i Boratyni?” „Czymże cię bił?” „Obuchem z tyłu.” „Bodajże go Zabito, poganina. A stempel od czego?” 197 (F). SŁOŃCA I ZŁOTA SYMPATIA
Jako jasnopromienne słońce na swej sferze Wszytkim planetom, wszytkim gwiazdom przodek bierze, Właśnie tak kruszec złoty na ziemskiej nizinie Srebru, mosiądzu, miedzi, ołowu i cynie;
Prócz że się często słońce ćmi w jasności swojej, Złoto nigdy: i owszem, swoję cenę dwoi. Nie wiem ci, jako w którym kraju, lecz u nas tu Pierwej było po sześci, teraz po dwunastu. Mała jedna w tych bogów różnica jest
i Boratyni?” „Czymże cię bił?” „Obuchem z tyłu.” „Bodajże go Zabito, poganina. A stempel od czego?” 197 (F). SŁOŃCA I ZŁOTA SYMPATIA
Jako jasnopromienne słońce na swej sferze Wszytkim planetom, wszytkim gwiazdom przodek bierze, Właśnie tak kruszec złoty na ziemskiej nizinie Srebru, mosiądzu, miedzi, ołowu i cynie;
Prócz że się często słońce ćmi w jasności swojej, Złoto nigdy: i owszem, swoję cenę dwoi. Nie wiem ci, jako w którym kraju, lecz u nas tu Pierwej było po sześci, teraz po dwunastu. Mała jedna w tych bogów różnica jest
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 92
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Ale nie tylko dziwne same są kamienie, Ale i ich misterne i sztuczne zrobienie, Tak, że trudno rozsądzić, trudno porachować, Co drożej: czy robotę, czy same szacować.
LXI.
Na wysokich frambugach, które tak się zdały, Że ich miasto podpory nieba używały, Były ogrody pyszne, o jakie w nizinie I więtsze i piękniejsze trudno na równinie. Zieleniały się między śpicami jasnemi Różne drzewa pachniące z szczepami pięknemi, Które tak czasu zimy, jako czasu lata Dawały moc owocu i wonnego kwiata.
LXII.
Takich drzew indziej niemasz, jakie się tam rodzą I jakie tam owoce i kwiecia wychodzą, Lilie, gelseminy, fiołki
Ale nie tylko dziwne same są kamienie, Ale i ich misterne i sztuczne zrobienie, Tak, że trudno rozsądzić, trudno porachować, Co drożej: czy robotę, czy same szacować.
LXI.
Na wysokich frambugach, które tak się zdały, Że ich miasto podpory nieba używały, Były ogrody pyszne, o jakie w nizinie I więtsze i piękniejsze trudno na równinie. Zieleniały się między śpicami jasnemi Różne drzewa pachniące z szczepami pięknemi, Które tak czasu zimy, jako czasu lata Dawały moc owocu i wonnego kwiata.
LXII.
Takich drzew indziej niemasz, jakie się tam rodzą I jakie tam owoce i kwiecia wychodzą, Lilie, gelseminy, fiołki
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 211
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
szła tak długo lasem, aż jeden trafiła Loch pod górą wysoką przestrony; tam wlazła I tam do swej potrzeby potrawy nalazła.
X.
Kędy było mieszkanie z dawnych lat jednego, Co miał wielkie stado klacz, pasterza starego, Które się i tam i sam pasły po dolinie, Przy pięknych zdrojach, które ciekły po nizinie; Miejscami i tam i sam gęste szopy były, Gdzie się klacze przed słońcem południowem kryły. Chwilę tam Angelika w on dzień się bawiła, A od nikogo jeszcze widziana nie była.
XI.
Przed wieczorem, gdy sobie dobrze odpocznęła, W coby się mogła odziać, szukać tam poczęła; I nalazszy, w
szła tak długo lasem, aż jeden trafiła Loch pod górą wysoką przestrony; tam wlazła I tam do swej potrzeby potrawy nalazła.
X.
Kędy było mieszkanie z dawnych lat jednego, Co miał wielkie stado klacz, pasterza starego, Które się i tam i sam pasły po dolinie, Przy pięknych zdrojach, które ciekły po nizinie; Miejscami i tam i sam gęste szopy były, Gdzie się klacze przed słońcem południowem kryły. Chwilę tam Angelika w on dzień się bawiła, A od nikogo jeszcze widziana nie była.
XI.
Przed wieczorem, gdy sobie dobrze odpocznęła, W coby się mogła odziać, szukać tam poczęła; I nalazszy, w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 229
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w ciepłych nie masz. Wyspianie alias na Wyspach Morskich mieszkający, dłużej częstokroć żyją, niż na lądach i twierdzach: jako i ci którzy na wysokich rezydują pozycjach, dla czystszej aęryj, i wentylacyj: gdyż na padołach i niskościach aura, będąc zawarta, dłuższych lat liczyć niepozwala. Jeśli by jednak i w takiej nizinie runo w łny suche położone na dni kilka, nie zwilgotniało, ani na szali cięższym się stało, pokazuje że i te miejsca suche będąc, są niezłe dla mieszkańców. Tejże dobroci może być proba i z kawałka mięsa, jeśli by przez dni kilka, nie zaśmierdziało się i nie zgniło. Równiny pomierne suche,
w ciepłych nie masz. Wyspianie alias na Wyspach Morskich mieszkaiący, dłużey częstokroć żyią, niż na lądach y twierdzach: iako y ci ktorzy na wysokich rezyduią pozycyach, dla czystszey àęryi, y wentylacyi: gdyż na padołach y niskościach aura, będąc záwarta, dłuższych lat liczyć niepozwala. Ieśli by iednak y w takiey nizinie runo w łny suche położone na dni kilka, nie zwilgotniało, ani na szali cięższym się stało, pokazuie że y te mieysca suche będąc, są niezłe dla mieszkańcow. Teyże dobroci może bydź proba y z kawałka mięsa, ieśli by przez dni kilka, nie zasmierdziało się y nie zgniło. Rowniny pomierne suche,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 502
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
domu naszego/ do którego tak tęskliwie ciągniemy tudzież otwarte wrota będą. Ani się trudności i wysokości takiej marne nasze i nikczemne serce lękać ma albowiem tak dobry/ i (niech się rzec po ludzku godzi) tak dyskretny jest Bóg nasz/ iż nie tylko tych którzy stopnia tego dostąpili/ ale też i tych którzy na nizinie zostają/ byle się pilnym staraniem do góry brali/ miedzy kochankami swemi liczy. Bo jeżeli i uświatowych ludzi/ który szczerej dobrej woli dociec nie mogą. Proper:Si deficiant vires audacia certè Laus erit. In magnis et voluisse sat est. Daleko barziej Bóg nasz/ który wgłąb serca przenika. Aug: Coronat voluntatem
domu nászego/ do ktorego ták tęskliwie ćiągniemy tudźiesz otwarte wrota będą. Ańi się trudnośći y wysokośći tákiey márne násze y ńikczemne serce lękać ma álbowiem ták dobry/ y (niech się rzec po ludzku godźi) ták diszkretny iest Bog nász/ iż nie tylko tych ktorzy stopniá tego dostąpili/ ále też y tych ktorzy ná ńiźinie zostáią/ byle się pilnym stárániem do gory brali/ miedzy kochankámi swemi liczy. Bo ieżeli y uświátowych ludźi/ ktory szczerey dobrey woli doćiec nie mogą. Proper:Si deficiant vires audacia certè Laus erit. In magnis et voluisse sat est. Dáleko bárźiey Bog nász/ ktory wgłąb sercá przeńika. Aug: Coronat voluntatem
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 384
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
garść czerwieńców dano po trzydzieści. POSELSTWA WIELKIEGO do TUREK Cześć Druga W której PODROZA J. P. POSŁA od granic do Adrianopola Opisuje się. Położenie Śniatyna.
ŚNiatyn miasto imienie, lub nie tak w strukturze, Jednak go położyła natura w figurze Granicom należytej, wtej jak jest równinie, Polskę na pułnoc widzi w podległej nizinie Ku wschodu, gdzie niewielka rzeczka swój bieg toczy, Granicznym dwóch Monarchii brzegiem pasie oczy. Z tej tu Polskie, Wołoskie zaś z przeciwnej strony Część kłosy, część chastami, jeżą się zagony. Przychodziło, i witać z obcą Wołoszczyzną Piętnasty Października dzień był i Sobota, Wktórej graniczne trzeba było przebyć wrota Ten jak z
garść czerwieńcow dáno po trzydzieści. POSELSTWA WIELKIEGO do TUREK Cześć Druga W ktorey PODROZA J. P. POSŁA od gránic do Adryanopola Opisuie się. Położenie Sniatyna.
SNiátyn miásto imienie, lub nie ták w strukturze, Jednák go położyła nátura w figurze Gránicom należytey, wtey iák iest rowninie, Polskę ná pułnoc widzi w podległey nizinie Ku wschodu, gdźie niewielka rzeczka swoy bieg toczy, Gránicznym dwoch Monárchii brzegiem pasie oczy. Z tey tu Polskie, Wołoskie záś z przeciwney strony Część kłosy, część chastámi, ieżą się zágony. Przychodziło, y witáć z obcą Wołoszczyzną Piętnásty Páździerniká dzień był y Sobota, Wktorey grániczne trzeba było przebydź wrota Ten iák z
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 43
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
I Tyzbe ledwie z grobu się wróciła. Ale słuchajcie, co się potym stało: Piramowym się mieczem zagubiła, Lecz wprzody z serca bojaźń wypędziwszy Wyszła na on plac z lochu się ruszywszy. 89
Wyszedszy nędzna, urodziwa Dama — Chodzi po onej tak pięknej równinie, Szuka wołając miłego Pirama A swój głos puszcza wszędy po nizinie. Tęskno niebogi, iże chodzi sama, Strofuje przyście i przedtym i ninie Nierychłe jego a nie wie nieboga, Jako Pirama śmierć morduje sroga. 90
Gdy się tak długo sobie przechodziła Tudzież płaszczyka szuka zdrapanego, Potym do płaczu nędzna się wzbudziła
I do lamentu i że wczasu swego Zażywał Piram. A wtym natrafiła Pirama
I Tyzbe ledwie z grobu się wrociła. Ale słuchajcie, co się potym stało: Piramowym się mieczem zagubiła, Lecz wprzody z serca bojaźń wypędziwszy Wyszła na on plac z lochu się ruszywszy. 89
Wyszedszy nędzna, urodziwa Dama — Chodzi po onej tak pięknej rowninie, Szuka wołając miłego Pirama A swoj głos puszcza wszędy po nizinie. Tęskno niebogi, iże chodzi sama, Strofuje przyście i przedtym i ninie Nierychłe jego a nie wie nieboga, Jako Pirama śmierć morduje sroga. 90
Gdy się tak długo sobie przechodziła Tudzież płaszczyka szuka zdrapanego, Potym do płaczu nędzna się wzbudziła
I do lamentu i że wczasu swego Zażywał Piram. A wtym natrafiła Pirama
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 32
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
/ iż w tym królestwie znajduje się więcej niż 30000. wsi/ a miast zaś i kasztelów/ około 800. Z miast tych/ z których wygnali byli Biskupy Hussytowie/ Król trzyma ich 10. a hołdownicy 8. Stołeczne miasto jest Praga/ która się na troję dzieli/ a wszystkie te części leżą w jednej nizinie wesołej i szerokiej/ zowią je Praga mała/ Stara/ i Nowa. Rzeka Molta dzieli Małą od Starej: ale ją łący jeden most barzo pyszny/ mając 24. frambugi. W małej jest jeden znaczny kasztel na jednym pagórku/ i Kościół Katedralny. Stara zdobi się wielą budowania spaniałego i wielkiego: miedzy któremi jest
/ iż w tym krolestwie znáyduie się więcey niż 30000. wśi/ á miast záś y kásztellow/ około 800. Z miast tych/ z ktorych wygnáli byli Biskupy Hussytowie/ Krol trzyma ich 10. á hołdownicy 8. Stołeczne miásto iest Prágá/ ktora się ná troię dźieli/ á wszystkie te częśći leżą w iedney niźinie wesołey y szerokiey/ zowią ie Prágá máłá/ Stára/ y Nowa. Rzeká Moltá dźieli Máłą od Stárey: ále ią łączy ieden most bárzo pyszny/ máiąc 24. frámbugi. W máłey iest ieden znáczny kásztel ná iednym págorku/ y Kośćioł Káthedrálny. Stára zdobi się wielą budowánia spániáłego y wielkiego: miedzy ktoremi iest
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 123
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
/ który przedtym był głęboki: teraz jest wyrownany/ i pełno ma ogrodów. Udają zapewne/ iż wszytkie te trzy części wespół mają tak wiele okręgu/ jako Rzym w którym mieszkają. Nie wspomnię inszych miast/ bo przykre mają imiona. Egra/ miasto leżące nad rzeką także nazwaną/ częścią na pagórku/ częścią na nizinie: należało przedtym do Imperium, teraz jest pod Koroną Czeską: jest miasto mocne ze dwiema murami/ z dobremi przedmieściami/ i z Arsenałem dobrze opatrzonym. Ma pod sobą 12 kasztelów. Czechowie mówią/ acz we śrzodku Niemieckiej ziemie/ po Słowieńsku. Nie przestają nigdy pić i zbytkowac. Obyczaje mają nikczemne/ harde/
/ ktory przedtym był głęboki: teraz iest wyrownány/ y pełno ma ogrodow. Vdáią zápewne/ iż wszytkie te trzy częśći wespoł máią ták wiele okręgu/ iáko Rzym w ktorym mieszkáią. Nie wspomnię inszych miast/ bo przykre máią imioná. Egrá/ miásto leżące nád rzeką tákże názwáną/ częśćią ná págorku/ częśćią ná niźinie: należáło przedtym do Imperium, teraz iest pod Koroną Czeską: iest miásto mocne ze dwiemá murámi/ z dobremi przedmieśćiámi/ y z Arsenałem dobrze opátrzonym. Ma pod sobą 12 kásztellow. Czechowie mowią/ ácz we śrzodku Niemieckiey źiemie/ po Słowieńsku. Nie przestáią nigdy pić y zbytkowác. Obyczáie máią nikczemne/ hárde/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 123
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Azamor/ teraz popsowane. Escura i Telda/ które za miasta przednie mają Elmedyne i Tebzę. Jest w tej prowincji niemało miast wielkich i dobrych/ które jednak ucierpiały wiele czasu wojen miedzy Portugalczykami/ i tamtymi Barbarami. Naprzedniejsze dziś są Tarudante/ która nabyła sławy za czasów naszych/ leży miedzy pustyniami i morzem w jednej nizinie długiej na 16 mil wielkich/ i mało co węższej/ obfitej w cukry/ ryże/ i we wszystkie dobra. Tam Angielczycy i Francuzowie frymarczą oręża i kruszce za cukry: z czego wielka idzie szkoda Chrześcijanom. Marocchium było przedtym nawiętszym miastem/ które Arabowie mieli na zachodzie/ jako Bagdet na wschodzie: bo w nim
Azámor/ teraz popsowáne. Escurá y Teldá/ ktore zá miástá przednie máią Elmedine y Tebzę. Iest w tey prouinciey niemáło miast wielkich y dobrych/ ktore iednák vćierpiáły wiele czásu woien miedzy Portogálczykámi/ y támtymi Bárbárámi. Naprzednieysze dźiś są Tárudánte/ ktora nábyłá sławy zá czásow nászych/ leży miedzy pustyniámi y morzem w iedney niźinie długiey ná 16 mil wielkich/ y máło co węższey/ obfitey w cukry/ ryże/ y we wszystkie dobrá. Tám Angielczycy y Fráncuzowie frymárczą oręża y kruszce zá cukry: z czego wielka idźie szkodá Chrześćiánom. Márocchium było przedtym nawiętszym miástem/ ktore Arábowie mieli ná zachodźie/ iáko Bágdet ná wschodźie: bo w nim
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 254
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609