niego, a zrozumiawszy po mowie iż nie Polak, bez wszelkich figlów poprostu go pojmał, i mieszek mu wytrząsnął. W którym iż niecnotliwy człowiek niemałego złotego kota nalazł, bojąc się podobno aby go panu przywiódłszy, nie musiał też był i kota z nim oddać, a nie wiedząc też ktoby był, z radości nieszczęsnem onem czerwonem złotem, łacno mu się dał uprosić, że go wolno puścił. Zaczem P. grof oną znajomością z Polaczkiem wziętą przestraszony, stracił serce o zwycięstwie natenczas, i zaraz wzad ku Hornie odstąpił. A Elearowie polscy tem bardziej rozjuszeni na powetowanie głupstwa onego pacholika, tem gęściejsze czaty i odważniejsze wypuszczali;
niego, a zrozumiawszy po mowie iż nie Polak, bez wszelkich figlów poprostu go pojmał, i mieszek mu wytrząsnął. W którym iż niecnotliwy człowiek niemałego złotego kota nalazł, bojąc się podobno aby go panu przywiódłszy, nie musiał też był i kota z nim oddać, a nie wiedząc też ktoby był, z radości nieszczęsnem onem czerwonem złotem, łacno mu się dał uprosić, że go wolno puścił. Zaczem P. groff oną znajomością z Polaczkiem wziętą przestraszony, stracił serce o zwycięstwie natenczas, i zaraz wzad ku Hornie odstąpił. A Elearowie polscy tem bardziej rozjuszeni na powetowanie głupstwa onego pacholika, tem gęściejsze czaty i odważniejsze wypuszczali;
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 34
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
z gonitwami, słodkie luteń strony Nie cieszą go, jak prędko wspomni złość swej żony.
XXXII.
Naprzeciwko złożenia jego sala była Stara, lecz insze gmachy wszytkie przewyższyła. Tam on sam dla ulżenia bólu serdecznego Często chodził, kompana nie biorąc żadnego. Tam się troskami karmił, łzy pił, dręczył srodze, Tam rozpuszczał nieszczęsnem wolne myślom wodze; Tam naostatek nalazł - ktoby się spodziewał? - Lekarstwo srogiem ranom, dla których omdlewał.
XXXIII.
W kącie samem, gdzie ciemność, jako noc, się zdała, Żadnego bowiem tamta część okna nie miała, Postrzegł balka, od muru kęs odwalonego, Przez który dawał promień blask słońca
z gonitwami, słodkie luteń strony Nie cieszą go, jak prędko wspomni złość swej żony.
XXXII.
Naprzeciwko złożenia jego sala była Stara, lecz insze gmachy wszytkie przewyszszyła. Tam on sam dla ulżenia bolu serdecznego Często chodził, kompana nie biorąc żadnego. Tam się troskami karmił, łzy pił, dręczył srodze, Tam rozpuszczał nieszczęsnem wolne myślom wodze; Tam naostatek nalazł - ktoby się spodziewał? - Lekarstwo srogiem ranom, dla których omdlewał.
XXXIII.
W kącie samem, gdzie ciemność, jako noc, się zdała, Żadnego bowiem tamta część okna nie miała, Postrzegł balka, od muru kęs odwalonego, Przez który dawał promień blask słońca
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 364
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pyskle ladajaką.
VIII.
Z tych przyczyn odpuszcza mu złodziejskie wykręty, Dla których w oczach wojska wszystkiego beł wzięty. Niewymownie obecność jej królowi wdzięczna, Łzy przez zrzeńce z ochoty śle radość serdeczna. Ażeby mógł oświadczyć czem, jak wiele waży Przyjazd mężnej żołnierki, porwać zaraz straży Brunella rozkazuje, aby, obieszony, Trupem nieszczęsnem karmił kruki i gawrony.
IX.
Tak na miejscu odludnem miedzy pustyniami Wziął ścisłe towarzystwo wykrętarz z sępami. Rugier, co od szubieńce przedtem go ratował, Dotąd na więtsze jego nieszczęście chorował. Zaczem, próżen pomocy, Brunel utrapiony Wytchnął ducha nędznego przez oddech ściśniony. O czem wiadomość wziąwszy, bardzo się frasuje Rugier
pyskle ledajaką.
VIII.
Z tych przyczyn odpuszcza mu złodziejskie wykręty, Dla których w oczach wojska wszystkiego beł wzięty. Niewymownie obecność jej królowi wdzięczna, Łzy przez zrzeńce z ochoty śle radość serdeczna. Ażeby mógł oświadczyć czem, jak wiele waży Przyjazd mężnej żołnierki, porwać zaraz straży Brunella rozkazuje, aby, obieszony, Trupem nieszczęsnem karmił kruki i gawrony.
IX.
Tak na miejscu odludnem miedzy pustyniami Wziął ścisłe towarzystwo wykrętarz z sępami. Rugier, co od szubieńce przedtem go ratował, Dotąd na więtsze jego nieszczęście chorował. Zaczem, próżen pomocy, Brunel utrapiony Wytchnął ducha nędznego przez oddech ściśniony. O czem wiadomość wziąwszy, bardzo się frasuje Rugier
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 3
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905