. Która/ gdy ją Ariusz roztargnąć pożądał/ jednostajnie się onemu sprzeciwiła/ i niezbożne jego bluźnierstwa odrzuciła. A samego od społeczności swej oddaliwszy/ przeklęctwu wespół i z nauką jego oddała. Rzeczesz snać nie o powszechnej Cerkwi/ która jedna we wszystkim świecie jest/ ale o partikularnej jest mowa. O marna obłudo i niezbędna ślepoto/ na cudzy w oku proszek ostrowidziowe (jako mówią) oczy wytrzeszczasz/ a na twego bielma bierzmo pomnieć niechcesz Jeśli bowiem w ten czas kiedy przez Ariusza Cerkiew Wschodnia zaburzona była/ do Zachodniej odstąpiła. Nierównali i jednaka konsekwentia będzie/ że gdy Kościół zachodni/ przez niezbożnego Nouata był turbowany/ od
. Ktora/ gdy ią Ariusz rostárgnąć pożądał/ iednostaynie się onemu sprzećiwiłá/ y niezbożne iego bluźnierstwá odrzućiłá. A sámego od społecżnośći swey oddaliwszy/ przeklęctwu wespoł y z náuką iego oddáłá. Rzecżesz snać nie o powszechney Cerkwi/ ktora iedná we wszystkim świećie iest/ ále o pártikulárney iest mowá. O márna obłudo y niezbędna slepoto/ ná cudzy w oku proszek ostrowidźiowe (iáko mowią) ocży wytrzeszcżasz/ á ná twego bielmá bierzmo pomnieć niechcesz Iesli bowiem w ten czás kiedy przez Ariuszá Cerkiew Wschodnia záburzona byłá/ do Zachodniey odstąpiłá. Nierownali y iednáka consequentia będźie/ że gdy Kośćioł zachodni/ przez niezbożnego Nouatá był turbowány/ od
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 87v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
. Jeziernicki pokojowy księżnej im. powrócił stamtąd, gdym tu miał wyjachać do usług w.k.m., haec formalia księżnie im. dobrodziejce retulit, że z sejmu cale nic nie będzie. Na to król im. z Kochanowskiego odpowiedział, wyszło to na to, co on napisał tym wierszem: „Niezbędna starości, wszyscy cię żądamy, a kiedy przyjdziesz, to narzekamy”; ten hultaj Jeziernicki takich rzeczy nie miał powiadać, sejm już jest naznaczony 22 decembris, byłby prędzej, ale pieczęć się opóźniła, osobliwie dla litewskiej ekspedycyjej, o co tak łajano p. Różyckiego, że z papierami bez pieczęci przyjachał, i
. Jeziernicki pokojowy księżnej jm. powrócił stamtąd, gdym tu miał wyjachać do usług w.k.m., haec formalia księżnie jm. dobrodziejce retulit, że z sejmu cale nic nie będzie. Na to król jm. z Kochanowskiego odpowiedział, wyszło to na to, co on napisał tym wierszem: „Niezbędna starości, wszyscy cię żądamy, a kiedy przyjdziesz, to narzekamy”; ten hultaj Jeziernicki takich rzeczy nie miał powiadać, sejm już jest naznaczony 22 decembris, byłby prędzej, ale pieczęć się opóźniła, osobliwie dla litewskiej ekspedycyjej, o co tak łajano p. Różyckiego, że z papierami bez pieczęci przyjachał, i
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 50
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
osadzaniu tych tam pustyń ustawicznie radzono, to teraz tam za takowym pokojem i błogosławieństwem panowania króla tego i o zagon, któryby pana nie miał, trudno i z jaką daniną ukazać się tam kłopotno; które to błogosławieństwo i pokój tak wielki i nas i tych tam krajów nie mogła dotąd żadna rzecz przerwać, aż ta niezbędna domowa niezgoda a przeklęta nienasyconych ludzi ambicja. Abowiem ten drapieżny nieprzyjaciel, lubo mu to przycięższym bywało, z daleka łupów, z których samych żyje, obmyślawać sobie, jednakże za bojaźnią anioła mocnego, tego naszego pana, i za sławą sług jego, którą z jegoż błogosławieństwa miewali, nie śmiał się porywać,
osadzaniu tych tam pustyń ustawicznie radzono, to teraz tam za takowym pokojem i błogosławieństwem panowania króla tego i o zagon, któryby pana nie miał, trudno i z jaką daniną ukazać się tam kłopotno; które to błogosławieństwo i pokój tak wielki i nas i tych tam krajów nie mogła dotąd żadna rzecz przerwać, aż ta niezbędna domowa niezgoda a przeklęta nienasyconych ludzi ambicya. Abowiem ten drapieżny nieprzyjaciel, lubo mu to przycięższym bywało, z daleka łupów, z których samych żyje, obmyślawać sobie, jednakże za bojaźnią anioła mocnego, tego naszego pana, i za sławą sług jego, którą z jegoż błogosławieństwa miewali, nie śmiał się porywać,
Skrót tekstu: DyskZacCz_II
Strona: 382
Tytuł:
Dyskurs o zawziętych teraźniejszych zaciągach, skąd in Republica urosły, i o postępku sejmu 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
wyraził te słowa, oddając się w łaskę Wm. Mci Pana mego Bohatyrską. T. Nie widzę żadnego pisania, Wmć responsami napełniłeś Przedmieście Krakowskie wszystkiego świata. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. ROZMOWA SiódmA. Bohatyr nijewolnik do woża Wenery Boginiej przykowany. BOHATYR i TOTUMFACKI
B. Miłość niezbędna chcąc mnie mieć w swej władzy, w swym ustawicznym Poddaństwie i okrutnym więzieniu, i niewoli, lotnym pędem bieżała do Vulkana, rokażując aby jako najprędzej oddał burzącą armatę, z którejby stanąwszy pod namiotem zachodu, a wpuł mogła ubić cel przybity, na wschodnich granicach nieba, lubo z gorącej Sale południa nie chybić ósmego
wyráźił te słowá, oddáiąc się w łáskę Wm. Mći Páná mego Bohátyrską. T. Nie widzę żadnego pisánia, Wmć responsami nápełniłeś Przedmieśćie Krákowskie wszystkiego świata. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. ROZMOWA SIODMA. Bohátyr niiewolnik do wożá Wenery Boginiey przykowány. BOHATYR y TOTVMFACKI
B. Miłość niezbędna chcąc mnie mieć w swey władzy, w swym vstáwicznym Poddáństwie y okrutnym więźieniu, y niewoli, lotnym pędem bieżáłá do Vulkaná, rokáżuiąc áby iáko nayprędzey oddał burzącą ármatę, z ktoreyby stánąwszy pod namiotem zachodu, á wpuł mogłá vbić cel przybity, ná wschodnich gránicách niebá, lubo z gorącey Sale południá nie chybić osmego
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 22
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
/ Itackim/ skazowana będę Matkom palcem; toć to jest sławna Hektorowa Matka: to zawołana żona Priamowa. Ty coś matkę cieszyła/ po wszech innych zgubie/ Sobąś nieprzyjacielskiej wygodziła grubie? Jam nieprzyjacielowi ofiar narodziła. Po co żelazna żyję? na com się złożyła? Na co mię dalej wściagasz niezbędna starości? Na co Bogowie srodzy? jedno bym żałości Co raz nowe baczyła? nad babskiem się w lato Długie zaszłym pastwicie? któżby przystał na to/ By Priama szczęsnym rzekł po zburzeniu Trojej? Ten swym zejście mszczęśliwy: ani ciebie swojej Córki widzi okrutnym ukłotej żelazem; I zdrowia/ i królestwa odbywszy zaraz
/ Itáckim/ skázowána będę Matkom palcem; toć to iest sławna Hektorowá Mátká: to záwołána żona Pryámowá. Ty coś matkę ćieszyłá/ po wszech innych zgubie/ Sobąś nieprzyiaćielskiey wygodźiłá grubie? Iam nieprzyiaćielowi ofiar národźiłá. Po co żelázna żyię? na com się złożyłá? Ná co mię dáley wśćiagasz niezbędna starośći? Ná co Bogowie srodzy? iedno bym żałośći Co raz nowe baczyła? nád bábskiem się w láto Długie zászłym pastwićie? ktożby przystał ná to/ By Pryámá szczęsnym rzekł po zburzeniu Troiey? Ten swym ześćie mszczęśliwy: áni ćiebie swoiey Corki widźi okrutnym vkłotey żelázem; Y zdrowia/ y krolestwá odbywszy záráz
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 332
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
o opaczne spraw ludzkich gościńce! Niedawnoś nie mógł przed nim stanąć bez przyczyńce; Dziś żebrze, żebyś za nim przyczynił się niebu. O, cudowna na świecie odmiana pogrzebu! 4. HETMANOWI
Hetman tu leżę, pełen strachu, pełen grozy, Świadkiem są wiktoryje i moje obozy. O, jakoż wszytkich równa niezbędna śmierć w grobie! I mnie, i mnie ten robak niedługo wyzobie, Któremu choć tak wielkich wojsk wodził gromady, Najgroźniejszy, niestetyż, nie da hetman rady. Gdzież one tłumy, co się na triumfach gniotły? Ucichły grzmiące trąby i tubalne kotły, Wszędy cicho, nie słychać zbrój żelaznych zgrzytu, Rżenia
o opaczne spraw ludzkich gościńce! Niedawnoś nie mógł przed nim stanąć bez przyczyńce; Dziś żebrze, żebyś za nim przyczynił się niebu. O, cudowna na świecie odmiana pogrzebu! 4. HETMANOWI
Hetman tu leżę, pełen strachu, pełen grozy, Świadkiem są wiktoryje i moje obozy. O, jakoż wszytkich równa niezbędna śmierć w grobie! I mnie, i mnie ten robak niedługo wyzobie, Któremu choć tak wielkich wojsk wodził gromady, Najgroźniejszy, niestetyż, nie da hetman rady. Gdzież one tłumy, co się na tryumfach gniotły? Ucichły grzmiące trąby i tubalne kotły, Wszędy cicho, nie słychać zbrój żelaznych zgrzytu, Rżenia
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 434
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
warty — To gospodarz i wszytki, co albo w oborze, Albo stajniej zamyka-ć, bez kondla przy dworze. Pókim miał młode zęby i wyprawne nogi, Nie wilk, lecz niedźwiedź od pszczół nie bywał mi srogi: Jeślim się nie mógł wysiec, uciekłem do sieni; Ale skoro mnie starość niezbędna odmieni, Zjadł mnie wilk, nie słuchając szczwania i bałuchu. Więc mi taki nagrobek pisz na jego brzuchu: Dopiero dziś nie szczeka, dopiero dziś milczy Stary Stopa, gdy go śmierć przemknie przez krztań wilczy. Przestrzegam, gospodarzu: gdy nie stanie Stopy, Częściej obchodź zamknione z swoim bydłem kopy. 45. PANIEJ
warty — To gospodarz i wszytki, co albo w oborze, Albo stajniej zamyka-ć, bez kondla przy dworze. Pókim miał młode zęby i wyprawne nogi, Nie wilk, lecz niedźwiedź od pszczół nie bywał mi srogi: Jeślim się nie mógł wysiec, uciekłem do sieni; Ale skoro mnie starość niezbędna odmieni, Zjadł mnie wilk, nie słuchając szczwania i bałuchu. Więc mi taki nagrobek pisz na jego brzuchu: Dopiero dziś nie szczeka, dopiero dziś milczy Stary Stopa, gdy go śmierć przemknie przez krztań wilczy. Przestrzegam, gospodarzu: gdy nie stanie Stopy, Częściej obchodź zamknione z swoim bydłem kopy. 45. PANIEJ
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 448
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przyrodzenie? Cóż mi po więcej? Czegóż mi potrzeba, Gdy mam dość chleba?
Przy tym jagniątko, cielę, postawiony Na wycięgaczu wół, wieprz ukarmiony, Indyk, gęś, kura, nabiały, jarzyny — Nie masz przyczyny
Na głód narzekać, choć tego w komorze Mojej nie znajdziesz, co posyła morze I co niezbędna żądza przyczyniła Wymysłów siła.
Wystałe piwko domowej roboty, I to więc doda gościowi ochoty, Jeśli też można z lepszego rodzaju Albo z Tokaju,
Lub w domu także sycony miód stary, Przyjemne pszczółki pracowitej dary, Lub na ostatek czysty i łagodny Jabłecznik chłodny.
A kiedy jeszcze do pożycia swego Spółtowarzysza będziesz miał lubego,
przyrodzenie? Cóż mi po więcej? Czegóż mi potrzeba, Gdy mam dość chleba?
Przy tym jagniątko, cielę, postawiony Na wycięgaczu wół, wieprz ukarmiony, Indyk, gęś, kura, nabiały, jarzyny — Nie masz przyczyny
Na głód narzekać, choć tego w komorze Mojej nie znajdziesz, co posyła morze I co niezbędna żądza przyczyniła Wymysłów siła.
Wystałe piwko domowej roboty, I to więc doda gościowi ochoty, Jeśli też można z lepszego rodzaju Albo z Tokaju,
Lub w domu także sycony miód stary, Przyjemne pszczółki pracowitej dary, Lub na ostatek czysty i łagodny Jabłecznik chłodny.
A kiedy jeszcze do pożycia swego Spółtowarzysza będziesz miał lubego,
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 129
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975