wszyscy Jezuici czynią/ Papież mówi/ a nie o czwartym którego ty nie rozumiesz) Toż mówi Pius V. Dominikan. Toż i Grzegorż 14. i Paweł V. we swych otym Bullach wydanych. Patrzajmysz komu tu wierzyć/ jeśli Papieżom świadectwo wszytkiemu światu otym dającym/ czyli P. Plebanowi rzeczy tych niewiadomemu/ i onych nie rozumiejącemu. Jednak; żeby gratis tej nauki nie rozsiewał/ i swego parafiana darmo nie uczył/ niechaj weźmie miasto kwartału tę zapłatę/ którą takie rzeczy twierdzącym o Jezuitach/ ciż Papieżowie wtychże tam Bullach nagotowali/ tak mówiąc tamże/ o tych rzeczach właśnie. foribus Lecz nie tylko nieumiejętność swą/
wszyscy Iezuići czynią/ Papież mowi/ á nie o cżwartym ktorego ty nie rozumiesz) Tosz mowi Pius V. Dominikan. Tosz y Grzegorż 14. y Páweł V. we swych otym Bullách wydánych. Pátrzáymysz komu tu wierzyć/ ieśli Papieżom swiádectwo wszytkie^v^ świátu otym dáiącym/ czyli P. Plebanowi rzecży tych niewiádomemu/ y onych nie rozumieiącemu. Iednák; żeby gratis tey náuki nie rozśiewał/ y swe^o^ párafiána dármo nie vcżył/ niechay wezmie miásto kwartału tę zapłátę/ ktorą tákie rzeczy twierdzącym o Iezuitách/ ćiż Papieżowie wtychże tám Bullách nágotowáli/ ták mowiąc támże/ o tych rzecżách własnie. foribus Lecz nie tylko nieumieiętność swą/
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 37
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
/ Owa wnet tym ją ukarała/ Ze się Ojca własnego Córka rozkochała/ Króla Cypru Cynira/ którego inaczej/ Dopiąć dzieła nie mogąc/ już była z rozpaczy Zadziergła się powrozem. Aż Matka postrzegła/ I doszedszy przyczyny/ temu wskok zabiegła/ Ze duszę już pieniącą oderznąwszy nożem/ Ze swym ją potajemnie przystawiła łożem Ojcu niewiadomemu. Który jako po tym We śnie od Merkurego dowiedział się o tym/ Chciał ją zabić. Ale ta zbiegszy do Sabei/ A grzech on opłakując w pustej jednej kniei/ Przemieniona od Bogów w drzewo jest Mirrowe I z tąd Mirrą na wieki. Owo to nie nowe Słyną tego przykłady/ jako się ta Pani Gniewa
/ Owá wnet tym ią vkaráłá/ Ze się Oycá własnego Corká roskocháłá/ Krolá Cypru Cynira/ ktorego ináczey/ Dopiąć dziełá nie mogąc/ iuż byłá z rospáczy Zádźiergłá się powrozem. Aż Mátká postrzegłá/ Y doszedszy przyczyny/ temu wskok zábiegłá/ Ze duszę iuż pieniącą oderznąwszy nożem/ Ze swym ią potáiemnie przystáwiłá łożem Oycu niewiádomemu. Ktory iáko po tym We śnie od Merkurego dowiedział się o tym/ Chciał ią zábić. Ale tá zbiegszy do Sábei/ A grzech on opłákuiąc w pustey iedney kniei/ Przemieniona od Bogow w drzewo iest Mirrhowe Y z tąd Mirrhą ná wieki. Owo to nie nowe Słyną tego przykłády/ iáko się tá Páni Gniewa
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 14
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
znieść i oddalić opresią według zdania uważnego Haesiodora. B. Wte czasy do zbroje, gdy u Nieprzyjaciela sposobu nie widzisz, do otrzymania sprawiedliwości w ukrzywdzeniu. T. Dwa sposoby światowej utarczki, pierwszy przez mowę, wtóry przez broń dobytą. B. Mąż, szablą nie słowy wojuje. T. Słodka wojna, lecz niewiadomemu. B. Przeczysz zawsze widzę, a barzo niesłusznie Ekspedytie i wojny są pozwolone, a Ludzie na nich dla tego giną, aby ci którzy mają żyć żyli w pokoju. T. Awo jako baczę Wmci humor wszystek świat wojować, mnie nic do tego, ale się obawiąm przecię, aby, nim się ta impreza
znieść y oddalić oppresią według zdánia vważnego Haesiodorá. B. Wte czásy do zbroie, gdy u Nieprzyiaćielá sposobu nie widźisz, do otrzymánia spráwiedliwośći w ukrzywdzeniu. T. Dwá sposoby świátowey vtarczki, pierwszy przez mowę, wtory przez broń dobytą. B. Mąż, száblą nie słowy woiuie. T. Słodka woyná, lecz niewiadomemu. B. Przeczysz záwsze widzę, á bárzo niesłusznie Expeditie y woyny są pozwolone, á Ludżie ná nich dlá tego giną, áby ci ktorzy máią żyć żyli w pokoiu. T. Awo iáko baczę Wmći humor wszystek świát woiowáć, mnie nic do tego, ále się obawiąm przećię, áby, nim się tá imprezá
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 52
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
/ który Duchowie nieba wystawiają temu wojennikowi/ że tak daleko zaszedł/ iż z wysokiego nieba/ i łona Ojcowskiego stanął na kraju/ abo raczej na ukrainie ziemi/ położywszy się na mierzwie/ a jeszcze skrywszy Bóstwa świetności. Otoż podobno ci Aniołowie stawiając ten słup radośni/ pragną wyrysować na nim: IGNOTO DEO. Niewiadomemu Bogu. To jest. Do takiej zaszedł wieczny Monarcha podłości/ że go nie znają za Pana/ że się na sienie położył/ który na łonie Ojca odpoczywał; i tak daleko zaszła miłość jego na świecie że prawie na napodlejszym miejscu samę siebie położyła. VI. CZy widząc nieba Duchowie/ jak się w ubogiej stajni
/ ktory Duchowie niebá wystawiáią temu woiennikowi/ że ták dáleko zászedł/ iż z wysokiego niebá/ y łoná Oycowskiego stanął ná kráiu/ ábo ráczey ná vkráinie źiemi/ położywszy się ná mierzwie/ á ieszcze skrywszy Bostwá świetnośći. Otoż podobno ći Anyołowie stawiáiąc ten słup rádośni/ pragną wyrysowáć ná nim: IGNOTO DEO. Niewiádomemu Bogu. To iest. Do takiey zászedł wieczny Monárchá podłośći/ że go nie znáią zá Páná/ że się ná śienie położył/ ktory ná łonie Oyca odpoczywał; y ták dáleko zászłá miłość iego ná świećie że prawie ná napodleyszym mieyscu samę siebie położyłá. VI. CZy widząc niebá Duchowie/ iák się w vbogiey stáyni
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 192
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
zaś rozumiesz o Kolosie któryby Dziecineczce Jezusowi był od nas postawiony/ że tak daleko zaszedł/ i barzo nisko stanął/ zniżywszy się aż do mierzwy/ mogłoby to stać rozumienie: boć tak zaiste daleko zaszedł w swym uniżeniu/ iż w swym dzieciństwie nie mógł zajść niżej. Służyćby mu mógł napis: Niewiadomemu Bogu. gdyż go poddani tegoż właściwi nie poznali/ gdyż go stworzenie jego za stworzyciela nie uznało. Ale coś inszego ten Kolos znaczy. Gdy więc waleczny Pan głęboko w ziemię cudzą wojując zachodził/ i prawie od granic do granic przechodził/ stawiać zwykł był słup z napisem: Non plus ultra. Nie dalej.
záś rozumiesz o Kolośie ktoryby Dźiećineczce Iezusowi był od nas postáwiony/ że ták daleko zászedł/ y barzo nisko stánął/ zniżywszy się áż do mierzwy/ mogłoby to stáć rozumienie: boć ták záiste daleko zaszedł w swym vniżeniu/ iż w swym dźiećiństwie nie mogł zayść niżey. Służyćby mu mogł napis: Niewiádomemu Bogu. gdyż go poddáni tegoż właśćiwi nie poznali/ gdyż go stworzenie iego zá stworzyćiela nie vznało. Ale coś inszego ten Kolos znaczy. Gdy więc waleczny Pan głęboko w źiemię cudzą woiuiąc záchodźił/ y práwie od gránic do granic przechodźił/ stáwiać zwykł był słup z napisem: Non plus vltra. Nie daley.
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 220
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
. Z tej racji za 24.000 złotych tutejszych zbywa rzecz taką, która ni za milion a parte ogroda nie stanęła, gdyż ogród z oranżerią, w nim drzewy grubymi i wysokimi, wart zawsze sta tysięcy tutejszych. Są tu tyż kozły barbaryjskie, dziwną strukturę mające, którym łeb i ogon uciąwszy, za barana by zawsze niewiadomemu przedać mógł, taką jest wełna na nich fozą. Lecz miętkość jej taka delikatna, że przeźwisko onym w jedwabne kozły odmieniła, którymi ich teraz zowią tu w tych krajach. 10. Jeździłem, czasu nie tracąc, do majętności WYM pana barona Duseint, nazwanej Szenau, srodze w ślicznym położeniu i obszyrnym, do
. Z tej racji za 24.000 złotych tutejszych zbywa rzecz taką, która ni za milion a parte ogroda nie stanęła, gdyż ogród z oranżerją, w nim drzewy grubymi i wysokimi, wart zawsze sta tysięcy tutejszych. Są tu tyż kozły barbaryjskie, dziwną strukturę mające, którym łeb i ogon uciąwszy, za barana by zawsze niewiadomemu przedać mógł, taką jest wełna na nich fozą. Lecz miętkość jej taka delikatna, że przeźwisko onym w jedwabne kozły odmieniła, którymi ich teraz zowią tu w tych krajach. 10. Jeździłem, czasu nie tracąc, do majętności WJM pana barona Duseint, nazwanej Szenau, srodze w ślicznym położeniu i obszyrnym, do
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 165
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
drogach w Islandyj.
Dróg któremiby się wozem jachać mogło żadnych nie masz w Islandyj/ ba i samych wozów tam niepytac/ a chocaźby też beły/ tedyby ich zażywać nie mogli. Przetoź też, poniewaź tam żadnych dróg ani ścieżek ba ani znaku którędyby się iść abo jachać miało nie masz/ szkoda się niewiadomemu w droge puszczać/ oni zaś świadomi wszytkich miejsc będąc/ idą abo jadą którędy się komu podoba i nabliżej widzi. Nad to wiele nie wczasów ci co się tam w drogę udawają zaziwać muszą/ a to nie tylko dla drogi, złej ale też dla tego że u nich żadnych Gościńców abo Karczem nie masz. Drogi
drogách w Islándyi.
Drog ktoremiby śię wozem jácháć mogło zadnych nie masz w Islandyi/ ba y samych wozow tam niepytác/ á chocaźby teź beły/ tedyby ich zázywác nie mogli. Przetoź teź, poniewaź tam źadnych drog áni sćieszek ba áni znaku ktorędyby śię iść abo jacháć miało nie mász/ szkodá śię niewiádomemu w droge puszczác/ oni zás swiádomi wszytkich mieysc będąc/ idą ábo jádą ktorędy śię komu podoba y nabliźey widźi. Nád to wiele nie wczasow ći co śię tám w drogę udawają záźywáć muszą/ á to nie telko dla drogi, złey ale teź dla tego źe u nich żadnych Gośćincow abo Karczem nie mász. Drogi
Skrót tekstu: VetIsland
Strona: 33
Tytuł:
Islandia albo Krótkie opisanie Wyspy Islandii
Autor:
Daniel Vetter
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, relacje
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638