wziąć kiedy góry. A za cóż nie u nas samych, za co, mówię, nie za naszych czasów!
Dajmy więc pokój i niegodziwym o polepszeniu stanu Rzplitej desperacjom, i tym wyżej egzaminowanym utrzymania sejmów błahym i nieskutecznym sposobom. Nie chodźmy koło (jak mówią) celu, idźmy do samej rzeczy. Insze sposoby nitki to są, nie mocne łańcuchy do dźwigania i rządzenia tej machiny. Liście i gałązki to jest ociesywać, nie rdzeniowi i korzeniowi co radzić. Koło strumyków bawiemy się darmo, nie idziemy do zrzódła. Pewien jestem, że mamy na myśli wszyscy, że dobrze rozumiemy to wszyscy, od czego potrzeba tu zacząć i co
wziąść kiedy góry. A za cóż nie u nas samych, za co, mówię, nie za naszych czasów!
Dajmy więc pokój i niegodziwym o polepszeniu stanu Rzplitej desperacyjom, i tym wyżej egzaminowanym utrzymania sejmów błahym i nieskutecznym sposobom. Nie chodźmy koło (jak mówią) celu, idźmy do samej rzeczy. Insze sposoby nitki to są, nie mocne łańcuchy do dźwigania i rządzenia tej machiny. Liście i gałązki to jest ociesywać, nie rdzeniowi i korzeniowi co radzić. Koło strumyków bawiemy się darmo, nie idziemy do zrzódła. Pewien jestem, że mamy na myśli wszyscy, że dobrze rozumiemy to wszyscy, od czego potrzeba tu zacząć i co
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 181
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
wiem, co w tym za mankament. Co się tknie des etoffes, ponieważ nie przysłałaś Wć przez tę okazję, już Wć nie przysyłaj, a ja tu sobie czego dostanę w Krakowie. Taka, jak chez M. Kielmski, bardzo mi była teraz na te deszcze potrzebna, które zaś tak zlewają, że nitki czasem na nas nie masz suchej. Był jeden onegdy tak gwałtowny, żem go większego od mego nie widział porodzenia. Piszesz Wć, que Dieu merci vous etes sans crainte d'etre blessee et que vous pourriez faire un voyage . Nie mogę tego cale rozumieć, czemu to Dieu merci que vous etes hors de peril d'etre
wiem, co w tym za mankament. Co się tknie des etoffes, ponieważ nie przysłałaś Wć przez tę okazję, już Wć nie przysyłaj, a ja tu sobie czego dostanę w Krakowie. Taka, jak chez M. Kielmski, bardzo mi była teraz na te deszcze potrzebna, które zaś tak zlewają, że nitki czasem na nas nie masz suchej. Był jeden onegdy tak gwałtowny, żem go większego od mego nie widział porodzenia. Piszesz Wć, que Dieu merci vous etes sans crainte d'etre blessee et que vous pourriez faire un voyage . Nie mogę tego cale rozumieć, czemu to Dieu merci que vous etes hors de peril d'etre
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 54
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Z powinności, co każesz, sługa twój uczyni«. Zaś pani: »Wprawdzie-ś sługa, ale w tym, co ze mnie Terminie, wiedz, że-ć praca nie pojdzie daremnie«.
Po onej kortezjej stroił się w te posły: Przedrabował grzebieniem łeb rudo zarosły, Wlazł w zwierciadło, cieniuchne wąsięta jak nitki Zostawione spod brzytwy muszcze trzebień brzydki, Przeciąga u halsztuka korony, forboty (Jakać mi ładna sztuka — prawie do pozłoty!). Czarne, krzywe i rzadkie tu i owdzie z gęby Z rozciętej jako rydlem wyglądały zęby; Ta otworem stodoły pustej kształtem stała, A spodnia warga śrzodek brody całowała. Zyzowate w kąt kędyś
Z powinności, co każesz, sługa twoj uczyni«. Zaś pani: »Wprawdzie-ś sługa, ale w tym, co ze mnie Terminie, wiedz, że-ć praca nie pojdzie daremnie«.
Po onej kortezyej stroił sie w te posły: Przedrabował grzebieniem łeb rudo zarosły, Wlazł w zwierciadło, cieniuchne wąsięta jak nitki Zostawione spod brzytwy muszcze trzebień brzydki, Przeciąga u halsztuka korony, forboty (Jakać mi ładna sztuka — prawie do pozłoty!). Czarne, krzywe i rzadkie tu i owdzie z gęby Z rozciętej jako rydlem wyglądały zęby; Ta otworem stodoły pustej kształtem stała, A spodnia warga śrzodek brody całowała. Zyzowate w kąt kędyś
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 21
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
onę rzeźwość miały, co im idzie rodem, Bo nie pomoże złoto, kogo niewczas zejmie; Nie może, chociażby się rad krzepił uprzejmie. Świeciły się od złota chorągwie gorące, Po których haftowane tureckie miesiące Pod złocistą skofią strojnych ludzi grona Okryją, a żelazna szydzi z nich Bellona Starych zaś znak, przy drzewcu wystrzępione nitki, Pod jakimi widujem i tu niedobitki. Ale odjąwszy ludzi europskich z czoła, Ostatek czerń, szarańcza, motłoch, skomon, smoła. A co to tak wysoce każą na Araby, Zbijać dobrzy; i nagi lud to jest, i słaby; Handlom tylko przywykły i rzemiesłu raczej, Nie wojnie; choć ci się
onę rzeźwość miały, co im idzie rodem, Bo nie pomoże złoto, kogo niewczas zejmie; Nie może, chociażby się rad krzepił uprzejmie. Świeciły się od złota chorągwie gorące, Po których haftowane tureckie miesiące Pod złocistą skofią strojnych ludzi grona Okryją, a żelazna szydzi z nich Bellona Starych zaś znak, przy drzewcu wystrzępione nitki, Pod jakimi widujem i tu niedobitki. Ale odjąwszy ludzi europskich z czoła, Ostatek czerń, szarańcza, motłoch, skomon, smoła. A co to tak wysoce każą na Araby, Zbijać dobrzy; i nagi lud to jest, i słaby; Handlom tylko przywykły i rzemiesłu raczéj, Nie wojnie; choć ci się
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 119
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
mające w ser się obracają: co tłuste w masło: co wilgotniejsze w serwatkę i maśląnkę. 35. Czemu się krew zsiada? Gdziekolwiek krew z żył wypadnie, lubo miedzy wnętrzności, zsiada się, i potym gnije, i w truciznę się obraca. Iż się z siada, przyczyną są niejako w nim drobne jakoby nitki które może oddzielić, albo krew ciepłą przez chustę przecedziwszy, albo tak długo mięszając aż ostignie, tedy więcej krew się nie zsiądzie. 36. Czemu we krwi jest żółć, melancholia, flegma? Zołci tam niemasz prawdziwej, boby się smakiem swym gorzkiem wydawała, i krwiby słodkość psowała, jako gdy kto
máiące w ser się obracáią: co tłuste w másło: co wilgotnieysze w serwatkę y máśląnkę. 35. Czemu się krew zśiáda? Gdziekolwiek krew z żył wypadnie, lubo miedzy wnętrznośći, zśiada się, y potym gniie, y w trućiznę się obraca. Iż się z śiáda, przyczyną są nieiáko w nim drobne iákoby nitki ktore może oddzielić, álbo krew ćiepłą przez chustę przecedziwszy, álbo ták długo mięszáiąc áż ostignie, tedy więcey krew się nie zśiądzie. 36. Czemu we krwi iest żołć, meláncholia, flegmá? Zołći tám niemász prawdźiwey, boby się smákiem swym gorzkiem wydawáłá, y krwiby słodkość psowałá, iáko gdy kto
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 252
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
z sobą złączone, 444 mil długości wynoszą. Tak tedy, jednę złota uncią, na drucik lub blaszkę jeszcze widocznie szeroką, a na 444 mil, czyli na 888000 łokci długą, ludzka może wyciągnąć ręka. Coś podobnego widzieć się daje, i w owych jedwabiu nitkach, które same wysnuły robaczki. Te zaś nitki, tak są subtelne, że ich łokci 300, ledwie pułtrzecia ziarna zaważy. O jak tedy niepojęta jest Wszechmocność Boska, która w szczupłej jednej materyj cząstce, niezliczone inne co raz szczuplejsze zawiera cząstki. Leçons de Fysiq: Eksperyment: Tom: 1 Doświadczenia o Podzielności Materyj. Nollet Leçons de Fysique Eksperyment:[...] I.
z sobą złączone, 444 mil długości wynoszą. Tak tedy, iednę złota uncią, na drucik lub blaszkę ieszcze widocznie szeroką, a na 444 mil, czyli na 888000 łokci długą, ludzka może wyciągnąć ręka. Coś podobnego widzieć się daie, y w owych iedwabiu nitkach, które same wysnuły robaczki. Te zaś nitki, tak są subtelne, że ich łokci 300, ledwie pułtrzecia ziarna zaważy. O iak tedy niepoięta iest Wszechmocność Boska, która w szczupłey iedney materyi cząstce, niezliczone inne co raz szczupleysze zawiera cząstki. Leçons de Physiq: Experiment: Tom: 1 Doświadczenia o Podzielności Materyi. Nollet Leçons de Physique Experiment:[...] I.
Skrót tekstu: ChróśSFizyka
Strona: 83
Tytuł:
Fizyka doświadczeniami potwierdzona
Autor:
Samuel Chróścikowski
Drukarnia:
Drukarnia Scholarum Piarum J.K.Mci i Rzeczypospolitej
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1764
Data wydania (nie wcześniej niż):
1764
Data wydania (nie później niż):
1764
w pęcherzu, albo w którym meacie, przez który przechód ma uryna.
Item w urynie pokazujące się Carunculae, to jest jak oskrobiny, znaczą zranienie nerek.
Item robaczki pokazujące się w urynie, znaczą corrupcją, albo zgniłość w której części wnętrznej, przez które uryna przechód ma.
Item Filamentá, to jest jak subtene nitki, pokazujące się w urynie, albo jak pajęczyna, znaczą humor gruby, albo w żyłach, albo w nerkach zeschły, z kąd według długości meatu przez którą przechodzi, rodzą się filamentá.
Item piana znaczna na urynie długo trwająca, znaczy wiatry w gęstej materyj zawarte, które się z uryną mieszają.
Item tłustość pływająca
w pęcherzu, álbo w którym meáćie, przez ktory przechod ma uryna.
Item w urynie pokazuiące się Carunculae, to iest iák oskrobiny, znáczą zránienie nerek.
Item robaczki pokazuiące się w urynie, znáczą corrupcyą, álbo zgniłość w ktorey częśći wnętrzney, przez ktore uryná przechod ma.
Item Filamentá, to iest iák subtene nitki, pokazuiące się w urynie, álbo iák paięczyna, znáczą humor gruby, álbo w żyłách, álbo w nerkach zeschły, z kąd według długośći meatu przez ktorą przechodźi, rodzą się filamentá.
Item pianá znáczna ná urynie długo trwáiąca, znáczy wiátry w gęstey máteryi záwárte, ktore się z uryną mieszáią.
Item tłustośc pływáiąca
Skrót tekstu: PromMed
Strona: 266
Tytuł:
Promptuarium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1716
Data wydania (nie wcześniej niż):
1716
Data wydania (nie później niż):
1716