilku.
Nie pisać, ale każdemu plwać w oczy Z takich wyrodków nieszczęśliwych trzeba, Kto tak ospały, kto tak nieochoczy, Kto sławę w sobie przodków swych zagrzeba I woli, że go jak psa Tatar wtroczy. Czy Boga czeka dla obrony z nieba? I gotów pewnie wydźwignąć go z błota; Lecz to bez człeka nie boska robota.
Wstydźcież się, baby, trzebienie i karli
swawola, nikczemna pieszczota! Do tegoż przyszło sarmackiemu rodu? Choć już poganin opanował wrota, Śród podolskiego stoi meczet grodu, Już i haraczu zapisana kwota. Jeden król męstwa swojego dowodu Odstąpić nie chce i cnotliwych kilku; Wszytkim jak bajał o żelaznym wilku.
Nie pisać, ale każdemu plwać w oczy Z takich wyrodków nieszczęśliwych trzeba, Kto tak ospały, kto tak nieochoczy, Kto sławę w sobie przodków swych zagrzeba I woli, że go jak psa Tatar wtroczy. Czy Boga czeka dla obrony z nieba? I gotów pewnie wydźwignąć go z błota; Lecz to bez człeka nie boska robota.
Wstydźcież się, baby, trzebienie i karli
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 153
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czysta i nipokalana wiara Przodkom naszym ze Wschodu była podana od nich przyjęta/ i po wieki nasze czysto i niepokalano/ trzymana i chowana. Odpowiem mu/ że i to prawda com na przedzie powiedział: gdyż czysta ta niepokalana wiara/ po nasze tylko wieki czysto i niepokalano była chowana/ a za naszych nieszczęśliwych czasów/ nieczystą stała się i pokalaną. I to druga prawda/ że mówiąc ja to/ hańbię i siebie przezacny narodzie Ruski (przebaczmi prawdę mówiącemu) i ciebie: ale jak Cerkwie świętej Ruskiej/ tak i świętych i Błogosławionych Ruskiej Crekwie Ojców nie hańbie: i owszem na głowie mojej pocześnie je noszę: ponieważ oni
cżysta y nipokalána wiará Przodkom nászym ze Wschodu byłá podána od nich przyięta/ y po wieki násze cżysto y niepokálano/ trzymána y chowána. Odpowiem mu/ że y to prawdá com ná przedźie powiedźiał: gdyż cżysta tá niepokalána wiárá/ po násze tylko wieki czysto y niepokaláno byłá chowána/ á zá nászych nieszcżęśliwych czásow/ niecżystą stáłá sie y pokaláną. Y to druga prawdá/ że mowiąc ia to/ háńbię y śiebie przezacny narodźie Ruski (przebacżmi prawdę mowiącemu) y ćiebie: ále iák Cerkwie świętey Ruskiey/ ták y świętych y Błogosłáwionych Ruskiey Crekwie Oycow nie háńbie: y owszem ná głowie moiey pocześnie ie noszę: ponieważ oni
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 12
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
? Nie tak/ prawi nie tak to trzeba rozumieć: ale że tyle się tych znaków potrzeba bać/ ileście dali przyczyny do nich: tle biczów na niebie/ ileście ich posłali; jeżeli źle znaczy Kometa/ wasza to sprawa/ wyście winni/ wyście to uczynili że wam źle prognostykuje. Z nieszczęśliwych onych Miast Palestyńskich szły bicze do nieba trzaskające/ szła gęsto materia karania/ wszeteczeńsstwo/ obżarstwo/ opressja ubogich/ nieludzkość/ a nadewszytko zaślepienie we złym/ i tak się nazbierało siła tego wysoko/ że od ciężaru miało upaść na nie; a że Pan: Z stąpię/ prawi/ a obaczę jeżeli tak tam
? Nie ták/ práwi nie ták to trzebá rozumieć: ále że tyle sie tych znákow potrzebá bać/ ileśćie dáli przyczyny do nich: tle biczow ná niebie/ ileśćie ich posłáli; ieżeli źle znáczy Kometá/ wászá to spráwá/ wyście winni/ wyśćie to vczynili że wam źle prognostykuie. Z niesczęśliwych onych Miast Pálestyńskich szły bicze do niebá trzáskáiące/ szłá gęsto máterya karánia/ wszéteczeńsstwo/ obżárstwo/ oppressya vbogich/ nieludzkość/ á nádewszytko záślepienie we złym/ y ták sie názbieráło śiłá tego wysoko/ że od ćiężaru miáło vpáść ná nie; á że Pan: Z stąpię/ práwi/ á obaczę ieżeli ták tám
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: B4v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
oczy na łzy rozwiązała:
XL.
„Cóż wżdy dalej, fortuno, chcesz poczynać ze mną? Pc co mię męczysz? Po co pastwisz się nade mną? Co mi więcej wziąć możesz, jedno ten stroskany Żywot, na więtsze męki teraz zachowany? Na coś mię z nawałności morskich wybawiła? Czemum dni nieszczęśliwych dziś nie dokończyła? Nie masz dosyć na moich żalach, że przez dzięki Żywoteś mi na cięższe przydłużyła męki?
XLI.
Nie wiem, żebyś już mogła nade mną przewodzić I barziej nad to, coś mi zaszkodziła, szkodzić. Przez ciem, nędzna, z królestwa mego wypędzona, Gdzie nie będę podomno
oczy na łzy rozwiązała:
XL.
„Cóż wżdy dalej, fortuno, chcesz poczynać ze mną? Pc co mię męczysz? Po co pastwisz się nade mną? Co mi więcej wziąć możesz, jedno ten stroskany Żywot, na więtsze męki teraz zachowany? Na coś mię z nawałności morskich wybawiła? Czemum dni nieszczęśliwych dziś nie dokończyła? Nie masz dosyć na moich żalach, że przez dzięki Żywoteś mi na cięższe przydłużyła męki?
XLI.
Nie wiem, żebyś już mogła nade mną przewodzić I barziej nad to, coś mi zaszkodziła, szkodzić. Przez cięm, nędzna, z królestwa mego wypędzona, Gdzie nie będę podomno
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 157
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
: lat kijka, kilkanaście i kilkadziesiąt mija, jak ordynaryjnego nie możemy doczekać się sejmu, która jest nasza najwyższa rada. I cóż za dziw, że bez rady tej będąc giniemy na wszystkim, upadamy na wszystkim, a coraz to głębiej.
Tak dalece, że jako najmędrszy ów rzymski konsul, statysta i polityk z nieszczęśliwych swego okoliczności czasu zdał się koniekturować pewnie, co po tym nastąpi. „Nie z ptaków — mówi — lotu, nie z gwiazd, jako astrologowie zwykli, ja tobie wróżę, ale mam insze, które obserwuję, znaki: mnie znaki do wróżenia są te, w których jesteśmy, okoliczności i czasy; z teraźniejszych
: lat kiika, kilkanaście i kilkadziesiąt mija, jak ordynaryjnego nie możemy doczekać się sejmu, która jest nasza najwyższa rada. I cóż za dziw, że bez rady tej będąc giniemy na wszystkim, upadamy na wszystkim, a coraz to głębiej.
Tak dalece, że jako najmędrszy ów rzymski konsul, statysta i polityk z nieszczęśliwych swego okoliczności czasu zdał się koniekturować pewnie, co po tym nastąpi. „Nie z ptaków — mówi — lotu, nie z gwiazd, jako astrologowie zwykli, ja tobie wróżę, ale mam insze, które obserwuję, znaki: mnie znaki do wróżenia są te, w których jesteśmy, okoliczności i czasy; z teraźniejszych
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 111
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
gaudium, qui in tenebris sedeoet lumen Coeli non video? 2. Reg: 14. Jeśli zły niegodny Absolon z wygnania przywrócony że twarzy Ojcowskiej nie ogląda/ tak z żalu i jadu szaleje/ iż Joabowi Dobrodziejowi swemu/ za którego staraniem i radą do Ojczyzny powrócił/ pola pali/ dobra pustoszy. Daleko bardziej nieszczęśliwych potępieńców/ owa ich ślepota grzechowym kałem narzucona/ wszelką pociechę odbierze/ słońca przedwiecznego światło na wieki zgasi. Daleko żałośniej oszaleni/ jadem się miotać będą owi złośliwi Brato i Ojcobójcy gdy ich jako psów z oczu Ojcowskich/ z pocztu tak wielu (a młodszych jeszcze) braci na wieki wypędzą. Tam się otworzą oczy co
gaudium, qui in tenebris sedeoet lumen Coeli non video? 2. Reg: 14. Ieśli zły niegodny Absolon z wygnániá przywrocony że twarzy Oycowskiey nie ogląda/ ták z żalu y iadu szaleie/ iż Ioabowi Dobrodźieiowi swemu/ zá ktorego stáraniem y radą do Oyczyzny powroćił/ polá pali/ dobra pustoszy. Daleko bardźiey nieszczęśliwych potępieńcow/ owá ich ślepotá grzechowym kałem nárzucona/ wszelką poćiechę odbierze/ słońcá przedwiecznego świátło ná wieki zgaśi. Daleko żałośniey oszaleni/ iádem się miotáć będą owi złośliwi Brato y Oycoboycy gdy ich iáko psow z oczu Oycowskich/ z pocztu ták wielu (a młodszych ieszcze) braći ná wieki wypędzą. Tám się otworzą oczy co
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 159
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Jakaż to dlanas była rozkosz! Czciliśmy niewypowiedzianą radością Boga, że winu tę dał moc, aby nasze rozweseliło serca, dziękowaliśmy mu cichym pomyśleniem za ukontentowanie, któregośmy już od kilku lat uczestnikami nie byli. Strawiliśmy całe pół dnia nad naszą flaszą wina. Nie chcieliśmy sobie przypominać naszych poniesionych nieszczęśliwych przypadków. Lecz niepodobno było. Zdało się, jakby nam wielkiego nie dostawało ukontentowania, żebyśmy ciekawym choć na jeden moment okiem, naszego jednostajnego nieszczęścia uważać i przeglądać nie mieli. Powtarzaliśmu je, jakbyśmy sobie o nich jeszcze nie byli powiadali, W naszych żalach cieszyliśmy się tą prawdą, że łaskawy i mądry
Jakaż to dlanas była roskosz! Czciliśmy niewypowiedzianą radośćią Boga, że winu tę dał moc, aby nasze rozweseliło serca, dziękowaliśmy mu cichym pomyśleniem za ukontentowanie, ktoregośmy iuż od kilku lat uczestnikami nie byli. Strawiliśmy całe poł dnia nad naszą flaszą wina. Nie chcieliśmy sobie przypominać naszych poniesionych nieszczęśliwych przypadkow. Lecz niepodobno było. Zdało śię, iakby nam wielkiego nie dostawało ukontentowania, żebyśmy ćiekawym choć na ieden moment okiem, naszego iednostaynego nieszczęścia uważać i przeglądać nie mieli. Powtarzaliśmu ie, iakbyśmy sobie o nich ieszcze nie byli powiadali, W naszych żalach cieszyliśmy śię tą prawdą, że łaskawy i mądry
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 90
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Godzien poważania i politowania, twoją jest powinnością tak poczciwemu i nieszczęśliwemu przysłużyć się kawalerowi. Miarkowałam, im więcej mówił, że co się w serce moje wkradło, lecz nie miałam żadnej ochoty dochodzić tego, i orazem się wystrzegała, żebym memu sercu nie przeszkodziła. Moje poczuwania miałam za skutki jego nieszczęśliwych przypadków, w myślach usiadszy, pozwoliłam mu długo wciąż mówić, żadnego do niego nie przemówiwszy słowa. Opowiadając mi okrucieństwo, które na nim i na Sidnym w mieście Moskwie wykonali, gdziem więcej, niż w ten czas poczuła, gdy mi Hrabia opowiadał. Nie mogłam się od łez wstrzymać, i nie
Godzien poważania i politowania, twoią iest powinnośćią tak poczciwemu i nieszczęśliwemu przysłużyć śię kawalerowi. Miarkowałam, im więcey mowił, że co śię w serce moie wkradło, lecz nie miałam żadney ochoty dochodzić tego, i orazem śię wystrzegała, żebym memu sercu nie przeszkodziła. Moie poczuwania miałam za skutki iego nieszczęśliwych przypadkow, w myślach uśiadszy, pozwoliłam mu długo wćiąż mowić, żadnego do niego nie przemowiwszy słowa. Opowiadaiąc mi okrućieństwo, ktore na nim i na Sidnym w mieśćie Moskwie wykonali, gdziem więcey, niż w ten czas poczuła, gdy mi Hrabia opowiadał. Nie mogłam śię od łez wstrzymać, i nie
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 151
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
subtelności i machinacje ludzkie, w takież też niebezpieczeństwa, jako w niejaką łapkę, wpadają, że albo o zdrowie własne abo o uczciwe swo przychodzą, a co przy tym zawsze niewątpliwie chodzi, że w pewne i w wieczne ubóstwo zawodzą siebie i potomstwo swe na wieki; a chociaż takowych siła przed sobą widzą przykładów nieszczęśliwych, że się to wielom ich nie nadało, przecię w tym jest jakaś violentia spiritus w tych ludziach, których ta pietas, których honor, których de communi omnium consensu persuasio opanuje i którzy się coś więcej przed onymi drugimi mieć rozumieją. że albo causam Reipublicae więtszą i wszytkim wiadomszą, niż oni przed nimi będący,
subtelności i machinacye ludzkie, w takież też niebezpieczeństwa, jako w niejaką łapkę, wpadają, że albo o zdrowie własne abo o uczciwe swo przychodzą, a co przy tym zawsze niewątpliwie chodzi, że w pewne i w wieczne ubóstwo zawodzą siebie i potomstwo swe na wieki; a chociaż takowych siła przed sobą widzą przykładów nieszczęśliwych, że się to wielom ich nie nadało, przecię w tym jest jakaś violentia spiritus w tych ludziach, których ta pietas, których honor, których de communi omnium consensu persuasio opanuje i którzy się coś więcej przed onymi drugimi mieć rozumieją. że albo causam Reipublicae więtszą i wszytkim wiadomszą, niż oni przed nimi będący,
Skrót tekstu: ZebrzApolCz_III
Strona: 247
Tytuł:
Apologia abo sprawota szlachcica polskiego.
Autor:
Zebrzydowski Mikołaj
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918