. Nawet i eźpergencja sama świadczy/ że żółć rozlana wszelaką najsłodszą potrawę gorzkością zaraża/ która gorzkość i smak pokarmów psuje i ludziom wszytkim którzy jej skosztują apetit traci i Od Greków odstępując/ życzyłbym (jakożtak jest) żeby zawsze ofiara serdeczna której Bóg po nas wyciąga bez żółci/ abo bez zaraz i obłudy nieszczerości/ jako pod czas różnych Aktów tak osobliwie pod czas sprawy Małżeństwa świętego oddawana była. Za jakąabowiem ofiarą/ która rosołem obłudy niejest pokropiona Błogosławieństwo Pańskie do wszelakiej sprawy przystępuje; Jeóg Mć Pan N. nie przykładem Greków/ ale jako Chrześcijanin/ raz siebie samego szczerze bez obłudy ofiarowawszy się zacnemu domowi i familii Wmć mego
. Náwet y eźpergencya samá świadcży/ że żołć rozlana wszeláką naysłodszą potráwę gorzkośćią záraża/ ktora gorzkość y smák pokármow psuie y ludźiom wszytkim ktorzy iey skosztuią áppetit tráći i Od Grekow odstępuiąc/ zycżyłbym (iákożták iest) żeby zawsze ofiárá serdecżna ktorey Bog po nas wyćiąga bez żołći/ abo bez zaráz y obłudy nieszcżerośći/ iáko pod czás rożnych Aktow tak osobliwie pod cżas spráwy Máłżeństwá świętego oddawána byłá. Zá iákąabowiem ofiarą/ ktora rosołęm obłudy nieiest pokropiona Błogosłáwieństwo Páńskie do wszelákiey spráwy przystępuie; Ieog Mć Pan N. nie przykładem Grekow/ ale iáko Chrześćiánin/ raz siebie sámego szcżerze bez obłudy ofiárowawszy sie zacnemu domowi y fámiliey Wmć mego
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: D2
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
przyjacielskim/ jako i w inszych zabawach: naten Klejnot wejrzawszy/ nie tylko na przytomnego/ ale i naodległego przyjaciela wspominamy. A naostatek/ iż inszych przymiotów Klejnotu tego nie wspomnię: wierny i życzliwy przyjaciel jego śliczność i ozdobę obaczywszy/ o ślicznej i serdecznej chęci i miłości przyjaciela/ pewność nieomylną/ i wszelakiej nieszczerości i próżną pojmuje. Oddawaniu Pierścienia Pierścień.
Według proby/ i udania Mądrych i godnych ludzi/ acz różne posanowienia są kelinotów/ i inszych rzeczy na tym świecie zamknionych i ograniczonych: między wykształtowaniem rozmaitym okrągłość się najdoskonalsza być pokazuje. A to z tej przyczyny/ iż i sam Rządzca tego świata/ w okrąg wszytkie rzeczy
przyiaćielskim/ iáko y w inszych zabáwách: náten Kleynot weyrzawszy/ nie tylko ná przytomnego/ ále y náodległego przyiaćielá wspominamy. A náostátek/ iż inszych przymiotow Kleynotu tego nie wspomnię: wierny y życżliwy przyiaćiel iego ślicżność y ozdobę obacżywszy/ o ślicżney y serdecżney chęći y miłośći przyiaćielá/ pewność nieomylną/ y wszelákiey nieszczerośći i prożną poymuje. Oddawániu Pierśćieniá Pierśćień.
Wedlug proby/ y vdánia Mądrych y godnych ludźi/ ácż rożne posánowienia są kelynotow/ y inszych rzecży ná tym świećie zámknionych y ogránicżonych: między wykształtowániem rozmáitym okrągłość sie naydoskonalsza być pokázuie. A to z tey przycżyny/ iż y sam Rządzcá tego światá/ w okrąg wszytkie rzecży
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: E
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
złych duchów zaklinanie, Nie przez złączonych z sobą gwiazd upilnowanie, Ale kłamstwem, chytrością, zmyślaniem, zdradami, Serca ludzkie mocnemi ściskają węzłami.
II.
Ktoby miał Angeliki, a raczej baczenia I rozumu ten pierścień, mógłby bez wątpienia Każdego w twarz, jaki jest, poznać i chytrości I oszukania pełne wiedzieć nieszczerości. Siła ich, co się zdadzą na twarzy pięknemi, Ale zdejm jem maszkarę: aż oni szpetnemi. Wielkie miał szczęście Rugier, jakom wam powiedział, Że miał pierścień, przez który wszytkę prawdę wiedział.
III.
Jużeście to słyszeli, jako niestrwożony Na Rabikanie rycerz przyjechał do brony, Jako niespodziewanie wpadł z
złych duchów zaklinanie, Nie przez złączonych z sobą gwiazd upilnowanie, Ale kłamstwem, chytrością, zmyślaniem, zdradami, Serca ludzkie mocnemi ściskają węzłami.
II.
Ktoby miał Angeliki, a raczej baczenia I rozumu ten pierścień, mógłby bez wątpienia Każdego w twarz, jaki jest, poznać i chytrości I oszukania pełne wiedzieć nieszczerości. Siła ich, co się zdadzą na twarzy pięknemi, Ale zdejm jem maszkarę: aż oni szpetnemi. Wielkie miał szczęście Rugier, jakom wam powiedział, Że miał pierścień, przez który wszytkę prawdę wiedział.
III.
Jużeście to słyszeli, jako niestrwożony Na Rabikanie rycerz przyjechał do brony, Jako niespodziewanie wpadł z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 148
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tym mię ostrzegała, gdy mię jeszcze na rękach swoich piastowała: «Córko, miej na pamięci na przestrogę dane słowa Owidyjusza pannom przypisane: Jak wiele Hybla ma pszczół, jak w ateńskim lesie zajęcy, jak Pallady drzewo fruktów niesie, jak konch na brzegu morskim – tyle trosk w miłości; miłość pełna frasunków, pełna nieszczerości. Bo zawsze kochających ta trwoga turbuje, że podobno kochanek w inszych korzystuje i lub związkiem przysięgłym stwierdzone przymierza, wątpliwie jednak miłość takim szlubom wierza. Ach, przebież historyków! Któż kochał bezpieczny? Tego krótki zwiódł afekt, tego niestateczny. Twierdził Parys, że nie mógł bez Heleny świata zażyć; aż bez Heleny Parys
tym mię ostrzegała, gdy mię jeszcze na rękach swoich piastowała: «Córko, miej na pamięci na przestrogę dane słowa Owidyjusza pannom przypisane: Jak wiele Hybla ma pszczół, jak w ateńskim lesie zajęcy, jak Pallady drzewo fruktów niesie, jak konch na brzegu morskim – tyle trosk w miłości; miłość pełna frasunków, pełna nieszczerości. Bo zawsze kochających ta trwoga turbuje, że podobno kochanek w inszych korzystuje i lub związkiem przysięgłym stwierdzone przymierza, wątpliwie jednak miłość takim szlubom wierza. Ach, przebież historyków! Któż kochał bezpieczny? Tego krótki zwiódł afekt, tego niestateczny. Twierdził Parys, że nie mógł bez Heleny świata zażyć; aż bez Heleny Parys
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 133
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
mię dobrze i rodzice, i córka. Potem byłem w Sterdyni u Ossolińskiego, kasztelana gostyńskiego, który, jako staropolskiej szczerości, barzo mię łaskawie przyjmował. Tandem gdy się z Pobikrów wybierałem do Rasnej, znowu jakiejś oziębłości i odmienności widziałem chorążego liwskiego. Po wyjechaniu z Pobikrów tak z racji tych odmian i nieszczerości chorążego liwskiego do tej partii serce straciłem, że wolałbym był na śmierć iść niż na te ożenienie. Z tym wszystkim, gdy się zbliżał termin wesela mego, pojechałem wcześnie z bratem moim pułkownikiem do Toporowa, gdzie było wesele naznaczone.
Aliści tam przyjechawszy, znaleźliśmy chorążego liwskiego barzo zamyślonego i szukającego
mię dobrze i rodzice, i córka. Potem byłem w Sterdyni u Ossolińskiego, kasztelana gostyńskiego, który, jako staropolskiej szczerości, barzo mię łaskawie przyjmował. Tandem gdy się z Pobikrów wybierałem do Rasnej, znowu jakiejś oziębłości i odmienności widziałem chorążego liwskiego. Po wyjechaniu z Pobikrów tak z racji tych odmian i nieszczerości chorążego liwskiego do tej partii serce straciłem, że wolałbym był na śmierć iść niż na te ożenienie. Z tym wszystkim, gdy się zbliżał termin wesela mego, pojechałem wcześnie z bratem moim pułkownikiem do Toporowa, gdzie było wesele naznaczone.
Aliści tam przyjechawszy, znaleźliśmy chorążego liwskiego barzo zamyślonego i szukającego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 362
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Fa. To sama jawnie widzisz niewdzięcznego Twoich afektów, i twego kochania, Iżem niegodzien (przyznaje) inszego; Tylko doznawać od ciebie karania. Więc tę niewdzięczność, i niestatek we mnie: Skarż twą niełaską, i gniewem wzajemnie. 95. Teo. A także zdrajco? teraz się odkryły Zmyślonych twoich chęci nieszczerości. Ach nieszczęśliwa, długo cię zwodziły Słów tylko samych pełne uprzejmości. O jakoby mi ta niewdzięczność była Znośniejsza; by się z początku odkryła. 96. O jako skrytej pełne zawsze zdrady, Słów Kawalerskich bywają ponęty? Tym więcej fałszu, tym więcej przysady: Im gdzie życzliwsze zajdą komplementy. A przecię na to nic
. Fá. To samá iáwnie widźisz niewdźięcznego Twoich áffektow, y twego kochánia, Iżem niegodźien (przyznáie) inszego; Tylko doznawáć od ćiebie karánia. Więc tę niewdźięczność, y niestátek we mnie: Skarż twą niełáską, y gniewem wzáiemnie. 95. Teo. A tákże zdrayco? teraz się odkryły Zmyślonych twoich chęći nieszczerośći. Ach nieszczęśliwa, długo ćię zwodźiły Słow tylko sámych pełne uprzeymośći. O iákoby mi tá niewdźięczność byłá Znośnieysza; by sie z początku odkryłá. 96. O iáko skrytey pełne záwsze zdrády, Słow Káwálerskich bywáią ponęty? Tym więcey fałszu, tym więcey przysady: Im gdźie życzliwsze zaydą komplementy. A przećię ná to nic
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 86
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
się rady pokrewnych ich i zamysłów, którzy ją Kawalerowi jednemu Niemieckiemu życzyli, którego ona w Klasztorze zawsze z wielką ochotą przyjmowała, ile razy ją nawiedzał. Jednak gdy ją z Klasztoru chcą odebrać na wydanie, za tegoż Kawalera, uważyła, że tego nie uczyniła tylkóz zawziętości gniewu, i poznała, że oprócz jego nieszczerości, Wojewodzic jeszcze zostawał Rządcą jej serca: prosiła tedy o Dylacją. Kawaler Polski. Kawaler Polski. Kawaler
A ten Kawaler świeży, w tym nadzieje fundując, że wszytkie Damy sławę kochają; starać się począł w Wojsku Cesarskim o Szarzę, aby był zatym przyjemniejszym. Jak prędko powrócił Wojewodzic do Ojczyzny swej, Ródzyc jego
się rady pokrewnych ich y zamysłow, ktorzy ią Kawalerowi iednemu Niemieckiemu życżyli, ktorego ona w Klasztorze zawsze z wielką ochotą przyimowała, ile razy ią nawiedzał. Jednak gdy ią z Klasztoru chcą odebráć ná wydánie, zá tegosz Kawalera, uważyła, że tego nie ucżyniła tylkoz zawźiętośći gniewu, y poznała, że oprocż iego niescżerośći, Woiewodzic ieszcże zostáwał Rządcą iey sercá: prośiła tedy o Dylatią. Kawaler Polski. Kawaler Polski. Kawaler
A ten Kawaler swieży, w tym nadzieie funduiąc, że wszytkie Damy sławę kochaią; staráć się pocżął w Woysku Cesarskim o Szarzę, áby był zatym przyiemnieyszym. Jak prędko powroćił Woiewodzic do Oycżyzny swey, Rodzyc iego
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 20
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
rzucac nietak daleko fortunę jako afekt taki któremu opodobny trudno. Pasuję się tedy zowemi myślami jako z Niedzwiedziem kiedy ten umysł przypadnie że by zostać to jakas węsołość ogarnie człowieka, skoro zaś nastąpi że by nie zostawać to jak znowu Alteracja żałując afektu owych ludzi i biorąc przed oczy tak jako tam wpadnę u nich in Censuram nieszczerości i niewdzięczności. Niektórzy z kompanijej postrzegli i pytają coc się to dzieje że się to czasem zapamiętywasz powiedziałem że nie może nigdy Człowiek być jednakowy a sekretu przed nikim na świecie niespuściłem się i niewiedzieli by byli nic tylko że Lanckoroński trochę się wgadał przed Chorązym naszym o tych afektach ale i on po u
rzucac nietak daleko fortunę iako affekt taki ktoremu opodobny trudno. Passuię się tedy zowemi myslami iako z Niedzwiedzięm kiedy tęn umysł przypadnie że by zostać to iakas węsołość ogarnie człowieka, skoro zas nastąpi że by nie zostawac to iak znowu Alteracyia załuiąc affektu owych ludzi y biorąc przed oczy tak iako tam wpadnę u nich in Censuram nieszczerosci y niewdzięcznosci. Niektorzy z kompaniiey postrzegli y pytaią coc się to dzieie że się to czasęm zapamiętywasz powiedziałęm że nie moze nigdy Człowiek bydz iednakowy a sekretu przed nikim na swiecie niespusciłęm się y niewiedzieli by byli nic tylko że Lanckoronski trochę się wgadał przed Chorązym naszym o tych affektach ale y on po u
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 73v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, Bo słowa słodsze niżeli miód płyną, A serce srogą zażarte wściekliną. Ale gdy z Tobą, Stworzycielem, sprawa, Nie pomoże nic zmyślona postawa, Wszytko przed Tobą nago i odkryto; Zaczym fałszerzów tych skarzesz sowito, Co usty swymi ludziom pochlebują, A zaś dla Ciebie serce zachowują. Nie zniesie oko Twe tej nieszczerości I tej bojaźni, że Twej opatrzności Nie wierzac do tych środków się udają, Że przeciw swemu sumnieniu kłamają. EMBLEM A 77
Cyrulik krew puszcza człowiekowi. Napis: Uwolni mię od krwie. Psalm 50, 16.
Gdy krew niewinną na początku świata Przelał niezbożny brat własnego brata, Wołała zaraz o pomstę
, Bo słowa słodsze niżeli miód płyną, A serce srogą zażarte wściekliną. Ale gdy z Tobą, Stworzycielem, sprawa, Nie pomoże nic zmyślona postawa, Wszytko przed Tobą nago i odkryto; Zaczym fałszerzów tych skarzesz sowito, Co usty swymi ludziom pochlebują, A zaś dla Ciebie serce zachowują. Nie zniesie oko Twe tej nieszczerości I tej bojaźni, że Twej opatrzności Nie wierząc do tych środków się udają, Że przeciw swemu sumnieniu kłamają. EMBLEM A 77
Cyrulik krew puszcza człowiekowi. Napis: Uwolni mię od krwie. Psalm 50, 16.
Gdy krew niewinną na początku świata Przelał niezbożny brat własnego brata, Wołała zaraz o pomstę
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 328
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
mężowi!« — Tak myślą tę rozważa sprawę A w ostatku pyta go z żalem: »Czy rzetelne Słowa są te — przyznaj się — mych dyzgustów pełne?«
Ledwie to rzekła, on już przysięgą sumnienie Wyświadcza: »Jako żadne nie jest podejrzenie W mej ku tobie usłudze; ku Panu prywata Zaś jest mej nieszczerości, bo członków mych strata Wzbudza żal bezuważny, do zemsty prowadzi; Co-ć powiedzieć — będziesz-li słuchać — nie zawadzi!«
»I owszem — rzecze pani — możesz przykład ze mnie Wziąć. Jam ci me sekreta, ty też mnie wzajemnie Wyjaw, co cię dolega!« — I już Wprzód eunucha
mężowi!« — Tak myślą tę rozważa sprawę A w ostatku pyta go z żalem: »Czy rzetelne Słowa są te — przyznaj się — mych dyzgustow pełne?«
Ledwie to rzekła, on już przysięgą sumnienie Wyświadcza: »Jako żadne nie jest podejrzenie W mej ku tobie usłudze; ku Panu prywata Zaś jest mej nieszczerości, bo członkow mych strata Wzbudza żal bezuważny, do zemsty prowadzi; Co-ć powiedzieć — będziesz-li słuchać — nie zawadzi!«
»I owszem — rzecze pani — możesz przykład ze mnie Wziąć. Jam ci me sekreta, ty też mnie wzajemnie Wyjaw, co cie dolega!« — I już wprzod eunucha
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 29
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949