klatkę (jak trackiego tyrana) wsadzono? Owo już palce, ręce z dziur się pokazują – czemuż mię jeszcze całą więzienia strzymują? Gdzie wąż głowę tam wemknie i ostatek ciała, mnie czemu śliskiej skóry natura nie dała? Często ptak klatki swojej okna oblatuje, dziurki jakiej, którą by uciec, upatruje, trącając noskiem swoim pręcia poplecione, co w skok pragnie nawiedzić kraje przyrodzone. Katarzyno, Agnieszko, Urszulo i inne pułki panien! O dusze czyste i niewinne! Was ja, przez miłość, która serdecznie złączyła z Oblubieńcem, proszę, bym wysłuchana była! Otwórzcie mi żelazne bramy, a do swego chciejcie mię w komput przyjąć
klatkę (jak trackiego tyrana) wsadzono? Owo już palce, ręce z dziur się pokazują – czemuż mię jeszcze całą więzienia strzymują? Gdzie wąż głowę tam wemknie i ostatek ciała, mnie czemu śliskiej skóry natura nie dała? Często ptak klatki swojej okna oblatuje, dziurki jakiej, którą by uciec, upatruje, trącając noskiem swoim pręcia poplecione, co w skok pragnie nawiedzić kraje przyrodzone. Katarzyno, Agnieszko, Urszulo i inne pułki panien! O dusze czyste i niewinne! Was ja, przez miłość, która serdecznie złączyła z Oblubieńcem, proszę, bym wysłuchana była! Otwórzcie mi żelazne bramy, a do swego chciejcie mię w komput przyjąć
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 159
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
do dystillowania/ ze spodu będzie ogień gorzał/ w wierzchniej dziurze albo w głębokości/ wstawisz naczynie gliniane szerokie/ jako to dunica/ pełne piasku: weźmiej że kołbę szklaną pełną wody cieplicznej/ o której chcesz doskonałą probę mieć: i połowice onej kołby wstaw w piasek onej donice/ a na wierzch kołby włóż helm z noskiem/ i otkaj dobrze wszytkie dziury: kędy się schodzi helm z kołbą/ potym weźmiej rurę szklaną tak miąższą/ jako na palec dziurawą z obu stron/ w jednę tedy dziurę onej rurki włóż nosek helmu/ i około chustką obwiń/ aby żadna para nie mogła wyniść. Dopiero weźmi beczołkę drzewianą/ pełną wody zimnej/
do distillowánia/ ze spodu będźie ogień gorzał/ w wierzchniey dźiurze álbo w głębokośći/ wstáwisz nacżynie gliniáne szerokie/ iáko to dunicá/ pełne piasku: weźmiey że kołbę śklaną pełną wody ćieplicżney/ o ktorey chcesz doskonáłą probę mieć: y połowice oney kołby wstaw w piasek oney donice/ á ná wierzch kołby włoż helm z noskiem/ y otkay dobrze wszytkie dźiury: kedy się zchodźi helm z kołbą/ potym weźmiey rurę śkláną ták miąższą/ iáko ná pálec dźiuráwą z obu stron/ w iednę tedy dźiurę oney rurki włoż nosek helmu/ y około chustką obwiń/ aby żadna párá nie mogłá wyniść. Dopiero weźmi becżołkę drzewiáną/ pełną wody źimnej/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 79,
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
mają noski/ i zalepiwszy dobrze zwierzchu/ potym do onego noska przyprawi rurkę/ którą zaś do drugiego garka takowegoż jedno że próżnego przyprawi. i obłożywszy ogniem/ dystyluje się ona materia/ tak że co jest grubego drożdżom/ abo śmieciom podobnego/ zostaje naspodzie onego dzbana: a co subtilniejszego tedy wypływa onym noskiem/ i do onego drugiego naczynia ścieka/ i tak siarka sama zostaje. I tę siarkę Aptykarze nazywają siarką żywą/ to jest sulfur viuum, i potym onę w rozmaite formy stapiają. Robią też siarkę jeszcze i inakszym sposobem/ to jest takowym/ jako owo z drzewa olejki dystylują per descensum. I inne jeszcze by
máią noski/ y zálepiwszy dobrze źwierzchu/ potym do onego noská przypráwi rurkę/ ktorą záś do drugiego garká tákowegoż iedno że prożnego przypráwi. y obłożywszy ogniem/ distylluie się oná máteria/ ták że co iest grubego drożdżom/ ábo śmiećiom podobnego/ zostáie náspodźie onego dzbaná: á co subtilnieyszego tedy wypływa onym noskiem/ y do onego drugiego nacżynia śćieka/ y ták śiárká sámá zostáie. Y tę śiarkę Aptykárze názywáią śiárką żywą/ to iest sulfur viuum, y potym onę w rozmáite formy stapiáią. Robią też siarkę ieszcże y inákszym sposobem/ to iest tákowym/ iáko owo z drzewá oleyki distylluią per descensum. Y inne ieszcże by
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 116.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
, jaki zajmuje ogon komet? Ogon ten widziany był długości na 70 i na 104 gradusy: dajmy że tylko był długi na 64. gradusy, rozciągał się więc wszerz i wzdłuż i w głąb na przeciąg 172 i więcej razy większy niż jest wielkość ziemi. Dla łatwiejszego pojęcia przywiodę tu niektóre doświadczenia. Weź butel z noskiem cieniuchnym i trochę zakrzywionym, nalawszy ją wodą kwiatów pomarańczowych, albo wódką lawendową, postaw nad ogniem lampy jakiej, skoro likwor wreć pocznie, zaraz ujrzysz wychodzące obficie wapory, które cały pokoj napełnią bez znacznego umniejszenia Ijkworu. Wapor ten wonny nic innego nie jest, tylko cząstki subtelniejsze i leksze likworów, które mocą ognia
, iaki zaymuie ogon komet? Ogon ten widziany był długości na 70 y na 104 gradusy: daymy że tylko był długi na 64. gradusy, rozciągał się więc wszerz y wzdłuż y w głąb na przeciąg 172 y więcey razy większy niż iest wielkość ziemi. Dla łatwieyszego poięcia przywiodę tu niektóre doświadczenia. Weź butel z noskiem cieniuchnym y trochę zakrzywionym, nalawszy ią wodą kwiatów pomarańczowych, albo wódką lawendową, postaw nad ogniem lampy iakiey, skoro likwor wreć pocznie, zaraz uyrzysz wychodzące obficie wapory, które cały pokoy napełnią bez znacznego umnieyszenia Iikworu. Wapor ten wonny nic innego nie iest, tylko cząstki subtelnieysze y leksze likworów, które mocą ognia
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 104
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
nie odwiódł go oskarżyciel sumnienie od cięzszego upadku/ abowiem więcej się na ludzki wstyd oglądając/ a niżli na pomstę Bożą/ wszedłdo Kościoła/ i Jutrznią odprawiwszy/ Mszą Z. zaczął Skoro po poświaceniu/ gołębica jako śnieg biała/ naco Kapłan patrzył/ na ołtarz się spuściła/ Krew Pańską z kielicha wypiła/ a noskiem Hostią wziąwszy odleciała. Widząc to Kapłan strowżyłsie barzo/ jednak Mszą skończył. Potym odśpiewawszy Laudes/ gdy drugą Mszą miał/ iż nie miał ktoby ga zastąpił/ taż gołębica w tenże czas jako i pierwej Sakrament wzięła i odleciała. Kapłan nie przystając od uporu swego/ do trzeci Mszej przystąpił: przez one
nie odwiodł go oskárżyćiel sumnienie od ćięzszego vpadku/ ábowiem więcey sie na ludzki wstyd oglądáiąc/ á niżli ná pomstę Bożą/ wszedłdo Kośćiołá/ y Iutrznią odpráwiwszy/ Mszą S. záczął Skoro po poświaceniu/ gołębica iáko śnieg biała/ náco Kápłan pátrzył/ ná ołtarz sie spuśćiłá/ Krew Pańską z kielichá wypiłá/ á noskiem Hostyą wźiąwszy odlećiáłá. Widząc to Kápłan strowżyłsie barzo/ iednák Mszą skończył. Potym odśpiewawszy Laudes/ gdy drugą Mszą miał/ iż nie miał ktoby ga zástąpił/ táż gołębicá w tenże czás iáko y pierwey Sákráment wźięłá y odlećiałá. Kápłan nie przystáiąc od vporu swego/ do trzeći Mszey przystąpił: przez one
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 129
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
firankuw, i drut mosiądzowy, co się skałada, i aczęk przy nim.
2 piurka do wprawienia ołuwka, 1 co nim linie czynią.
1 kułko do krajania ciasta z drewnianą rękoistką.
1 kocioł mędziany, niewielki, wazy fontuw 21.
1 kocioł mnięiszy trochę, wazy fontuw 18, 1 garnuszek do tę z noskiem nowy.
1 alebyk międziany do palenia wutki i rurnyczka przy nim, wazy fontuw 10 1/2.
2 szafliki z uchamy do wody, wazom fontuw 22 1/2.
1 wanienka podługowata do wody, wazy fontuw 12 1/2 1 mała myseczko głęboka.
1 woworek do wody, wazy fontuw 7 1
firankuw, y drut mosiodzowy, co się skałada, y aczęk przy nim.
2 piurka do wprawienia ołuwka, 1 co nim liniie czynią.
1 kułko do kraiania ciasta z drewnianą rękoistką.
1 kocioł mędziany, niewielky, wazy fontuw 21.
1 kocioł mnięiszy trochę, wazy fontuw 18, 1 garnuszek do tę z noskiem nowy.
1 alebyk międziany do palenia wutky y rurnyczka przy nim, wazy fontuw 10 1/2.
2 szafliki z uchamy do wody, wazom fontuw 22 1/2.
1 wanięnka podługowata do wody, wazy fontuw 12 1/2 1 mała myseczko głęboka.
1 woworek do wody, wazy fontuw 7 1
Skrót tekstu: SzumInw
Strona: 49
Tytuł:
Gdański inwentarz mienia domowego Magdaleny Szumanowej
Autor:
Magdalena Szumanowa
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1706
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1706
/ kiedy niewidzą/ tedy knam. 30
Kto śmie zełgać/ śmie i ukraść. Kto pyta/ niema woli dać. Każdy pies na swym śmiecisku śmiały. Nihil ferocius cane in suo sterquilinio. Kos na kosa/ chłop na chłopa. Dii boni, vir viro quid praestat! Każdy ptaszek swoim się noskiem żywi. Kiedy Bóg dopuści/ samo olstro spuści. Kiedy wóz nasmarujesz/ jakobyś trzeciego konia przyprzągł. Koń Turek/ chłop Mazurek/ czapka magierka/ szabla Węgierka. Krakowski trzewik/ Poznańska panna/ Wiślicka żemła/ Przemyskie piwo. Kto służy z łaski/ temu miłosierdziem płacą. 1. Scaliger. Terentius Prouerbiorum Polonicorum
/ kiedy niewidzą/ tedy knam. 30
Kto śmie zełgáć/ śmie y vkráść. Kto pyta/ niema woli dáć. Káżdy pies ná swym śmiećisku śmiáły. Nihil ferocius cane in suo sterquilinio. Kos ná kosá/ chłop ná chłopá. Dii boni, vir viro quid praestat! Káżdy ptaszek swoim się noskiem żywi. Kiedy Bog dopuśći/ sámo olstro spuśći. Kiedy woz násmáruiesz/ iákobyś trzećiego koniá przyprzągł. Koń Turek/ chłop Mázurek/ cżapká mágierká/ száblá Węgierká. Krákowski trzewik/ Poznáńska pánna/ Wiślicka żemła/ Przemyskie piwo. Kto służy z łáski/ temu miłośierdźiem płácą. 1. Scaliger. Terentius Prouerbiorum Polonicorum
Skrót tekstu: RysProv
Strona: D
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
. tam ista wbieżała: Dziwna jakby to było? po prostu wzleciała/ I swe zadawszy na wiatr piórka samoródne/ Ptaszek żałosny tarł się o powierzchnie wodne. Który gdy lata/ głosek jakiś żałościwy/ I smutny przechodzi mu przez nosek wrzaskliwy. Ten niemego dopadszy ciała/ i zimnego/ Obłapiwszy nowemi piórki najmilszego/ Twardym noskiem na zimno daremnie całował. Czy czuł? czy poruszane falami skazował Lice Ceiks? wątpiono. aleć czuł jak trzeba. Szli zatym oba w ptaszki za litością nieba. W których przygodom tymże trwa miłość poddana: Anie w ptastwie małżeńska miłość rozerwana. Serdecznie się jak drzewiej lubują/ i mnożą/ I przez siedm
. tám ista wbieżáłá: Dźiwna iákby to było? po prostu wzlećiałá/ Y swe zádawszy ná wiátr piorká samorodne/ Ptaszek żałosny tarł się o powierzchnie wodne. Ktory gdy lata/ głosek iákiś żałośćiwy/ Y smutny przechodźi mu przez nosek wrzaskliwy. Ten niemego dopadszy ćiáłá/ y źimnego/ Obłápiwszy nowemi piorki naymilszego/ Twárdym noskiem na źimno dáręmnie cáłował. Czy czuł? czy poruszane falámi skázował Lice Ceix? wątpiono. aleć czuł iák trzebá. Szli zátym obá w ptaszki zá litością niebá. W ktorych przygodom tymże trwa miłość poddána: Anie w ptastwie małżenska miłość rozerwána. Serdecznie się iak drzewiey lubuią/ y mnożą/ Y przez śiedm
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 291
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636