skok cyrulik przyszywać go haftem, Gdyby pies chłopca nie uprzedził; a w tem Wypadszy z bliskiej przyjaciel gospody, Po rozlaniu krwie, radzi im do zgody. Stąd w zwyczaj poszło, gdy się ludzie wadzą, Tam się psi z miasta całego gromadzą, Że ich zawsze te potkają bigosy, Przynamniej palce, jeżeli nie nosy. 88 (P). PRIMA APRILIS
Prima Aprilis albo najpierwszy dzień kwietnia, Do rozmaitych żartów moda staroletnia. Niejeden się nabiega, nacieszy, nasmęci Po próżnicy, przeto go zawsze mieć w pamięci. W ten dzień szlachcic drugiemu pieniędzy trefunkiem Pożyczył, wziąwszy kartę od niego warunkiem, Gdzie położywszy kwotę i termin zapłacie,
skok cyrulik przyszywać go haftem, Gdyby pies chłopca nie uprzedził; a w tem Wypadszy z bliskiej przyjaciel gospody, Po rozlaniu krwie, radzi im do zgody. Stąd w zwyczaj poszło, gdy się ludzie wadzą, Tam się psi z miasta całego gromadzą, Że ich zawsze te potkają bigosy, Przynamniej palce, jeżeli nie nosy. 88 (P). PRIMA APRILIS
Prima Aprilis albo najpierwszy dzień kwietnia, Do rozmaitych żartów moda staroletnia. Niejeden się nabiega, nacieszy, nasmęci Po próżnicy, przeto go zawsze mieć w pamięci. W ten dzień szlachcic drugiemu pieniędzy trefunkiem Pożyczył, wziąwszy kartę od niego warunkiem, Gdzie położywszy kwotę i termin zapłacie,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 46
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Tamże zaraz przy brodzie i przy wąsie blisko Usiadło wieczne nosów śmiertelne bożysko Jeszcze na wyższym miejscu, tak iż zawsze z góry Z swych nieprzebranych studzien obfite likwory
Właśnie jako więc z fontann po bujnym ogrodzie, Tak puszcza po obudwu wąsach i po brodzie. Z tamtego tedy nosa na świat posyłają Formę, w której tu wszytkie nosy odlewają. Ale jak broda brodzie, jako wąs wąsowi, Tak żeby był we wszytkim równy nos nosowi I tak właśnie podobny jako jaje jaju, Takich dwóch nosów w żadnym nie pokażesz kraju. Jeden jest właśnie kształtny, bo sama natura Odlała go; drugi zaś barziej do pazura Niż do nosa podobny, mały, zakrzywiony
Tamże zaraz przy brodzie i przy wąsie blizko Usiadło wieczne nosow śmiertelne bożysko Jeszcze na wyższym miejscu, tak iż zawsze z gory Z swych nieprzebranych studzien obfite likwory
Właśnie jako więc z fontan po bujnym ogrodzie, Tak puszcza po obudwu wąsach i po brodzie. Z tamtego tedy nosa na świat posyłają Formę, w ktorej tu wszytkie nosy odlewają. Ale jak broda brodzie, jako wąs wąsowi, Tak żeby był we wszytkim rowny nos nosowi I tak właśnie podobny jako jaje jaju, Takich dwoch nosow w żadnym nie pokażesz kraju. Jeden jest właśnie kształtny, bo sama natura Odlała go; drugi zaś barziej do pazura Niż do nosa podobny, mały, zakrzywiony
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 386
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
drużynie Zwadliwej broda trzeszczy a folga czuprynie: Co mówię i poważnej przydaje się brodzie I innym członkom, tejże nos podlega szkodzie, Ba i nierówno większej. Jakie więc chłopięta Wytrzymywają na nim stosy niebożęta, Gdy go funtami dają. Nuż w najtęższej zimie Przecię każdy członek w odzieżą uwinie, A same tylko nago pokutują nosy, Tak że z nich i w najtęższy mroz wilgotne rosy Wynikają. Nuż kiedy przyjdzie niemoc owa, Co w niej kości boleją a zaś szumi głowa, To nos przepadł na wieki. Bywa i to nieraz, Że chociaż zła ich gęba zwadzi, on nieborak Przypłaci tego piwa; bo gdy w gębę mierzą, Chybią
drużynie Zwadliwej broda trzeszczy a folga czuprynie: Co mowię i poważnej przydaje się brodzie I innym członkom, tejże nos podlega szkodzie, Ba i nierowno większej. Jakie więc chłopięta Wytrzymywają na nim stosy niebożęta, Gdy go funtami dają. Nuż w najtęższej zimie Przecię każdy członek w odzieżą uwinie, A same tylko nago pokutują nosy, Tak że z nich i w najtęższy mroz wilgotne rosy Wynikają. Nuż kiedy przyjdzie niemoc owa, Co w niej kości boleją a zaś szumi głowa, To nos przepadł na wieki. Bywa i to nieraz, Że chociaż zła ich gęba zwadzi, on nieboras Przypłaci tego piwa; bo gdy w gębę mierzą, Chybią
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 387
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
i w Afryce, która Wołów o jednym ma rogu. Tenże Autor w Księdze swojej Mundus Subterraneus dowodzi, że koło Insuły Groenlandia w Norwegii nie daleko Islandyj znajdują się ryby niezmiernej wiełkości, długim i ostrym uarmowane nosem, czyli pyskiem, którym się Morskim Balenom albo Wielorybom bronią potężnie. Koło tedy tej Insuły, te nosy czyli pyski znalezione, miasto Jednorożcowych Rogów uchodzą u Ludzi. Autor Drews Soc: IESU na Islandii, opisuje Rybę Nobol, długą na łokci 40; a nos ma na czole na łokci 7. taż to sama suppono z Kircherową dopiero wspomnianą. W wielu też miejscach wykopują się rogi z ziemi Jednorożcowemi zwa nie,
y w Afryce, ktora Wołow o iednym ma rogu. Tenże Autor w Księdze swoiey Mundus Subterraneus dowodzi, że koło Insuły Groénlandia w Norwegii nie daleko Islandyi znayduią się ryby niezmierney wiełkości, długim y ostrym uarmowane nosem, czyli pyskiem, ktorym się Morskim Balenom albo Wielorybom bronią potężnie. Koło tedy tey Insuły, te nosy czyli pyski znalezione, miasto Iednorożcowych Rogow uchodzą u Ludzi. Autor Drews Soc: IESU na Islandii, opisuie Rybę Nobol, długą na łokci 40; a nos ma na czole na łokci 7. taż to samá suppono z Kircherową dopiero wspomnianą. W wielu też mieyscach wykopuią się rogi z ziemi Iednorożcowemi zwa ne,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 128
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ogona sama wsobie okrągła jako pniak skora właśnie taka na niej jako Jaszczur co go do szable zażywają a po tej skórze haczki takie jako i na grzbiecie ale już drobniejsze jako szpona i Jastrzębia, asrodze ostre byle się go dotchnął to zaraz krew wyskoczy Są i insze cudowne bardzo co jak u ptaków skrzydła jak u bocianów nosy i głowy kiedy jej łeb z worku dziurą wytchnie przysiągł by drugi że bociona ma w worku ale siła by otym pisać. Zażywalismy tez tam rekreacyjej różnej namorzu wsiadszy w batkę, kiedy woda spokojna była to bywało jeno stanąć spokojnie a pojazdami nierobic to się rozmaitego napatrzył stworzenia, rozmaitej gadziny i zwierzów morskich, Cudownych
ogona sama wsobie okrągła iako pniak skora własnie taka na niey iako Iaszczur co go do szable zazywaią a po tey skorze haczki takie iako y na grzbiecie ale iuz drobnieysze iako szpona y Iastrzębia, asrodze ostre byle się go dotchnął to zaraz krew wyskoczy Są y insze cudowne bardzo co iak u ptakow skrzydła iak u bocianow nosy y głowy kiedy iey łeb z worku dziurą wytchnie przysiągł by drugi że bociona ma w worku ale siła by otym pisać. Zazywalismy tez tam rekreacyiey rozney namorzu wsiadszy w batkę, kiedy woda spokoyna była to bywało ięno stanąc spokoynie a poiazdami nierobic to się rozmaitego napatrzył stworzęnia, rozmaitey gadziny y zwierzow morskich, Cudownych
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 65
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
mu staje ziela w około siebie, poty żyje, i trawi owo ziele, jak zaś wytrawi wszystko, tak obumiera, i nasienie schnąć zaczyna. Ten cud natury ma na siebie wielki apetyt wilków, i innych zwierza drapieżnych. Tararowie są sredniego wzrostu, w plecach, i piersiach szerocy, twarzy rozwlekłej, jako i nosy podobne do Małp, szpetni i czarni, ale mocni, i trwali na głód i zimno, najezdnicy okrutni, i złodzieje, jako wyżej. TATARIA WIELKA USBEK.
TEn Kraj zwany także Mavaralnatyra albo Zagataj, jest między Persją, Turkestanem i Kałmukami, oblany rzekami znaczniejszemi Chesed, i Jechun. Tatarowie tej Prowincyj są Ludzciejsi
mu stáie zielá w około siebie, poty żyie, y tráwi owo ziele, iak záś wytráwi wszystko, ták obumiera, y nasienie schnąć záczyna. Ten cud nátury ma ná siebie wielki apetyt wilkow, y innych źwierzá drápieżnych. Tárárowie są sredniego wzrostu, w plecách, y piersiách szerocy, twarzy rozwlekłey, iáko y nosy podobne do Máłp, szpetni y czarni, ále mocni, y trwáli ná głod y zimno, náiezdnicy okrutni, y złodzieie, iáko wyżey. TATARYA WIELKA USBEK.
TEn Kray zwány tákże Mavaralnatyra álbo Zagatay, iest między Persyą, Turkestanem y Káłmukámi, oblany rzekámi znácznieyszemi Chesed, y Jechun. Tátárowie tey Prowincyi są Ludzcieysi
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 549
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
rogów strasznie wielkich jeleni, tak z sobą startych podczas rui, że dotąd choć z czaszkami tylko będące, nikt rozprowadzić onych nie potrafi. Znalezione w puszczy jeremickiej za panowania księcia jegomości Bogusława, przodka mego. 16. Krokodyl całkowito zasuszony z kośćmi, mięsem i skórą wielkości łokci polskich trzech z górą. 17. Dwa nosy od ryb nazwanych remora, malej jednej, a drugiej srodze dużej. Jak piła na obydwie strony ostre, którym, jak opisują naturalistowie, że dziury robi tak w okrętach, jako i emulując z wielorybem brzuch im porze, tysiącznie większą bestią od siebie ze świata zgładzając. 18. Trzonowy ząb słonia. Lubo jest bez
rogów strasznie wielkich jeleni, tak z sobą startych podczas rui, że dotąd choć z czaszkami tylko będące, nicht rozprowadzić onych nie potrafi. Znalezione w puszczy jeremickiej za panowania księcia jegomości Bogusława, przodka mego. 16. Krokodyl całkowito zasuszony z kośćmi, mięsem i skórą wielkości łokci polskich trzech z górą. 17. Dwa nosy od ryb nazwanych remora, malej jednej, a drugiej srodze dużej. Jak piła na obydwie strony ostre, którym, jak opisują naturalistowie, że dziury robi tak w okrętach, jako i emulując z wielorybem brzuch im porze, tysiącznie większą bestią od siebie ze świata zgładzając. 18. Trzonowy ząb słonia. Lubo jest bez
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 181
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
w dzień, w który im przyjście ich zakładał, Wszystkich częstować solenniter będzie. Ten uniwersał publikowan wszędzie, Wszędzie poruszył poddane zwierzęta, Chłopy, mieszczany, szlachtę, i książęta. Schodzą się tedy; i Największe słonie, O wielkich uszach i małym ogonie, I uzbrojone tez Rynocerosy, Które to w rogach dziwnie noszą nosy. Aż od Szmorgonii walą się niedźwiedzie. Wilk, Lis, Bubr, Borsuk, każdy jak chce jedzie Swoim powozem, zgoła i kot morzki; Każdy pokazał zwierz, że Lwa jest dworski. A któż się zwierząt wszystkich narachuje. Dość mówić, że Lew wszystkich ich przyjmuje, Prosi na pałac, po prostu jaskini
w dźień, w ktory im przyyśćie ich zakładał, Wszystkich częstować solenniter będźie. Ten uniwersał publikowan wszędźie, Wszędźie poruszył poddane zwierzęta, Chłopy, mieszczany, szlachtę, i książęta. Zchodzą śię tedy; i Naywiększe słonie, O wielkich uszach i małym ogonie, I uzbroione tez Rynocerosy, Ktore to w rogach dźiwnie noszą nosy. Aż od Szmorgonii walą się niedźwiedźie. Wilk, Lis, Bubr, Borsuk, każdy iak chce iedźie Swoim powozem, zgoła i kot morzki; Każdy pokazał zwierz, że Lwa jest dworski. A ktoż śię zwierząt wszystkich narachuie. Dość mowić, że Lew wszystkich ich przyymuie, Prośi na pałac, po prostu iaskini
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 8
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
przy brodzie i przy wąsie blisko Usiadło wieczne nosów śmiertelnych bożysko. Jeszcze na wyższym miejscu, tak że zawsze z góry Z swych nieprzebranych studzien obfite likwory, Właśnie jako więc z fontann po bujnym ogrodzie, Tak puszcza po obydwu wąsach i po brodzie. Z tamtego tedy nosa na świat posyłają Formę, w której tu wszytkie nosy odlewają. Ale jak broda brodzie, jako wąs wąsowi, Tak żeby był we wszytkim równy nos nosowi I tak właśnie podobny jako jajo jaju, Takich dwu nosów w żadnym nie ukażesz kraju. Jeden jest właśnie kształtny i który natura Dobrze odlała, drugi bardziej do pazura Niż do nosa podobny, mały, zakrzywiony, Insz
przy brodzie i przy wąsie blisko Usiadło wieczne nosów śmiertelnych bożysko. Jeszcze na wyższym miejscu, tak że zawsze z gory Z swych nieprzebranych studzien obfite likwory, Właśnie jako więc z fontan po bujnym ogrodzie, Tak puszcza po obydwu wąsach i po brodzie. Z tamtego tedy nosa na świat posyłają Formę, w której tu wszytkie nosy odlewają. Ale jak broda brodzie, jako wąs wąsowi, Tak żeby był we wszytkim równy nos nosowi I tak właśnie podobny jako jajo jaju, Takich dwu nosów w żadnym nie ukażesz kraju. Jeden jest właśnie kształtny i który natura Dobrze odlała, drugi bardziej do pazura Niż do nosa podobny, mały, zakrzywiony, Insz
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 195
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
folga czuprynie, Co mówię, i poważnej przydaje się brodzie, I inszym członkom, tejże nos podlega szkodzie, Ba! — i nierówno większej. Jakie więc chłopięta Wytrzymawają na nim stosy niebożęta, Gdy go funtami dają. Nuż w najtęższej zimie Przecie się każdy członek w odzieżą uwinie, A same tylko nago pokutują nosy, Tak że z nich i w najcięższy mróz wilgotne rosy Wynikają. Nuż kiedy przyjdzie niemoc owa, Co w niej po kościach srogi łom a szumi głowa, To nos przepadł na wieki. Bywa i to nie raz, Że chociaż się zła gęba zwadzi, on nieborak Przypłaci tego piwa, bo gdy w gębę mierzą
folga czuprynie, Co mówię, i poważnej przydaje się brodzie, I inszym członkom, tejże nos podlega szkodzie, Ba! — i nierowno większej. Jakie więc chłopięta Wytrzymawają na nim stosy niebożęta, Gdy go funtami dają. Nuż w najtęższej zimie Przecie się każdy członek w odzieżą uwinie, A same tylko nago pokutują nosy, Tak że z nich i w najcięższy mróz wilgotne rosy Wynikają. Nuż kiedy przyjdzie niemoc owa, Co w niej po kościach srogi łom a szumi głowa, To nos przepadł na wieki. Bywa i to nie raz, Że chociaż się zła gęba zwadzi, on nieboras Przypłaci tego piwa, bo gdy w gębę mierzą
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 198
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975