nie usra; aż go jeden młodszy Poufale przestrzeże, na stronę odwiódłszy. „Dziękujęć — rzecze — żeś mię w tym raczył obwieścić, Cóż, kiedy afekt w sercu nie może się zmieścić. Mało, że przez łagodne wylewam go słowa, Lecz jeszcze tamtą stroną ubywa połowa. Komu lata dokuczą, stare to nowiny, Wenus grzeje, a miłość obraca się w bździny.” 35 (F). TRĘBACZ PIOTR
Zgadni, czemu nasz trębacz kazał z sobą włożyć Trąbę do trumny? Aby, gdy mu każą ożyć,
Gdy się każda swojemu dusza wróci ciału, Trąbić archaniołowi pomagał hejnału. Ale jeśli zła była za grzechy pokuta,
nie usra; aż go jeden młodszy Poufale przestrzeże, na stronę odwiodszy. „Dziękujęć — rzecze — żeś mię w tym raczył obwieścić, Cóż, kiedy afekt w sercu nie może się zmieścić. Mało, że przez łagodne wylewam go słowa, Lecz jeszcze tamtą stroną ubywa połowa. Komu lata dokuczą, stare to nowiny, Wenus grzeje, a miłość obraca się w bździny.” 35 (F). TRĘBACZ PIOTR
Zgadni, czemu nasz trębacz kazał z sobą włożyć Trąbę do trumny? Aby, gdy mu każą ożyć,
Gdy się każda swojemu dusza wróci ciału, Trąbić archaniołowi pomagał hejnału. Ale jeśli zła była za grzechy pokuta,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 26
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
który miał komendę nad tymi Trzema drugimi.
Tamten się spieszył i z odsieczą sporą Już było słyszeć, że był pod Cecorą, I pewnieby nam ciężkie te dwie były Złączone siły.
Ale wodzowie obudwu narodów, Bystrych dniestrowych nie patrzając brodów, Ochocze wojska w tak gorącej chwili W lot przeprawili.
O hospodarze potym nam nowiny Wołoskim przyszły, że do Bukowiny Uszedł z swoimi, lubo ich niemało Na rzeź zostało.
Zaczym generał Korycki posłany Z mocną parcją, żeby lud strwogany
Uwiodł z tych lasów przed srogim pożarem Z ich hospodarem.
Gdy zatym świetne krzyże się błysnęły, Wnet Ottomańskie miesiące poczęły Blednąć a wojska, co ich otoczyły, Pola okryły
ktory miał komendę nad tymi Trzema drugimi.
Tamten się spieszył i z odsieczą sporą Już było słyszeć, że był pod Cecorą, I pewnieby nam ciężkie te dwie były Złączone siły.
Ale wodzowie obudwu narodow, Bystrych dniestrowych nie patrzając brodow, Ochocze wojska w tak gorącej chwili W lot przeprawili.
O hospodarze potym nam nowiny Wołoskim przyszły, że do Bukowiny Uszedł z swoimi, lubo ich niemało Na rzeź zostało.
Zaczym generał Korycki posłany Z mocną partyą, żeby lud strwogany
Uwiodł z tych lasow przed srogim pożarem Z ich hospodarem.
Gdy zatym świetne krzyże się błysnęły, Wnet Ottomańskie miesiące poczęły Blednąć a wojska, co ich otoczyły, Pola okryły
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 484
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
już nio wróci, W mieszku-ć przybywa, a sklep ci się króci. Widzę-ć handlowniej idzie z żoną praca: Co noc ją przedasz, a rano-ć się wraca. DOBRY GRUNT
Kosztowny masz grunt i płodny do woli, Boś trzecią żonę schował na swej roli, Który-ć obfitsze niż tłuste nowiny Nowe po posag zrządza przenosiny. KSIĘŻYM SYNOM
Gdy się za księdzem w kościele modlicie, Wy sami szczerze „Ojcze nasz” mówicie. NA ZAZDROSNEGO
Nigdym nie prosił o wielkie dochody; Teraz tę skromność odmieniam z przygody I chciałbym posieść hiszpańskie Indyje I co klejnotów wschodnie morze kryje. Nie żebym hulał,
już nió wróci, W mieszku-ć przybywa, a sklep ci się króci. Widzę-ć handlowniej idzie z żoną praca: Co noc ją przedasz, a rano-ć się wraca. DOBRY GRUNT
Kosztowny masz grunt i płodny do woli, Boś trzecią żonę schował na swej roli, Który-ć obfitsze niż tłuste nowiny Nowe po posag zrządza przenosiny. KSIĘŻYM SYNOM
Gdy się za księdzem w kościele modlicie, Wy sami szczerze „Ojcze nasz” mówicie. NA ZAZDROSNEGO
Nigdym nie prosił o wielkie dochody; Teraz tę skromność odmieniam z przygody I chciałbym posieść hiszpańskie Indyje I co klejnotów wschodnie morze kryje. Nie żebym hulał,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 85
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
paries, w-smutku rodzić będziesz, aby im Pan uczynił Święto, oto im wesele opowiada. Powiedz ty białejgłowie: Oto Pan, świat sobie podbił, Oto Książęcia znacznego Principem tenebrarum, Książęcia Ciemności pojmał, nie tyka się ich to. Powiedz im: wesele, dobra myśl będzie, to ich uciecha, to nowiny namilsze, Mulieribus quae discipulae erant, gaudium ante omnem sermonem tribuit. Gdy zaś przyszło Uczniów swoich witać, o weselu im niewspomina, ale tylo a powtórnie mówi Pax vobis Pokoj wam. Boć przecię mężczyzna najbardziej to obmyśla, aby był pokoj: kto na wojnę? mężczyzna kto na Pospolite Ruszenie?
paries, w-smutku rodźić będźiesz, áby im Pan vczynił Swięto, oto im wesele opowiáda. Powiedz ty białeygłowie: Oto Pan, świát sobie podbił, Oto Xiążećia znácznego Principem tenebrarum, Xiążećia Ciemnośći poimał, nie tyka się ich to. Powiedz im: wesele, dobra myśl będźie, to ich vćiecha, to nowiny namilsze, Mulieribus quae discipulae erant, gaudium ante omnem sermonem tribuit. Gdy záś przyszło Vczniow swoich witáć, o weselu im niewspomina, ále tylo á powtornie mowi Pax vobis Pokoy wam. Boć przećię mężczyzná naybárdźiey to obmyśla, áby był pokoy: kto ná woynę? mężczyzná kto ná Pospolite Ruszenie?
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 29
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ogniami, Nad które straszniejszego nigdy pogorzenia I sroższego na świecie nie było widzenia; Wiecie, jako skok w miasto uczynił szalony Przez ten przykop, którem jest Paryż obtoczony.
XXI.
Skoro po smoczej skórze on tak zawołany Poganin i po strasznem mieczu beł poznany, Tam gdzie starzy i słabe i niemężne gminy Piły wyciągnionemi uszami nowiny, Taki płacz, wrzask i takie wołanie powstało Z rąk łamaniem, że do gwiazd wysokich sięgało; Nikt nie został na placu, wszyscy zuciekali, Ci w kościołach, a ci się w domach zawierali.
XXII.
Ale tego nie wszytkiem chce miecz piorunowy Dozwolić, którem kręci Sarracen surowy; Tu noga po kolana,
ogniami, Nad które straszniejszego nigdy pogorzenia I sroższego na świecie nie było widzenia; Wiecie, jako skok w miasto uczynił szalony Przez ten przykop, którem jest Paryż obtoczony.
XXI.
Skoro po smoczej skórze on tak zawołany Poganin i po strasznem mieczu beł poznany, Tam gdzie starzy i słabe i niemężne gminy Piły wyciągnionemi uszami nowiny, Taki płacz, wrzask i takie wołanie powstało Z rąk łamaniem, że do gwiazd wysokich sięgało; Nikt nie został na placu, wszyscy zuciekali, Ci w kościołach, a ci się w domach zawierali.
XXII.
Ale tego nie wszytkiem chce miecz piorunowy Dozwolić, którem kręci Sarracen surowy; Tu noga po kolana,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 362
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, w którym dziękuje za cnotę i wiarę Panu Marszałkowi, przeciw Bogu, Panu, Ojczyźnie.
Kiedyż barżyej, jako in presenti Reipub: calamitate, jest czas i miejsce, wyświadczenia każdemu Szlacheckiej swojej cnoty, i wiary przeciwko Bogu, Ojczyźnie, i Panu. Nieraz się gorzkiemi przyjdzie zalewać łzami, kiedy żałośne przychodzą nowiny, że Domy Wielkie i Zacne, które bez wszelkiej skazy pierwej zostawały, teraz szpetną zdradziectw, i od Pana swego odstępstwa notę na się zaciągają, a zapomniawszy Wiary Świętej, zapomniawszy tych w których się urodzili, swobód i wolności, z ochotnemi pod jarzmo Szwedzkie karkami ubiegają się. Aleć się to wyrokom Boskiem przypisać
, w ktorym dźiękuie zá cnotę y wiárę Pánu Márszałkowi, przećiw Bogu, Pánu, Oyczyznie.
KIedysz bárżiey, iáko in presenti Reipub: calamitate, iest czás y mieysce, wyświádczenia káżdemu Szlácheckiey swoiey cnoty, y wiáry przećiwko Bogu, Oyczyznie, y Pánu. Nieraz się gorzkiemi przyidźie zálewáć łzami, kiedy żáłośne przychodzą nowiny, że Domy Wielkie y Zacne, ktore bez wszelkiey skázy pierwey zostawáły, teraz szpetną zdradźiectw, y od Páná swego odstępstwá notę ná się záćiągáią, á zápomniawszy Wiáry Swiętey, zápomniawszy tych w ktorych się vrodźili, swobod y wolnośći, z ochotnemi pod iárzmo Sżwedzkie kárkámi vbiegáią się. Aleć się to wyrokom Boskiem przypisáć
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 12
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Pan, oraz i Panem, I Najwyższym w-tej Wojnie zostanie Hetmanem: Sam się iść ofiarując: jednak swe w-tej mierze Mieć chcąc Subdelegaty, wodzów trzech przybierze. A Firlej przed inszymi, i Wojną i Laty Bełski ślinął Kasztelan , toż jako Sejm na ty Stanął Ordynacjej, przyjdą z-Ukrainy Nie barzo od Kisiela pomyślne nowiny, O skutku Komisyej małym albo żadnym Tamtej w-Periasławiu; gdy Jedyno-władnym Jakoby już Książęciem Chmielnicki się mając Rusi wszytkiej, i lekko zatym poważając Dostojeństwo Królewskie, i ofiarowaną Jego łaske przez odnich Choregiew oddaną Nic jedno tchnął Furyje i Meduzy krwawe, Strachy i odpowiedzi harde, nie łaskawe. Nie po Wisłe albo San
Pan, oraz i Pánem, I Naywyższym w-tey Woynie zostanie Hetmanem: Sam sie iść ofiáruiąc: iednak swe w-tey mierze Mieć chcąc Subdelegáty, wodzow trzech przybierze. A Firley przed inszymi, i Woyną i Láty Bełski slynął Kasztelan , toż iáko Seym na ty Stanął Ordynacyey, przyydą z-Ukrainy Nie bárzo od Kisielá pomyślne nowiny, O skutku Komissyey małym álbo żadnym Támtey w-Peryásławiu; gdy Iedyno-władnym Iákoby iuż Xiążećiem Chmielnicki sie maiąc Ruśi wszytkiey, i lekko zatym poważáiąc Dostoieństwo Krolewskie, i ofiárowaną Iego łaske przez odnich Choregiew oddaną Nic iedno tchnął Furyie i Meduzy krwáwe, Stráchy i odpowiedźi hárde, nie łaskawe. Nie po Wisłe albo San
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 46
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
W-tamtej kniei pokaże, mając oko wszedy. Król także do nich obojan do Rzeczen Posły swe wyprawuje. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Książę Wiśniowiecki z Reimentarstwa zrażony. A Król sam w tej Wojnie obierze się Wodzem. Trzech innych przybrawszy Andrzeja Firleja Bełskiego Kasztelana, Stanisława Lanckorońskiego Bracławskiego Wojewodę, Podczaszego Koronnego Ostrorogaza za Viceregenty swoje. Nowiny Ukrainne grube i niewdzięczne barzo. Część WTÓRA Kisiel jako traktowany? I z czym odprawiony? Wojska idą w-pole Lanckoroński z Ostrorogiem. Pod Szarogród pierwej. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Pod Łuczynce potym.
Co gdy oni tak robią z-Połki oprócz swymi I samym Ochotnikiem; Już też z-Zacieżnymi: Prowincyj i Powiatów Fierlej się z-Ołyki Ku
W-tamtey kniei pokaże, maiąc oko wszedy. Krol także do nich oboian do Rzeczen Posły swe wypráwuie. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Xiąże Wiśniowiecki z Reimentarstwa zráżony. A Krol sam w tey Woynie obierze sie Wodzem. Trzech innych przybrawszy Andrzeia Firleya Bełskiego Kasztelana, Stánisława Lanckorońskiego Bracławskiego Woiewodę, Podczaszego Koronnego Ostrorogaza za Viceregenty swoie. Nowiny Ukrainne grube i niewdźięczne barzo. CZESC WTORA Kisiel iako traktowany? I z czym odprawiony? Woyska idą w-pole Lanckoroński z Ostrorogiem. Pod Szarogrod pierwey. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Pod Łuczynce potym.
Co gdy oni tak robią z-Połki oprocz swymi I samym Ochotnikiem; Iuż też z-Zaćieżnymi: Prowincyy i Powiatow Fierley sie z-Ołyki Ku
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 48
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
prośby, nic nie wskórają łajania i groźby – gwałtem się garnąć będzie do chorego, żyć pragnącego. Nic pewniejszego, iżeć weźmie zdrowie, lecz kiedy, której godziny? – nie powie, w tęskności tylko chorego zostawi, strachu nabawi. Choć miękkie, twarde zdadzą się pierzyny, w sercu tkwią smutne, żałosne nowiny: że trzeba w drogę tam, kędy nie chcemy, ale musiemy. Tu chory wspomni na swe przeszłe sprawy, tak dzienne, jako i nocne zabawy, które popełnił, nie dbając na Boga, skąd wielka trwoga. Skończą się wtenczas rozkoszy grzechowe, już się nie wrócą pociechy światowe, a dusza w ciężkiej zostanie
prośby, nic nie wskórają łajania i groźby – gwałtem się garnąć będzie do chorego, żyć pragnącego. Nic pewniejszego, iżeć weźmie zdrowie, lecz kiedy, której godziny? – nie powie, w tęskności tylko chorego zostawi, strachu nabawi. Choć miękkie, twarde zdadzą się pierzyny, w sercu tkwią smutne, żałosne nowiny: że trzeba w drogę tam, kędy nie chcemy, ale musiemy. Tu chory wspomni na swe przeszłe sprawy, tak dzienne, jako i nocne zabawy, które popełnił, nie dbając na Boga, skąd wielka trwoga. Skończą się wtenczas rozkoszy grzechowe, już się nie wrócą pociechy światowe, a dusza w ciężkiej zostanie
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 9
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
a wszytkiego świata majętności, ani by też co nad nią ulżył swej srogości. Na to zaś, co mię pytasz, czy też przepuszczają zacnym świata osobom, zaż nie powiadają: gdy kto barzij u świata będzie wywyszony, jeśli zły – ciężej padnie i będzie dręczony? Patrz, jaki tego koniec!
Kiedy takie nowiny Dusza powiedziała, oto się para czartów czarnych ukazała, których piekielną sprosność wszyscy by pisarze opisać i wyrazić nie mogli malarze: ostre żelazne ości w pazurach trzymając, z ust swych siarczysty ogień z dymem wypuszczając, zęby swe jako haki straszne wydawają, z ich nozdrzy jadowite żmije wypadają; oczy ich jakby panwie ogniem pałające,
a wszytkiego świata majętności, ani by też co nad nią ulżył swej srogości. Na to zaś, co mię pytasz, czy też przepuszczają zacnym świata osobom, zaż nie powiadają: gdy kto barzij u świata będzie wywyszony, jeśli zły – ciężej padnie i będzie dręczony? Patrz, jaki tego koniec!
Kiedy takie nowiny Dusza powiedziała, oto się para czartów czarnych ukazała, których piekielną sprosność wszyscy by pisarze opisać i wyrazić nie mogli malarze: ostre żelazne ości w pazurach trzymając, z ust swych siarczysty ogień z dymem wypuszczając, zęby swe jako haki straszne wydawają, z ich nozdrzy jadowite żmije wypadają; oczy ich jakby panwie ogniem pałające,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 43
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004