tam znać było, kto ma sprawiedliwą, Bo ta sama myśl czyni w bitwach nielękliwą. To z tej, to z owej strony ręką się wysadza, Linces mu tylko okiem i bronią wygadza, Upatrując po miejscu fortelu swojego. Przytnie nań mocno Kastor i od razu swego Uklęknie, wtym go Linces, przez wszego obłazu, Tnie przez szyszak, dufając dobremu żelazu. Puścił szyszak, a pałasz przez głowę, przez czoło Wpadł na poły; zaraz się nędznik zwinie w koło, Padnie do ziemi, śmierć go czarna obleciała I dusza w ocemgnieniu członków odbieżała. A Polluks, zapomniawszy i słowa, i wiary, Żalem zguby braterskiej ujęty bez
tam znać było, kto ma sprawiedliwą, Bo ta sama myśl czyni w bitwach nielękliwą. To z tej, to z owej strony ręką się wysadza, Linces mu tylko okiem i bronią wygadza, Upatrując po miejscu fortelu swojego. Przytnie nań mocno Kastor i od razu swego Uklęknie, wtym go Linces, przez wszego obłazu, Tnie przez szyszak, dufając dobremu żelazu. Puścił szyszak, a pałasz przez głowę, przez czoło Wpadł na poły; zaraz się nędznik zwinie w koło, Padnie do ziemi, śmierć go czarna obleciała I dusza w ocemgnieniu członków odbieżała. A Polluks, zapomniawszy i słowa, i wiary, Żalem zguby braterskiej ujęty bez
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 55
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
je prżądzionem na mą szyję włożył, A przez to siłe w piersiach mych zubożył Co większa; żeś mnie dał tym po kolędzie, Z pod których reki trudno powstać będzie. Samech. Zabrałeś Panów z łona mego możnych, Godzin przeciw mnie przywołałeś różnych, Ażeby według twojego rozkazu Starły Wybranych moich bez obłazu, Córkę Syjońską obnażyłeś z krasy, I potłoczyłeś noga swą do prasy. Ain. Stąd oczy moje gorżkiej pełne wody, Ześ ulubionej swej zapomniał trżody, I nawracając dusze moję grzeszną, W długiś czas przewlokł nowinę pocieszną. A nieprzyjaciel przez srogie ruiny i mych mieszkańców wygubił, i syny. Fe
ie prżądźionem ná mą szyię włożył, A przez to śiłe w pierśiach mych zubożył Co większa; żeś mie dał tym po kolędźie, Z pod ktorych reki trudno powstáć będźie. Samech. Zábrałeś Pánow z łona mego możnych, Godźin przećiw mnie przywołałeś rożnych, Ażeby według twoiego roskazu Starły Wybránych moich bez obłazu, Corkę Syońską obnażyłeś z krasy, I potłoczyłeś noga swą do prasy. Ain. Ztąd oczy moie gorżkiey pełne wody, Ześ ulubioney swey zapomniał trżody, I nawracáiąc dusze moię grzeszną, W długiś czás przewlokł nowinę pocieszną. A nieprzyiaćiel przez srogie ruiny i mych mieszkańcow wygubił, i syny. Phe
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 180
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
Kawaler. Więc jak wiatr szalony Leciał ulicą Koczot okiem nieścigniony, Potym zlekka z nadzieją taką szedł na wschody Ciemne, że swe fortunnie wraz skończy zawody, (Ani mu się marzyło o przyszłem hałasie) Cale, że wdzięcznem będzie gościem, spodziewa się. Tam wszedszy stroi dygi i komplement nowy, Aż Polak bez obłazu okrzyknie go słowy: »Drwisz — czyli drogi pytasz? czyś w łeb postrzelony Masłokiem, sensi- czyli perdą zamroczony? W gorączce-ć to ty gadasz, czyli przez sen pono Do kogoś cię inszego, nie do mnie posłono? Jak ja twej nie znam Paniej, tak mnie twoja Pani! Chybaście
Kawaler. Więc jak wiatr szalony Leciał ulicą Koczot okiem nieścigniony, Potym zlekka z nadzieją taką szedł na wschody Ciemne, że swe fortunnie wraz skończy zawody, (Ani mu się marzyło o przyszłem hałasie) Cale, że wdzięcznem będzie gościem, spodziewa się. Tam wszedszy stroi dygi i komplement nowy, Aż Polak bez obłazu okrzyknie go słowy: »Drwisz — czyli drogi pytasz? czyś w łeb postrzelony Masłokiem, sensi- czyli perdą zamroczony? W gorączce-ć to ty gadasz, czyli przez sen pono Do kogoś cię inszego, nie do mnie posłono? Jak ja twej nie znam Paniej, tak mnie twoja Pani! Chybaście
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 23
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
i wzrostem, Nawet głosem nie rożna, lub w podrozno prostem Stroju jest, wparłbym się w nią, lecz się tym umyka, Iż moja prócz włoskiego nie umie języka. Bo się tu urodziła i tu wychowana, Tu mi też od rodziny za małżonkę dana. Czego gdybym nie wiedział, pewnie bez obłazu Chwyciłbym się jak własnej mej żony do razu«!
Polak na to ni słowa, lecz dysymuluje: Toć jego, co się z sobą sam nadyszkuruje, A po staremu kiedy kto nazbyt uważny, Nic pewniejszego, że się rad postrzyże w błazny. Ochotą tedy zwykłą uczciciel go głuszy, Siedzieć prosi i
i wzrostem, Nawet głosem nie rożna, lub w podrozno prostem Stroju jest, wparłbym się w nię, lecz się tym umyka, Iż moja procz włoskiego nie umie języka. Bo się tu urodziła i tu wychowana, Tu mi też od rodziny za małżonkę dana. Czego gdybym nie wiedział, pewnie bez obłazu Chwyciłbym się jak własnej mej żony do razu«!
Polak na to ni słowa, lecz dyssymuluje: Toć jego, co się z sobą sam nadyszkuruje, A po staremu kiedy kto nazbyt uważny, Nic pewniejszego, że się rad postrzyże w błazny. Ochotą tedy zwykłą uczciciel go głuszy, Siedzieć prosi i
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 95
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
weszło, jeszcze się za czarną Nocą cienie i szare mgły ogonem garną; Świtało, kiedy z wrzaskiem i okrutnym krzykiem, Powtarzając swym hałła pogaństwo językiem, Pozganiawszy posłuchy, jako osy z bani Padną na straż, tym szkodniej, im niespodziewaniej. Przecie się im stawili i odwodem zrazu, Potem poszli w rozsypkę wszyscy bez obłazu, Aż już pod obozowym kiedy byli szańcem, Znowu się na pogaństwo obracali tańcem. Tam w samej prawie poległ Lubomirskiej bronie Uderzony Ordyniec z muszkietu przez skronie. Larmo zatem trębacze w obozie uderzą; Co żywo na koń wsiada, w pole wszyscy mierzą. Gdy oto z drugiej strony Kantimir jak z proce Przypadszy, znowu
weszło, jeszcze się za czarną Nocą cienie i szare mgły ogonem garną; Świtało, kiedy z wrzaskiem i okrutnym krzykiem, Powtarzając swym hałła pogaństwo językiem, Pozganiawszy posłuchy, jako osy z bani Padną na straż, tym szkodniej, im niespodziewaniéj. Przecie się im stawili i odwodem zrazu, Potem poszli w rozsypkę wszyscy bez obłazu, Aż już pod obozowym kiedy byli szańcem, Znowu się na pogaństwo obracali tańcem. Tam w samej prawie poległ Lubomirskiej bronie Uderzony Ordyniec z muszkietu przez skronie. Larmo zatem trębacze w obozie uderzą; Co żywo na koń wsiada, w pole wszyscy mierzą. Gdy oto z drugiej strony Kantimir jak z proce Przypadszy, znowu
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 110
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
przed bojaźnią; toż jako ze smyczy, Co żywo się do onej posunie zdobyczy. Ale orda najbardziej gdziekolwiek zaciecze W Podole, wszędzie chłopstwo nieszczęśliwe siecze, Udając za kozackie ich niewinne głowy; Już na targ przed Osmana znaszają gotowy, Na ostatek wozami; i cieszy się zrazu; Postrzegszy potem, że ci bez wszego obłazu Łby, choć od tureckiego oderznięte karku, Wożą i na onym mu przedają jarmarku, Kozaków nie ubywa, naprzód gotowizny Ujmie, a potem żadnej nie płaci głowizny, Ale się wraz na swoich, wraz na nieprzyjaciół Gniewa; tych by rad karał, a tamtych zatracił. Ledwo się słońce jęło nad ziemię podnosić, Każe
przed bojaźnią; toż jako ze smyczy, Co żywo się do onej posunie zdobyczy. Ale orda najbardziej gdziekolwiek zaciecze W Podole, wszędzie chłopstwo nieszczęśliwe siecze, Udając za kozackie ich niewinne głowy; Już na targ przed Osmana znaszają gotowy, Na ostatek wozami; i cieszy się zrazu; Postrzegszy potem, że ci bez wszego obłazu Łby, choć od tureckiego oderznięte karku, Wożą i na onym mu przedają jarmarku, Kozaków nie ubywa, naprzód gotowizny Ujmie, a potem żadnej nie płaci głowizny, Ale się wraz na swoich, wraz na nieprzyjaciół Gniewa; tych by rad karał, a tamtych zatracił. Ledwo się słońce jęło nad ziemię podnosić, Każe
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 167
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924