już na to nie patrzą/ próżny proch i spruchniałe ciało o to niedba/ ale Bóg sam widzi/ i ludzie znają? także ta zacna Familia w koł stojąca/ tę ludzkość WM. wdzięcznie przyjmuje. Niech zdarzy Pan Bóg/ żeby nie w takiej potrzebie WM. służyć mogli. Niech zdarzy aby nic tak nieszczęsnego na WM. nie przychodziło/ ale jeśli co według ludzkiego przypadku przypadnie. Niech naostatek zdarzy aby każdy z Wm. takie miał leuamen ciężkości swojej jako dziś ten zmarły z łaski WM. M. M. PP. odnosił. Aktach Pogrzebowych Mowa przy Pogrzebie Wdowy.
WIele rzeczy uważają na tym świecie madrzy ludzie/
iuż na to nie pátrzą/ prożny proch y spruchniałe ćiáło o to niedba/ ále Bog sam widźi/ y ludźie znáią? tákże tá zacna Fámilia w koł stoiąca/ tę ludzkość WM. wdźięcżnie przyimuie. Niech zdárzy Pan Bog/ żeby nie w tákiey potrzebie WM. służyć mogli. Niech zdárzy aby nic ták nieszcżęsnego na WM. nie przychodźiło/ ále ieśli co według ludzkiego przypádku przypádnie. Niech náostátek zdárzy aby káżdy z Wm. tákie miał leuamen ćiężkośći swoiey iáko dźiś ten zmárły z łaski WM. M. M. PP. odnośił. Aktách Pogrzebowych Mowá przy Pogrzebie Wdowy.
WIele rzecży vważaią ná tym swiećie madrzy ludźie/
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: G2
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
niebo ogień roznosiły, Że Latonownie łono wilgotne suszyły. Wzgórę się czarne, srogie chmury przewalają, Które jasne Febowi czoło zasłaniają; Słychać huk ustawiczny, podobny wielkiemu Grzmieniu, po czarnej burzy przebiegającemu,
CXXXIV.
I straszną harmonią, zmieszaną z wołania, Z skarg, z płaczu i z lamentów, z wrzasku i stękania Nieszczęsnego żołnierstwa, co nie dla swej winy, Ale z wodza swojego ginęło przyczyny; Mieszały swoje huki ognie mężobójcze Z wrzaskiem ginących ludzi dla swego przywójce - Ale niech już nie śpiewam więcej: ochrapiałem, I mamli się wam przyznać, poniekąd zemdlałem.
KONIEC PIEŚNI CZTERNASTEJ. PIEŚŃ PIĘTNASTA ARGUMENT. Paryża ze wszytkich stron
niebo ogień roznosiły, Że Latonownie łono wilgotne suszyły. Wzgórę się czarne, srogie chmury przewalają, Które jasne Febowi czoło zasłaniają; Słychać huk ustawiczny, podobny wielkiemu Grzmieniu, po czarnej burzy przebiegającemu,
CXXXIV.
I straszną harmonią, zmieszaną z wołania, Z skarg, z płaczu i z lamentów, z wrzasku i stękania Nieszczęsnego żołnierstwa, co nie dla swej winy, Ale z wodza swojego ginęło przyczyny; Mieszały swoje huki ognie mężobójcze Z wrzaskiem ginących ludzi dla swego przywójce - Ale niech już nie śpiewam więcej: ochrapiałem, I mamli się wam przyznać, poniekąd zemdlałem.
KONIEC PIEŚNI CZTERNASTEJ. PIEŚŃ PIĘTNASTA ARGUMENT. Paryża ze wszytkich stron
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 329
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
swą obróciwszy nieporządne ich pomieszkanie śmiele karali. Nieprzysłusza wam mówiąc/ O rozumnej trzody Chrystusowej Pasterze i Uczyciele/ których czułości i wierności Syna Bożego Oblubienica jest powierzona/ imieniem Pasterzami być/ a rzeczą drapieżcami/ którzy sami zły żywot prowadzicie/ i powierzonym wam nierządnie żyć pozwalacie/ Ojczyzną ukrzyżowanego utywszy i rozgrubiawszy/ nieżałujecie nieszczęsnego po wszech Sektach rozproszenia synów Bożych/ dla czego Wilcy jesteście a nie Pasterze. Chrystusem się tytułujecie/ A rzeczą samą Antychrysta na ziemi urząd wykonywacie. Daj to Boże abyście na mleku przestali/ pragniecie bowiem krwie. Takich mówię potrzebuję teraz synów/ na takie się pod ten utrapienia mego czas/ dziatki zdobywam/ którzy
swą obroćiwszy nieporządne ich pomieszkánie śmiele karáli. Nieprzysłusza wam mowiąc/ O rozumney trzody Chrystusowey Pasterze y Vcżyciele/ ktorych cżułośći y wiernośći Syná Bożego Oblubienicá iest powierzoná/ imieniem Pásterzámi być/ á rzecżą drapieżcámi/ ktorzy sámi zły żywot prowádźicie/ y powierzonym wam nierządnie życ pozwalaćie/ Oycżyzną vkrzyżowánego vtywszy y rozgrubiawszy/ nieżáłuiećie nieszcżęsnego po wszech Sektách rozproszenia synow Bożych/ dla cżego Wilcy iesteśćie a nie Pásterze. Chrystusem się titułuiećie/ A rzecżą sámą Antychrystá ná źiemi vrząd wykonywacie. Day to Boże ábyśćie ná mleku przestáli/ prágniećie bowiem krwie. Tákich mowię potrzebuię teraz synow/ ná tákie się pod ten vtrapienia mego cżás/ dźiatki zdobywam/ ktorzy
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 6v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
25. Ite maledicti in ignem aeternum, że łaknącego nie posilili/ pragnącego nie napoili/ podróżnego nie przyjęli/ nagiego nie odziali/ chorego nie nawiedzili. Non dedistis mihi manducare, non dedistis mihi bibere, non collegistis me, non cooperuistis me, non visitâsti me, Prawie/ wszytka wina/ wszytka zatracenia przyczyna z nieszczęsnego zaniedbania i opuszczenia poszła. 5. Doznało tego nieszczęścia co nie miara/ owych to którzy lub w przedsięwziętym dobrym żywocie/ lub w przyjętym duchownym ba nawet Zakonnym stanie tak wiele łask Boskich/ oświecenia/ nauk Zbawiennych odebrali? że o nie mniej albo nic niedbając z owym to zapamiętliwym o którym Jakub Z. mówi
25. Ite maledicti in ignem aeternum, że łaknącego nie pośilili/ prágnącego nie nápoili/ podrożnego nie przyięli/ nágiego nie odźiali/ chorego nie náwiedźili. Non dedistis mihi manducare, non dedistis mihi bibere, non collegistis me, non cooperuistis me, non visitâsti me, Práwie/ wszytká winá/ wszytká zátráceniá przyczyná z nieszczęsnego zániedbaniá y opuszczeniá poszła. 5. Doznáło tego nieszczęśćiá co nie miárá/ owych to ktorzy lub w przedsięwźiętym dobrym żywoćie/ lub w przyiętym duchownym bá náwet Zákonnym stánie ták wiele łásk Boskich/ oświeceniá/ náuk Zbáwiennych odebrali? że o nie mniey álbo ńic niedbaiąc z owym to zápámiętliwym o ktorym Iákub S. mowi
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 422
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
mię zwiodły, gładkość, cnoty jego: Głupi, kto słońca widzieć nie chce rozkosznego!
XXIII.
Więc słowa, które wielkiej wiary godne były, Bez wszelakich trudności prościznę zdradziły, Ukazując fortunę i dzieła mojego Potomstwa, sławy godne u świata wszystkiego. Ciebie, Merlinie, ciebie z Melissą kląć przydzie, Póki duch z nieszczęsnego ciała nie wynidzie, Duch mój mdły, suche kości co już ledwie wspiera, A gwałtem z najnędzniejszych piersi się wydziera.
XXI
Na Merlina ja muszę skarżyć się koniecznie I na Melissę, bo mię ci w te troski wiecznie Wdali, owoc, co iść miał z nasienia mojego, Ukazawszy przez duchy z piekła podziemnego,
mię zwiodły, gładkość, cnoty jego: Głupi, kto słońca widzieć nie chce rozkosznego!
XXIII.
Więc słowa, które wielkiej wiary godne były, Bez wszelakich trudności prościznę zdradziły, Ukazując fortunę i dzieła mojego Potomstwa, sławy godne u świata wszystkiego. Ciebie, Merlinie, ciebie z Melissą kląć przydzie, Póki duch z nieszczęsnego ciała nie wynidzie, Duch mój mdły, suche kości co już ledwie wspiera, A gwałtem z najnędzniejszych piersi się wydziera.
XXI
Na Merlina ja muszę skarżyć się koniecznie I na Melissę, bo mię ci w te troski wiecznie Wdali, owoc, co iść miał z nasienia mojego, Ukazawszy przez duchy z piekła podziemnego,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 7
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Jeśli łamaniem przysiąg maże swe sumnienie? Fraszka są najpiękniejsze postępki i siły, Choćby, jak słońce, w każdem rycerzu świeciły, Przy kłamstwie! O, jak snadno, trzykroć snadno było Oszukać dziewkę, której na cię patrzyć miło I która, jako Boga, czci ciebie samego, Skoroś jej serce wyjął z ciała nieszczęsnego!
XXXIX.
O srogi! za jaki grzech będziesz pokutować, Jeśli zabiwszy tego, nie możesz żałować, Co cię z serca miłuje? Więc co ważyć sobie Będziesz, gdy się tak lekka zda przysięga tobie? Jako z nieprzyjacioły swemi się obchodzisz, Kiedy tych, co twoi są, do-śmierci przywodzisz? Rzekę
Jeśli łamaniem przysiąg maże swe sumnienie? Fraszka są najpiękniejsze postępki i siły, Choćby, jak słońce, w każdem rycerzu świeciły, Przy kłamstwie! O, jak snadno, trzykroć snadno było Oszukać dziewkę, której na cię patrzyć miło I która, jako Boga, czci ciebie samego, Skoroś jej serce wyjął z ciała nieszczęsnego!
XXXIX.
O srogi! za jaki grzech będziesz pokutować, Jeśli zabiwszy tego, nie możesz żałować, Co cię z serca miłuje? Więc co ważyć sobie Będziesz, gdy się tak lekka zda przysięga tobie? Jako z nieprzyjacioły swemi się obchodzisz, Kiedy tych, co twoi są, do-śmierci przywodzisz? Rzekę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 11
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
za dziw, iż ten dziś kark pod jarzmo daje, Który wczora sceptrem swem chełznął ziemskie kraje? Wszak Mariusz, Serwius za czasów dawniejszych Ukazali to, a król Ludwik teraźniejszych.
III.
Król Ludwik krwią, z mem panem bliską zjednoczony, Na głowę pod Albinem świętem porażony, Jeno co z szyją nie zbył zdrowia nieszczęsnego, Na które nieprzyjaciel dawno czyhał jego. Nuż i Korwin Matiasz w więzieniu chowany, Aby mieczom katowskiem rano beł oddany. Cóż z tego: ten francuski osiadł stolec złoty, Ten królował dla wielkiej swojem Węgrom cnoty.
I
Tysiącznemi gotówem dowieść przykładami, Które są objaśnione od wieków pismami, Iż stopa w stopę radość
za dziw, iż ten dziś kark pod jarzmo daje, Który wczora sceptrem swem chełznął ziemskie kraje? Wszak Maryusz, Serwius za czasów dawniejszych Ukazali to, a król Ludwik teraźniejszych.
III.
Król Ludwik krwią, z mem panem blizką zjednoczony, Na głowę pod Albinem świętem porażony, Jeno co z szyją nie zbył zdrowia nieszczęsnego, Na które nieprzyjaciel dawno czyhał jego. Nuż i Korwin Matyasz w więzieniu chowany, Aby mieczom katowskiem rano beł oddany. Cóż z tego: ten francuski osiadł stolec złoty, Ten królował dla wielkiej swojem Węgrom cnoty.
I
Tysiącznemi gotówem dowieść przykładami, Które są objaśnione od wieków pismami, Iż stopa w stopę radość
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 336
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
stanąłem w Kleszczelach, pirwszy w życiu mym nieszpór księdza w szarawarach widziałem odprawującego, tak zaś przy tym pijanego, że ledwie stać mógł na nogach. Te widząc tedy szatana igrzysko, a zabiegając dalszemu w nieszporze po omyłce psalmów, sam one na organach, poprawując równie trzyźwego organistę, śpiwałem. Po zakończeniu którego nieszczęsnego zgorszeniem heretyków widoku na noc stanąłem w Wysokiem, wskroś wespół z ludźmi memi szargą nieźmierną i dyszczem przemokły. 28. Stanąłem szczęśliwie w domu kadetów moich, gdzie już późno powziąwszy wiadomość o słabym zdrowiu żony mej, nie wierzałem, do dziwacznych tejże już przywykszy. Z relacji zaś ustnej nam
stanąłem w Kleszczelach, pirwszy w życiu mym nieszpór księdza w szarawarach widziałem odprawującego, tak zaś przy tym pijanego, że ledwie stać mógł na nogach. Te widząc tedy szatana igrzysko, a zabiegając dalszemu w nieszporze po omyłce psalmów, sam one na organach, poprawując równie trzyźwego organistę, śpiwałem. Po zakończeniu którego nieszczęsnego zgorszeniem heretyków widoku na noc stanąłem w Wysokiem, wskroś wespół z ludźmi memi szargą nieźmierną i dyszczem przemokły. 28. Stanąłem szczęśliwie w domu kadetów moich, gdzie już późno powziąwszy wiadomość o słabym zdrowiu żony mej, nie wierzałem, do dziwacznych tejże już przywykszy. Z relacji zaś ustnej nam
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 143
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
Ojca niebie, oto dziś sama mówi do ciebie. “Ukrzyżuj zatym!” – głos jednej zgody, jako szum z góry płynącej wody, “Ukrzyżuj!” woła. Co zły apostoł gdy słyszy, srebro w kościele o stół z lamentem rzuci i pędem mierzy, gdzie sama Rozpacz powróz mu dzierży, co z nieszczęsnego zrzuci go drzewa i smrodu pełne wytoczy trzewa.
Pielgrzymom oni wzajemną wolą z krwawej kupieli korzyści rolą. Otoczył ratusz gmin pospolity, z namowy gorszy i jadowity, acz im wybierać Piłat podaje króla, wodza li łotrowskiej zgraje, lecz “Barabasza” – wołają oni, którego prawie świeża krew’ goni. Bo wiedząc zwyczaj
Ojca niebie, oto dziś sama mówi do ciebie. “Ukrzyżuj zatym!” – głos jednej zgody, jako szum z góry płynącej wody, “Ukrzyżuj!” woła. Co zły apostoł gdy słyszy, srebro w kościele o stół z lamentem rzuci i pędem mierzy, gdzie sama Rozpacz powróz mu dzierży, co z nieszczęsnego zrzuci go drzewa i smrodu pełne wytoczy trzewa.
Pielgrzymom oni wzajemną wolą z krwawej kupieli korzyści rolą. Otoczył ratusz gmin pospolity, z namowy gorszy i jadowity, acz im wybierać Piłat podaje króla, wodza li łotrowskiej zgraje, lecz “Barabasza” – wołają oni, którego prawie świeża krew’ goni. Bo wiedząc zwyczaj
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 79
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
co czwarty rok do poronienia brzemienne białegłowy przywodzi/ szpik abo drżeń w drzewach/ nie do kwiatu/ ale tu korzeniowi obraca// wody i Cieplice zaraża i psuje. Jako też rozumieją o liczbie siedm i dziewięć/ kiedy w jakie roki przypada. Tamte zowią Hemdomaticos, a te Enneaticos annos: Obadwa coś złego i nieszczęsnego abo zdrowiu/ abo w domostwiech i majętności zsobą przynosić ludziom mają. Z których Klimakteryki porobili/ a na większy i walny Klimakteryk sześćdzięsiąty i trzeci życia rok/ bo w nim oboja liczba/ i siedm i dziewięć się schodzi/ i zwięzuje. Zowią go Andracles, że ludzki wiek i istotę łamie i niszczy.
co czwarty rok do poronienia brzemienne białegłowy przywodźi/ szpik ábo drżeń w drzewách/ nie do kwiatu/ ále tu korzeniowi obraca// wody y Cieplice záráża y psuie. Iako też rozumieią o liczbie śiedm y dźiewięć/ kiedy w iákie roki przypada. Támte zowią Hemdomaticos, á te Enneaticos annos: Obadwá coś złego y nieszczęsnego ábo zdrowiu/ ábo w domostwiech y máiętnośći zsobą przynośić ludźiom máią. Z ktorych Klimákteryki porobili/ á na większy y wálny Klimákteryk sześćdzięśiąty y trzeći żyćia rok/ bo w nim oboiá liczbá/ y śiedm y dźiewięć się schodźi/ y zwięzuie. Zowią go Andracles, że ludzki wiek y istotę łamie y niszczy.
Skrót tekstu: PetrJWod
Strona: 28
Tytuł:
O wodach w Drużbaku i Łęckowej
Autor:
Jan Innocenty Petrycy
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635