i strzały. B Żołnierką była Feby/ a nie była insza Nad nią/ któraby miała Bogieniej być milsza Z tych/ które wstąpić mogły C na Menal bezpiecznie: Ale żadna nie może możność trwać statecznie. Srzodek nieba wysokie Słońce przemijało/ Gdy się onej odpocząc pod gajem zachciało. Pod gajem/ w którym drzewa nijakiego człeku Rąbać się nie godziło/ za żadnego wieku. Tam zdjąwszy sajdak z ramion/ szybki łuk złożeła Z cięciwy/ a w trawie się sama porzycieła/ Pod karki malowane lubię podestawszy. D A w tym strudzoną ją być Jupiter ujźrzawszy/ I bez stróża leżącą/ tak rzekł: Ten kradziony Występek/ może nie dojśdź
y strzały. B Zołnierką była Pheby/ á nie byłá insza Nád nię/ ktoraby miałá Bogieniey bydź milsza Z tych/ ktore wstąpić mogły C ná Menál bespiecznie: Ale żadna nie może możność trwáć státecznie. Srzodek niebá wysokie Słońce przemiiáło/ Gdy się oney odpocząc pod gáiem záchćiáło. Pod gáiem/ w ktorym drzewá niiákiego człeku Rąbáć się nie godźiło/ zá żadnego wieku. Tám zdiąwszy sáydak z rámion/ szybki łuk złożełá Z ćięćiwy/ á w trawie się sámá porzyciełá/ Pod kárki málowáne lubię podestawszy. D A w tym ztrudzoną ią bydź Iupiter vyźrzawszy/ Y bez strożá leżącą/ ták rzekł: Ten krádźiony Występek/ może nie doyśdź
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 75
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
BRYTWANNECZCE CZY NA RYNECZCE?
O lada brednią Grecy swego Apollina Pytali, aż mu się ich sprzykrzy pytanina. Że też, jeśli urynał dla ciała wygody Godzi się do kościoła brać z sobą z gospody, Pozwolił im Apollo w swojej odpowiedzi. Trzeciego dnia pytają: czy z gliny, czy z miedzi? Rozgniewawszy bożysko: Nijakiego, boście Błaznowie, do kościoła mojego nie noście. „Daj jeść — wołam — kucharzu!” — powróciwszy z pola. „Jest kapłon zimny, jeśli przysmażyć go wola?” „Smaż chyżo, a ty, chłopcze, utocz wina w beczce.” Aż kucharz: „Na ryneczce czy na
BRYTWANNECZCE CZY NA RYNECZCE?
O leda brednią Grecy swego Apollina Pytali, aż mu się ich sprzykrzy pytanina. Że też, jeśli urynał dla ciała wygody Godzi się do kościoła brać z sobą z gospody, Pozwolił im Apollo w swojej odpowiedzi. Trzeciego dnia pytają: czy z gliny, czy z miedzi? Rozgniewawszy bożysko: Nijakiego, boście Błaznowie, do kościoła mojego nie noście. „Daj jeść — wołam — kucharzu!” — powróciwszy z pola. „Jest kapłon zimny, jeśli przysmażyć go wola?” „Smaż chyżo, a ty, chłopcze, utocz wina w beczce.” Aż kucharz: „Na ryneczce czy na
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 183
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ wzdłuż na pułpięta tysiąca kroków wykopał/ ale obaczywszy że morze Czerwone jest wyssze trzema łokciami nad ziemię Egipską/ ulękł się/ i dał pokoj/ bojąc się zalania. Czytaj Plin: i inszych.
Stąd przyjechaliśmy do pola Chaos nazwanego/ kędy dla wielkich wiatrów/ nie mogliśmy namiotów rozbić/ ani drewna nijakiego znaleźć. Zaczym musieliśmy bokłagi potłuc/ żeby się choć jedna potrawka nagotowała. Po pułnocy wstawszy/ jechaliśmy barzo przykrą drogą/ polmi szerokiemi/ i nie płodnemi/ i cały dzień/ to jest 5. Października także/ gdzieśmy nic zielonego nie widzieli/ ani wody mieli/ ani namiotów postawić mogli/
/ wzdłuż ná pułpiętá tyśiącá krokow wykopał/ ále obaczywszy że morze Czerwone iest wyssze trzemá łokćiámi nád źiemię Egipską/ ulękł sie/ y dał pokoy/ boiąc sie zálánia. Czytay Plin: y inszych.
Stąd przyiechálismy do polá Cháos názwánego/ kędy dla wielkich wiátrow/ nie moglismy namiotow rozbić/ áni drewná niiákiego ználeść. Záczym musielismy bokłagi potłuc/ żeby sie choć iedná potrawká nágotowáłá. Po pułnocy wstawszy/ iechálismy bárzo przykrą drogą/ polmi szerokiemi/ y nie płodnemi/ y cáły dźień/ to iest 5. Páźdźierniká tákże/ gdźiesmy nic żielonego nie widźieli/ áni wody mieli/ áni namiotow postáwić mogli/
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 39
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
pokojem, jedne rzeczy rodzi, drugie gnoi. Natura i fortuna, jako świat dzień z nocą, Nadzieją nas z bojaźnią na przemiany kłócą; Raz smuci, drugi cieszy; to miło, to boli; Nie znałem, żeby kto był syt świata do woli. O głupstwo, szczęśliwego tam żywota czekać, Gdzie nijakiego nie masz! Uciekać, uciekać Z tego przetaku, w którym, aż do marnej śmierci,
Rozlicznymi się człowiek przygodami wierci; Z szeregu rózg, przez który, częste biorąc plagi, Ptakiem by rad przeleciał winowajca nagi; Z tej, w której na nas ze wszech stron kapie, lepionki; Z dziurawej łodzi,
pokojem, jedne rzeczy rodzi, drugie gnoi. Natura i fortuna, jako świat dzień z nocą, Nadzieją nas z bojaźnią na przemiany kłócą; Raz smuci, drugi cieszy; to miło, to boli; Nie znałem, żeby kto był syt świata do woli. O głupstwo, szczęśliwego tam żywota czekać, Gdzie nijakiego nie masz! Uciekać, uciekać Z tego przetaku, w którym, aż do marnej śmierci,
Rozlicznymi się człowiek przygodami wierci; Z szeregu rózg, przez który, częste biorąc plagi, Ptakiem by rad przeleciał winowajca nagi; Z tej, w której na nas ze wszech stron kapie, lepionki; Z dziurawej łodzi,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 338
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987