tymiś teraz związany/ od tych węzłów nie będziesz oswobodzony na wieki. Wziąłeś teraz zapłatę za niecnoty twoje Mahometańskie: widzisz w piekle Mahometa twego: widzisz jako cierpi za wszeteczną naukę swoję/ w której pozwala wszelakich zbrodni z niewiastami/ bez wstydu/ aż groza wspominać. Słuchałeś łotra/ psiną oczy zakrywszy płodziłeś niewstydy: cierpże/ i kąpaj się w tej sadzawce/ która takim nagotowana/ z ognia i siarki. Prawo/ mówi Paweł ś. (a ja przykładam; Ogień piekielny) nie jest położone na sprawiedliwego, ale na niesprawiedliwe, i na nieposłuszne, niezbozne, zbrodnie i pomazane, ojcobójce, i matkobójce; wszeteczniki
tymiś teraz związány/ od tych węzłow nie będźiesz oswobodzony ná wieki. Wźiąłeś teraz zapłátę zá niecnoty twoie Máhometáńskie: widźisz w piekle Máhometá twego: widźisz iáko ćierpi zá wszeteczną náukę swoię/ w ktorey pozwala wszelákich zbrodni z niewiástámi/ bez wstydu/ aż grozá wspomináć. Słuchałeś łotrá/ pśiną oczy zákrywszy płodźiłeś niewstydy: ćierpże/ y kąpay się w tey sadzáwce/ ktora tákim nágotowána/ z ogniá y śiárki. Práwo/ mowi Páweł ś. (á ia przykładam; Ogień piekielny) nie iest położone ná spráwiedliwego, ále ná niespráwiedliwe, y ná nieposłuszne, niezbozne, zbrodnie y pomázáne, oycoboyce, y mátkoboyce; wszeteczniki
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 37
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
ganił ten zamysł Królewski, za co już od Króla w tej materyj niezaczepiony, mówiącego przed swemi, że więcej bym szacował Tomasza Mora na mę stronę przeciągnienie, niż gdyby pół Królestwa na zdanie moje przystało. Wtym Maryna Bosena Siostra Anny Boleny widząc się wzgardzoną, a Siostrę preferowaną, przed Katarzyną Królową wyjawiła swe niewstydy z Królem, które powinnyby przeszkodzić Annie z nim do Małżeństwa, a Królową poratować.
Henryk Karola Cesarza tylko aprehendował, słusznie się urażającego za swoję Ciotkę wzgardżoną Katarzynę; uważał, że i Poddani malkontenci będą, jeśliby tym rozwodem Dom Burgundyiski, z którym Holenderskie Handle dawne, uraził. Uważał i Świątobliwość Katarzyny;
ganił ten zamysł Krolewski, za co iuż od Krola w tey materyi niezaczepiony, mowiącego przed swemi, że więcey bym szacował Tomasza Mora na mę stronę przeciągnienie, niż gdyby puł Krolestwa na zdanie moie przystało. Wtym Maryna Bosena Siostra Anny Boleny widząc się wzgardzoną, á Siostrę preferowaną, przed Katarzyną Krolową wyiawiła swe niewstydy z Krolem, ktore powinnyby przeszkodzić Annie ź nim do Małżeństwa, a Krolową porátować.
Henryk Károla Cesarza tylko apprehendował, słusznie się urażaiącego za swoię Ciotkę wzgardżoną Katarzynę; uważał, że y Poddani malkontenci będą, ieśliby tym rozwodem Dom Burgundyiski, z ktorym Hollenderskie Handle dawne, uraził. Uważał y Swiątobliwość Katarzyny;
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 89
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
parał Różnemi: sprawiedliwym swym sądem nieskarał/ Ze nie dopuścił na mię nagłej śmierci mroku/ Albo swych nie wypuścił piorunów z obłoku/ Lecz swe sądy zawiesił/ i pomstę zatrzymał; Właśnie jakby na moje występki się zdrzymał. Więc nie dość będzie/ choćby na mię wszytkie wstydy Gromadą biły za me zbrodnie/ i niewstydy/ Lekkie poszanowanie/ pogarda/ i hańba/ Pośmiewisko/ i kontempt/ łajanie/ i gańba. I choćbym był przez hańbę z pożycia wyzuty/ Nie dość za moje zbrodnie wielkie tej pokuty. Lamentu dzień pierwszy. Grzesznik światowy bałwochwalca.
Już od dzieciństwa mego/ skorom wiek przywitał Młody/ a rozum co
parał Rożnemi: spráwiedliwym swym sądem nieskarał/ Ze nie dopuśćił ná mię nágłey śmierći mroku/ Albo swych nie wypuśćił piorunow z obłoku/ Lecż swe sądy zawieśił/ y pomstę zatrzymał; Włáśnie iakby ná moie występky się zdrzymał. Więc nie dość będźie/ choćby ná mię wszytkie wstydy Gromadą biły za me zbrodnie/ y niewstydy/ Lekkie poszanowanie/ pogarda/ y háńbá/ Pośmiewisko/ y kontemṕt/ łáianie/ y gáńbá. Y choćbym był ṕrzez hańbę z pożyćia wyzuty/ Nie dość za moie zbrodnie wielkie tey pokuty. Lámentu dźień pierwszy. Grzesznik świátowy bałwochwálca.
Iuż od dźiećinstwa mego/ skorom wiek przywitáł Młody/ á rozum co
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 19
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
a sama abo się nadawa Abo insze podścieła. Czego się dostawa Nadewszytkie Junonie/ barzo w tym żarliwej/ Kiedy Jowisz z natury swojej gamratliwy Za jej sprawą/ abo się przymknie do Alkmeny I tam trzy dni/ trzy nocy/ morduje swe Weny Nad dużym Herkulesem/ abo do Terydy/ Abo Ledy/ i wszytkie przechodząc niewstydy W byku do Pazyfai. Którym więc hałasem Gdy się o to poswarzą/ Niebo aż grzmi czasem I ziemia drży z rumoru. Także się przekrada Od Wulkana i sama. Gdy lada napada Dzieciucha Adonida. Nawet z własnym synem Miewa sprawę. Którym jej tak bezecnym czynem Aż sami się Bogowie nieśmiertelni brzydzą/ Yże z nimi
á sámá ábo się nádawa Abo insze podscieła. Czego się dostawa Nádewszytkie Iunonie/ bárzo w tym żarliwey/ Kiedy Iowisz z nátury swoiey gámrátliwy Zá iey spráwą/ ábo się przymknie do Alkmeny Y tám trzy dni/ trzy nocy/ morduie swe Weny Nád dużym Herkulesem/ ábo do Therydy/ Abo Ledy/ y wszytkie przechodząc niewstydy W byku do Pázyfai. Ktorym więc háłásem Gdy się o to poswárzą/ Niebo áż grzmi czásem Y ziemiá drży z rumoru. Tákże się przekrada Od Wulkaná y sámá. Gdy ládá nápada Dzieciuchá Adonidá. Náwet z własnym synem Miewa sprawę. Ktorym iey ták bezecnym czynem Aż sámi się Bogowie nieśmiertelni brzydzą/ Yże z nimi
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 45
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
radzić. Nie raz mię w leśnej szukali dąbrowie, Chociem się kryła, dzicy Satyrowie; Nie raz, kiedy się przed nimi więc kryję, Ten nogę, a on złamał w gonach szyję. Często i Fauni okryci leszczyną, Szpiegowali mię gdzie między łoziną; Albo po karkach rozciągnonej Idy, Amory jawiąc, i swoje niewstydy, Zemną najpierwsze swe kochanie stroił, Ten, co murami Ilium uzbroił; I zapomniawszy swego dostojeństwa, Kwiat pierwszy mego rozwiązał Panieństwa. Broniłam się mu, lecz nie mogłam zdołać; Nikt nie ratował, bo nie przyszło wołać: Jednakże warkocz z szarpany na głowie, I twarz podarta, o mym gwałcie
rádźić. Nie raz mię w leśney szukáli dąbrowie, Choćiem się kryłá, dźicy Sátyrowie; Nie raz, kiedy się przed nimi więc kryię, Ten nogę, á on złamał w gonách szyię. Często y Fauni okryći leszczyną, Szpiegowáli mię gdźie między łoźiną; Albo po kárkách rośćiągnoney Idy, Amory iáwiąc, y swoie niewstydy, Zemną naypierwsze swe kochánie stroił, Ten, co murámi Ilium uzbroił; Y zápomniáwszy swego dostoieństwá, Kwiát pierwszy mego rozwiązał Pánieństwá. Broniłam się mu, lecz nie mogłám zdołáć; Nikt nie rátował, bo nie przyszło wołáć: Iednakże wárkocz z szárpány ná głowie, Y twárz podárta, o mym gwáłcie
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 66
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
to z ludzkiej słyszała powieści; Co lub nie zaraz w mej się wierze zmieści; Przecięż od uszu, przenika mi serce Zal, żeś się w jednej utopił fryjerce. Takli mi jeszcze na oczy przywiodą, Twą nałożnicę, jako Pannę młodą; A ja co cierpię, znieśćbym to musiała, I na niewstydy twoje patrzać miała? Takli dopuścisz brance, miasta śrzodkiem, Wieść dla widoku z nowym się przypłodkiem? I przewiedziesz to nad swymi zmysłami, Kiedy ją będą skazować palcami? A ona nie wkształt jakiej niewolnice, Stargawszy włosy, podrapawszy lice, Ale przybędzie trybem młodej Pani, Wzrokiem wydając szczęście, że jest na
to z ludzkiey słyszáłá powieśći; Co lub nie záraz w mey sie wierze zmieśći; Przećięż od uszu, przenika mi serce Zal, żeś się w iedney utopił fryierce. Takli mi ieszcze ná oczy przywiodą, Twą nałożnicę, iáko Pánnę młodą; A ia co ćierpię, znieśćbym to muśiáłá, Y ná niewstydy twoie pátrzáć miała? Tákli dopuśćisz bránce, miástá śrzodkiem, Wieść dla widoku z nowym się przypłodkiem? Y przewiedźiesz to nád swymi zmysłámi, Kiedy ią będą skázowáć pálcámi? A oná nie wkształt iákiey niewolnice, Ztárgawszy włosy, podrapawszy lice, Ale przybędźie trybem młodey Páni, Wzrokiem wydáiąc szczęśćie, że iest ná
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 122
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
lichota; Ażeby jej strój światu cię ogłosił, Jakoś się i ty we Frygiej nosił? Zajrzy w twarz ludziom śmiele, i bezpiecznie, Zwyciężywszy tak Alcyda wszetecznie, I że jej dotąd Oechalia stoi, W tej się pokazać cerze nie zaboi? Toć jednakowo i mnie z Etolidy, Choć Zonę, na jej rugować niewstydy, A ona tytuł zdjąwszy wszeteczeństwa, Niechaj miasto mnie, idzie do małżeństwa. Niechaj szczęśliwie z Jolą Alcyda, Bez poczciwości sprowadza Cypryda; I niewstydliwy, ponieważ tak rący, Hymen, bezecne ciała z sobą łący. Omdlewam na twe uwagi i myśli, Krew się do serca zbiega jak najściśli: Ręka cierpnieje, i
lichotá; Ażeby iey stroy świátu ćię ogłośił, Iákoś się y ty we Frygiey nośił? Záyrzy w twarz ludźiom śmiele, y bespiecznie, Zwyćiężywszy ták Alcydá wszetecznie, Y że iey dotąd Oechália stoi, W tey się pokazáć cerze nie záboi? Toć iednákowo y mnie z Etolidy, Choć Zonę, ná iey rugowáć niewstydy, A oná tytuł zdiąwszy wszeteczeństwá, Niechay miásto mnie, idźie do małżeństwá. Niechay szczęśliwie z Iolą Alcydá, Bez poczćiwośći sprowadza Cyprydá; Y niewstydliwy, ponieważ ták rączy, Hymen, bezecne ćiáłá z sobą łączy. Omdlewam ná twe uwagi y myśli, Krew się do sercá zbiega iak nayśćiśli: Ręká ćierpnieie, y
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 123
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
żyją ostrości i ścisłości z jałmużny: chodzą pielgrzymując po Indii: i wstrzymawają się od wszelkiej rozkoszy/ i od uciechy cielesnej/ aż do pewnego czasu: po którym zostają Abdutami/ to jest/ wolnemi od praw/ i jakby już nie grzeszącemi. Na ten czas się już rozpuszczają ze wszytkich sił na wszelakie niecnoty i niewstydy. Mają jednego starszego/ który szafuje wielkiemi intratami i posyła pewnych czasów rozmaite Joghi na przepowiadanie i tu i owdzie bałamuctw swych. Teraz ci Brammanni chwalą niejakiego Parabrammę/ i trzech jego synów: ku których uczciwości noszą trzy sznury na szyjej przywiązane. Kładą miedzy Bogi nie tylo ludzie/ którzy za żywota pokazali jaką znaczną dzielność
żyią ostrośći y śćisłośći z iáłmużny: chodzą pielgrzymuiąc po Indiey: y wstrzymawáią się od wszelkiey roskoszy/ y od vćiechy ćielesney/ áż do pewnego czásu: po ktorym zostáią Abdutámi/ to iest/ wolnemi od praw/ y iákby iuż nie grzeszącemi. Ná ten czás się iuż rospusczáią ze wszytkich śił ná wszelákie niecnoty y niewstydy. Máią iednego stárszego/ ktory száfuie wielkiemi intratámi y posyła pewnych czásow rozmáite Ioghi ná przepowiádánie y tu y owdźie báłámuctw swych. Teráz ći Brámmánni chwalą nieiákiego Párábrámmę/ y trzech iego synow: ku ktorych vczćiwośći noszą trzy sznury ná szyiey przywiązáne. Kłádą miedzy Bogi nie tylo ludźie/ ktorzy zá żywotá pokazáli iáką znáczną dźielność
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 138
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
piec na chleb upalony który. Syonu niegdy cne Obywatelki Są poniżone do usługi wszelki, A Izraelskie Panny i dziewice stały się jako branki, Niewolnice. Na szubienicach zawiśły Książęta, Twarz Starców niegdy wstydliwa i Święta, Żadnej u dzikich nie miała profosów, Wagi, litości, z swoich siwych włosów. Młodź obracają na swoje niewstydy, Toż wykonawszy zbrodnie i ohydy, Jakoby winnych, w swym zajadłym gniewie, Na pohańbionym zawieższają drżewie. Nie widać w bramach starych Sędziów, którzy Rozeznawali, kto komu doskorży, Ustały wdzięczne Chory i Kapele, Które więc brzmiały w twym Świętym Kościele. Zgoła pociecha, część, radość, i chwała Serca naszego wszytka
piec ná chleb upalony ktory. Syonu niegdy cne Obywatelki Są poniżone do usługi wszelki, A Izràélskie Pánny i dźiewice stały sie iáko branki, Niewolnice. Ná szubienicách zawiśły Xiążętá, Twarż Stárcow niegdy wstydliwa i Swiętá, Zadney u dźikich nie miáła profosow, Wagi, litośći, z swoich śiwych włosow. Młodź obracaią ná swoie niewstydy, Toż wykonawszy zbrodnie i ohydy, Iákoby winnych, w swym zaiádłym gniewie, Ná pohańbionym zawieższáią drżewie. Nie widać w bramách stárych Sędźiow, ktorży Rozeznawáli, kto komu doskorży, Vstáły wdźięczne Chory i Kapele, Ktore więc brżmiały w twym Swiętym Kośćiele. Zgoła poćiecha, część, radość, i chwáła Sercá nászego wszytka
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 203
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
«.
A przez ow wszytek obiad z kochanką kochany Po polsku rozmawiając — omylne tumany Włochowi puszczał w oczy i mydlił jakoby Wzrok jego przez wymyślne w piwnicy sposoby. A przytym polubieńcy łagodnemi usty Lubieżne wzajem do serc przesyłali gusty Siedzący podle siebie. Lecz nie bez ohydy Byłby ten wieisz, gdyby miał wszytkie ich niewstydy Wyrazić. Tego tylko brakowało zgoła, Eksperyment miłości iż nie był u stoła! Rzecz straszna: u jednego siedzący pułmiska Mąż, z żoną się mu inszy i pieści i ściska I żona w oczach męża gdy swego częstuje Polubieńca, każdy kęs słowy przycukruje I różową przysłodzi wargą, którą klii Z jego wargami coraz rzepiąc się
«.
A przez ow wszytek obiad z kochanką kochany Po polsku rozmawiając — omylne tumany Włochowi puszczał w oczy i mydlił jakoby Wzrok jego przez wymyślne w piwnicy sposoby. A przytym polubieńcy łagodnemi usty Lubieżne wzajem do serc przesyłali gusty Siedzący podle siebie. Lecz nie bez ohydy Byłby ten wieisz, gdyby miał wszytkie ich niewstydy Wyrazić. Tego tylko brakowało zgoła, Eksperyment miłości iż nie był u stoła! Rzecz straszna: u jednego siedzący pułmiska Mąż, z żoną sie mu inszy i pieści i ściska I żona w oczach męża gdy swego częstuje Polubieńca, kożdy kęs słowy przycukruje I rożową przysłodzi wargą, ktorą klii Z jego wargami coraz rzepiąc sie
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 96
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949