Pola się rozwiły, Rzeki się rozbiły. Siewierskie dymem się kurzą Miasta i obfite kraje, Jaki z Nowerstową burzą Popiół z Wezuwiusza wstaje? Niebo się rumieni, Ziemia krwią się pieni. Od Dniepru gońce żałośni Jedni drugich uprzedzają.
Bojare bojare. sprośni, Żony,dzieci, w pień ścinają: Połock ubieżany, Smoleńsk obegnany. Nie mieszkaj, a na koń mściwy Wielki wsiadaj bohatyrze, Sam ich sam wzrok twój gniewliwy W złamanym potępi mirze; Jako słoma spłoną, Gdy na to wspomioną. Czyli raz przodkom twym nowy, Nierówne wygrawać boje, Twarde im ucinać głowy I o stołeczne podwoje, Gdzie próg nietykany, Zapierać tarany. Deptała karki
Pola się rozwiły, Rzeki się rozbiły. Siewierskie dymem się kurzą Miasta i obfite kraje, Jaki z Nowerstową burzą Popiół z Wezuwiusza wstaje? Niebo się rumieni, Ziemia krwią się pieni. Od Dniepru gońce żałośni Jedni drugich uprzedzają.
Bojare bojare. sprośni, Żony,dzieci, w pień ścinają: Połock ubieżany, Smoleńsk obegnany. Nie mieszkaj, a na koń mściwy Wielki wsiadaj bohatyrze, Sam ich sam wzrok twój gniewliwy W złamanym potępi mirze; Jako słoma spłoną, Gdy na to wspomioną. Czyli raz przodkom twym nowy, Nierówne wygrawać boje, Twarde im ucinać głowy I o stołeczne podwoje, Gdzie próg nietykany, Zapierać tarany. Deptała karki
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 7
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, wszystkiej dzielności i wodzem i mistrzem Nie ważył się z Stefanem, które gwałty były, Które ognie, żeby go kiedy ustraszyły? Dniepr twardo ouzdany, Połocki dobyte, Staroduby i same Kamienie pożyte. Wielkołuki, Wieliże, Sokoły, Toropce, I gdzie niezamierzone nodze polskiej kopce. Północ wszytkę obeszły, Psków aż obegnany, Zatrzymał tej fortuny impet rozigrany. Co, acz panu należy, ręce jednak biły Koronnego rycerstwa. O! gdyby rozbiły Te mgły się nienawistne, które wielkich ludzi Wadzą sławie, że się ich w ziemi nie dobudzi! Snaćby same przyznały, a przyznały szczerze, Męstwo ono i serce w onym bohaterze, Pod
, wszystkiej dzielności i wodzem i mistrzem Nie ważył się z Stefanem, które gwałty były, Które ognie, żeby go kiedy ustraszyły? Dniepr twardo ouzdany, Połocki dobyte, Staroduby i same Kamienie pożyte. Wielkołuki, Wieliże, Sokoły, Toropce, I gdzie niezamierzone nodze polskiej kopce. Północ wszytkę obeszły, Psków aż obegnany, Zatrzymał tej fortuny impet rozigrany. Co, acz panu należy, ręce jednak biły Koronnego rycerstwa. O! gdyby rozbiły Te mgły się nienawistne, które wielkich ludzi Wadzą sławie, że się ich w ziemi nie dobudzi! Snaćby same przyznały, a przyznały szczerze, Męstwo ono i serce w onym bohaterze, Pod
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 113
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
-tym odmęcie Litwę z-nami rozerwać, która im na wstręcie Wielkim była: wylane naprzód te Howady W-Białą Ruś, i Polesie, gdzie zaraz przez zdrady, I bunty już gotowe zdradzonych tam gburów, Jednej z-nimi faryny, do Miast się i Murów Dobywać wnet Poczęli. Jakoż zrabowany I Homel i Sarodub, Bychów obegnany Zaledwie się obronił. Toż co dalej wszerszy Zewsząd tej zawierusze, ochyną się pierwszy, Pac, Wołowicz i Horski z-Orszanami swymi, I Połkiem Sapieżynym. Gdzie za zniesionymi Jednostajnie siełami Hultajstwu się temu Do czasu oponują. Ale gdy samemu Przyszło Radziwiełowi potym być na Syjmie Królewskiej Elekcji, tym się to złe jymie Zarzyć
-tym odmęćie Litwę z-nami rozerwać, ktora im na wstręćie Wielkim byłá: wylane naprzod te Howady W-Białą Ruś, i Polesie, gdźie zaraz przez zdrady, I bunty iuż gotowe zdradzonych tam gburow, Iedney z-nimi faryny, do Miast się i Murow Dobywać wnet poczeli. Iakoż zrábowány I Homel i Sarodub, Bychow obegnany Záledwie się obronił. Toż co daley wszerszy Zewsząd tey zawierusze, ochyną się pierszy, Pac, Wołowicz i Horski z-Orszánami swymi, I Połkiem Sapieżynym. Gdźie zá zniesionymi Iednostaynie siełami Hultaystwu się temu Do czasu opponuią. Ale gdy samemu Przyszło Radźiwiełowi potym bydź na Syymie Krolewskiey Elekcyey, tym się to złe iymie Zarzyć
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 99
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
myśl swą rozdwojoną, Którą stamtąd może uść nabezpieczniej stroną. Nakoniec po rozmyśle długiem tam przychodzi, Gdzie Sekwana pod wyspą za mury wychodzi; Ale go ludzie zewsząd pędzą i ściskają I w pokoju mu dalej iść nie dopuszczają. PIEŚŃ XVIII.
XXII.
Jako lew urodziwy na massylskiej puszczy, Od łowców i od gęstej obegnany tłuszczy, Chocia ucieka, mężne serce ukazuje I z groźbą i leniwo w lasy ustępuje: Tak Rodomont w postępku każdem onem czasem Niestrwożony, foremnem obegnany lasem Strzał lotnych i oszczepów, z niezmrużonem okiem Idzie do rzeki lekkiem i leniwem krokiem.
XXIII.
I tak beł i raz i dwa gniewem przerażony, Że będąc już
myśl swą rozdwojoną, Którą stamtąd może uść nabezpieczniej stroną. Nakoniec po rozmyśle długiem tam przychodzi, Gdzie Sekwana pod wyspą za mury wychodzi; Ale go ludzie zewsząd pędzą i ściskają I w pokoju mu dalej iść nie dopuszczają. PIEŚŃ XVIII.
XXII.
Jako lew urodziwy na massylskiej puszczy, Od łowców i od gęstej obegnany tłuszczy, Chocia ucieka, mężne serce ukazuje I z groźbą i leniwo w lasy ustępuje: Tak Rodomont w postępku każdem onem czasem Niestrwożony, foremnem obegnany lasem Strzał lotnych i oszczepów, z niezmrużonem okiem Idzie do rzeki lekkiem i leniwem krokiem.
XXIII.
I tak beł i raz i dwa gniewem przerażony, Że będąc już
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 42
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
go ludzie zewsząd pędzą i ściskają I w pokoju mu dalej iść nie dopuszczają. PIEŚŃ XVIII.
XXII.
Jako lew urodziwy na massylskiej puszczy, Od łowców i od gęstej obegnany tłuszczy, Chocia ucieka, mężne serce ukazuje I z groźbą i leniwo w lasy ustępuje: Tak Rodomont w postępku każdem onem czasem Niestrwożony, foremnem obegnany lasem Strzał lotnych i oszczepów, z niezmrużonem okiem Idzie do rzeki lekkiem i leniwem krokiem.
XXIII.
I tak beł i raz i dwa gniewem przerażony, Że będąc już w bezpiecznem miejscu zapędzony, Znowu się wrócił w boje i szablę ukrwawił I więcej ich, niżli sto, żywota pozbawił. Ale wściekłość nakoniec ustąpić
go ludzie zewsząd pędzą i ściskają I w pokoju mu dalej iść nie dopuszczają. PIEŚŃ XVIII.
XXII.
Jako lew urodziwy na massylskiej puszczy, Od łowców i od gęstej obegnany tłuszczy, Chocia ucieka, mężne serce ukazuje I z groźbą i leniwo w lasy ustępuje: Tak Rodomont w postępku każdem onem czasem Niestrwożony, foremnem obegnany lasem Strzał lotnych i oszczepów, z niezmrużonem okiem Idzie do rzeki lekkiem i leniwem krokiem.
XXIII.
I tak beł i raz i dwa gniewem przerażony, Że będąc już w bezpiecznem miejscu zapędzony, Znowu się wrócił w boje i szablę ukrwawił I więcej ich, niżli sto, żywota pozbawił. Ale wściekłość nakoniec ustąpić
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 42
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Skąd beł niedawno wyszedł, ani nóg hamuje, Aż nieszczęśliwy swojej śmierci ślad najduje. Słyszy konie, słyszy huk i wielkie wołanie I głos nieprzyjacielski i groźne łajanie, Na ostatek i słyszy i widzi swojego Medora, między konnych tak wielą pieszego. PIEŚŃ XIX.
VI.
Ode sta konnych sam jest, pieszy, obegnany; Zerbin woła, aby beł żywo pojmany. On się kręci, jak cyga, nakoło po lesie, A miły ciężar przecię na ramionach niesie. Przy dębie i przy buku, co nań biją z koni, Jako najlepiej może, nieszczęsny się broni; Nakoniec, spracowany, swoje miłe brzemię, Snując się
, Skąd beł niedawno wyszedł, ani nóg hamuje, Aż nieszczęśliwy swojej śmierci ślad najduje. Słyszy konie, słyszy huk i wielkie wołanie I głos nieprzyjacielski i groźne łajanie, Na ostatek i słyszy i widzi swojego Medora, między konnych tak wielą pieszego. PIEŚŃ XIX.
VI.
Ode sta konnych sam jest, pieszy, obegnany; Zerbin woła, aby beł żywo poimany. On się kręci, jak cyga, nakoło po lesie, A miły ciężar przecię na ramionach niesie. Przy dębie i przy buku, co nań biją z koni, Jako najlepiej może, nieszczęsny się broni; Nakoniec, spracowany, swoje miłe brzemię, Snując się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 87
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
który oblężony, Zguby albo pomocy czeka i obrony”.
CXI.
Potem poseł powiedział, jako Sarraceni Beli w niebezpieczeństwie wielkiem obleżeni, Prosząc, aby na pomoc szli Agramantowi, Od którego oddawa list Rodomontowi. Nakoniec tem zawarli i tak uradzili, Aby oba rycerze pokój uczynili Między sobą aż do dnia, w który obegnany Ich obóz od chrześcijan będzie ratowany.
CXII.
Ale skoro z onego będą wyzwoleni Obleżenia i z królem swojem Sarraceni, Aby się do swych pierwszych niechęci wrócili I aby rozpoczęty bój z sobą skończyli Który gdy koniec weźmie, dopiero ukaże, Komu przysądzić piękną Doralikę każe; A ta, która przysięgę od nich odebrała, Za
który oblężony, Zguby albo pomocy czeka i obrony”.
CXI.
Potem poseł powiedział, jako Sarraceni Beli w niebezpieczeństwie wielkiem obleżeni, Prosząc, aby na pomoc szli Agramantowi, Od którego oddawa list Rodomontowi. Nakoniec tem zawarli i tak uradzili, Aby oba rycerze pokój uczynili Między sobą aż do dnia, w który obegnany Ich obóz od chrześcijan będzie ratowany.
CXII.
Ale skoro z onego będą wyzwoleni Obleżenia i z królem swojem Sarraceni, Aby się do swych pierwszych niechęci wrócili I aby rozpoczęty bój z sobą skończyli Który gdy koniec weźmie, dopiero ukaże, Komu przysądzić piękną Doralikę każe; A ta, która przysięgę od nich odebrała, Za
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 258
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dotąd, ażby byli Z oblężenia swojego króla wyzwolili. PIEŚŃ XXV.
II.
Ale tu miłość więtszą swą moc pokazała, Bo, by była ich pani tak nie rozkazała, Nie rozwiedliby beli onego potkania I nie przyszliby beli nigdy do jednania I darmoby był czekał Agramant pomocy Od nich, od chrześcijańskiej obegnany mocy; Tem zawieram, że miłość nie zawsze zaszkodzi I czasem się na wiele dobrego przygodzi.
III.
Obadwa ci poganie pospołu jachali Ku Paryżowi, aby swoich ratowali; I piękna Doralika, która jem kazała On bój rozwieść, w tęż drogę z niemi pojachała I karzeł mały, który tatarskiego w tropy Króla gonił,
dotąd, ażby byli Z oblężenia swojego króla wyzwolili. PIEŚŃ XXV.
II.
Ale tu miłość więtszą swą moc pokazała, Bo, by była ich pani tak nie rozkazała, Nie rozwiedliby beli onego potkania I nie przyszliby beli nigdy do jednania I darmoby był czekał Agramant pomocy Od nich, od chrześcijańskiej obegnany mocy; Tem zawieram, że miłość nie zawsze zaszkodzi I czasem się na wiele dobrego przygodzi.
III.
Obadwa ci poganie pospołu jachali Ku Paryżowi, aby swoich ratowali; I piękna Doralika, która jem kazała On bój rozwieść, w tęż drogę z niemi pojachała I karzeł mały, który tatarskiego w tropy Króla gonił,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 261
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
umknąć kroku, I strzymają pierwszy szturm onego obłoku. Ale kiedy Herkules sam dwiema nie zdole, A tu jednego z naszych dziesięć Turków kole, Ustępują po trosze, kiedy do tej zwady Bobowski z swą piechotą przyszedł i Almady. Cóż to na taką wielkość, gdy na wszytkie ściany W koło już był lisowski tabor obegnany? Atoli się pokrzepią i prawie mąż z mężem Z kolana się hartownym siągają orężem. Toż dopiero Władysław od boku swojego Śle wszytkich Anglów, Szkotów; śle Kochanowskiego WOJNA CHOCIMSKA
Ze trzema sty muszkietów; ale i to mało: Bo na stu naszych, Turków tysiąc przybywało. Już im ciasno w taborze przed zwalonym trupem
umknąć kroku, I strzymają pierwszy szturm onego obłoku. Ale kiedy Herkules sam dwiema nie zdole, A tu jednego z naszych dziesięć Turków kole, Ustępują po trosze, kiedy do tej zwady Bobowski z swą piechotą przyszedł i Almady. Cóż to na taką wielkość, gdy na wszytkie ściany W koło już był lisowski tabor obegnany? Atoli się pokrzepią i prawie mąż z mężem Z kolana się hartownym siągają orężem. Toż dopiero Władysław od boku swojego Śle wszytkich Anglów, Szkotów; śle Kochanowskiego WOJNA CHOCIMSKA
Ze trzema sty muszkietów; ale i to mało: Bo na stu naszych, Turków tysiąc przybywało. Już im ciasno w taborze przed zwalonym trupem
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 265
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Toż przyszłęj z żału wzgardy chcąc omierzyć dobie/ Wzorem waruje/ i chęć stroję na niesobie. Cerkiew Bogów rodzice/ którą w dawne czasy Mijali/ a drugi pąd doradzał spocznienia. Tam Hypomaena chętka niewcześna leżenia Napadła/ przez me Bóstwo narządzona zgoła. Był kąt mało widoczny pobliżu kościoła/ Nakształt jamy/ opoką szczera obegnany: Wielce zdawna ważony/ gdzie mnogie bałwany Bogów starych drzewiane kapłan był sporwadził Tam wszedł/ i grzechem sprosnym Bóstwa poszkaradził/ Aż oczy wtył podali. Matka rozpaczała Wieżysta/ czy sprośników w Styga strącić miała? Kaźń błaha zwidziała się; przecz obudwu szyje Dopiroż gładkie orzywa żółtowłosa kryje. Palce się gną w
Toż przyszłęy z żału wzgárdy chcąc omierźić dobie/ Wzorem wáruie/ y chęć stroię ná niesobie. Cerkiew Bogow rodźice/ ktorą w dawne czásy Miiáli/ á drugi pąd doradzał spocznienia. Tám Hypomaená chętká niewcześna leżęnia Nápádłá/ przez me bostwo nárządzona zgołá. Był kąt máło widoczny poblizu kościołá/ Nakształt iámy/ opoką szczera obegnány: Wielce zdawná ważony/ gdźie mnogie báłwány Bogow stárych drzewiáne kápłan był sporwadźił Tám wszedł/ y grzechem sprosnym bostwá poszkárádźił/ Aż oczy wtył podáli. Mátká rospaczáłá Wieżysta/ czy sprośnikow w Stygá strąćić miáłá? Kaźń błáha zwidźiáłá się; przecz obudwu szyie Dopiroż głádkie orzywá żołtowłosá kryie. Pálce się gną w
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 265
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636