niewinnym ciele. A tym więcej czując to/ że mu pomsta ginie Na człowieku: i to/ że z jarzma się wywinie. I z piekielnej niewoli; przeto jadu swego Wszystkę moc/ i wszystkę złość wylewa na tego/ Który się z karków naszych (przez ten grzech) okowy Wrzucone/ podjął skruszyć/ i niewolne głowy Pamiątka
Z tych oswobodzić więzów. Bohatyrze miły/ Już się niezwalczona śmierć/ lęka twojej siły. Prędka wieść/ rozruch niesie w Piłatowe gmachy/ Ze się lud niezliczony sypie: nagłe strachy Powstają: na starostę uderzyła trwoga/ Nie lękaj się: (powiedzą) onego to Boga Żydowstwo pojmało: Co przeszłej Niedziele/
niewinnym ćiele. A tym więcey czuiąc to/ że mu pomstá ginie Ná człowieku: y to/ że z iárzma się wywinie. I z piekielney niewoli; przeto iádu swego Wszystkę moc/ y wszystkę złość wylewa ná tego/ Ktory się z kárkow nászych (przez ten grzech) okowy Wrzucone/ podiął skruszyć/ y niewolne głowy Pámiątká
Z tych oswobodźić więzow. Bohátyrze miły/ Iuż się niezwalczona śmierć/ lęka twoiey śiły. Prędka wieść/ rozruch nieśie w Piłatowe gmáchy/ Ze się lud niezliczony sypie: nagłe stráchy Powstáią: ná stárostę vderzyłá trwogá/ Nie lękay się: (powiedzą) onego to Bogá Zydowstwo poimáło: Co przeszłey Niedźiele/
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 37.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
swojej potrzebie Mają suknie, pieniądze, i obfitość w Chlebie. Wyszedł DAWID posłuszny z Domu między szyki Wojsk Saulowych, aż słyszy Trąb wielu okrzyki. Spyta się Braci: cóż to za trwoga w Obozie? Czy was już Filistyny wiodą na powrozie.
Odpowie jeden: jużci, nie mając otuchy Wygranej, wpaść w niewolne musiemy Łancuchy. Kiedy nikt niepotrafi, wyzwać Goliata, Pewna zaś śmierć nieminie, lub wolności strata. Już to blisko czterdziestu dni, te cierpim trwogi, Któremi Izraela Olbrżym trapi srogi, A tu żaden niezajrzy tej Bestii w oczy, Głos Lwi, uszy przeraża, łeb odstrasza smoczy. Zapłakał w sercu
swoiey potrzebie Maią suknie, pieniądze, y obfitość w Chlebie. Wyszedł DAWID posłuszny z Domu między szyki Woysk Saulowych, aż słyszy Trąb wielu okrzyki. Spyta się Braci: coż to zá trwoga w Obozie? Czy was iuż Filistyny wiodą ná powrozie.
Odpowie ieden: iużci, nie maiąc otuchy Wygráney, wpaść w niewolne musiemy Łancuchy. Kiedy nikt niepotrafi, wyzwać Goliata, Pewna zaś śmierć nieminie, lub wolności strata. Już to blisko cżterdziestu dni, te cierpim trwogi, Ktoremi Jzraela Olbrżym trapi srogi, A tu żaden niezayrzy tey Bestyi w oczy, Głos Lwi, usży przeraża, łeb odstrasza smoczy. Zápłakał w sercu
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 9
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
do braci się na Andros uniosły. Wojsko podeszło/ i gdzie nie wyda ich strona/ Grozi mieczem: pobożność stachem zwycięzona Swe wydała rodzone/ na srogą śmierć: a tu Ustraszonemu słuszna wyrozumieć bratu. Ni Hektor/ ni Eneas Androwi prżybiegli Na odsiecz/ pod dziesiąty rok was samych strzegli. Zrządzono im na barki temruki niewolne: One k niebu/ poniekąd/ ręce/ wzniowszy wolne Krzyknęły: Ojcze Bache/ ratuj: i ratował Daru dawca/ który to ratunkiem szacował Trefnie zgubić. Te jako z rezy wyszły/ wiedzieć Nie mogę/ ani o tym trafiłbym powiedzieć. Koniec nieszczęścia jawny/ w pierze powkraczały. I w twej małżonki
do bráći się ná Andros vniosły. Woysko podeszło/ y gdźie nie wydá ich stroná/ Groźi mieczem: pobożność stáchem zwyćiezoná Swe wydáłá rodzone/ ná srogą śmierć: á tu Vstrászonemu słuszna wyrozumieć brátu. Ni Hektor/ ni AEneas Androwi prżybiegli Na odśiecz/ pod dźieśiąty rok was samych strzegli. Zrządzono im ná bárki temruki niewolne: One k niebu/ poniekąd/ ręce/ wzniowszy wolne Krzyknęły: Oycze Báche/ rátuy: y rátował Dáru dawcá/ ktory to rátunkiem szácował Trefnie zgubić. Te iáko z rezy wyszły/ wiedźieć Nie mogę/ áni o tym tráfiłbym powiedźieć. Koniec nieszczęśćia iáwny/ w pierze powkraczáły. Y w twey małżonki
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 337
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636