nie odmieni, że już kroku cofnąć nie można od zguby. Nie usłyszysz nikogo, kto by o polepszeniu ojczystego stanu coś lepiej rokował. Coś na kształt czasów Cycerona w Rzymie, jakie w listach wielkiego tego człeka opisane widziemy. Niesnasek i rozdwojenia umysłów wszędzie tak pełno, że już patrzeć na nie, słyszeć o nich nudno i okropno się zdaje. Ale skądże, proszę, te niegodziwej desperacji o Rzplitej sentymenta pochodzą? Któż tego nie widzi, kto, że tak rzekę, rękami nie dotyka, że te wszystkie
niewcześne, ale zawsze fatalne o Ojczyźnie rozpacze nie wypływają znikąd, tylko z jednego sejmów tylu po sejmach niedochodzenia i rwania?
nie odmieni, że już kroku cofnąć nie można od zguby. Nie usłyszysz nikogo, kto by o polepszeniu ojczystego stanu coś lepiej rokował. Coś na kształt czasów Cycerona w Rzymie, jakie w listach wielkiego tego człeka opisane widziemy. Niesnasek i rozdwojenia umysłów wszędzie tak pełno, że już patrzeć na nie, słyszeć o nich nudno i okropno się zdaje. Ale skądże, proszę, te niegodziwej desperacyi o Rzplitej sentymenta pochodzą? Któż tego nie widzi, kto, że tak rzekę, rękami nie dotyka, że te wszystkie
niewcześne, ale zawsze fatalne o Ojczyźnie rozpacze nie wypływają znikąd, tylko z jednego sejmów tylu po sejmach niedochodzenia i rwania?
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 178
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
chcą tak sporą Ciężkim prawem bezprawia. Będzie jeden, będzie drugi, Co ci oczy otwiera, Że w takowy kształt przysługi Na szkodę się zabiera. I że wolność z swej swobody Przez swawolą języka Na szalbierstwo wojewody Nieznacznie się wy smyka. Że on w książąt rejestr godzi, Z ciebie zrobić chce chłopa, Bo mu nudno, że się rodzi W równi, choć sam wart snopa. A ty tego nie pojmując, Przecie swoje klistorzysz, Wszytkim rzeczy wielkie psując, Sobie licha przysporzysz, Bo kiedy się rzecz zupełna Na twym pysku rozerwie, Wybacz, torbo nieczci pełna, Żeć się też weń oberwie. Że cię strawią w własnych
chcą tak sporą Ciężkim prawem bezprawia. Będzie jeden, będzie drugi, Co ci oczy otwiera, Że w takowy kształt przysługi Na szkodę się zabiera. I że wolność z swej swobody Przez swawolą języka Na szalbierstwo wojewody Nieznacznie się wy smyka. Że on w książąt rejestr godzi, Z ciebie zrobić chce chłopa, Bo mu nudno, że się rodzi W równi, choć sam wart snopa. A ty tego nie pojmując, Przecie swoje klistorzysz, Wszytkim rzeczy wielkie psując, Sobie licha przysporzysz, Bo kiedy się rzecz zupełna Na twym pysku rozerwie, Wybacz, torbo nieczci pełna, Żeć się też weń oberwie. Że cię strawią w własnych
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 196
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
rozumiesz/ jako się nie raz wzdrygnęło ono czyste serce takiego plugastwa? jako się odwracały one przeciwne oczy? jako się brzydziły? Gdyby szata jaka błotem i nieczystościami wszelakimi splugawiona/ Nadziona była na ciało jakie siczne/ ukochane/ i okryła je wszytko zewsząd; czyby to miło było onemu ciału/ czyliby nie nudno było ponosić tej sromoty na sobie? Właśnie tak grzechów naszych sromota zszyta zniewyliczonych obrzydliwości/ na niego rzucona jest/ i od onej czystości przyjęta/ i przyciśniona/ i przyobleczona; ta nie mogła z siebie podać/ jedno okrutną jakąś grozę. Obleczony w tak sromotną siermięgę/ stanął przed Trybunałem sprawiedliwości Bożej/ jako obżałowany złoczyńca
rozumiesz/ iáko się nie raz wzdrygnęło ono czyste serce tákiego plugástwá? iáko się odwracáły one przećiwne oczy? iáko się brzydźiły? Gdyby szátá iáka błotem y nieczystośćiami wszelákimi splugáwiona/ Nádźiona byłá ná ćiáło iákie śiczne/ vkocháne/ y okryłá ie wszytko zewsząd; czyby to miło było onemu ćiáłu/ czyliby nie nudno było ponośić tey sromoty ná sobie? Własnie ták grzechow nászych sromotá zszyta zniewyliczonych obrzydliwośći/ ná niego rzucona iest/ y od oney czystośći przyięta/ y przyćiśńiona/ y przyobleczona; tá nie mogłá z śiebie podáć/ iedno okrutną iákąś grozę. Obleczony w ták sromotną śiermięgę/ stánął przed Trybunałem spráwiedliwośći Bożey/ iáko obżáłowány złoczyńcá
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 22
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
już świtać miało. Liszce, w jamie będącej z dziećmi, tak się zdało, Że kur pieje; wybieży z jamy, słucha pilnie.
Ów znowu, - a ta widząc, żeć ten nieomylnie, Bieży z chęcią i ujźrzy, że go dostać trudno Na orzechu; a w brzuchu czuje, że jej nudno. Nie wiedząc, jak inaczej, wnet miękkimi słowy Mówi k’niemu, chwaląc go od stopy do głowy: Więc wzrost, przymioty wszystkie, a zwłaszcza śpiewanie, Ukazując mu przytym tudzież swe mieszkanie, Do którego jak gościa prośbami wzywała, Aby mu w nim wszelką cześć skutkiem pokazała. Poznał kur chęć zmyśloną
już świtać miało. Liszce, w jamie będącej z dziećmi, tak się zdało, Że kur pieje; wybieży z jamy, słucha pilnie.
Ów znowu, - a ta widząc, żeć ten nieomylnie, Bieży z chęcią i ujźrzy, że go dostać trudno Na orzechu; a w brzuchu czuje, że jej nudno. Nie wiedząc, jak inaczej, wnet miękkimi słowy Mówi k’niemu, chwaląc go od stopy do głowy: Więc wzrost, przymioty wszystkie, a zwłaszcza śpiewanie, Ukazując mu przytym tudzież swe mieszkanie, Do którego jak gościa prośbami wzywała, Aby mu w nim wszelką cześć skutkiem pokazała. Poznał kur chęć zmyśloną
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 27
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
/ które ich zrodziły.
Przeto z nami trzyma Cech a zawżdy nam w znoju/ Upalonym podawa chłodnego napoju. Prędkoćby się ad campos Elysios wspieszył Drugi: gdyby go Bachus kuflem nie pocieszył.
Tymci kształtem takową gorączkę gasimy/ Której z Wulkanowego ognia dostawamy: Bo tak barzo ten ogień Wulkanowy suszy/ Aż od znoju wielkiego nudno bywa duszy. Przeto w ten czas zalewać trzeba upalone Serce piwem/ i duchy posilać zemdlone. Więc gdy mamy pieniądze/ śrebo abo złoto/ Odkładamy mamonę tę razem na to. O żywocie
A na kurz zaś węgielny co gardło plugawi/ Gorzałki użymamy: bo nią wnet naprawi I brzuch chory/ uśmierza w nim morzenie
/ ktore ich zrodźiły.
Przeto z námi trzyma Cech á záwżdy nam w znoiu/ Vpalonym podawa chłodnego napoiu. Prędkoćby sie ad campos Elysios wspieszył Drugi: gdyby go Bachus kuflem nie poćieszył.
Tymći kształtem tákową gorączkę gáśimy/ Ktorey z Wulkanowego ogniá dostawamy: Bo ták bárzo ten ogień Wulkanowy suszy/ Aż od znoiu wielkiego nudno bywa duszy. Przeto w ten czás zálewáć trzebá vpalone Serce piwem/ y duchy pośiláć zemdlone. Więc gdy mamy pieniądze/ śrebo ábo złoto/ Odkłádamy mámonę tę rázem ná to. O żywoćie
A ná kurz záś węgielny co gárdło plugáwi/ Gorzałki vżymamy: bo nią wnet nápráwi Y brzuch chory/ vśmierza w nim morzenie
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: M
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
syna swojego. Mego w Wiedniu złożono postrzelonego. Królewic go nawiedzał.
Już się król za wojskiem ruszył; bo tak sobie pono tuszył, Że nagoni Turków jeszcze, którym folgować nie zechce. Mój prózno się miał brać w drogę, bo dość miał zranioną nogę; Z postrzałem się ruszyć trudno, lubo mu tu mieszkać nudno. Król się dalej ruszył, mój został w Wiedniu.
Bo dosyć już znaczna była w Niemcach ludzkość się zmieniła: ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Gdy, miasto jakiej wdzięczności, źle traktują z Polski gości. Więc aby im nie zawadzał, gdzie indzie się wyprowadzał. O nic się im przykrzyć nie chce, bo go stanie na
syna swojego. Mego w Wiedniu złożono postrzelonego. Królewic go nawiedzał.
Już się król za wojskiem ruszył; bo tak sobie pono tuszył, Że nagoni Turków jeszcze, którym folgować nie zechce. Mój prózno się miał brać w drogę, bo dość miał zranioną nogę; Z postrzałem się ruszyć trudno, lubo mu tu mieszkać nudno. Król się dalej ruszył, mój został w Wiedniu.
Bo dosyć już znaczna była w Niemcach ludzkość się zmieniła: ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Gdy, miasto jakiej wdzięczności, źle traktują z Polski gości. Więc aby im nie zawadzał, gdzie indzie się wyprowadzał. O nic się im przykrzyć nie chce, bo go stanie na
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 188
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
RECEPTA NA URAZY TERCJAŃSKIE — MILCZEĆ
Vis dici patiens, qua ratione? Tace.
Co kogo boli, to taić trudno. Zastękać musi, gdy sercu nudno, Ten sobie folguje, Kto kiedy ca czuje, Wynurzy.
Ty opak ludziom cny tercjanie, W twoich urazach miej takie zdanie. W każdym z tych terminie, W tej się ćwicz łacime Milcz, cyt, cyt.
Na sta mil każą stronić od świata, Zapomnieć siebie, krewnych i brata, Zaniechaj, choć
RECEPTA NA URAZY TERCJAŃSKIE — MILCZEĆ
Vis dici patiens, qua ratione? Tace.
Co kogo boli, to taić trudno. Zastękać musi, gdy sercu nudno, Ten sobie folguje, Kto kiedy ca czuje, Wynurzy.
Ty opak ludziom cny tercyjanie, W twoich urazach miej takie zdanie. W każdym z tych terminie, W tej się ćwicz łacime Milcz, cyt, cyt.
Na sta mil każą stronić od świata, Zapomnieć siebie, krewnych i brata, Zaniechaj, choć
Skrót tekstu: RecTerBar_II
Strona: 763
Tytuł:
Recepta na urazy tercjańskie-milczeć
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1701 a 1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
biesa samoho, Pobywawszy u cara związan moskowskoho. Da i u nas dutka jeść i żołud wieliki, Dionizej, Dorohfiej umiejut laliki. A w Kijewi tma ludej so wsiemi światcami, Upierod hutoryli z starymi hrekami. Da czy dietko tebe daw wsio nam odbierajesz, A Niemca wsio zabywszy po hrecku ihrajesz. I tak nudno u Trojcy na obraz hledeti, Po hreczesku podpisan, nie lza zrozumieti Usim Nalewajczykom - Hora Sinajskaja, Strach wielik, Kataryna hdie leżyt świataja. Z Lachami tiażysia, dietki maleńkije, Bolsz u nich ukiemili, niż wsi lutorskije. Uczasiew ty poczawszy brazgać po hreczesku, Da koniec pouczenia prydawieś po czesku. Najdem na
biesa samoho, Pobywawszy u cara związan moskowskoho. Da i u nas dutka jeść i żołud wieliki, Dionizej, Dorohfiej umiejut laliki. A w Kijewi tma ludej so wsiemi światcami, Upierod hutoryli z starymi hrekami. Da czy dietko tebe daw wsio nam odbierajesz, A Niemca wsio zabywszy po hrecku ihrajesz. I tak nudno u Trojcy na obraz hledeti, Po hreczesku podpisan, nie lza zrozumieti Usim Nalewajczykom - Hora Sinajskaja, Strach wielik, Kataryna hdie leżyt świataja. Z Lachami tiażysia, dietki maleńkije, Bolsz u nich ukiemili, niż wsi lutorskije. Uczasiew ty poczawszy brazgać po hreczesku, Da koniec pouczenia prydawieś po czesku. Najdem na
Skrót tekstu: WitPierKontr
Strona: 328
Tytuł:
Witanie na pierwszy wjazd
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1642
Data wydania (nie wcześniej niż):
1642
Data wydania (nie później niż):
1642
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
chromem, zaś ślepy z niewidomym.
Siedzi zając pod krzakiem — nie zasiadaj z dworakiem! Nie biegaj do tańca po zachodzie słońca! Sirotaś ty, siedź w domu, nie dowierzaj nikomu!
Grzebie kurek przy ścienie — czekała go na sienie Na sienie, pod brogiem pobodł ją wół rogiem, Pobodł ją dość srodze, nudno jej niebodze.
Z długim nosem komorze, bywaj na moim dworze Jak zimie tak lecie, po szarej poświecie! Puszczaj mi krew choć w śpiączki dla conocnej gorączki!
Powiedział tak skowronek: jeśli cię mierzi wionek Żeń przed świtem woły za dworskie stodoły! Pasza tam — każdy przyzna — wołom i dziewkom żyzna. Kukułeczko,
chromem, zaś ślepy z niewidomym.
Siedzi zając pod krzakiem — nie zasiadaj z dworakiem! Nie biegaj do tańca po zachodzie słońca! Sirotaś ty, siedź w domu, nie dowierzaj nikomu!
Grzebie kurek przy ścienie — czekała go na sienie Na sienie, pod brogiem pobodł ją woł rogiem, Pobodł ją dość srodze, nudno jej niebodze.
Z długim nosem komorze, bywaj na moim dworze Jak zimie tak lecie, po szarej poświecie! Puszczaj mi krew choć w śpiączki dla conocnej gorączki!
Powiedział tak skowronek: jeśli cie mierzi wionek Żeń przed świtem woły za dworskie stodoły! Pasza tam — kożdy przyzna — wołom i dziewkom żyzna. Kukułeczko,
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 101
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
źle położysz, przylgnie. Tak póki trzeźwy, póki człek ma rozum w mierze, Tak snadno w grzech nie wpadnie, aż skoro nabierze Mocnego trunku, mokrą staje się łoktuszą, Szkody czyni, i ciałem brucze się, i duszą. 484 (P). CORDOLIUM
W jedno łacińskie rzeczy dwie włożono słowo: Jeśli nudno i komu na sercu niezdrowo, W beczkę wina go włożyć, nie inszego trunku, Bo piwo, ile kwaśne, nie ujmie frasunku. Tobie, kiedy już z głowy łacina wyziębnie, Nie dziw, żeś go utopił w gorzałczanym bębnie. Choć zdrowe i masz serce bez wszelkiej tęsknicę, Za kataż stoi,
źle położysz, przylgnie. Tak póki trzeźwy, póki człek ma rozum w mierze, Tak snadno w grzech nie wpadnie, aż skoro nabierze Mocnego trunku, mokrą staje się łoktuszą, Szkody czyni, i ciałem brucze się, i duszą. 484 (P). CORDOLIUM
W jedno łacińskie rzeczy dwie włożono słowo: Jeśli nudno i komu na sercu niezdrowo, W beczkę wina go włożyć, nie inszego trunku, Bo piwo, ile kwaśne, nie ujmie frasunku. Tobie, kiedy już z głowy łacina wyziębnie, Nie dziw, żeś go utopił w gorzałczanym bębnie. Choć zdrowe i masz serce bez wszelkiej tęsknicę, Za kataż stoi,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 474
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987