GAJU. Będzie tęskniło Serce gdzie miło Jak dusza do Raju. Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich. Księgi Trzecie. Pieśń XXIV. KRADZIESZ
Inclusam Danáèn Turris Ahaenea. etc. Hor. TWarde bronią Zapory/ Do lubej wniść komory Kędy skarb jest schowany NIeoszacowany. Już Slosarskie wytrychy Macają ząmek cichy Już odbić chcę zawiasy W ciemne nocne czasy. Już i pod przyciesz spodem/ Chcę podłeść trudnym chodem Lub wyłupawszy błony Wniść niepostrzeżony. Alić nie Hydra żywa Leć Baba zazdrościwa Zniebaczka się ozowie Ej stójcie Panowie. Niemógł tak nigdy wściekle Zaszczeknąć Cerber w piekle Pilnując złajnik brony Czarnej Persefony. Jako ona zakrzyczy Przestrzegając zdobyczy Mniemając rzeczą snadną Ze samę ukradną.
GAIU. Będźie tęskniło Serce gdźie miło Iák duszá do Ráiu. Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich. Kśięgi Trzećie. PIESN XXIV. KRADZIESZ
Inclusam Danáèn Turris Ahaenea. etc. Hor. TWárde bronią Zapory/ Do lubey wniść komory Kędy skarb iest schowány NIeoszácowány. Iuż Slosárskie wytrychy Mácáią ząmek ćichy Iuż odbić chcę zawiásy W ćiemne nocne czásy. Iuż y pod przyćiesz spodem/ Chcę podłeść trudnym chodem Lub wyłupawszy błony Wniść niepostrzeżony. Alić nie Hydrá żywá Leć Bábá zazdrośćiwa Zniebaczká się ozowie Ey stoyćie Pánowie. Niemogł ták nigdy wśćiekle Zásczeknąć Cerber w piekle Pilnuiąc złáynik brony Czarney Persephony. Iáko oná zákrzyczy Przestrzegáiąc zdobyczy Mniemáiąc rzeczą snádną Ze sámę vkrádną.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 195
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
sereno tą figurą. Wszystkie jednako jasne; średnie praw
dziwe, dwa z obu stron nie reperkusyjne, ale tak jasne, jak średnie, od których per modum kolumn równiusieńko szły takie promieniste figury: nie od słońca średniego do bocznych, ale od bocznych na boki i w dół. Co to ma portendere oboje, i nocne i dzienne widziadła, effectum expectamus, utinam felicem albo saltem nec in bonum, nec in malum.
Ojciec św. Klemens KsI^ty^ piissima morte vitam imitante, decessit ultimis Martii, mając wieku 72 lata. Pontificatus sui Anno 21, i mało nie dociągnąwszy annos Petri. Nastąpił na jego miejsce[...] NOTACJA RÓŻNYCH KLĘSK I PRZYGÓD PAMIĘCI
sereno tą figurą. Wszystkie jednako jasne; średnie praw
dziwe, dwa z obu stron nie reperkusyjne, ale tak jasne, jak średnie, od których per modum kolumn równiusieńko szły takie promieniste figury: nie od słońca średniego do bocznych, ale od bocznych na boki i w dół. Co to ma portendere oboje, i nocne i dzienne widziadła, effectum expectamus, utinam felicem albo saltem nec in bonum, nec in malum.
Ojciec św. Klemens XI^ty^ piissima morte vitam imitante, decessit ultimis Martii, mając wieku 72 lata. Pontificatus sui Anno 21, i mało nie dociągnąwszy annos Petri. Nastąpił na jego miejsce[...] NOTACYA RÓŻNYCH KLĘSK I PRZYGÓD PAMIĘCI
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 359
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, Jedno zepsował, drugie pojadł na korycie, Jabłka tylko zostawił same a orzechy. Co gdy powiadam gościom swym, nie bez uciechy, Aż żona moja w słusznym odpowieda gniewie: „Odfiglowano mu też, bo wisi na drzewie.” „Nie nadają się — rzekę — skwapliwe dekrety, Niechajby był przynamniej strawił nocne wety.” 63 (F). MOSKIEWSKA ODPOWIEDŹ
Młodzian jeden, pieczenią rozbierając z wołu, Jakoś pana młodego opryśnie u stołu. A ten: „Opończe, nim mię co więcej doleci!” „Cóż — rzecze krajczy — albo kapie na Waszeci? Dosyć rychło, co prawda, kędy w dachu dziura
, Jedno zepsował, drugie pojadł na korycie, Jabłka tylko zostawił same a orzechy. Co gdy powiadam gościom swym, nie bez uciechy, Aż żona moja w słusznym odpowieda gniewie: „Odfiglowano mu też, bo wisi na drzewie.” „Nie nadają się — rzekę — skwapliwe dekrety, Niechajby był przynamniej strawił nocne wety.” 63 (F). MOSKIEWSKA ODPOWIEDŹ
Młodzian jeden, pieczenią rozbierając z wołu, Jakoś pana młodego opryśnie u stołu. A ten: „Opończe, nim mię co więcej doleci!” „Cóż — rzecze krajczy — albo kapie na Waszeci? Dosyć rychło, co prawda, kędy w dachu dziura
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 37
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wy gwiazdy śliczne, Jakie ja męki cierpię ustawiczne Bez pana mego, który zostawiony W dalekim kraju: o nieutulony Żalu! o trosko! o ciężki kłopocie, Śmierć mi w tęskliwym przynosisz żywocie. Wiatry życzliwe użyczcie usługi Swojej a przez ten kraju przeciąg długi Donieście panu moje narzekanie, Które i dniowe napierwsze zaranie I nocne słyszą niewidome cienie: Jako nieznośne cierpi utrapienie Związane serce miłości łańcuchem.
Samem odjechał, ale całym duchem Jestem tam przecię, gdzie być zawsze miło. Cóż jakby się to biednemu przyśniło? Gdy cię nie widzę, panie mój kochany, Ach choć mię za świat pieniste bałwany, Choć orle skrzydła pod obroty słońca Zaniosą
wy gwiazdy śliczne, Jakie ja męki cierpię ustawiczne Bez pana mego, ktory zostawiony W dalekim kraju: o nieutulony Żalu! o trosko! o ciężki kłopocie, Śmierć mi w teskliwym przynosisz żywocie. Wiatry życzliwe użyczcie usługi Swojej a przez ten kraju przeciąg długi Donieście panu moje narzekanie, Ktore i dniowe napierwsze zaranie I nocne słyszą niewidome cienie: Jako nieznośne cierpi utrapienie Związane serce miłości łańcuchem.
Samem odjechał, ale całym duchem Jestem tam przecię, gdzie być zawsze miło. Coż jakby się to biednemu przyśniło? Gdy cię nie widzę, panie moj kochany, Ach choć mię za świat pieniste bałwany, Choć orle skrzydła pod obroty słońca Zaniosą
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 375
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Pułki przywodzą.
Widzę cię między pierwszymi na wale, Sławny Korycki, mężny generale; Widzę, co czyni twe odważne ramię, Cny Debohamie.
I ciebie moje pióro nie pominie, Cny podkomorzy, odważny Tedwinie. Choć twe odwagi, których jest niemało, Słońce widziało,
Mało to na cię, by i w nocne mroki Przepaść skał i Dniestr przebywszy głęboki, Wziąłeś szańc mocny i w dobrej obronie Na drugiej stronie.
Generałmajor Łączyński i drudzy Starzy, Gradywa okrutnego słudzy, Oberszter Łącki, Denemark, Żebrowski I Przepędowski,
Na prawym skrzydle pułki przywodzili l oślep prawie na wały skoczyli; W też pomorskiego i pułk wojewody Bieżał zawody.
, Pułki przywodzą.
Widzę cię między pierwszymi na wale, Sławny Korycki, mężny generale; Widzę, co czyni twe odważne ramię, Cny Debohamie.
I ciebie moje pioro nie pominie, Cny podkomorzy, odważny Tedwinie. Choć twe odwagi, ktorych jest niemało, Słońce widziało,
Mało to na cię, by i w nocne mroki Przepaść skał i Dniestr przebywszy głęboki, Wziąłeś szańc mocny i w dobrej obronie Na drugiej stronie.
Generałmajor Łączyński i drudzy Starzy, Gradywa okrutnego słudzy, Oberszter Łącki, Denemark, Żebrowski I Przepędowski,
Na prawym skrzydle pułki przywodzili l oślep prawie na wały skoczyli; W też pomorskiego i pułk wojewody Bieżał zawody.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 497
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
świerzbią plecy, Wsiada na Tatary — Ja z niego drwię pijęcy Petercyment stary.
Nie pytam, co król myśli I co stawa w radzie, Jeśli Węgrowie przyszli, Kto pójdzie w zakładzie.
Fraszka Mikiesz, Kemeni! Za tego węgrzyna Każdy z nas ich zamieni, Co ma w krośnie wina.
Nie chcę na straże nocne, Na szylwacht, na harce. To kunszt: zmóc trunki mocne I szykować garce.
Niech mię wódz w podjazd zaśle (Do beczki, nie dalej), Pójdę, lecz przy tym haśle: „Natocz” albo „nalej”.
Niech na mankament prochu Skarżą się puszkarze; Byle win stało w lochu,
świerzbią plecy, Wsiada na Tatary — Ja z niego drwię pijęcy Petercyment stary.
Nie pytam, co król myśli I co stawa w radzie, Jeśli Węgrowie przyszli, Kto pójdzie w zakładzie.
Fraszka Mikiesz, Kemeni! Za tego węgrzyna Każdy z nas ich zamieni, Co ma w krośnie wina.
Nie chcę na straże nocne, Na szylwacht, na harce. To kunszt: zmóc trunki mocne I szykować garce.
Niech mię wódz w podjazd zaśle (Do beczki, nie dalej), Pójdę, lecz przy tym haśle: „Natocz” albo „nalej”.
Niech na mankament prochu Skarżą się puszkarze; Byle win stało w lochu,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 206
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Po tej próbie sama mię z tym będzie szukała. PIEŚŃ NA TRAF JADĄC DO LITWY 1654
Brat nasz znalazł według wojennej pory Nowe amory I stacza, idąc w posiłku do Litwy, Z dziewkami bitwy; W gębę bije, kiedy dla pieszczoty Przyjdzie z swej ochoty Dziewka w lat kilkanaście, I ma t za naście Nocne zaloty.
Nie zgadszy, czego trzeba płci niewieściej Pięścią się pieści, I co miał płacić z mieszka, a wprzód z gaci, Tykwami płaci. Dlatego pięść posłał w dziewosłęby, Żeby wybić zęby; Znać, że miał kiedyś rany Z tej między kolany Bezzębnej gęby.
Niewiele, bracie, i z twoim wytrychem Sprawisz
, Po tej próbie sama mię z tym będzie szukała. PIEŚŃ NA TRAF JADĄC DO LITWY 1654
Brat nasz znalazł według wojennej pory Nowe amory I stacza, idąc w posiłku do Litwy, Z dziewkami bitwy; W gębę bije, kiedy dla pieszczoty Przyjdzie z swej ochoty Dziewka w lat kilkanaście, I ma t za naście Nocne zaloty.
Nie zgadszy, czego trzeba płci niewieściéj Pięścią się pieści, I co miał płacić z mieszka, a wprzód z gaci, Tykwami płaci. Dlatego pięść posłał w dziewosłęby, Żeby wybić zęby; Znać, że miał kiedyś rany Z tej między kolany Bezzębnej gęby.
Niewiele, bracie, i z twoim wytrychem Sprawisz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 333
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Bo inaczej zbyć nie może tej męki, Choć by mu zginąć od swej własnej ręki. Za tymi słowy niemka głupia taje, I w swej prostocie zdradzie ręce daje. Pozwala na ślub, samaż jeszcze nędza. Przez luterskiego chce się oddać księdza. Rad nowy Jowisz, że nowej Alkmenie
Zedrze nowinkę w bliskie nocne cienie. Daje na cukry taler tam i drugi, Śle po muzykę a z jednego sługi Gosposia miła księdza urobiła, Gdy nań i krezy i gludry włożyła I peruczysko nieboszczyka stare Swego Musidła. — Ow też tę maszkarę, Prosopopeją, akcentem i mową, I siwą pontą przyprawną skopową. Tak umiał udać, iż
, Bo inaczej zbyć nie może tej męki, Choć by mu zginąć od swej własnej ręki. Za tymi słowy niemka głupia taje, I w swej prostocie zdradzie ręce daje. Pozwala na ślub, samaż jeszcze nędza. Przez luterskiego chce się oddać księdza. Rad nowy Jowisz, że nowej Alkmenie
Zedrze nowinkę w blizkie nocne cienie. Daje na cukry taler tam i drugi, Śle po muzykę a z jednego sługi Gosposia miła księdza urobiła, Gdy nań i krezy i gludry włożyła I peruczysko nieboszczyka stare Swego Musidła. — Ow też tę maszkarę, Prosopopeią, akcentem i mową, I siwą pontą przyprawną skopową. Tak umiał udać, iż
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
mojej i cnocie informować poczęto. Dopiero, na Prywatnych audienciach, przyjaciół moich odrywać odemnie obietnicami, podarunkami, przegrożkami: dopiero tych którzy mi byli niechętnymi, pobudzać na mię, do konfidenciej przypuszczać: Wojsko na moje poczciwe, konwersacje konferencje szpocić, i niecnotliwym tłumaczeniem ohydzać; Szpiegów, Delatorów na mnie najmować. Rady nocne o sposobach jakoby mię zgładzić, tajemnie z Publicznymi Rzeczyposp: zdrajcami formować. Owo zgola wszytko to, co złość, nienawiść, zazdrość, zemsty pragnienie, jad złośliwości znaleźć może, do ruinowania mego sprowadzono. Rozdział III. Głosu wolnego obrona. Nie następewanie na tych co Elekcji kontradycowali. Postawieniem Regimentów, Chorągwi w
moiey y cnoćie informowáć poczęto. Dopiero, ná Prywatnych audienciách, przyiaćioł moich odrywáć odemnie obietnicámi, podárunkámi, przegrożkámi: dopiero tych ktorzy mi byli niechętnymi, pobudzáć ná mię, do confidenciey przypuszczáć: Woysko ná moie poczćiwe, conversácye conferencye szpoćić, y niecnotliwym tłumáczeniem ochydzáć; Szpiegow, Delatorow ná mnie náymowáć. Rády nocne o sposobách iákoby mię zgłádźić, táiemnie z Publicznymi Rzeczyposp: zdraycámi formowáć. Owo zgolá wszytko to, co złość, nienawiść, zazdrość, zemsty prágnienie, iad złośliwośći ználeść może, do ruinowánia mego sprowádzono. Rozdźiał III. Głosu wolnego obrona. Nie nástępewánie ná tych co Elekcyey contradicowali. Postáwieniem Regimentow, Chorągwi w
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 16
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Księdza Primassa. Królowa go dostaje i odseła do Francjej, aby Francja vigore eius scripti pretendat już do Polski. Manifest Jawnej Niewinności Persistit in arte, rzekomo Królowa zapominając o Elekcji publice.
Już tedy ukontentowana Rzeczposp: tą Konstytucią. Milczy publice Elekcja, ale prywatnie krzewi się daleko niebezpieczniej. Bo na wzgardę Praw, tajemne nocne przedpokojowe rady czynią, aby ją, choć przez zgubę Rzeczyposp: wskrzesić. Szukają sposobów przez Wojsko z konfederowane dokazać, czego przez Stany Rzeczyposp: niemogli. Chwyta, corrumpuje Królowa prywatnie tych, którzy publice przeciwnemi byli, i zwątpiwszy że zwyczajną przez Sejmiki i Sejm drogą nie dokaże, przez sztuki, bezprawie, i
Kśiędzá Primássá. Krolowa go dostaie y odseła do Fráncyey, áby Francya vigore eius scripti pretendat iuż do Polski. Mánifest Iáwney Niewinnośći Persistit in arte, rzekomo Krolowa zápomináiąc o Elekcyey publicè.
Iuż tedy vkontentowána Rzeczposp: tą Constitucią. Milczy publicè Elekcya, ále priwatnie krzewi się dáleko niebespieczniey. Bo ná wzgárdę Praw, táiemne nocne przedpokoiowe rády czynią, áby ią, choć przez zgubę Rzeczyposp: wskrześić. Szukáią sposobow przez Woysko z confederowáne dokázáć, czego przez Stany Rzeczyposp: niemogli. Chwyta, corrumpuie Krolowa priwatnie tych, ktorzy publice przećiwnemi byli, y zwątpiwszy że zwyczáyną przez Seymiki y Seym drogą nie dokaże, przez sztuki, bezpráwie, y
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 34
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666