po czasie czego się podjeli. Zaczym tylkoż ku niebu westchnąwszy serdecznie: O mój Boże! jeźliżeś zamierzył koniecznie Ojczyźne te ukarać, i przez gmin tak lekki, Narodowi naszemu hańbe te na wieki, Sam bij raczej, sam strzelaj ostre swe pioruny, A Chłopom tej pociechy nie daj i Fortuny. Przynamniej, co niewstydu tego dziś przyczyną, Kogo trafisz! ze swoją zależe ruiną Wszytkich pierwej niech i ja nawet własną głową Jeżlim winien, nałoze: A Ojczyzne zdrową Nam zachowaj? O jakoż wiele złego niesie Dzień dzisiejszy w-tym, kiedy jako widzi w-lesie Rzeczy nie nawołane i same już Wodze, I wozy,
po czasie czego sie podieli. Záczym tylkoż ku niebu westchnąwszy serdecznie: O moy Boże! ieźliżeś zámierzył koniecznie Oyczyźne te ukárać, i przez gmin tak lekki, Národowi nászemu hańbe te na wieki, Sam biy raczey, sam strzelay ostre swe pioruny, A Chłopom tey poćiechy nie day i Fortuny. Przynamniey, co niewstydu tego dźiś przyczyną, Kogo tráfisz! ze swoią zależe ruiną Wszytkich pierwey niech i ia nawet własną głową Ieżlim winien, nałoze: A Oyczyżne zdrową Nam zachoway? O iakosz wiele złego niesie Dźień dźisieyszy w-tym, kiedy iako widźi w-lesie Rzeczy nie nawołane i same iuż Wodze, I wozy,
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 32
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
napełnione, wszelkim potocznym chuciom i najmniejszym profanacjom ogromnym i straszliwym wstrętem stały, nie pozwalając akcesu do siebie, chyba poświęconym stanowi i dożywociu swojemu osobom. Ale teraźniejsze któż mi tu kanonizować może? które pospolita sromotnie profanuje polityka, do których introib jak do burdelu łatwy, akces bez skrupułu niechędogi i powszechny bywa. Warsztatem raczej niewstydu i płodu sromotnym nazwać go mogę, handlem profitu niepodciwym, publiczną faryną, pospolitym kruków i kondysów ścierwem, gardłem otwartego prewetu, knieją huku psiego i zwierzęcego pełną, kędy pod smycz idzie przysięga gwałtowi, miłość pozorowi, wygoda profitowi, uroda szynkowi, zgoda kłopotom, pożycie fortelnej śmierci, skromność wszeteczeństwu,
napełnione, wszelkim potocznym chuciom i najmniejszym profanacyjom ogromnym i straszliwym wstrętem stały, nie pozwalając akcesu do siebie, chyba poświęconym stanowi i dożywociu swojemu osobom. Ale teraźniejsze któż mi tu kanonizować może? które pospolita sromotnie profanuje polityka, do których introib jak do burdelu łatwy, akces bez skrupułu niechędogi i powszechny bywa. Warsztatem raczej niewstydu i płodu sromotnym nazwać go mogę, handlem profitu niepodciwym, publiczną faryną, pospolitym kruków i kondysów ścierwem, gardłem otwartego prewetu, knieją huku psiego i zwierzęcego pełną, kędy pod smycz idzie przysięga gwałtowi, miłość pozorowi, wygoda profitowi, uroda szynkowi, zgoda kłopotom, pożycie fortelnej śmierci, skromność wszeteczeństwu,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 267
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
człeka rozumem i siłą obrotnego.
44. Wrona zdechła, która pocztery sta lat według Naturalistów żyje, znaczy człeka już lat zupełnych.
45. Zuraw czuwający na jednej nodze, znaczy czujność.
46. Ręka ludzka, jest znakiem człeka w budowaniu gust mającego.
47. Koło, znaczy Fortunę
48. Krokodyl, niewstydu i wszelkiej niecnoty jest znakiem.
49. Gałązki dawane Kapłanom osiaroczynnym, znaczyły przez Listki i frukta, serce i język, który BOGU pod czas Osiary powinien być sakryfikowany.
50. Koń, znaczy wspaniałość serca albo męstwo, ufność, i wolność.
51. Łodź albo Nawa, figuruje Słońce, że jak łódź
człeka rozumem y siłą obrotnego.
44. Wrona zdechła, ktora pocztery sta lat według Naturalistow żyie, znaczy człeka iuż lat zupełnych.
45. Zuraw czuwaiący na iedney nodze, znaczy czuyność.
46. Ręka ludzka, iest znakiem człeka w budowaniu gust maiącego.
47. Koło, znaczy Fortunę
48. Krokodyl, niewstydu y wszelkiey niecnoty iest znakiem.
49. Gałąski dawane Kapłanom osiaroczynnym, znaczyły przez Listki y frukta, serce y ięzyk, ktory BOGU pod czas Osiary powinien bydź sakryfikowany.
50. Koń, znaczy wspaniałość serca albo męstwo, ufność, y wolność.
51. Łodź albo Nawa, figuruie Słońce, że iak łodź
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 2155
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
eam versari necesse est. Nec potst fideliter depellere vitia et fugare, nisi pectus, quod insedit perpetua statione munierit. Ipsa ergo Virtutis Perpetuitas indicat, humanum animum[...] virtutem caeperit permanere. Mat: 10. Qui perseueraverit in finem hic salvus erit. 11. O Boże nie dopuszczaj na przysięgłe sługi twe tak sromotnego niestatku/ niewstydu/ kłamstwa etc. ale dzielńością miłosierdzia i skutecznych łask twoich/ spraw to abyśmy w tych szczupłych przedsięwzięciach naszych in minimo fideles wiernie się iszcząc; do większych i zawsze doskonalszych tobie się podobania chęci/ zapalali/ i cokolwiek sługom twym do serca podasz/ jako najskuteczniej pełnili. Mat: 9. A tak ścisłąć w
eam versari necesse est. Nec potst fideliter depellere vitia et fugare, nisi pectus, quod insedit perpetua statione munierit. Ipsa ergo Virtutis Perpetuitas indicat, humanum animum[...] virtutem caeperit permanere. Mat: 10. Qui perseueraverit in finem hic salvus erit. 11. O Boże nie dopuszczay ná przysięgłe sługi twe ták sromotnego niestátku/ niewstydu/ kłamstwá etc. ále dźielńośćią miłośierdźia y skutecznych łásk twoich/ spráw to ábysmy w tych szczupłych przedsięwźięćiách naszych in minimo fideles wiernie się iszcząc; do wiekszych y zawsze doskonálszych tobie się podobania chęći/ zapalali/ y cokolwiek sługom twym do sercá podász/ iáko náyskuteczniey pełnili. Mat: 9. A ták śćisłąć w
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 434
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Na okrawkili ów się urodził? W porządnej kuchni psom to zbierają: niechże je sobie w oduzdnem weźmie ten, co niewinnego z kąta kąsa, bo takich takimi karmią. Ozów się imieniem, maszli tyle cnoty w sobie, ile popę- dliwości w języku, maszli tyle dowodu na nich, wiadomości, ile niewstydu w piórku! To go boli, że prywatnym osobom częścią pożytek, częścią sławę prowadzą te konstytucje. Aza nie wie, że w każdej Rzpltej każdą pracą mają sequi praemia? Jedni się sławą kontentują, drudzy pożytku potrzebują, trzeci, co zdrowie i majętność stracili, godni obojga. Ale u takiego, co apetytem,
Na okrawkili ów się urodził? W porządnej kuchni psom to zbierają: niechże je sobie w oduzdnem weźmie ten, co niewinnego z kąta kąsa, bo takich takimi karmią. Ozów się imieniem, maszli tyle cnoty w sobie, ile popę- dliwości w języku, maszli tyle dowodu na nich, wiadomości, ile niewstydu w piórku! To go boli, że prywatnym osobom częścią pożytek, częścią sławę prowadzą te konstytucye. Aza nie wie, że w każdej Rzpltej każdą pracą mają sequi praemia? Jedni się sławą kontentują, drudzy pożytku potrzebują, trzeci, co zdrowie i majętność stracili, godni obojga. Ale u takiego, co apetytem,
Skrót tekstu: RespCenzCz_III
Strona: 334
Tytuł:
Respons przeciwko niejakiemu cenzorowi
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Autorów/ nioczym inszym tam niemowiono/ tylko o onych klatkach i nowinkach napisanych od Rabeles/ na pośmiech uczciwości zakonniczek/ i żywota ludzi zakonnych/ i na wzgardę kościoła/ Cerymonij/ i inszych rzeczy świętych: nie śpiewano też nic inszego po ulicach i na przechadzkach/ tylko wiersze Marottowe/ pełne także niezbożności i niewstydu: i tak za taką dysposicją/ nie trudno było wprowadzić herezją. Abowiem owi pisarze (których potym drudzy naśladowali) odjęli swymi błażeństwy i żartami kredyt i uczciwość/ winną urzędnikom i rzeczom świętym: o których nie trzeba mówić/ tylko z wielką pokorą i uniżeniem: i owszem lepiej się uczcić mogą milczeniem/ a niż
Authorow/ nioczym inszym tám niemowiono/ tylko o onych klatkách y nowinkách nápisánych od Rábeles/ ná pośmiech vczćiwośći zakonniczek/ y żywotá ludzi zakonnych/ y ná wzgárdę kośćiołá/ Caerimoniy/ y inszych rzeczy świętych: nie spiewáno też nic inszego po vlicách y ná przechadzkách/ tylko wiersze Márottowe/ pełne tákże niezbożnośći y niewstydu: y ták zá táką dispositią/ nie trudno było wprowádźić haeresią. Abowiem owi pisárze (ktorych potym drudzy nászládowáli) odięli swymi błażeństwy y żártámi credit y vczćiwość/ winną vrzędnikom y rzeczom świętym: o ktorych nie trzebá mowić/ tylko z wielką pokorą y vniżeniem: y owszem lepiey się vczćić mogą milczeniem/ á niż
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 88
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
/ że nie są w takiej niewinności jako dzieci. Prawda jest/ że w tym punkcie trzeba wam poniekąd słuszność przyznać/ ponieważ waszy Imamowie nie tylko są niewierni w swojej nauce/ ale też zepsowani w obyczajach i w życiu. Wasz Król/ który jest wasz najwyższy Kapłan/ chodzi do zamtuzów/ i na miejsca sromotnego niewstydu/ wydziera poczciwe Białegłowy/ i gładkie mężom ich własnym/ a co jest straszniejsza/ że to czyni jawnie/ i mieszka z nimi/ nie tając się/ w oczach wszytkich ludzi. Kędy przykład Pański dodaje tym rzeczom powagi/ niedziwować się/ że i Poddani/ tak ci co się wojskiem bawią/ jako i
/ że nie są w tákiey niewinnośći iáko dźieći. Prawdá iest/ że w tym punkćie trzebá wam poniekąd słuszność przyznáć/ ponieważ wászi Imámowie nie tylko są niewierni w swoiey náuce/ ále też zepsowáni w obyczáiách y w żyćiu. Wász Krol/ ktory iest wász naywyższy Kápłan/ chodźi do zamtuzow/ y ná mieyscá sromotnego niewstydu/ wydźiera poczćiwe Białegłowy/ y głádkie mężom ich własnym/ á co iest strásznieysza/ że to czyni iáwnie/ y mieszka z nimi/ nie táiąc się/ w oczách wszytkich ludźi. Kędy przykład Páński dodáie tym rzeczom powagi/ niedźiwowáć się/ że y Poddáni/ ták ći co się woyskiem báwią/ iáko y
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 150
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
/ niźli u ciebie? Azaż nie słusznie? Pytam cię bowiem co wżdy w mieszkaniu twoim/ na swoim miejscu/ i w swojej mierze? Rozum i wola/ czy się zgoła nie obaliły? Zmysły podobno są pokojami/ a rozum z wolą kloakami? pełno podobno w tym twym mieszkaniu dworności/ pełno obłudy/ niewstydu/ szpetności/ zdrad/ plugastw? i ma tam JEZUS mieć mieszkanie/ gdzie tak niebezpiecznie i tak plugawe pomieszkanie? Znośniejsze bicze JEZUSowe/ niż te/ które się w twojej najdują duszy/ sprawy. na tamte z miłością/ uciechą weselem idzie/ do tych żaden go człowiek nie zwabi/ chyba który się w dobre
/ niźli v ćiebie? Azaż nie słusznie? Pytam ćię bowiem co wżdy w mieszkániu twoim/ ná swoim mieyscu/ y w swoiey mierze? Rozum y wola/ czy się zgołá nie obaliły? Zmysły podobno są pokoiámi/ á rozum z wolą kloákámi? pełno podobno w tym twym mieszkániu dwornośći/ pełno obłudy/ niewstydu/ szpetnośći/ zdrad/ plugastw? y ma tám IEZVS mieć mieszkanie/ gdźie ták niebespiecznie y ták plugawe pomieszkánie? Znośnieysze bicze IEZVSowe/ niż te/ ktore się w twoiey náyduią duszy/ spráwy. ná támte z miłośćią/ vćiechą weselem idźie/ do tych żaden go człowiek nie zwabi/ chybá ktory się w dobre
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 228
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ty pawęzą ojczystą odpierasz potężnie rocie ciemnej i czynisz na placu z nią mężnie; obóstronnym ty mieczem Jehowy żywego odcinasz precz łby hydrze z karku brzydliwego. Ciebie w poczet żołnierzów swych też Kościół włoży, bo nie tylko z twej wargi słynie w nim głos Boży, ale pismem burzącym gromisz te sektarze, które Bóg dla niewstydu i bluźnierstwa skarze. Szczęśliwy tobie wieniec wije Wiara złoty i odbierzesz grosz dzienny za znój i roboty. Ale tego plac szerzej będzie kiedy; teraz (o com się chorym okiem próżno kusił nieraz) dziękujęć za mych hebel rytmów niechędogich, dobywszy od wdzięcznego serca słów ubogich.
Dziękuję za twe prace i godziny drogie,
ty pawęzą ojczystą odpierasz potężnie rocie ciemnej i czynisz na placu z nią mężnie; obóstronnym ty mieczem Jehowy żywego odcinasz precz łby hydrze z karku brzydliwego. Ciebie w poczet żołnierzów swych też Kościół włoży, bo nie tylko z twej wargi słynie w nim głos Boży, ale pismem burzącym gromisz te sektarze, które Bóg dla niewstydu i bluźnierstwa skarze. Szczęśliwy tobie wieniec wije Wiara złoty i odbierzesz grosz dzienny za znój i roboty. Ale tego plac szerzej będzie kiedy; teraz (o com się chorym okiem próżno kusił nieraz) dziękujęć za mych hebel rytmów niechędogich, dobywszy od wdzięcznego serca słów ubogich.
Dziękuję za twe prace i godziny drogie,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 329
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
tylko ad luxum, lecz ad lasciuiam. Poczymże/ jeśli nie tym/ poznać Kanonika? Drugi w purpurze chodzi/ drugi po Biskupiu A o Biskupa mało albo nic nie stoi/ Ani się Prawa ani Kapituły boi. Prywatne zabawki Księgi w ręku nie pytaj Animusz, stroi, niepomiarkowane. Wszystko do zbytku, ba niewstydu. Pogotowiu ci mili wychodkowie.
O wychodkach Jezuickich co rzekę/ którymi Jezuici zasmradzają świat/ bo pewnie od nich Niewyszłoby nic coby przydać się im mogło/ Wszak to i doświadczenie jawnie pokazuje/ Że tacy są na świecie/ jacy i w Zakonie. I liszka pilum mutat, non mores, i sroka
tylko ad luxum, lecz ad lasciuiam. Poczymże/ ieśli nie tym/ poznać Kanoniká? Drugi w purpurze chodźi/ drugi po Biskupiu A o Biskupa mało álbo nic nie stoi/ Ani się Prawa áni Kapituły boi. Prywatne zabawki Xięgi w ręku nie pytay Animusz, stroi, niepomiárkowane. Wszystko do zbytku, ba niewstydu. Pogotowiu ći mili wychodkowie.
O wychodkách Iezuickich co rzekę/ ktorymi Iezuići zásmradzáią świát/ bo pewnie od nich Niewyszłoby nic coby przydáć się im mogło/ Wszak to y doświadczenie iawnie pokazuie/ Że tacy są ná świećie/ iacy y w Zakonie. Y liszka pilum mutat, non mores, y sroká
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 126
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650