ciele dziurę, Drze się po samej kości za bolesną skórę. Za każdym krew wystrzyknie, krwią się wszytek zjuszy, Pełne oczy, pełne jej nos, gęba i uszy; Nie znać włosów ode krwie, nie znać twarzy świętej: Toć rubiny, to jego były diamenty. (307)
Weźmcież teraz zwierciadła, nowomodne damy, Co wszeteczne po gębie przylepiacie plamy, Co dla powaby grzechu sromocąc naturę, Odmianę lat, śmierci łup, malujecie skórę; Już piżma, już maszkary, już chłodne wachlarze Na pieszczone, niestetyż, wymyślacie twarze, Chociaż druga dla onej nieszczęśliwej farby Z wielkim niewczasem ciągnie pomarszczone karby. Godna pożałowania, godna
ciele dziurę, Drze się po samej kości za bolesną skórę. Za każdym krew wystrzyknie, krwią się wszytek zjuszy, Pełne oczy, pełne jej nos, gęba i uszy; Nie znać włosów ode krwie, nie znać twarzy świętej: Toć rubiny, to jego były dyjamenty. (307)
Weźmcież teraz zwierciadła, nowomodne damy, Co wszeteczne po gębie przylepiacie plamy, Co dla powaby grzechu sromocąc naturę, Odmianę lat, śmierci łup, malujecie skórę; Już piżma, już maszkary, już chłodne wachlarze Na pieszczone, niestetyż, wymyślacie twarze, Chociaż druga dla onej nieszczęśliwej farby Z wielkim niewczasem ciągnie pomarszczone karby. Godna pożałowania, godna
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 578
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wyjźrenia na kwiatki i na insze ziele, Bo nie mogąc ogroda mieć ani dziardynu,
Wsadził sobie pod murem trochę rozmarynu, Urobił okienicę, która się ku górze Dźwigała i spuszczała na konopnym sznurze. W tej wyrżnął dziurę, żeby kiedy zechce czyję, Spuściwszy deskę w oknie, mógł pojmać szyję. I długo mu płużyły nowomodne łowy; Jeśli nie mógł namówić na grzech białejgłowy, Przypłaciła prospektu oczyma na dworze, Kiedy jej wróble wierciał w zamkniętej komorze. A że świadka żadnego tej nie było psoty, Każda dla swej osławy milczy i sromoty. Aż jedna pani, kiedy dziewka się jej bierze Dla spowiedzi do niego, przestrzega w tej mierze,
wyjźrenia na kwiatki i na insze ziele, Bo nie mogąc ogroda mieć ani dziardynu,
Wsadził sobie pod murem trochę rozmarynu, Urobił okienicę, która się ku górze Dźwigała i spuszczała na konopnym sznurze. W tej wyrżnął dziurę, żeby kiedy zechce czyję, Spuściwszy deskę w oknie, mógł poimać szyję. I długo mu płużyły nowomodne łowy; Jeśli nie mógł namówić na grzech białejgłowy, Przypłaciła prospektu oczyma na dworze, Kiedy jej wróble wierciał w zamkniętej komorze. A że świadka żadnego tej nie było psoty, Każda dla swej osławy milczy i sromoty. Aż jedna pani, kiedy dziewka się jej bierze Dla spowiedzi do niego, przestrzega w tej mierze,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 484
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987