Kolorów/ dzisiejszej Modzie dobierają: Wstęgi/ Kwefy/ i Szaty/ takie się udają. Przy końcu spytajmy się na co te Ogony Długie/ za sobą włóczą/ Sarmackie Matrony? Przyznam/ że darmo mówić/ by się nie przydały: By wszędzie/ ochędostwa/ pilno przestrzegały. Czemu dziś/ w brzydkiej flegmie/ noga nie zatonie? Bo ją/ Jej Mość wyniesie/ za drzwi/ na Ogonie. Ba i Psom/ nie poślednia/ bywa stąd wygoda; Gdy czynią na Ogony/ czego mówić szkoda. Darmo tedy/ Duchowni/ za Ogony/ łają: Co/ muszą/ Ogonatki czuć/ ale nie dbają. Laj ty Sroce
Kolorow/ dźiśieyszey Modźie dobieráią: Wstęgi/ Kwefy/ y Száty/ tákie się vdáią. Przy końcu spytaymy się ná co te Ogony Długie/ zá sobą włoczą/ Sármáckie Matrony? Przyznam/ że dármo mowić/ by się nie przydały: By wszędźie/ ochędostwá/ pilno przestrzegáły. Czemu dźiś/ w brzydkiey flegmie/ nogá nie zátonie? Bo ią/ Iey Mość wynieśie/ zá drzwi/ ná Ogonie. Bá y Psom/ nie poślednia/ bywa ztąd wygodá; Gdy czynią ná Ogony/ czego mowić szkodá. Darmo tedy/ Duchowni/ zá Ogony/ łáią: Co/ muszą/ Ogonátki czuć/ ále nie dbáią. Láy ty Sroce
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: Ev
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
/ Kożę dziką/ znaczy: Więc/ wpustynią ta dzika/ by nie biegła Koża/ Wstęgami pęta nogi/ na miejsce powroza. A drugi jeszcze fortel/ czyj rożum ogłosi/ Czemu drogie Kamienie na obuwiu nosi? Wszak/ samcy/ tak Natury/ zwyczaj ordynuje/ Ze/ nie kamień/ na nogę; noga nań/ wstępuje. Rzekłbym na to/ na nogach/ kamienie dźwigają; Iż z tąd większej chybkości do tańca dostają. Abo zbyt wycieńczone/ by w lekkość nie wpadły/ Kamienia na swe nogi/ dla wagi nakładły Być może/ że obuwie/ w Kielich przemieniają/ Dla tych; którzy trzewikiem za
/ Kożę dźiką/ znaczy: Więc/ wpustynią tá dźiká/ by nie biegłá Kożá/ Wstęgámi pęta nogi/ ná mieysce powrozá. A drugi ieszcze fortel/ czyi rożum ogłośi/ Czemu drogie Kámienie ná obuwiu nośi? Wszák/ sámcy/ ták Nátury/ zwyczay ordinuie/ Ze/ nie kámień/ ná nogę; nogá nań/ wstępuie. Rzekłbym ná to/ ná nogách/ kámienie dźwigáią; Iż z tąd większey chybkośći do táńcá dostáią. Abo zbyt wyćieńczone/ by w lekkość nie wpádły/ Kámienia na swe nogi/ dla wagi nákłádły Bydź może/ że obuwie/ w Kielich przemieniáią/ Dla tych; ktorzy trzewikiem zá
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: E2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
do Rejestru/ z zjadłymi Babami. Tę wieść/ Potomnym Wiekom/ Sława zostawiła; Ze niegdy/ do Zwierciadła/ Baba przystąpiła: Zwierciadło/ że pochlebić zgoła nie umiało/ Wszytkę brzydkość na twarzy/ Babie pokazało: A Baba/ jak szalona/ porwawszy ożoga/ Po Zwierciedle; tak/ że go nie uszła i noga. Bawej/ samo sprosna moc/ jak mię czyni szpetną Jakie brozdy na czoło/ i twarz kładzie letną! Nie takam się ja/ przed lat kilkadziesiąt znała. Gdym się idąc do ślubu/ w Ziwerciedle widziała Tej Baby Siostrą/ ledwie nie rodzoną/ będzie/ Której gniewu z mojego Zwierciadła/ przybędzie. Bo
do Reiestru/ z ziádłymi Bábámi. Tę wieść/ Potomnym Wiekom/ Sławá zostáwiłá; Ze niegdy/ do Zwierćiádłá/ Bábá przystąpiłá: Zwierćiádło/ że pochlebić zgołá nie vmiało/ Wszytkę brzydkość ná twarzy/ Bábie pokazáło: A Bábá/ iák szálona/ porwáwszy ożoga/ Po Zwierciedle; ták/ że go nie vszła y nogá. Bawey/ samo sprosna moc/ iák mię czyni szpetną Iákie brozdy ná czoło/ y twarz kłádźie letną! Nie tákam się ia/ przed lat kilkadźieśiąt znáłá. Gdym się idąc do ślubu/ w Ziwerćiedle widźiáła Tey Báby Siostrą/ ledwie nie rodzoną/ będźie/ Ktorey gniewu z moiego Zwierćiádłá/ przybędźie. Bo
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: E2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
piekle czart nie będzie witał, Bo czymże byś tam — rzekę — wedle Pisma, zgrzytał?” 460. DO UTRACJUSZA
Starzałeś się, nieboże, ani wiedzieć na czym, I bodaj ci nie przyszło o chlebie żebraczym Wychodzić z świata, kąty pocierając cudze. Cóżeś na tego świata zarobił żegludze? Noga tylko nie bosa, kier na grzbiecie stary, Czapka zła, koszule by, z wiatru szarawary, Szabla, ale bez pochew, i mało też po niej, Kiedy cios wedle ciosa po gębie, po skroni, W palcach i w zębach szczerby, oka pasz, czupryna
Tysiączna już na głowie, bo co miesiąc
piekle czart nie będzie witał, Bo czymże byś tam — rzekę — wedle Pisma, zgrzytał?” 460. DO UTRACJUSZA
Starzałeś się, nieboże, ani wiedzieć na czym, I bodaj ci nie przyszło o chlebie żebraczym Wychodzić z świata, kąty pocierając cudze. Cóżeś na tego świata zarobił żegludze? Noga tylko nie bosa, kier na grzbiecie stary, Czapka zła, koszule by, z wiatru szarawary, Szabla, ale bez pochew, i mało też po niej, Kiedy cios wedle ciosa po gębie, po skroni, W palcach i w zębach szczerby, oka pasz, czupryna
Tysiączna już na głowie, bo co miesiąc
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 204
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niech i zęby bierze.” Tylko go ma okurzyć, nim słudzy z ustronia Przypadną, a mój książę, jako nie był, z konia, Widząc rezolucyją, naprzód prosi pięknie, Potem przed nim, złożywszy palce na krzyż, klęknie I przysięże szkaradnie, na żywego Boga, Że tu do śmierci jego nie postoi noga, Że myślistwo porzuci, że w czym go uszkodzi, Przeprosiwszy o kontempt, sowicie nagrodzi. I zaraz, dawszy pokój dzisiejszej uciesze, Zostawiwszy psy w polu, ku domowi czesze. I ten, kiwnąwszy cugiem: „Zdarłeś mi się z wędy; Znajdziesz mię, będzieszli się chciał mścić — rzecze — wszędy
niech i zęby bierze.” Tylko go ma okurzyć, nim słudzy z ustronia Przypadną, a mój książę, jako nie był, z konia, Widząc rezolucyją, naprzód prosi pięknie, Potem przed nim, złożywszy palce na krzyż, klęknie I przysięże szkaradnie, na żywego Boga, Że tu do śmierci jego nie postoi noga, Że myślistwo porzuci, że w czym go uszkodzi, Przeprosiwszy o kontempt, sowicie nagrodzi. I zaraz, dawszy pokój dzisiejszej uciesze, Zostawiwszy psy w polu, ku domowi czesze. I ten, kiwnąwszy cugiem: „Zdarłeś mi się z wędy; Znajdziesz mię, będzieszli się chciał mścić — rzecze — wszędy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 208
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Cóż w tak ciężkiej dobie Cóż ja pocznę sobie? Niech raczej nieszczęśliwy Umrę cale, niech trup nie chodzę żywy.
Już koń żałościwy Wlecze krok leniwy Nie chce stąd wynieść pana, Kędy się jego zostaje kochana.
Niechże już pod ziemię Między martwe cienie Żywot swój nieszczęśliwy Zamienię, gdy tak chce wrog zazdrościwy.
Już noga w strzemieniu, Ach już w ocemgnieniu Wszytkie pociechy znikną A troski miasto nich serce przenikną.
Cóż ja nędzny rzekę? Kędyż się uciekę, Żebym mial folgę duszy, Którą frasunek tak okrutny suszy.
Już mijam te wrota, Kędy się żywota Połowa czyli cała Dusza się przy swej lubej pozostała.
Męki niesłychane Serce me
Coż w tak ciężkiej dobie Coż ja pocznę sobie? Niech raczej nieszczęśliwy Umrę cale, niech trup nie chodzę żywy.
Już koń żałościwy Wlecze krok leniwy Nie chce stąd wynieść pana, Kędy się jego zostaje kochana.
Niechże już pod ziemię Między martwe cienie Żywot swoj nieszczęśliwy Zamienię, gdy tak chce wrog zazdrościwy.
Już noga w strzemieniu, Ach już w ocemgnieniu Wszytkie pociechy znikną A troski miasto nich serce przenikną.
Coż ja nędzny rzekę? Kędyż się uciekę, Żebym mial folgę duszy, Ktorą frasunek tak okrutny suszy.
Już mijam te wrota, Kędy się żywota Połowa czyli cała Dusza się przy swej lubej pozostała.
Męki niesłychane Serce me
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 389
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
sis, manum reducit Improvidum latente Pertransitura telo.
5. Śmierć następująca i niepostrzeżona.
Ty zaczynasz coś wielkiego, Aleć wątku nie stanie. Śmierć cię złupi ze wszytkiego, A twe wszytko staranie, Czyny twej ręki kosztowne, Dymy sławy znikomej, Pałace kosztem budowne W triumf śmierci łakomej Pójdą, bo tej wszytkie progi Noga depce jednaka: Wszytko szarpie pazur srogi. Nie widzisz że z sajdaka Naj pierwej dobytej strzale Ciebie za cel wystawia.
A ty poczynasz ospale. Strzeż się, a to wyprawia Po drugą swą rękę srogą, Która niechybnie cichem Nieopatrznego tąż drogą Wskroś cię przebije sztychem. 6. Suspitio impoenitentie.
Adamantino rigore Tibi cor
sis, manum reducit Improvidum latente Pertransitura telo.
5. Śmierć następująca i niepostrzeżona.
Ty zaczynasz coś wielkiego, Aleć wątku nie stanie. Śmierć cię złupi ze wszytkiego, A twe wszytko staranie, Czyny twej ręki kosztowne, Dymy sławy znikomej, Pałace kosztem budowne W tryumf śmierci łakomej Pojdą, bo tej wszytkie progi Noga depce jednaka: Wszytko szarpie pazur srogi. Nie widzisz że z sajdaka Naj pierwej dobytej strzale Ciebie za cel wystawia.
A ty poczynasz ospale. Strzeż się, a to wyprawia Po drugą swą rękę srogą, Ktora niechybnie cichem Nieopatrznego tąż drogą Wskroś cię przebije sztychem. 6. Suspitio impoenitentiae.
Adamantino rigore Tibi cor
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 415
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. SZARAWARY
Patrzę i wkoło kilka obejdę go razy; Widywałem podobne na mapach obrazy. Nie Niemiec, Nie Włoch; nowa stroju manijera; Nie Francuz też, bo polska i mowa, i cera. Czy Japan, czy Indian, czy kto od Magoga? Na dwu stoi, a zda się, jakby jedna noga. Chłop po pępek, a dalej owa meluzyna. Katże się w szarawarach spodziewał Litwina! Towarzysz wojewody wileńskiego, Paca, Od Bracławia za zbiegłym wojskiem swym powraca. Czasem człowieka choć rzecz ucieszy malutka: Dałem dudkowi, czego nie wymawiam, dudka. 248 (N). NIEPEWNY STRZELEC
Zły krzos czy rurę
. SZARAWARY
Patrzę i wkoło kilka obejdę go razy; Widywałem podobne na mapach obrazy. Nie Niemiec, Nie Włoch; nowa stroju manijera; Nie Francuz też, bo polska i mowa, i cera. Czy Japan, czy Indyjan, czy kto od Magoga? Na dwu stoi, a zda się, jakby jedna noga. Chłop po pępek, a dalej owa meluzyna. Katże się w szarawarach spodziewał Litwina! Towarzysz wojewody wileńskiego, Paca, Od Bracławia za zbiegłym wojskiem swym powraca. Czasem człowieka choć rzecz ucieszy malutka: Dałem dudkowi, czego nie wymawiam, dudka. 248 (N). NIEPEWNY STRZELEC
Zły krzos czy rurę
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 300
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
„WIERSZE ZBIERANEJ DRUŻYNY” DE EBRIO
Różne sztuki wyprawiać zwykły pijanicy, Kiedy się im zagrzeje trunek w mózgownicy: Śpiewa ten, drugi płacze, trzeci bluźni Boga, Czwarty pieje paciorki, piątemu drga noga W taniec; ten Dyskuruje o Rzeczpospolitej, Choć widzieć w Polsce pokój, ów ma kord dobyty Na zwadę, ten żartuje, ten zaś do podwiki Przybliża się, sięgając podołka Zosinki; Tamten wąs z gębą odął i mówić nie może, Ów nogami nie władnie i leci na łoże, Ten krzyczy jako gąsior,
„WIERSZE ZBIERANEJ DRUŻYNY” DE EBRIO
Różne sztuki wyprawiać zwykły pijanicy, Kiedy się im zagrzeje trunek w mózgownicy: Śpiewa ten, drugi płacze, trzeci bluźni Boga, Czwarty pieje paciorki, piątemu drga noga W taniec; ten dyszkuruje o Rzeczpospolitej, Choć widzieć w Polszczę pokój, ów ma kord dobyty Na zwadę, ten żartuje, ten zaś do podwiki Przybliża się, sięgając podołka Zosinki; Tamten wąs z gębą odął i mówić nie może, Ów nogami nie władnie i leci na łoże, Ten krzyczy jako gąsior,
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 589
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
co komu naznaczysz, żadnego nie minie,
Któryś małżeństwo święte w raju postanowił I tam jego przywilej najpierwszy ponowił,
Ten zakon najprzedniejszy przejrzałeś od wieku, Przez mędrca rzekszy: Źle być samemu człowieku. Wprawdzie-ć rodzice mili piastują w pieszczocie, Lecz z lubym przyjacielem miło i w kłopocie.
Ręka umywa rękę, noga wspiera nogi, Przy dobrym przyjacielu nikt jest nieubogi. Otóż i ja, mój Panie, czyniąc wolą Twoję, Oddaję w ten to zakon młodą płochość moję.
Raczże mi dać, o Panie, z miłosierdzia Twego, Dobrego przyjaciela, do tego mądrego. Daj w stanie pobożnego, w cnocie przykładnego, Przystojnego w
co komu naznaczysz, żadnego nie minie,
Któryś małżeństwo święte w raju postanowił I tam jego przywilej najpierwszy ponowił,
Ten zakon najprzedniejszy przejrzałeś od wieku, Przez mędrca rzekszy: Źle być samemu człowieku. Wprawdzie-ć rodzice mili piastują w pieszczocie, Lecz z lubym przyjacielem miło i w kłopocie.
Ręka umywa rękę, noga wspiera nogi, Przy dobrym przyjacielu nikt jest nieubogi. Otóż i ja, mój Panie, czyniąc wolą Twoję, Oddaję w ten to zakon młodą płochość moję.
Raczże mi dać, o Panie, z miłosierdzia Twego, Dobrego przyjaciela, do tego mądrego. Daj w stanie pobożnego, w cnocie przykładnego, Przystojnego w
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 606
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965