, wprzód skrzydły proch z siebie opierze. 77. SPRAWIEDLIWOŚĆ
... 78. PARTACZ
Uważ, nie było-li tam śmiechu aż do zdechu: Frant jeden, kuśnirskiego poszedszy do cechu. Powiedział, że tu w mieście partacz wasz przebywa, A jeszcze teraz suknią sobolimi podszywa. Kuśnierze — radzi będąc onej gratce nowej — Kontentują go zaraz ze skrzynki cechowej. Wziąć go lub aresztować urmem idą całem, Do pana rezydenta o sług z generałem. Aż ów ich do malarza prosto jak po sznurze Prowadzi, gdzie malował pana w sobolurze. Pytają, gdzie ten partacz? Frant na to: „Atoli Widzicie, że ten wasze kuśnierstwo partoli
, wprzód skrzydły proch z siebie opierze. 77. SPRAWIEDLIWOŚĆ
... 78. PARTACZ
Uważ, nie było-li tam śmiechu aż do zdechu: Frant jeden, kuśnirskiego poszedszy do cechu. Powiedział, że tu w mieście partacz wasz przebywa, A jeszcze teraz suknią sobolimi podszywa. Kuśnierze — radzi będąc onej gratce nowej — Kontentują go zaraz ze skrzynki cechowej. Wziąć go lub aresztować urmem idą całem, Do pana rezydenta o sług z generałem. Aż ów ich do malarza prosto jak po sznurze Prowadzi, gdzie malował pana w sobolurze. Pytają, gdzie ten partacz? Frant na to: „Atoli Widzicie, że ten wasze kuśnierstwo partoli
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 25
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
z nim ślubem wiecznym się spoiła, Bo inaczej zbyć nie może tej męki, Choć by mu zginąć od swej własnej ręki. Za tymi słowy niemka głupia taje, I w swej prostocie zdradzie ręce daje. Pozwala na ślub, samaż jeszcze nędza. Przez luterskiego chce się oddać księdza. Rad nowy Jowisz, że nowej Alkmenie
Zedrze nowinkę w bliskie nocne cienie. Daje na cukry taler tam i drugi, Śle po muzykę a z jednego sługi Gosposia miła księdza urobiła, Gdy nań i krezy i gludry włożyła I peruczysko nieboszczyka stare Swego Musidła. — Ow też tę maszkarę, Prosopopeją, akcentem i mową, I siwą pontą przyprawną skopową
z nim ślubem wiecznym się spoiła, Bo inaczej zbyć nie może tej męki, Choć by mu zginąć od swej własnej ręki. Za tymi słowy niemka głupia taje, I w swej prostocie zdradzie ręce daje. Pozwala na ślub, samaż jeszcze nędza. Przez luterskiego chce się oddać księdza. Rad nowy Jowisz, że nowej Alkmenie
Zedrze nowinkę w blizkie nocne cienie. Daje na cukry taler tam i drugi, Śle po muzykę a z jednego sługi Gosposia miła księdza urobiła, Gdy nań i krezy i gludry włożyła I peruczysko nieboszczyka stare Swego Musidła. — Ow też tę maszkarę, Prosopopeią, akcentem i mową, I siwą pontą przyprawną skopową
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 303
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
przystrojony/ H Z ojczystego się Zamku z Jowisza zrodzony Spuścił na niską ziemię. Tamże z głowy zięte Nakrycie położył/ i skrzydła z nóg odpięte/ Leskę tylko zatrzymał: i tąż po odległych Od dróg polach/ sam pędził gromadę kóz biegłych/ I Jako jaki pastucha/ K przygrawając sobie W multanki. Więc muzyce nowej i osobie Dziwiąc się L stróż Junonin: ktokolwiek człowiecze Jesteś ty/ siądź sam zemną na tym głazie/ rzecze: Nie masz bo i pastwiska bydłu tu lepszego/ I miejsca dla pasterzów w cień sposobniejszego. Szedł z nim M sym Atlasowej córki/ i niemały Na różnych mowach trawi umyślnie dzień cały. Graniem swym czujne
przystroiony/ H Z oyczystego się Zamku z Iowiszá zrodzony Spuśćił ná niską źiemię. Támże z głowy zięte Nákryćie położył/ y skrzydłá z nog odpięte/ Leskę tylko zátrzymał: y tąż po odległych Od drog polách/ sam pędźił gromádę koz biegłych/ I Iáko iáki pastuchá/ K przygrawáiąc sobie W multánki. Więc muzyce nowey y osobie Dźiwiąc się L stroż Iunonin: ktokolwiek człowiecze Iesteś ty/ śiądź sám zemną ná tym głaźie/ rzecze: Nie mász bo y pástwiská bydłu tu lepszego/ Y mieyscá dla pásterzow w ćień sposobnieyszego. Szedł z nim M sym Atlasowey corki/ y niemáły Ná rożnych mowách trawi vmyślnie dźień cáły. Grániem swym czuyne
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 39
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
się, żenie mojej chorej o tym nic nie powiedałem, a potem pojechawszy do kościoła, na msze święte rekwialne dałem i po blisku na msze święte i na podzwonne rozesłałem pieniądze, a na trzeci dzień pogrzeb, sprowadziwszy, ile można było, duchowieństwa, sprawiłem.
Interea, aby ta fatalna okoliczność nowej jakiej złośliwej mowie nie dała okazji, tedy na wszystkie poczty do przyjaciół moich rozpisałem, donosząc o tym nieszczęśliwym przypadku. Jakoż to siła pomogło, że moją relacją uprzedziłem, bo wprędce potem
cudowne a złośliwe o tej śmierci stryjów moich rozgłoszone były relacje, które były z Wołczyna rozsiewane.
Śp. ociec mój na
się, żenie mojej chorej o tym nic nie powiedałem, a potem pojechawszy do kościoła, na msze święte rekwialne dałem i po blisku na msze święte i na podzwonne rozesłałem pieniądze, a na trzeci dzień pogrzeb, sprowadziwszy, ile można było, duchowieństwa, sprawiłem.
Interea, aby ta fatalna okoliczność nowej jakiej złośliwej mowie nie dała okazji, tedy na wszystkie poczty do przyjaciół moich rozpisałem, donosząc o tym nieszczęśliwym przypadku. Jakoż to siła pomogło, że moją relacją uprzedziłem, bo wprędce potem
cudowne a złośliwe o tej śmierci stryjów moich rozgłoszone były relacje, które były z Wołczyna rozsiewane.
Śp. ociec mój na
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 814
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zastąpi bez szwanku. Bez szwanku, mówię, bowiem jeszcze jaśniej gore, Mając w pieczy podziemną królewską komorę; Najmniej szyb jego światłu głęboki nie szkodzi, Choćby się i tam spuścił, kędy antypodzi Okrągłą depcąc ziemię nogami nas kolą. Pytasz, czym się to dzieje? Cnotą, wiarą, solą. Tu niechaj każdy nowej przypatrzy się fozie, Że człek może uczciwie wisieć na powrozie. Z tej przyczyny żup swoich nie osadził nikiem Król uważny naonczas, tylko lunatykiem: Takiemu dał do skarbu darów bożych klucze, Który się, choćby upadł (broń Boże!), nie stłucze. To ma, kto się w miesięcznej pełni na świat rodzi
zastąpi bez szwanku. Bez szwanku, mówię, bowiem jeszcze jaśniej gore, Mając w pieczy podziemną królewską komorę; Najmniej szyb jego światłu głęboki nie szkodzi, Choćby się i tam spuścił, kędy antypodzi Okrągłą depcąc ziemię nogami nas kolą. Pytasz, czym się to dzieje? Cnotą, wiarą, solą. Tu niechaj każdy nowej przypatrzy się fozie, Że człek może uczciwie wisieć na powrozie. Z tej przyczyny żup swoich nie osadził nikiem Król uważny naonczas, tylko lunatykiem: Takiemu dał do skarbu darów bożych klucze, Który się, choćby upadł (broń Boże!), nie stłucze. To ma, kto się w miesięcznej pełni na świat rodzi
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 400
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
po wszystkiej ziemi. Strzegą jedni stołecznego miasta, drudzy zrażają tyle razy odrastające głowy złośliwej między tak odmiennym narodem hydry. Posiłków tylko a potężnych potrzeba do porządnego tej imprezy lubo przez moc, lubo przez traktaty zawarcia. Bo jeśli mieczem dalej opanować państwa te będzie się zdało, nervum belli i tam tym wojskom, i nowej piechocie potrzeba. Jeśli traktatami zawierać, te sporsze z takimi ludźmi, kiedy szabla w ręku. Jeśli na tamtę monarchiją z pozwolenia R. P. pana nasadzać, i ta kosztu niemałego pewnie potrzebować będzie. Być było tyle potęgi o raz ten jeden przy K. J. M. naleźć się mogło, ile razów
po wszystkiej ziemi. Strzegą jedni stołecznego miasta, drudzy zrażają tyle razy odrastające głowy złośliwej między tak odmiennym narodem hydry. Posiłków tylko a potężnych potrzeba do porządnego tej imprezy lubo przez moc, lubo przez traktaty zawarcia. Bo jeśli mieczem dalej opanować państwa te będzie się zdało, nervum belli i tam tym wojskom, i nowej piechocie potrzeba. Jeśli traktatami zawierać, te sporsze z takimi ludźmi, kiedy szabla w ręku. Jeśli na tamtę monarchiją z pozwolenia R. P. pana nasadzać, i ta kosztu niemałego pewnie potrzebować będzie. Być było tyle potęgi o raz ten jeden przy K. J. M. naleźć się mogło, ile razów
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 401
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
. Przydam i to/ iż zabawiwszy ludzie tameczne taką robotą/ w niweczby się obrócił ich ten ostatek/ co ich jeszcze zostaje. Murzynowie z Chineej i z Angole/ zaledwie mogą dosyć uczynić kruszcom złota i srebra. Przydam do tego/ iż taki kanał takby pomógł do nawigaciej ku Peru/ ku nowej Hiszpaniej/ ku Molluchom wyspom/ ku Filipinom/ ku Chinie/ i ku wszystkiemu temu Arcypelagowi; iżby prędko opuszczono kłopotliwą nawigacią/ którą Portugalczycy odprawują przy brzegach jeżdżąc Afryckich/ mijając aże Caput Bone spei: i gdyby każdy wolał jachać ku zachodowi/ jużby południowe kraje były opuszczone/ i podaneby były na łup rozbójnikom Angielskim
. Przydam y to/ iż zábáwiwszy ludźie támeczne táką robotą/ w niweczby się obroćił ich ten ostátek/ co ich iescze zostáie. Murzynowie z Chineey y z Angole/ záledwie mogą dosyć vczynić kruszcom złotá y srebrá. Przydam do tego/ iż táki kánał tákby pomogł do náuigáciey ku Peru/ ku nowey Hiszpániey/ ku Molluchom wyspom/ ku Philippinom/ ku Chinie/ y ku wszystkiemu temu Arcipelagowi; iżby prędko opusczono kłopotliwą náuigácią/ ktorą Portogálczycy odpráwuią przy brzegách ieżdżąc Afryckich/ miiáiąc áże Caput Bonae spei: y gdyby káżdy wolał iácháć ku zachodowi/ iużby południowe kráie były opusczone/ y podáneby były ná łup rozboynikom Angielskim
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 292
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
dwu niedzielach najdalej traktować nie będą, tedy wojsko z Ukrainy ustąpić i o sobie sami radzić musi. Aleć nie tylko dwie, ale i sześć niedziel minęło, a posłom wojskowym na ich ilacyją nic rzetelnego nie odpowiedziano, tylko ich obietnicami, tak względem hiberny jako i zasług ujmo¬ Rok 1661
wano, a owe przedsięwzięte nowej elekcji sposoby niezwyczajne traktowano.
Tymczasem w obozie jako to w wojsku już próżnującym spod Fastowa pod Lubar wyszedszy, różne gadki wsczęły się i mniej potrzebne jednego z drugim dyskursy, z których do tego przyszło, że Wilczkowskiego regimentarza naprzód sobie lekceważyć poczęli, który gdyby był jako niektórzy radzili, wojsko po konsytencjach tu i owdzie
dwu niedzielach najdalej traktować nie będą, tedy wojsko z Ukrainy ustąpić i o sobie sami radzić musi. Aleć nie tylko dwie, ale i sześć niedziel minęło, a posłom wojskowym na ich illacyją nic rzetelnego nie odpowiedziano, tylko ich obietnicami, tak względem hiberny jako i zasług ujmo¬ Rok 1661
wano, a owe przedsięwzięte nowej elekcyi sposoby niezwyczajne traktowano.
Tymczasem w obozie jako to w wojsku już próżnującym spod Fastowa pod Lubar wyszedszy, różne gadki wsczęły się i mniej potrzebne jednego z drugim dyskursy, z których do tego przyszło, że Wilczkowskiego regimentarza naprzód sobie lekceważyć poczęli, który gdyby był jako niektórzy radzili, wojsko po konsytencyjach tu i owdzie
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 310
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
; Nawet nieraz proszeni woleli być w czyjej Niechęci, niżeli iść na Was w kompanijej, Pomniący na przymierze; tedy by daremnie Przysięgi, które sobie czynimy wzajemnie? I teraz, kiedy Osman po zmarłym Mechmecie Ojcowski tron osiadał, jakowy na świecie Zwyczaj jest u monarchów, kto z kim sprzyjaźniony, Posyła Zygmunt posła, nowej mu fortuny Winszując, żeby długo panował i zdrowy; Oraz żądał starego przymierza ponowy. Z czym niż Ożga, starosta trębowelski, zbieży. Aż goniec Otwinowski, ledwie że z odzieży Nie odarty, powraca; Ożga się też wolał Wrócić, bo by tak cudnej gościnie nie zdołał. Aż nam po tym kontempcie zaraz wojnę
; Nawet nieraz proszeni woleli być w czyjej Niechęci, niżeli iść na Was w kompaniej, Pomniący na przymierze; tedy by daremnie Przysięgi, które sobie czynimy wzajemnie? I teraz, kiedy Osman po zmarłym Mechmecie Ojcowski tron osiadał, jakowy na świecie Zwyczaj jest u monarchów, kto z kim sprzyjaźniony, Posyła Zygmunt posła, nowej mu fortuny Winszując, żeby długo panował i zdrowy; Oraz żądał starego przymierza ponowy. Z czym niż Ożga, starosta trębowelski, zbieży. Aż goniec Otwinowski, ledwie że z odzieży Nie odarty, powraca; Ożga się też wolał Wrócić, bo by tak cudnej gościnie nie zdołał. Aż nam po tym kontempcie zaraz wojnę
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 220
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, wolałby na morze, Albo, niż ze złą żoną, ze lwem mieszkać w borze. Często wiatr wody, wojna Maltę ubezpieczy, A zła żona nad głową bez przestanku skrzeczy. 445. NOWA SZLACHTA
Chwalił się Włoch przede mną i cieszył uprzejmie, Że szlachcicem na przeszłym polskim został sejmie. Aż kiedy nowej szlachcie każą na koń wsiadać Przeciwko Turkom, pocznie Włoch nieborak biadać, Że jako żyw na koniu, a zwłaszcza we zbroi, Nie siedział. Odpowiem ja: „Na woli to twojej; Odprawi pięć tysięcy dobrej to monety.” A ów: „Ja tylko pisząc, żywię się, gazety; Chybabym
, wolałby na morze, Albo, niż ze złą żoną, ze lwem mieszkać w borze. Często wiatr wody, wojna Maltę ubezpieczy, A zła żona nad głową bez przestanku skrzeczy. 445. NOWA SZLACHTA
Chwalił się Włoch przede mną i cieszył uprzejmie, Że szlachcicem na przeszłym polskim został sejmie. Aż kiedy nowej szlachcie każą na koń wsiadać Przeciwko Turkom, pocznie Włoch nieborak biadać, Że jako żyw na koniu, a zwłaszcza we zbroi, Nie siedział. Odpowiem ja: „Na woli to twojej; Odprawi pięć tysięcy dobrej to monety.” A ów: „Ja tylko pisząc, żywię się, gazety; Chybabym
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 447
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987