drugiej strony Kometa przy Wadze znaczy/ jakom wyższej namienił defekt sprawiedliwości po Ziemi Uniwersalny/ lecz u nas daleko znaczniejszy niż gdzie indziej. Dziwną sobie wymyślili Matematycy/ że na Wadze tej co ją Kometa osiadł/ w jednej szali i w drugiej nie masz nic jeno nogi/ szczypce Niedźwiadkowie/ które on ma na kształt nożyc u Raka/ tym sposobem że jedna szczypca na jednej szali się waży/ na drugiej/ druga co to za sprawa? te szczypce/ te nożyce co nimi albo co biorą/ albo trzymają na Wadze same kłaść a nic więcej? Prawdato/ że teraz na wadze sprawiedliwości jeno ręce ważą/ jednę która daje/ drugą
drugiey strony Kometá przy Wadze znáczy/ iákom wyzszey námienił defekt spráwiedliwośći po Ziemi Vniwersalny/ lecz v nas dáleko znácznieyszy niż gdźie indźiey. Dźiwną sobie wymyślili Máthemátycy/ że ná Wadze tey co ią Kometá ośiadł/ w iedney szali y w drugiey nie mász nic ieno nogi/ sczypce Niedźwiadkowie/ ktore on ma ná kształt nożyc v Ráka/ tym sposobem że iedná sczypcá ná iedney szali sie waży/ ná drugiey/ druga co to zá spráwá? te sczypce/ te nożyce co nimi álbo co biorą/ albo trzymaią ná Wadze same kłáść á nic więcey? Prawdáto/ że teraz ná wadze spráwiedliwośći ieno ręce ważą/ iednę ktora dáie/ drugą
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: D4
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Piła Ryba wielka, wierzchołkiem grzbietu ma grzywę albo grzebień mocny, i nakształt piły zębatej ostry, którym statki piłuje morskie, aby się tym obłowiła sposobem, jako o nim Olaus Magnus i Albertus Magnus piszą.
SEPIA Kałamarz cudownej figury Ryba, coś nakszałt Raka nogami i głową, właśnie jakby z torby kto pół nożyc otwartych Krawieckich pokazał. Zowie się KAŁAMARZEM, że Sieci, albo Niewód postrzegłszy, puszcza z siebie jakiś czarny likwor i juchę, a tak w owej zamęconej wodzie jest invisibilis. Jajca niesie sklejone do kupy jak winne grono, Arystoteles i Salvianus.
THYMUS, THYMALUS, THYNNUS , TUNCZYK Ryba jest pięknej figury, smaku bardzo
Piła Ryba wielka, wierzchołkiem grzbietu ma grzywę albo grzebień mocny, y nakształt piły zębatey ostry, ktorym statki piłuie morskie, aby się tym obłowiła sposobem, iako o nim Olaus Magnus y Albertus Magnus piszą.
SEPIA Kałamarz cudowney figury Ryba, coś nakszałt Raka nogámi y głową, właśnie iakby z torby kto puł nożyc otwartych Krawieckich pokazał. Zowie się KAŁAMARZEM, że Sieci, albo Niewod postrzegłszy, puszcza z siebie iakiś czarny likwor y iuchę, á tak w owey zamęconey wodzie iest invisibilis. Iayca niesie skleione do kupy iak winne grono, Aristoteles y Salvianus.
THYMUS, THYMALUS, THYNNUS , TUNCZYK Ryba iest piękney figury, smaku bardzo
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 633
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
niż w ogrodzie; dlatego dać mu dobre salarium, strawne piemądze, dodać czeladnika, a często znacznej z ludzi pomocy. Przestrzegać, aby się Szlachcie Pańskiemi nie przysługował nowaliami, fruktami. W porządnych ogrodach potrzeba tych instrumentów i naczynia; motyk rydlów, łopat zakowanych, wozków kowanych do gracowania, i koni do ciągnienia ich nożyc wielkich dla obcinania drżew i szpalerów, konew z druszlakami do polewania zioł, inspektów; taczek, koszów plecionych do noszenia gnoju, fruktów; okien szklanych do inspektów, matów, nożów, piłek, kobylic wysokich z gradusami dla obcinania drzew wysokich, sznurów dla rozmierzania ulic, kwater etc. Powinna być oranżeria, albo pomarańczarnia
niż w ogrodzie; dlatego dać mu dobre salarium, strawne piemądze, dodać czeladnika, á często znaczney z ludzi pomocy. Przestrzegać, aby się Szlachcie Pańskiemi nie przysługował nowaliami, fruktami. W porządnych ogrodach potrzeba tych instrumentow y naczynia; motyk rydlow, łopat zakowanych, wozkow kowanych do gracowania, y koni do ciągnienia ich nożyc wielkich dla obcinania drżew y szpalerow, konew z druszlakami do polewania żioł, inspektow; taczek, koszow plecionych do noszenia gnoiu, fruktow; okien szklanych do inspektow, matow, nożow, piłek, kobylic wysokich z gradusami dla obcinania drzew wysokich, sznurow dla rozmierzania ulic, kwater etc. Powinna bydź oranżerya, albo pomarańczarnia
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 431
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
miał szkodę, Gdybyś czapkę opalił.” „Bredzisz — rzekę — gnojku!” „Mospanie, nie kupiwszy, nie będzie zawojku; Do brody po balwierza, bo sama odrasta, Na każdy tydzień trzeba z szóstakiem do miasta. Teraześ jej tak przystrzygł, że, tuszę, czas długi Obejdzie się bez nożyc i jego posługi.” 136 (N). ŚWIAT RZEKĄ, CZŁOWIEK ŁÓDKĄ
Przydało mi się wozić w srogim wietrznym szumie, Jadąc do trybunału, przez Wisłę na prumie. W jakim tam byłem strachu, nikt temu nie wierzy, Jakem wzdychał, jak wiele przemówił pacierzy. Nie spuszczę oka z lądu, patrząc
miał szkodę, Gdybyś czapkę opalił.” „Bredzisz — rzekę — gnojku!” „Mospanie, nie kupiwszy, nie będzie zawojku; Do brody po balwierza, bo sama odrasta, Na każdy tydzień trzeba z szóstakiem do miasta. Teraześ jej tak przystrzygł, że, tuszę, czas długi Obejdzie się bez nożyc i jego posługi.” 136 (N). ŚWIAT RZEKĄ, CZŁOWIEK ŁÓDKĄ
Przydało mi się wozić w srogim wietrznym szumie, Jadąc do trybunału, przez Wisłę na prumie. W jakim tam byłem strachu, nikt temu nie wierzy, Jakem wzdychał, jak wiele przemówił pacierzy. Nie spuszczę oka z lądu, patrząc
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 594
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tę modę, Każę sobie ogolić, skoro umrę, brodę, Nie chcąc nic mieć z kozłami, żadna bowiem owca, Jako oni, u gęby nie nosi pokrowca. I ujdę, gdy nie będę na gębie kosmaty, Co gołe noszą twarzy, między reformaty. Wspomniawszy zaś balwierza, co nas w grobie strzyże Bez nożyc: niepotrzebne trupowi te bryże. 474 (D). NA WYDERKAFY
Skarżą się w Polsce, co mi wielkim było dziwem, Jako ludzie pomarli chleb zjadają żywem, I jeśli sejm takiego nie ujmie rozchodu,
Upewniają, że i ci muszą mrzeć od głodu. Aż ono wyderkafy i za zmarłych dusze Zapisane na każdej niemal
tę modę, Każę sobie ogolić, skoro umrę, brodę, Nie chcąc nic mieć z kozłami, żadna bowiem owca, Jako oni, u gęby nie nosi pokrowca. I ujdę, gdy nie będę na gębie kosmaty, Co gołe noszą twarzy, między reformaty. Wspomniawszy zaś balwierza, co nas w grobie strzyże Bez nożyc: niepotrzebne trupowi te bryże. 474 (D). NA WYDERKAFY
Skarżą się w Polszczę, co mi wielkim było dziwem, Jako ludzie pomarli chleb zjadają żywem, I jeśli sejm takiego nie ujmie rozchodu,
Upewniają, że i ci muszą mrzeć od głodu. Aż ono wyderkafy i za zmarłych dusze Zapisane na każdej niemal
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 467
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
która Jeśli słowem/ daleko mniej piórem i drukiem (Bo te dłużej trwać zwykły) zakazuje szczypać Cudzej sławy. A przeto mianować nikogo Nie myślę/ ani to mam w intency mojej Notować osób/ raczej obyczaje/ które Powszechnie zepsowane/ tym życzę naprawy/ Każdy się tkniej i osądz. Kiedy w stół uderzy Krawiec/ nożyc szukając/ ozwą się nożyce/ Choć ich nieruszy/ czym znać że nożyc szukano. Poczuje się rozumiem każdy w swych narowach/ Gdy tu co podobnego przeczyta w mej Księdze. Ja protestor mianować niechcę chyba dobrze. A gdy kogo mianuję/ już to z nim umarło. W grobie też ruszać zmarłych niemyślę
ktora Ieśli słowem/ dáleko mniey piorem y drukiem (Bo te dłużey trwáć zwykły) zákázuie szczypáć Cudzey sławy. A przeto miánowáć nikogo Nie myślę/ áni to mąm w intency moiey Notowáć osob/ ráczey obyczáie/ ktore Powszechnie zepsowáne/ tym życzę náprawy/ Kożdy się tkniey y osądz. Kiedy w stoł vderzy Kráwiec/ nożyc szukáiąc/ ozwą się nożyce/ Choć ich nieruszy/ czym znáć że nożyc szukano. Poczuje się rozumiem káżdy w swych nárowách/ Gdy tu co podobnego przeczyta w mey Xiędze. Ia protestor miánowáć niechcę chyba dobrze. A gdy kogo miánuję/ już to z nim vmárło. W grobie też ruszáć zmárłych niemyślę
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: Aij
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
biegu/ od czego i same przez się niektóre konie poprzestawają tej wady/ zwłaszcza które są dowcipniejsze. Lecz iż to zrzadka pomaga/ niewiedząc gdzie i kiedy to przypada/ przeto munsztukami na takową wadę niżej naznaczonemi odejmować musisz. Jeśli też językiem zarzuciwszy nad kieł wędzidło/ a rozdziewiwszy wargę i gębę przekrzywiwszy na kształt nożyc/ opiera językiem tak dużo o kieł/ że ledwieby i ręką człowiek odjąć mógł/ a pędzi unosząc/ takiemu ani wodzą popuszczanie/ ani potrząsywanie/ ani uprzykrzona praca nic zgoła nie pomoże. wędzidło z szeroką podkowką abo z szyją gęsią karzące dziąsła/ otwierające wargi/ z puklami gładkiemi abo z melonmi/ ledwa co
biegu/ od czego y sáme przez się niektore konie poprzestawáią tey wády/ zwłaszczá ktore są dowćipnieysze. Lecz iż to zrzadká pomaga/ niewiedząc gdzie y kiedy to przypada/ przeto munsztukámi ná tákową wádę niżey náznáczonemi odeymowáć muśisz. Iesli też ięzykiem zárzućiwszy nád kieł wędźidło/ á rozdźiewiwszy wárgę y gębę przekrzywiwszy ná kształt nożyc/ opiera ięzykiem ták dużo o kieł/ że ledwieby y ręką człowiek odiąć mogł/ á pędźi vnosząc/ tákiemu áni wodzą popuszczánie/ áni potrząsywánie/ áni vprzykrzona praca nic zgołá nie pomoże. wędźidło z szeroką podkowką ábo z szyią gęśią karzące dźiąsłá/ otwieráiące wárgi/ z puklámi głádkiemi ábo z melonmi/ ledwa co
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Iij
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603