gorszego/ jako spustoszenie takich miast: bo domy same/ i ruiny ich/ są zachowaniem zepsowania (opuściwszy to/ iż owych już pomocy ku czyścieniu powietrza nie mają.) czego nam poświadczają/ Aquilea/ Rzym/ Rauenna/ i Aleksandria w Egipcie: i dla tejże też przyczyny/ jako rozumiem i Bagdet jest niezdrowy. Dla tegoż Grekowie nie szerzeli zbytnie swoich miast. Plato niechciał aby w jego mieście miało być więcej nad 5000. domów. Arystoteles też chciał/ aby jego lud wszystek wespół mógł słyszeć głos woźnego. Port tego miasta Brindysi/ podobny jest głowie jeleniej/ którego rogi opasują miasto samo: wnętrzny (abowiem się
gorszego/ iáko spustoszenie tákich miást: bo domy sáme/ y ruiny ich/ są záchowániem zepsowánia (opuśćiwszy to/ iż owych iuż pomocy ku czyśćieniu powietrza nie máią.) czego nam poświádczáią/ Aquilea/ Rzym/ Ráuenná/ y Alexándria w AEgypćie: y dla teyże też przyczyny/ iáko rozumiem y Bágdet iest niezdrowy. Dla tegoż Graekowie nie szerzeli zbytnie swoich miast. Plato niechćiał áby w iego mieśćie miáło być więcey nád 5000. domow. Aristoteles też chćiał/ áby iego lud wszystek wespoł mogł słyszeć głos woźnego. Port tego miástá Brindisi/ podobny iest głowie ieleniey/ ktorego rogi opásuią miásto sámo: wnętrzny (ábowiem się
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 66
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
przyczyną tych rozruchów/ i że trzeba/ dalszym trudnościom/ złożyć z Państwa Sołtan Mahometa/ a namiejsce jego w sadzić Solimana Brata młodszego/ któryby cale w opiece jego zostawał. Przydała jeszcze do tego/ że Soliman jest nadobny/ roztropny nad wiek swój/ i pełen wspaniałości/ gdzie zaś Sołtan Mahomet słaby i niezdrowy/ jednym słowem niesposobny do Panowania. Przeczytawszy ten list Bektas Aga/ kazał obwołać radę do Ortadajani. Jest to Meczet Janczarów tak nazwany. Zgromadziło się tam niemało ludzi Rycerskich/ także i Prawych/ co miedzy nimi Duchownemi sprawami zawiadują/ jedni że byli Janczarom przychylni/ a drudzy że się obawiali ich potęgi. Sam tylko
przyczyną tych rozruchow/ y że trzebá/ dálszym trudnośćiom/ złożyć z Páństwá Sołtan Máhometá/ á námieysce iego w sadźić Solimáná Brátá młodszego/ ktoryby cále w opiece iego zostáwał. Przydáłá ieszcze do tego/ że Soliman iest nadobny/ rostropny nád wiek swoy/ y pełen wspániałośći/ gdźie záś Sołtan Máhomet słáby y niezdrowy/ iednym słowem niesposobny do Pánowánia. Przeczytawszy ten list Bektás Agá/ kazał obwołáć rádę do Ortadáiani. Iest to Meczet Iánczárow ták názwány. Zgromádźiło się tám niemáło ludźi Rycerskich/ tákże y Práwych/ co miedzy nimi Duchownemi spráwámi záwiáduią/ iedni że byli Iánczárom przychylni/ á drudzy że się obáwiáli ich potęgi. Sam tylko
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 17
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
helikoński ciecze, Gdy mu nie słońce, lecz szyna przypiecze. 490 (N). ŁYSY
Lecie, kiedy najbarziej dokuczają muchy, Gziwe bydło spądzając z pola i pastuchy, Mając kilku sąsiadów gośćmi w moim domu, Posadzę do obiadu, gdzie należy komu. Aż jeden z nich: „Dzisiejszy dzień — rzecze — niezdrowy.” Prosi raz, drugi, trzeci, żeby nakryć głowy.
„Cóż po tej ceremonii? i tak ci się znoję. Jeżeli się podoba, nakryj Waszeć swoję” — Tego nie uważając, że był z gruntu łysy: Czy mu głowę oganiać, czy siągać do misy. Skoro to i sam przyzna,
helikoński ciecze, Gdy mu nie słońce, lecz szyna przypiecze. 490 (N). ŁYSY
Lecie, kiedy najbarziej dokuczają muchy, Gziwe bydło spądzając z pola i pastuchy, Mając kilku sąsiadów gośćmi w moim domu, Posadzę do obiadu, gdzie należy komu. Aż jeden z nich: „Dzisiejszy dzień — rzecze — niezdrowy.” Prosi raz, drugi, trzeci, żeby nakryć głowy.
„Cóż po tej ceremoniej? i tak ci się znoję. Jeżeli się podoba, nakryj Waszeć swoję” — Tego nie uważając, że był z gruntu łysy: Czy mu głowę oganiać, czy siągać do misy. Skoro to i sam przyzna,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 477
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ziemia nocą ochłodzona jeszcze się nie rozegrzała, a powietrze też nie tak długo słoneczne promienie grzały, i rozgrzewały. 7. Jaka ma naturę który wiatr? Potrzeba patrzać przez jakie miejsca przechodzi, bo z onych miejsc wychodzące zaduchy z sobą niesie: zaczym jeśli idzie przez miejsca wilgotne i niezdrowe, sam też będzie wilgotny i niezdrowy: jeśli przez bory i puszcze, tedy przyniesie z sobą dymów wychodzących z drzew nie mało, a zatym jedenże wiatr, który na jednym miejscu jest suchy, na drugim może być mokry. 8. Czemu rzeczy na wietrze nie tak prędko gniją jako w ciszy? Żeby rzeczy niegniły osobliwie mięso na wiatr je
źięmia nocą ochłodzona iescze się nie rozegrzałá, á powietrze też nie ták długo słoneczne promienie grzáły, y rozgrzewáły. 7. Iáka ma náturę ktory wiátr? Potrzeba pátrzáć przez iákie mieyscá przechodźi, bo z onych mieysc wychodzące záduchy z sobą niesie: záczym ieśli idźie przez mieyscá wilgotne y niezdrowe, sam też będźie wilgotny y niezdrowy: ieśli przez bory y puscze, tedy przynieśie z sobą dymow wychodzących z drzew nie mało, á zátym iedenże wiátr, ktory ná iednym mieyscu iest suchy, ná drugim może bydź mokry. 8. Czemu rzeczy ná wietrze nie ták prędko gniią iáko w ćiszy? Zeby rzeczy niegniły osobliwie mięso ná wiátr ie
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 66
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
spokojniejsza jest niż dzień, i zdrowiej nam wnocy na naszej odpoczywać pościeli, aniżeli czuć, ponieważ ciepła pościel tak przeciw żymnenu powietrzu, jako i przeciw wilgotności nas zaszczyca.
§. III. Nieuchronnie potrzebną jest rzeczą żebyśmy przed pułnocą spać pośli, bo doświadczenie nas uczy, że sen po pułnocy niespokojny i niezdrowy. Kiedy zbyt długo czujemy, zbyt wiele nam sił ubywa, skąd niejaki gatunek suchot się rodzi, zktórymi się wnet Febriliczne niejakie wzburzenia we Krwi łączą, które się niejakim gatunkiem stają Febry suchotnej. Wiadoma zaś że i najmniejsza gorączka Febriliczna we Krwi sen niespokojnym czyni, a stąd nikomubym nie radził, aby wten czas
spokojnieysza jest niż dzień, y zdrowiey nam wnocy na naszey odpoczywać pośćieli, aniżeli czuć, ponieważ ćiepła pośćiel tak przećiw żimnenu powietrzu, jako y przećiw wilgotnośći nas zaszczyca.
§. III. Nieuchronnie potrzebną jest rzeczą żebyśmy przed pułnocą spać pośli, bo doświadczenie nas uczy, że sen po pułnocy niespokojny y niezdrowy. Kiedy zbyt długo czujemy, zbyt wiele nam śił ubywa, zkąd niejaki gatunek suchot śię rodzi, zktorymi śię wnet Febriliczne niejakie wzburzenia we Krwi łączą, ktore śię niejakim gatunkiem stają Febry suchotney. Wiadoma zaś że y najmnieysza gorączka Febriliczna we Krwi sen niespokojnym czyni, a ztąd nikomubym nie radził, aby wten czas
Skrót tekstu: WolfTrakt
Strona: 31
Tytuł:
Traktacik o powietrzu morowym
Autor:
Abraham Emanuel Wolff
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1771
Data wydania (nie wcześniej niż):
1771
Data wydania (nie później niż):
1771
co uczynię?”
Wezer rzekł: — „Dać ją już Arabowi; ponieważ pół owocu zjadł, już ostatek jemu godno.”
Kiedy w co pomarańcza wpadnie plugawego, Już więcej nie postoi w ręku pana swego. Lecz gdy pragnący najdzie wody dzban gotowy, Nie pyta się, pił-li ją kto przed nim niezdrowy? POWIEŚĆ XLIII.
Pytano Aleksandra Wielkiego: — „Wschodnie i zachodnie państwa jakoś posiadł i zadzierżał? gdyż przed tobą będący królowie starszy byli, i wojsk i skarbów więcej miewali, a przecię tak wiele świata posieść nie mogli.”
Odpowiedział: — „Miałem ja pomocnikiem Boga, a żadnego królestwa,
co uczynię?”
Wezer rzekł: — „Dać ją już Arabowi; ponieważ pół owocu zjadł, już ostatek jemu godno.”
Kiedy w co pomarańcza wpadnie plugawego, Już więcéj nie postoi w ręku pana swego. Lecz gdy pragnący najdzie wody dzban gotowy, Nie pyta się, pił-li ją kto przed nim niezdrowy? POWIEŚĆ XLIII.
Pytano Aleksandra Wielkiego: — „Wschodnie i zachodnie państwa jakoś posiadł i zadzierżał? gdyż przed tobą będący królowie starszy byli, i wojsk i skarbów więcéj miewali, a przecię tak wiele świata posieść nie mogli.”
Odpowiedział: — „Miałem ja pomocnikiem Boga, a żadnego królestwa,
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 74
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879