serce moje był zażalił, Kiedy niebieskim ogniem świat zapalił. Ale już tego zapomni w tej dobie, Ani wspominaj onych czasów sobie, Gdyś mię cieszyła smutnego pasterza, Który danego pilnując przymierza Oddałem wdzięczność lepiance ubogiej, Gdym jej chciał bronić od tyranki srogiej. I to minęło, kiedy dla kradzieży Wydanej nabył niezwykłej odzieży
Zdradliwy pasterz w kamień obrócony. Ale mi takie pieśni wdzięczne strony Zabrzmicie, jakie więc moi uczniowie Grając, i w głuchej wzniecili dąbrowie Nowe wesela, że drzewa skakały, Kamienie nawet w kupę się zbiegały. Wy też o siostry! z parnaskiego zdroju Dziś jeśli kiedy zażyjcie napoju. Co jedno która umie i co
serce moje był zażalił, Kiedy niebieskim ogniem świat zapalił. Ale już tego zapomni w tej dobie, Ani wspominaj onych czasow sobie, Gdyś mię cieszyła smutnego pasterza, Ktory danego pilnując przymierza Oddałem wdzięczność lepiance ubogiej, Gdym jej chciał bronić od tyranki srogiej. I to minęło, kiedy dla kradzieży Wydanej nabył niezwykłej odzieży
Zdradliwy pasterz w kamień obrocony. Ale mi takie pieśni wdzięczne strony Zabrzmicie, jakie więc moi uczniowie Grając, i w głuchej wzniecili dąbrowie Nowe wesela, że drzewa skakały, Kamienie nawet w kupę się zbiegały. Wy też o siostry! z parnaskiego zdroju Dziś jeśli kiedy zażyjcie napoju. Co jedno ktora umie i co
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 462
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. M.
Albertus Wielewicz Canon: Regular: Lateranen: ad S. Nicolaum Praepositus et Officialis Calissiensis. m. pr. PROPOZYCJA KrólA I. M. JANA KAZIMIERZA względem Elekcji Vivente Principe.
NIe wątpię że propozycja moja którąmem podał na Sejmiki circa Electionem za żywota mojego instituendam podziwienie jakie pobudziła W. M. z niezwykłej innym Monarchom kondescendencjej Tronu/ że za żywota mojego chcę widzieć za walnym obraniem W. M. Sukcesora/ którego mi naturali modo fata zostawić niechciały. Nie wątpię i w tym/ że taka rzecz niespodziewana na różne padła interpretacje/ którym abym szczyrą moją zabiegł deklaracją/ zdami się ustnie o moich życzliwych edocere intencjach
. M.
Albertus Wielewicz Canon: Regular: Lateranen: ad S. Nicolaum Praepositus et Officialis Calissiensis. m. pr. PROPOZYCYA KROLA I. M. IANA KAZIMIERZA względem Elekcyey Vivente Principe.
NIe wątpię że propozycya moiá ktorąmem podał ná Seymiki circa Electionem zá żywota moiego instituendam podźiwienie iakie pobudźiła W. M. z niezwykłey innym Monárchom kondescendencyey Tronu/ że zá żywotá moiego chcę widźieć zá wálnym obrániem W. M. Sukcesora/ ktorego mi naturali modo fata zostawić niechćiáły. Nie wątpię i w tym/ że táka rzecz niespodźiewána ná rożne padłá interpretácye/ ktorym ábym szczyrą moią zábiegł deklárácyą/ zdami się ustnie o moich życzliwych edocere intencyách
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 1
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
stronę, Niech Bóg ześle na twego żywota obronę Archanioła Michała!” Tak mówił pobożny I przeżegnał go potem pustelnik nabożny; A on nad Nilem jechał, śpiesznie pojeżdżając, Barziej trąbie, aniżli mieczowi ufając.
XLIX.
Między rzeką, a między bagnistem jeziorem Leży mała ścieżka tuż podle domu, w którem Jest mieszkanie olbrzyma niezwykłej srogości, I towarzystwa próżne i wszelkiej ludzkości. W niem są przybite głowy i członki ucięte Tych, którzy się trafiają w te kraje przeklęte; Niemasz w niem ganku, niemasz w niem okna żadnego, W któremby nie powiesił przynamniej jednego.
L.
Tak, jako pospolicie gdzie między puszczami Po zameczkach i
stronę, Niech Bóg ześle na twego żywota obronę Archanioła Michała!” Tak mówił pobożny I przeżegnał go potem pustelnik nabożny; A on nad Nilem jechał, śpiesznie pojeżdżając, Barziej trąbie, aniżli mieczowi ufając.
XLIX.
Między rzeką, a między bagnistem jeziorem Leży mała ścieszka tuż podle domu, w którem Jest mieszkanie olbrzyma niezwykłej srogości, I towarzystwa próżne i wszelkiej ludzkości. W niem są przybite głowy i członki ucięte Tych, którzy się trafiają w te kraje przeklęte; Niemasz w niem ganku, niemasz w niem okna żadnego, W któremby nie powiesił przynamniej jednego.
L.
Tak, jako pospolicie gdzie między puszczami Po zameczkach i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 342
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
moi przestępstw któremim Ojca mego rozgniewał/ przed wami wyznać/ Wiedząc że lepiej mi jest przed niewielą was/ a niż przed wszystkim światem/ i przed Aniołami Bożymi być zawstydzonym/ i wiecznego żywota oddalonym. Ja jestem sól skażona/ jam jest światłość zgaszona. Uczyciel niedbały/ Najmita nie Pasterz. Owiec Ojca mego do niezwykłej owczarniej wydawca/ a nie czuły od drapieżnych wilków obrońca. Rozgrodzić płot Winnice Pańskiej i wykopać z niej prase dopuściłem/ prze niedbalstwo moje/ wywróciłem wieżę jej niewczesnym milczeniem/ przedałem ją niewiernym robotnikom za śrebro. Zakopałem powierzony mi talent w ziemię/ potraciłem niezliczone hufy owiec/ za które Król mój
moi przestępstw ktoremim Oycá mego rozgniewał/ przed wámi wyznáć/ Wiedząc że lepiey mi iest przed niewielą was/ á niż przed wszystkim świátem/ y przed Aniołámi Bożymi być záwstydzonym/ y wiecżnego żywotá oddalonym. Ia iestem sol skáżona/ iam iest świátłość zgászoná. Vcżyćiel niedbáły/ Naymitá nie Pásterz. Owiec Oycá mego do niezwykłey owcżárniey wydawcá/ á nie cżuły od drapieżnych wilkow obrońcá. Rozgrodźić płot Winnice Páńskiey y wykopáć z niey práse dopuśćiłem/ prze niedbálstwo moie/ wywroćiłem wieżę iey niewcżesnym milcżeniem/ przedałem ią niewiernym robotnikom zá śrebro. Zákopałem powierzony mi tálent w źiemię/ potráćiłem niezlićżone huffy owiec/ zá ktore Krol moy
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 24v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, do KiMci poselstwo albo rozkazanie takie raczej posłano, jakie gdyby król do senatora albo i do szlachcica miał w dom posłać, słusznieby rokoszu zawołać na króla taki mógł: rozkazują mu przed się stawić się pod Sandomierz, sprawić się, co mu zadadzą sami i samiż go sądzić będą, gromady i asystencjej niezwykłej dla bezpieczeństwa swego mieć mu nie każą, a sami armati armatos zewsząd zbierają, przesilają się na gromady i z wojskiem pod Sandomierz przyciągnąć chcą. Cóż to taki za rokosz prze Bóg? Gdzież tu wszytkich na jedno zgoda? Także to za jednego króla królów inszych mieć nad sobą mamy wiele! A nie opresja
, do KJMci poselstwo albo rozkazanie takie raczej posłano, jakie gdyby król do senatora albo i do ślachcica miał w dom posłać, słusznieby rokoszu zawołać na króla taki mógł: rozkazują mu przed się stawić się pod Sendomirz, sprawić się, co mu zadadzą sami i samiż go sądzić będą, gromady i asystencyej niezwykłej dla bezpieczeństwa swego mieć mu nie każą, a sami armati armatos zewsząd zbierają, przesilają się na gromady i z wojskiem pod Sendomirz przyciągnąć chcą. Cóż to taki za rokosz prze Bóg? Gdzież tu wszytkich na jedno zgoda? Także to za jednego króla królów inszych mieć nad sobą mamy wiele! A nie opresya
Skrót tekstu: ZdanieSzlachCz_II
Strona: 419
Tytuł:
Zdanie szlachcica polskiego o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
się morderstwem uciśniony w pętach, Wzruszyłem Zony Herszta serce do litości, Ze mnie z łyk rozwiązawszy puściła w wolności, Profitując z swobody, gdy mi się czas zdarza, Trafiłem w te tu Miasto, wpadłem do Cmentarza, Idąc tam wygłodniały bez chleba i wody, Zebrałem, w tym dwie wyszły niezwykłej urody Pani, i sługa razem, jedna chleba dała, Druga monety, której trochę w ręku miała, Wraz straciłem swobodę za jednym widokiem, Płyną łzy z oczu wzawód zdrojem i Potokiem. Ubiegła wolność nagle, a skład piękny ciała, Co moment mi strapiona myśl animowała, W tak roztargnionej myśli do Cmentarza
się morderstwem uciśniony w pętach, Wzruszyłem Zony Herszta serce do litości, Ze mnie z łyk rozwiązawszy puściła w wolności, Profituiąc z swobody, gdy mi się czas zdarza, Trafiłem w te tu Miasto, wpadłem do Cmentarza, Idąc tam wygłodniały bez chleba y wody, Zebrałem, w tym dwie wyszły niezwykłey urody Pani, y sługa razem, iedna chleba dała, Druga monety, ktorey troche w ręku miała, Wraz straciłem swobodę za iednym widokiem, Płyną łzy z oczu wzawod zdroiem y Potokiem. Ubiegła wolność nagle, á skład piękny ciała, Co moment mi strapiona myśl animowała, W tak rostargnioney myśli do Cmentarza
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFRozum
Strona: C2v
Tytuł:
Sędzia od rozumu odsądzony
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Panem działo.
Pilatus autem etc. remisit eũ ad Herodem. Luc: 23.
Któregoż tak złoczyńcę/ kiedy ostre prawo/ Abo tak sprawiedliwość karze niełaskawo? Jako tu nad niewinnym bezprawnie przewodzi/ Jasna niesprawiedliwość? któregoż tak wodzi Po sentencją łotra sąd nieubłagany? Na kim wżdy niefortuna tak srogiej odmiany/ I niezwykłej przewagi od wieku zażyła? Kogoż tak swym nieznośnym jadem uraczyła! A co więtsza: Na świecie nie był drugi taki/ Któryby zakon Boży i rozkaz wszelaki/ Z więtszą pilnością chował: Jakoż mu się płaci? Jaką wdzięczność odnosi od swoichże braci? Nadto; przysięgą przysiągł Bóg niezwyciężony: Obiecując go mnożyć
Pánem działo.
Pilatus autem etc. remisit eũ ad Herodem. Luc: 23.
Ktoregoż ták złoczyńcę/ kiedy ostre práwo/ Abo ták spráwiedliwość karze niełáskáwo? Iáko tu nád niewinnym bezpráwnie przewodźi/ Iásna niespráwiedliwość? ktoregoż ták wodźi Po sentencyą łotrá sąd nieubłagány? Ná kim wżdy niefortuná ták srogiey odmiány/ I niezwykłey przewagi od wieku záżyła? Kogoż ták swym nieznośnym iádem vraczyłá! A co więtsza: Ná świećie nie był drugi táki/ Ktoryby zakon Boży y roskaz wszeláki/ Z więtszą pilnośćią chował: Iákoż mu się płáći? Iáką wdźięczność odnośi od swoichże bráci? Nádto; przyśięgą przyśiągł Bog niezwyćiężony: Obiecuiąc go mnożyć
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 42.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
wszedszy do ogroda, Z pełnych gałęzi brać, co drzewo poda, Albo dla dalszej zapachu podroży, Pierwszy kwiat uszczknąć białowonnej roży. Wstyd mój zrówna się z najpiekniejszym kwia. Jeśli za pierwszym uważysz go latem; (tem, Kiedym dziewczyną niedotknioną była, I w niewinności, i w Panieństwie żyła. Anim niezwykłej nie popadła zmazie: Zaczym gdy sprzyja czas w niniejszym razie, Brzydkiego nie masz gdy cudzołożnika; Dobrze, że mię ten ogień z tobą styka. Gdyby mi Juno, i brata, i męża Swojego dała, ou tych zwycięża Uroda twoja, i niech Jowisz pyta; Powiem, że nadeń wolę Hyppolita. Ledwie
wszedszy do ogrodá, Z pełnych gáłęźi bráć, co drzewo poda, Albo dla dalszey zapáchu podroży, Pierwszy kwiát uszczknąć białowonney roży. Wstyd moy zrowna się z naypieknieyszym kwiá. Ieśli zá pierwszym uważysz go látem; (tem, Kiedym dźiewczyną niedotknioną byłá, Y w niewinnośći, y w Panieństwie żyłá. Anim niezwykłey nie popádłá zmaźie: Záczym gdy sprzyia czas w ninieyszym ráźie, Brzydkiego nie mász gdy cudzołożniká; Dobrze, że mię ten ogień z tobą ztyká. Gdyby mi Iuno, y brátá, y męża Swoiego dáłá, ou tych zwyćięża Vrodá twoiá, y niech Iowisz pytá; Powiem, że nádeń wolę Hyppolitá. Ledwie
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 42
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
czujesz? Darmo w sobie płomienie zobopólne dusisz: I ty palić się musisz; Abowiem rozżarzony ogień mój przez miary W serce twoje oziębłe zapuści pożary, Które wzdychania moje tak barzo rozdmuchną, Że oba ognie jednym płomieniem wybuchną. SIEDMNASTA: ROZALIA
Już to dziesiąta wiosna kwiatki rodzi, Jako krwią greckiej i trojańskiej młodzi Dla Heleninej niezwykłej urody Oblewają się iliackie grody.
Już poległ Hektor, rycerz znakomity, Także Patroklus już dawno zabity, Leży Achilles, mąż nieprzepłacony, I wiele inszych z tej i z owej strony.
O, nierozumnych ludzi wściekłe gminy, Długoż będziecie ginąć krom swej winy? Jeśliście baczni, do Heleny śpieszcie, Onę na
czujesz? Darmo w sobie płomienie zobopólne dusisz: I ty palić się musisz; Abowiem rozżarzony ogień mój przez miary W serce twoje oziębłe zapuści pożary, Które wzdychania moje tak barzo rozdmuchną, Że oba ognie jednym płomieniem wybuchną. SIEDMNASTA: ROZALIA
Już to dziesiąta wiosna kwiatki rodzi, Jako krwią greckiej i trojańskiej młodzi Dla Heleninej niezwykłej urody Oblewają się ilijackie grody.
Już poległ Hektor, rycerz znakomity, Także Patroklus już dawno zabity, Leży Achilles, mąż nieprzepłacony, I wiele inszych z tej i z owej strony.
O, nierozumnych ludzi wściekłe gminy, Długoż będziecie ginąć krom swej winy? Jeśliście baczni, do Heleny śpieszcie, Onę na
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 125
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
mieli Turcy dziesięcin zażywać na wychowanie osób/ i zatrzymanie miejsc/ i rzeczy na służbę Bożą poświęconych/ ale tak wybierają na niektórych miejscach/ dla sposobniejszego tym kształtem pewnej Intraty dochodzenia. Takowe kraje i wsi/ pod tytułem Wakuf zostające/ są względem inszych barzo szczęśliwe/ nie tylko że obywatele ich zażywają pewnych Przywilejów/ i niezwykłej innym wolności/ ale też że są wolne od uciśnienia Baszów/ od stanowisk żołnierskich/ i od podejmowania Urzędników i dworu ich/ kiedy z jedni Prowincji do drugiej przyjeżdżają. Zwykli umyślnie zjeżdżać z drogi/ żeby nie niewczasować obywatelów/ ani uciążyć miejsc na Duchowną potrzebę oddanych. Rozdział VIII.
Insze Meczety drobniejsze/ fundowane
mieli Turcy dźieśięćin záżywáć ná wychowánie osob/ y zátrzymánie mieysc/ y rzeczy ná służbę Bożą poświęconych/ ále ták wybieráią ná niektorych mieyscách/ dla sposobnieyszego tym kształtem pewney Intraty dochodzenia. Tákowe kráie y wśi/ pod tytułem Wakuf zostáiące/ są względem inszych bárzo szczęśliwe/ nie tylko że obywátele ich záżywáią pewnych Przywileiow/ y niezwykłey innym wolnośći/ ále też że są wolne od vćiśnienia Bászow/ od stánowisk żołnierskich/ y od podeymowánia Vrzędnikow y dworu ich/ kiedy z iedny Prowinciey do drugiey przyieżdżáią. Zwykli vmyślnie zieżdżáć z drogi/ żeby nie niewczásowáć obywátelow/ áni vćiążyć mieysc ná Duchowną potrzebę oddánych. Rozdźiał VIII.
Insze Meczety drobnieysze/ fundowáne
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 142
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678