pytam, płacić nie mieli akcyzy? Aleć by ich najlepiej taką skarać cięgą, Żeby im kat ozory wywłóczył pod pręgą, Inszej jatki, lepszego rzeźnika niegodne, Gdy, przy swych niewolniczych, przedają swobodne, Gdy najżyczliwsze rady i najzdrowsze wota
Tym słówkiem: nie pozwalam, obala niecnota; Gdy bez wszego respektu tak nikczemne wargi Wiodą na rzeź ojczyznę, dla wziątku, na targi. Cóż stąd idzie? I Turczyn nie będzie tak głupi: Miasto wojsk sta tysięcy, jednego z tych kupi. Cóż mu po wielu, proszę, kiedy jednym zdole? Albo mniemacie, że wziął inaczej Podole? Niepodobien do tego był ów obóz piwny
pytam, płacić nie mieli akcyzy? Aleć by ich najlepiej taką skarać cięgą, Żeby im kat ozory wywłóczył pod pręgą, Inszej jatki, lepszego rzeźnika niegodne, Gdy, przy swych niewolniczych, przedają swobodne, Gdy najżyczliwsze rady i najzdrowsze wota
Tym słówkiem: nie pozwalam, obala niecnota; Gdy bez wszego respektu tak nikczemne wargi Wiodą na rzeź ojczyznę, dla wziątku, na targi. Cóż stąd idzie? I Turczyn nie będzie tak głupi: Miasto wojsk sta tysięcy, jednego z tych kupi. Cóż mu po wielu, proszę, kiedy jednym zdole? Albo mniemacie, że wziął inaczej Podole? Niepodobien do tego był ów obóz piwny
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 201
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Powiedzcie Muze, wiele było, Co tą zarazą ich zginęło, Jako ciekawie wściekła ona, Siekła ich biczem Tyzyfona. Ani ukażą z ziemie głowy, Bo z góry piorun Jowiszowy; Ani tak cicho gdzie się skradną, Bo wlot Harpie po nich spadną. Powiedzcie (jeśli na to stało) Wiele ich wiele krwią polało Nikczemne chrusty, ku ulżeniu W mrozach gwałtownych przyrodzeniu.
Taką przewagą co był został Z potopu Pirrhy, ognia dostał W niebie Prometes, skąd na ziemię Złego wszystkiego spadło brzemie. Czem nieprzyjaciel utrapiony, Rady nie widząc z żadnej strony, Z codziennych razów mdły i chory, Wda się w traktaty, wda w rozgwory.
Powiedzcie Muze, wiele było, Co tą zarazą ich zginęło, Jako ciekawie wściekła ona, Siekła ich biczem Tyzyfona. Ani ukażą z ziemie głowy, Bo z góry piorun Jowiszowy; Ani tak cicho gdzie się skradną, Bo wlot Harpie po nich spadną. Powiedzcie (jeżli na to stało) Wiele ich wiele krwią polało Nikczemne chrósty, ku ulżeniu W mrozach gwałtownych przyrodzeniu.
Taką przewagą co był został Z potopu Pirrhy, ognia dostał W niebie Prometes, zkąd na ziemię Złego wszystkiego spadło brzemie. Czem nieprzyjaciel utrapiony, Rady nie widząc z żadnej strony, Z codziennych razów mdły i chory, Wda się w traktaty, wda w rozgwory.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 21
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
za nadgrody. W Litwie także nie słychać bitnych Chodkiewiczów, Sławnych męstwem Sapiehów, z nimi Chlebowiczów, Radziwiłłów odważnych śmierć kosą zgładziła, Błaznów tam tylko jeszcze kilku zostawiła. Świecił dom Sapieżyński niedawnymi czasy, Co o swojej wolności rzucał się zapasy, Ale trudno złych synów nie wspartych pomocą Zamilczać przyciśniony majestatu mocą. Jak ojczyzny nikczemne głowy będą łudzić, Bo fundament monarchów domy wielkie zgubić, Ile w wolnym narodzie to fakcyje broją, Bo za nimi drobniejsi jak za murem stoją, Z czego każdy postronny śmieje się i szydzi, A Polak zaślepiony nic z tego nie widzi I kładzie to być sobie jedynym igrzyskiem, Że go Sas za łeb bierze i
za nadgrody. W Litwie także nie słychać bitnych Chodkiewiczów, Sławnych męstwem Sapiehów, z nimi Chlebowiczów, Radziwiłłów odważnych śmierć kosą zgładziła, Błaznów tam tylko jeszcze kilku zostawiła. Świecił dom Sapieżyński niedawnymi czasy, Co o swojej wolności rzucał się zapasy, Ale trudno złych synów nie wspartych pomocą Zamilczać przyciśniony majestatu mocą. Jak ojczyzny nikczemne głowy będą łudzić, Bo fundament monarchów domy wielkie zgubić, Ile w wolnym narodzie to fakcyje broją, Bo za nimi drobniejsi jak za murem stoją, Z czego każdy postronny śmieje się i szydzi, A Polak zaślepiony nic z tego nie widzi I kładzie to być sobie jedynym igrzyskiem, Że go Sas za łeb bierze i
Skrót tekstu: JarBerRzecz
Strona: 183
Tytuł:
Jarmark berliński prawdziwy opisany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
nam przynętą jest do proszenia/ tak Boga przychęca do wysłuchania, Secundùm misericordiamtuam memento mei tu propter bonitatem tuam Domine. A najpewniejsza instancia/ najwalniejszy/ że tak rzeknę/ do wrot niebieskich taran najskuteczniejsza ratio impetrandi przypomnienie i przełożenie zasług i męki najdroższego JEZUSA naszego: która cechą jeżeli prośby nasze/ lubo liche i nikczemne naznaczone i Boską krwią jego uzłocone/ przed oczy Ojca przedwiecznego z gorącym afektem (Protector noster aspice Deus et respice in faciem Christi tui) przyniesiemy; być zgoła nie może/ aby się nie skłonił/ aby w przyrzeczonej/ a prawie poprzysiężonej obietnicy przez samego syna swego ogłoszonej nie uiścił. Amen AMen dico vobis, si
nam przynętą iest do proszeniá/ ták Bogá przychęca do wysłuchániá, Secundùm misericordiamtuam memento mei tu propter bonitatem tuam Domine. A náypewnieysza instáncia/ naywalnieyszy/ że ták rzeknę/ do wrot niebieskich táran náyskutecznieysza ratio impetrandi przypomnienie y przełożenie zásług y męki náydroższego IEZVSA nászego: ktora cechą ieżeli proźby násze/ lubo liche y nikczemne náznáczone y Boską krwią iego uzłocone/ przed oczy Oycá przedwiecznego z gorącym affektem (Protector noster aspice Deus et respice in faciem Christi tui) przynieśiemy; być zgoła nie może/ aby się nie skłonił/ aby w przyrzeczoney/ a práwie poprzyśiężoney obietńicy przez samego syná swego ogłoszoney nie uiśćił. Amen AMen dico vobis, si
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 199
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
(amen amen dico vobis, quod vos qui secuti estis me, in generatione, cùm sederit Filius hominis in sede Maiestatis suae, sedebitis super sedes duodecim indicantes duodecim tribus Israel. Mat : 13. Iusti fulgebunt sicut fulgur in regno Patris eorum etc.) haniebną łeż zadawać. Rozumiałbym/ że raczej te nikczemne śmierci/ niż rajskie bogactwa wolemy? ale było by to szaleństwo/ śmierdzące/ jełkie/ kozie sądlisko raczej/ niż słodko/ tłusto/ przyprawny kołacz woleć. Mniemałby tedy tę być jakoż takoż poczciwszą lub głupią przyczynę. Ze lubo jak trzeba wierzymy/ lubo nieba pragniemy/ jednak przecię tymi docześnymi roztargami zatrudnieni/
(amen amen dico vobis, quod vos qui secuti estis me, in generatione, cùm sederit Filius hominis in sede Maiestatis suae, sedebitis super sedes duodecim indicantes duodecim tribus Israel. Mat : 13. Iusti fulgebunt sicut fulgur in regno Patris eorum etc.) haniebną łeż zádawać. Rozumiałbym/ że raczey te ńikczemne śmierći/ ńiż râyskie bogáctwa wolemy? ále było by to száleństwo/ śmierdzące/ iełkie/ koźie sądlisko ráczey/ ńiż słodko/ tłusto/ przypráwny kołacz woleć. Mniemałby tedy tę być iákoż tákoż poczćiwszą lub głupią przyczynę. Ze lubo iák trzebá wierzymy/ lubo niebá pragniemy/ iednák przećię tymi docześnymi rostárgámi zátrudnieńi/
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 411
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
niesłuszna/ ponieważ uczą wszystkie prawa/ lepiej bez karania mimo się jaki występek puścić/ aniżeli by miał co niewinny cierpieć: l. absentem ff. de poenis. Tak Pan Bóg Gen. 18. Sodomitom chciał przepuścić/ kiedyby się było przynamniej zdziesięć dobrych w onym mieście znalazło. A zwłaszcza kiedy kobiecisczka nikczemne małocnockie/ wyuzdany gęby/ poturbowano mękami przymuszają aby plotki nadrugie które sami mianują plotły/ agdy na plotą mianując i te i owe uwierzywszy jako Ewangeliej płonnym ich baikom/ one piszą/ i bez żadnego braku ani respektu na dobrą nigdy nienaruszoną sławę ich/ i zachowanie starożytne w sąsiestwie bez żadnej nagany/ one by wierutne
niesłuszna/ poniewasz vczą wszystkie práwá/ lepiey bez karánia mimo sie iáki występek puśćić/ ánizeli by miał co niewinny cierpieć: l. absentem ff. de poenis. Tak Pan Bog Gen. 18. Sodomitom chćiał przepuśćić/ kiedyby sie było przynamniey zdzieśięć dobrych w onym mieśćie znalázło. A zwłasczá kiedy kobiecisczká nikczemne máłocnockie/ wyuzdány gęby/ poturbowáno mękámi przymuszaią áby plotki nádrugie ktore sámi miánuią plotły/ ágdy ná plotą miánuiąc y te y owe vwierzywszy iáko Ewángeliey płonnym ich baikom/ one piszą/ y bez żadnego bráku áni respektu ná dobrą nigdy nienáruszoną sławę ich/ y záchowánie stárożytne w sąśiestwie bez żadney nagány/ one by wierutne
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 54
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
/ że takowe pospolicie są obojętne i niestateczne/ raz powoływają/ drugi raz odwoływają. Jakoż tu im wierzyć? Poczwarte/ że ten grzech czarnoksięstwa i pobratiństwa z diabłem jest skryty i tajemny. Dla czego trudność wielką sędziom/ jako w nich sobie postępować. Piąta/ Nagrawania i oszukania szatańskie/ którym takowe niebaczne i nikczemne niewieściska podległe/ że pewnego i oczywistego dowodu zbrodni ich i powieści trudno się domacać. Zarzuci mi tu kto: Ale to swoje powołanie testamentem i śmiercią utwierdziła? Odpowiadam: dwiemi tu rzeczy zarzuczasz/ testament i śmierć. Na co tak mówię/ taki to testament i/ tagi wagi/ jaka Ewangelia bab/ kiedy sobie
/ że tákowe pospolićie są oboiętne y niestáteczne/ raz powoływaią/ drugi raz odwoływáią. Iákosz tu im wierzyć? Poczwarte/ że ten grzech czarnokśięstwá y pobrátinstwá z diabłem iest skryty y táiemny. Dla czego trudność wielką sędziom/ iako w nich sobie postępowáć. Piąta/ Nagrawánia y oszukánia szátánskie/ ktorym tákowe niebaczne y nikczemne niewieśćiská podległe/ że pewnego y oczywistego dowodu zbrodni ich y powieśći trudno się domácáć. Zárzući mi tu kto: Ale to swoie powołánie testámentem y śmierćią vtwierdziłá? Odpowiádam: dwiemi tu rzeczy zárzuczasz/ testáment y śmierć. Ná co ták mowię/ táki to testáment y/ tagi wagi/ iaka Ewángelia bab/ kiedy sobie
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 90
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
, i natchnienia, i że jest jakoby nie żywe stworzenie, nic nieczyniące, i mające się obojętnie względem łaski. Niech będzie przeklętym.” Sesja VI. Kan: IV.
Uważmy to dobrze; i stańmy na tym co Kościół mówi, co nam wierzyć każe, i czego po nas wyciąga. Precz próżne i nikczemne badania!
O jakże liczne i skuteczne sposoby do zbawienia z Opatrzności i woli Boga dla nas sporządzone Sakramenta, ofiary. obrządki, odpusty, jałmużny, posty, pokutne subiekcje, u- NA ŚWIĘTA
martwienia, do stanu i powołania należące trudności cóż to są? oto strumyki łaski i znaki onej władnącej najpewniejsze, i do zbawienia
, y natchnienia, y że iest iakoby nie żywe stworzenie, nic nieczyniące, y maiące się oboiętnie względem łaski. Niech będzie przeklętym.” Sessya VI. Kan: IV.
Uważmy to dobrze; y stańmy na tym co Kościoł mowi, co nam wierzyć każe, y czego po nas wyciąga. Precz prożne y nikczemne badania!
O iakże liczne y skuteczne sposoby do zbawienia z Opatrzności y woli Boga dla nas sporządzone Sakramenta, ofiary. obrządki, odpusty, iałmużny, posty, pokutne subiekcye, u- NA SWIĘTA
martwienia, do stanu y powołania należące trudności coż to są? oto strumyki łaski y znaki oney władnącey naypewnieysze, y do zbawienia
Skrót tekstu: PiotrKaz
Strona: 17
Tytuł:
Kazania przeciwko zdaniom i zgorszeniom wieku naszego
Autor:
Gracjan Józef Piotrowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
, frasunek niemiły, Swe jadowite wywarł na mnie siły!”
„Oczy mizerne i opłakane, Czemu toczycie łzy z krwią zmieszane? Kędy wasz wzrok złoty, kędy są pieszczoty? Gdzie was odległy wesołe przymioty?”
„Słońce ucieszne nocą nam zaszło, Światło przyjemne nam z nim zagasło, A ćmy nieprzyjemne i chmury nikczemne Rozpostarły w nich zasłony swe ciemne”.
„Rozraduj się już, serce troskliwe, Pojźrzycie jasno, oczy płaczliwe! Abowiem w zamianę trosk waszych kochane Pociechy słońce przywróci wam rane”. TRZECIA: CELERYNA
Widzisz, jako z ucieszną wiosną przyszły czasy, Jako zielonym listem okryły się lasy,
Łąka uciechy kwieciem sfarbowana daje,
, frasunek niemiły, Swe jadowite wywarł na mnie siły!”
„Oczy mizerne i opłakane, Czemu toczycie łzy z krwią zmieszane? Kędy wasz wzrok złoty, kędy są pieszczoty? Gdzie was odległy wesołe przymioty?”
„Słońce ucieszne nocą nam zaszło, Światło przyjemne nam z nim zagasło, A ćmy nieprzyjemne i chmury nikczemne Rozpostarły w nich zasłony swe ciemne”.
„Rozraduj się już, serce troskliwe, Pojźrzycie jasno, oczy płaczliwe! Abowiem w zamianę trosk waszych kochane Pociechy słońce przywróci wam rane”. TRZECIA: CELERYNA
Widzisz, jako z ucieszną wiosną przyszły czasy, Jako zielonym listem okryły się lasy,
Łąka uciechy kwieciem sfarbowana daje,
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 103
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
. Są osobliwi w rzemiosłach: bo oni wynaleźli druki/ i strzelbę/ i zegary z kołami/ kunszty barzo zacne. Na wojnach pomogą cokolwiek w polu/ bo trzymają się mocno szyku; ale mało abo nic na wycieczkach i utarczkach/ dla lenistwa/ i ociężałości swej/ gdyż ciała ich są otyłe/ zależałe i nikczemne: mało też mogą w obronie miast/ także i w szturmach/ i w inszych imprezach/ kędy potrzeba prędkiego dowcipu/ i chyżego ciała: a mniej jeszcze umieją na koniu/ a niż pieszo: i więcej z śpisem/ i z szpadą/ a niż z rusznicą. I w rzeczy się to pokazało/ iż
. Są osobliwi w rzemięsłách: bo oni wynáleźli druki/ y strzelbę/ y zegáry z kołámi/ kunszty bárzo zacne. Ná woynách pomogą cokolwiek w polu/ bo trzymáią się mocno szyku; ále máło ábo nic ná wyćieczkách y vtarczkách/ dla lenistwá/ y oćiężáłośći swey/ gdyż ćiáłá ich są otyłe/ záleżáłe y nikczemne: máło też mogą w obronie miast/ tákże y w szturmách/ y w inszych impressách/ kędy potrzebá prędkiego dowćipu/ y chyżego ćiáłá: á mniey iescze vmieią ná koniu/ á niż pieszo: y więcey z śpisem/ y z szpadą/ á niż z rusznicą. Y w rzeczy się to pokazáło/ iż
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 99
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609