zamysły swe mają klejnot figury okrągłej/ z najszcownieszego Metalu urobiony/ tym z którymi przyjaźń zobopolną zawierać chcą: ofiarować zwykli/ wiedząc o pewnych istnościach jego. Nie tajno to/ że nad złoto doskonalszego Metalu nie masz: tak też nad szczerą przyjaźń i miłość kosztowniejszego się nic na świecie znaleźć nie może. Do tego jako złoto im częściej i dłużej w ogniu probowane/ tym większej jasności nabywa i ozdobniej świeci/ tak też i miłość w najcięższych przygodach im dalej tym więcej się między przyjaciółami rozżarza: A naostatek/ jako ten klejnot w krągłości swojej doskonałości/ początku ani końca nie ma: Tak i serdecznie się miłujący przyjaciele kończyć swej zawziętej przeciwko
zamysły swe máią kleynot figury okrągłey/ z nayszcownieszego Metallu vrobiony/ tym z ktorymi przyiaźń zobopolną záwieráć chcą: ofiárowáć zwykli/ wiedząc o pewnych istnośćiách iego. Nie táyno to/ żę nád złoto doskonálszego Metallu nie mász: ták też nád szcżerą przyiaźń y miłość kosztownieyszego sie nic ná świećie ználeść nie może. Do tego iáko złoto im cżęśćiey y dłużey w ogniu probowáne/ tym większey iásnośći nábywa y ozdobniey świeći/ ták też y miłość w nayćięższych przygodách im dáley tym więcey sie między przyiaćiołámi rozżarza: A náostátek/ iáko ten kleynot w krągłośći swoiey doskonałośći/ pocżątku áni końcá nie má: Ták y serdecżnie sie miłuiący przyiaćiele kończyć swey záwźiętey przećiwko
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: E
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
zwiędnie/ kto je zgubi/ Lub go zbędzie inszym kształtem/ Opłaca zakład Ryczałtem/ Więc ja stawiąm łańcuch złoty/ W grochowe ziarka roboty/ Choć nie Kańak nie Haldzbańty/ Na jakim się zdobył fanty. Księgi Trzecie.
A zaś moja stawi Dama/ Już nie kruszec/ siebie sama. Droższy zakład jej Osoby Niż złoto Węgierskiej proby.
Przyjmie prawo i gałązzki/ Pieknemi zwięzuje wstąszki. Pokrowczyk z skory wierzbowy/ Kładzie by nie wiądł list płowy.
Tak jej miły tak jej wzięty/ Wespół go chowa zdrażnięty. I znim sypia/ i znim chodzi/ Patrzaj drewnu co się godzi?
Gdy już długo na nie schodzę/ I
zwiędnie/ kto ie zgubi/ Lub go zbędźie inszym kształtem/ Opłaca zákład Ryczałtem/ Więc ia stawiąm łáńcuch złoty/ W grochowe źiarká roboty/ Choć nie Káńak nie Háldzbáńty/ Ná iákiem się zdobył fánty. Kśięgi Trzećie.
A záś moiá stáwi Dámá/ Iuż nie kruszec/ śiebie sámá. Droższy zakład iey Osoby Niż złoto Węgierskiey proby.
Przyimie práwo y gáłąszki/ Pieknęmi zwięzuie wstąszki. Pokrowczyk z skory wierzbowy/ Kłádźie by nie wiądł list płowy.
Ták iey miły ták iey wźięty/ Wespoł go chowa zdrażnięty. Y znim sypia/ y znim chodźi/ Pátrzay drewnu co się godźi?
Gdy iuż długo ná nie schodzę/ Y
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 167
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
do zadka; Chyba że inaksze ma oczy każda matka.” 98 (P). NIE MA SIĘ CZŁOWIEK Z CZEGO PYSZNIC
Widząc strojnopysznego, a on stąpa z góry: Co też ten ma swego, prócz włosy a pazury, Które mu odrastają? bo to futro śliczne, To sukno, to jedwabie, to złoto zdobyczne; Boty ze skóry capiej, czapla na łbie kita. Niechajże się tu każde do swego przypyta, Ryś futro, bombiks jedwab, wełnę weźmie owca, Aż darmopych zostanie nagi, bez pokrowca. Stąd się może najlichszy pysznić między gbury; Wspaniałe serca dary wynoszą natury: Kto mądry a cnotliwy, chociaż w
do zadka; Chyba że inaksze ma oczy każda matka.” 98 (P). NIE MA SIĘ CZŁOWIEK Z CZEGO PYSZNIC
Widząc strojnopysznego, a on stąpa z góry: Co też ten ma swego, prócz włosy a pazury, Które mu odrastają? bo to futro śliczne, To sukno, to jedwabie, to złoto zdobyczne; Boty ze skóry capiej, czapla na łbie kita. Niechajże się tu każde do swego przypyta, Ryś futro, bombiks jedwab, wełnę weźmie owca, Aż darmopych zostanie nagi, bez pokrowca. Stąd się może najlichszy pysznić między gbury; Wspaniałe serca dary wynoszą natury: Kto mądry a cnotliwy, chociaż w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 50
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, poganina. A stempel od czego?” 197 (F). SŁOŃCA I ZŁOTA SYMPATIA
Jako jasnopromienne słońce na swej sferze Wszytkim planetom, wszytkim gwiazdom przodek bierze, Właśnie tak kruszec złoty na ziemskiej nizinie Srebru, mosiądzu, miedzi, ołowu i cynie;
Prócz że się często słońce ćmi w jasności swojej, Złoto nigdy: i owszem, swoję cenę dwoi. Nie wiem ci, jako w którym kraju, lecz u nas tu Pierwej było po sześci, teraz po dwunastu. Mała jedna w tych bogów różnica jest domu, Że słońce wszytkim świeci, złoto rzadko komu; Ale i to, niech wszytkim ludziom świeci szumnie, Na
, poganina. A stempel od czego?” 197 (F). SŁOŃCA I ZŁOTA SYMPATIA
Jako jasnopromienne słońce na swej sferze Wszytkim planetom, wszytkim gwiazdom przodek bierze, Właśnie tak kruszec złoty na ziemskiej nizinie Srebru, mosiądzu, miedzi, ołowu i cynie;
Prócz że się często słońce ćmi w jasności swojej, Złoto nigdy: i owszem, swoję cenę dwoi. Nie wiem ci, jako w którym kraju, lecz u nas tu Pierwej było po sześci, teraz po dwunastu. Mała jedna w tych bogów różnica jest domu, Że słońce wszytkim świeci, złoto rzadko komu; Ale i to, niech wszytkim ludziom świeci szumnie, Na
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 93
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
łowu i cynie;
Prócz że się często słońce ćmi w jasności swojej, Złoto nigdy: i owszem, swoję cenę dwoi. Nie wiem ci, jako w którym kraju, lecz u nas tu Pierwej było po sześci, teraz po dwunastu. Mała jedna w tych bogów różnica jest domu, Że słońce wszytkim świeci, złoto rzadko komu; Ale i to, niech wszytkim ludziom świeci szumnie, Na kataż mi się przyda, kiedy się ćmi u mnie. 198 (F). WYMÓWKA SKRZĘTY GOSPODARSKIEJ
Kozioł wino wynalazł. Nie insza przyczyna, Że go mam w czele; a któż gościom rad bez wina? Tym się nie alterować.
łowu i cynie;
Prócz że się często słońce ćmi w jasności swojej, Złoto nigdy: i owszem, swoję cenę dwoi. Nie wiem ci, jako w którym kraju, lecz u nas tu Pierwej było po sześci, teraz po dwunastu. Mała jedna w tych bogów różnica jest domu, Że słońce wszytkim świeci, złoto rzadko komu; Ale i to, niech wszytkim ludziom świeci szumnie, Na kataż mi się przyda, kiedy się ćmi u mnie. 198 (F). WYMÓWKA SKRZĘTY GOSPODARSKIEJ
Kozioł wino wynalazł. Nie insza przyczyna, Że go mam w czele; a któż gościom rad bez wina? Tym się nie alterować.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 93
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Chrystusową śliną, Z której, zmieszawszy z ziemią, skoro maść ulepi, Przezierali na oczy z przyrodzenia ślepi. Cóż, kiedy już ten doktor w niebo wstąpił z maścią. Nie przeto ginąć srogą zazdrości napaścią. Pluń na ziemię i uczyń myślą twoją błoto. Cóż jest świat? co bogactwo? co rozkosz? co złoto? Co sława? co honory i wszytko, co widzą Oczy, jeśli nie błoto? Niechżeć wszytko zbrzydzą Jedna śmierć i tych wszytkich rzeczy koniec rychły; Poszły pompy pod ziemię i trąby ucichły Śmiertelnych potentatów, a że wszytko z błota, W błoto się znowu wróci. Sama żyje cnota, Drugie niebo: niechaj ci
Chrystusową śliną, Z której, zmieszawszy z ziemią, skoro maść ulepi, Przezierali na oczy z przyrodzenia ślepi. Cóż, kiedy już ten doktor w niebo wstąpił z maścią. Nie przeto ginąć srogą zazdrości napaścią. Pluń na ziemię i uczyń myślą twoją błoto. Cóż jest świat? co bogactwo? co rozkosz? co złoto? Co sława? co honory i wszytko, co widzą Oczy, jeśli nie błoto? Niechżeć wszytko zbrzydzą Jedna śmierć i tych wszytkich rzeczy koniec rychły; Poszły pompy pod ziemię i trąby ucichły Śmiertelnych potentatów, a że wszytko z błota, W błoto się znowu wróci. Sama żyje cnota, Drugie niebo: niechaj ci
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 118
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
CHORĄŻEGO ZATORSKIEGO
Wiem ci, że drwa do łasa, że ryby do morza, Że w Zawiśle z płonego pszenicę Podgorza, Gorzałkę do Narola, do Kowna miód pity, Że wino do Tokaju, do Włoch aksamity, Małmazyją do Krety i, którego pełne Gonduły, pieprz do Gdańska, do Anglijej wełnę, Że złoto do Paktolu, że do boru grzyby, Bursztyny do Królewca i do huty szyby, Że do Litwy metresy, że do zduna garki, Do Bochnie sól, do biegłych Holendrów zegarki, Żelazo niosę na Spisz, obrazy do Rzymu, Kiedy cię uczestnikiem swego czynię rymu, Który jako z pełnego, z twojej głowy,
CHORĄŻEGO ZATORSKIEGO
Wiem ci, że drwa do łasa, że ryby do morza, Że w Zawiśle z płonego pszenicę Podgorza, Gorzałkę do Narola, do Kowna miód pity, Że wino do Tokaju, do Włoch aksamity, Małmazyją do Krety i, którego pełne Gonduły, pieprz do Gdańska, do Anglijej wełnę, Że złoto do Paktolu, że do boru grzyby, Bursztyny do Królewca i do huty szyby, Że do Litwy metresy, że do zduna garki, Do Bochnie sól, do biegłych Holendrów zegarki, Żelazo niosę na Spisz, obrazy do Rzymu, Kiedy cię uczestnikiem swego czynię rymu, Który jako z pełnego, z twojej głowy,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 168
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, wzgardziła Marcinem; Tamten zaś, że był ojca bogatszego synem, U niego się miąższego spodziewając grosza, Wolała niezgrabnego z pieniędzmi Bartosza. Nie szlachta tylko, ale na wsi ludzie grubi, Każdy pieniądze, każdy dobre mienie lubi; Wszytko, cokolwiek możesz pomyślić, za temi, Że co słońce na niebie, to złoto na ziemi: Kto go nie ma, niech będzie piękny, mądry, grzeczny, W nocy żyje i nie zna jasności słonecznej; Drugi, choć się we wszytkim urodził paskudnie, Jeżeli ma pieniądze, zawsze mu południe. Cóż za dziw, że w powszechnym i Dorota błędzie, Do Bartka się, wzgardziwszy Marcinem,
, wzgardziła Marcinem; Tamten zaś, że był ojca bogatszego synem, U niego się miąższego spodziewając grosza, Wolała niezgrabnego z pieniądzmi Bartosza. Nie szlachta tylko, ale na wsi ludzie grubi, Każdy pieniądze, każdy dobre mienie lubi; Wszytko, cokolwiek możesz pomyślić, za temi, Że co słońce na niebie, to złoto na ziemi: Kto go nie ma, niech będzie piękny, mądry, grzeczny, W nocy żyje i nie zna jasności słonecznej; Drugi, choć się we wszytkim urodził paskudnie, Jeżeli ma pieniądze, zawsze mu południe. Cóż za dziw, że w powszechnym i Dorota błędzie, Do Bartka się, wzgardziwszy Marcinem,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 168
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ogłaszały, Póki się będą zorze zapalały, Póki na ziemi rolniczy sierp krzywy Pożynać będzie urodzajne niwy, Póki marmury morskich otchłań szklane Napełniać będą ryby obłąkane, Póki się chmury i szalone wiatry Rozbijać będą o wysokie Tatry.
Nie z czczymi przytym witam cię rękoma, Lecz widząc, na co myśl twoja łakoma, Nie złoto, srebro, nie klejnot bogaty, Nie drogą perłę, nie świetne szarłaty: Bo twe wspaniałe serce nie dba o to, Ale nad wszytko kosztowniejszy złoto, Droższy nad skarby wschodowe podarek, Ten ci niebieski posyłam Zegarek, Pracą wielkiego niekiedy prałata O gorzkiej męce Zbawiciela świata, Jak dla miłości ludzkiego narodu, Mąk niesłychanych
ogłaszały, Poki się będą zorze zapalały, Poki na ziemi rolniczy sierp krzywy Pożynać będzie urodzajne niwy, Poki marmury morskich otchłań sklane Napełniać będą ryby obłąkane, Poki się chmury i szalone wiatry Rozbijać będą o wysokie Tatry.
Nie z czczymi przytym witam cię rękoma, Lecz widząc, na co myśl twoja łakoma, Nie złoto, srebro, nie klejnot bogaty, Nie drogą perłę, nie świetne szarłaty: Bo twe wspaniałe serce nie dba o to, Ale nad wszytko kosztowniejszy złoto, Droższy nad skarby wschodowe podarek, Ten ci niebieski posyłam Zegarek, Pracą wielkiego niekiedy prałata O gorzkiej męce Zbawiciela świata, Jak dla miłości ludzkiego narodu, Mąk niesłychanych
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 395
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
I Micheasz cap. 7. Nie ciesz się nieprzyjacielu mój, bo jeżelim upadł powstanę. Gdy osiądę w ciemnościach, gniew Boski dźwigać będę: póki sprawy mojej nie odsądzi, wyprowadzi mnie na światłość. I Malachiasz cap. 3. Bóg zasiądzie ogień wzniecający, wyczyszczać będzie Synów Lewi, i filtrować ich będzie jako złoto albo srebro. których Proroków Z. Augustyn, Ambroży, Hieronim i inni o Czyśćcu tłomaczą, Paweł zaś Z. 1. ad Cor. 3. tak pisze. Według łaski Bożej, która mnie jest dana, jako mądry Architekt założyłem fundament, kto inny zaś super strukcją czyni: każdy niech uważa, jak
Y Micheasz cap. 7. Nie ciesz się nieprzyiácielu moy, bo ieżelim upadł powstánę. Gdy osiądę w ciemnościach, gniew Boski dźwigać będę: poki sprawy moiey nie odsądzi, wyprowadzi mnię na światłość. Y Malachiasz cap. 3. Bog zasiądzie ogień wzniecaiący, wyczyszczać będzie Synow Lewi, y filtrować ich będzie iako złoto albo srebro. ktorych Prorokow S. Augustyn, Ambroży, Hieronim y inni o Czyscu tłomaczą, Paweł zaś S. 1. ad Cor. 3. tak pisze. Według łaski Bożey, ktora mnie iest dana, iako mądry Architekt założyłem fundament, kto inny zaś super strukcyą czyni: każdy niech uważa, iak
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: Bv
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743