biskupa wileńskiego, ip. Kryszpinowę wojewodzinę witebską, ip. Puzynę starostę i ip. Koszczyca pisarza wileńskiego. W ten dzień przypadały imieniny żony mojej.
18^go^ byłem u ip. Zenowicza pisarza w. ks. lit. w Ragnecie, nocowałem tam. Byłem tamże u rezydującej ip. Podbereskiej marszałkowej upickiej, obiad jadłem i napiłem się łebsko.
22^go^ z ip. Zenowiczem i ip. Puzyną starostą upickim, jeździłem do ip. Biegańskiego starosty starodubowskiego, do Nowosad, folwarku najętego w Prusach za rzeką Jurą; byłem tam trzy dni w ustawicznym deboszu, a jakże go nie było mieć przy staroście upickim? Stamtąd jadąc wstąpił
biskupa wileńskiego, jp. Kryszpinowę wojewodzinę witebską, jp. Puzynę starostę i jp. Koszczyca pisarza wileńskiego. W ten dzień przypadały imieniny żony mojej.
18^go^ byłem u jp. Zenowicza pisarza w. ks. lit. w Ragnecie, nocowałem tam. Byłem tamże u rezydującéj jp. Podbereskiéj marszałkowéj upitskiéj, obiad jadłem i napiłem się łebsko.
22^go^ z jp. Zenowiczem i jp. Puzyną starostą upitskim, jeździłem do jp. Biegańskiego starosty starodubowskiego, do Nowosad, folwarku najętego w Prusach za rzeką Jurą; byłem tam trzy dni w ustawicznym deboszu, a jakże go nie było miéć przy staroście upitskim? Ztamtąd jadąc wstąpił
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 139
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
.” Zgoła mi, prawdę rzekszy, było matyjasno. Już do czwartej z południa. Aż też niosą kwaśno Na srebrze wczorajszego cielęcia ostatki. Nie tak na skrutynium podejmują świadki. Miał ci na kata do mnie pisać po łacinie, Zjadłbym ja wedle czasu doma i na cynie. „Czemuż tak późno obiad?” — pytam się sąsiada. „Bo jegomość dla zdrowia wieczerzy nie jada.” „Bodajże go haniebnie zabito i z zdrowiem! Niech sam pości, a gościom każe dać jeść” — powiem. Jeżeli tak we czwartek, a cóż będzie z piątkiem? Więc skoro dzień, do domu pośpieszę z żołądkiem
.” Zgoła mi, prawdę rzekszy, było matyjasno. Już do czwartej z południa. Aż też niosą kwaśno Na srebrze wczorajszego cielęcia ostatki. Nie tak na skrutynijum podejmują świadki. Miał ci na kata do mnie pisać po łacinie, Zjadłbym ja wedle czasu doma i na cynie. „Czemuż tak późno obiad?” — pytam się sąsiada. „Bo jegomość dla zdrowia wieczerzy nie jada.” „Bodajże go haniebnie zabito i z zdrowiem! Niech sam pości, a gościom każe dać jeść” — powiem. Jeżeli tak we czwartek, a cóż będzie z piątkiem? Więc skoro dzień, do domu pośpieszę z żołądkiem
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 105
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wiedzieli o tem, A mój z izby, tak czujnym obdarzony złotem. 425. DO JEGOMOŚCI PANA DANIELA POTOCKIEGO, KIEDY POJĄŁ JEJMOŚĆ PANNĘ CHWALIBOŻANKĘ W LEWNIOWEJ
Chwali Boga Danijel, że dotychczas zdrowy, Kiedy go nowa jama trzyma i lew nowy. Dobrze czyni, że sobie pożywienia szuka, Wiedząc, że go nie potka obiad Abakuka. 426. DO WDOWY
„Przedtem w zgrzebłach, w żałobie dziś cię widząc cienkiej: Nie będą, choć nóż zginął, próżnować nożenki. Jeśli się Waszmość — rzekę — nie żadzisz małżonkiem, Gotowym z nieułomnym naraić go trzonkiem.” A ta: „Dobrze, byłeś stal uważał najpierwej; Porwon katu
wiedzieli o tem, A mój z izby, tak czujnym obdarzony złotem. 425. DO JEGOMOŚCI PANA DANIELA POTOCKIEGO, KIEDY POJĄŁ JEJMOŚĆ PANNĘ CHWALIBOŻANKĘ W LEWNIOWEJ
Chwali Boga Danijel, że dotychczas zdrowy, Kiedy go nowa jama trzyma i lew nowy. Dobrze czyni, że sobie pożywienia szuka, Wiedząc, że go nie potka obiad Abakuka. 426. DO WDOWY
„Przedtem w zgrzebłach, w żałobie dziś cię widząc cienkiej: Nie będą, choć nóż zginął, próżnować nożenki. Jeśli się Waszmość — rzekę — nie żadzisz małżonkiem, Gotowym z nieułomnym naraić go trzonkiem.” A ta: „Dobrze, byłeś stal uważał najpierwej; Porwon katu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 184
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzkąc oko, pasie. We drzwiach dziardyn, drugi raj; mają wdzięczne gusty Owoce, zioła zapach; nie masz tu kapusty, Rzepy i, której nasze ogrody przywykły, Boćwiny po litewsku, po naszemu ćwikły, Same tylko fijory, sałaty, karczochy. Nie ma nic Kampanija, nic nie mają Włochy. Gdyby obiad bez chleba, wety bez obiadu Uszły, zaraz bym się jął tych panów przykładu.
Nic go we dnie, nic w nocy ze snu nie ocuci, Nie gędzie wrzaskliwa gęś, nie pieją koguci; Bydła nie masz żadnego: precz gnój, precz folwarki! Melodyjne słowiki, cukrowe kanarki (Nie zawszeć się wijola
rzkąc oko, pasie. We drzwiach dziardyn, drugi raj; mają wdzięczne gusty Owoce, zioła zapach; nie masz tu kapusty, Rzepy i, której nasze ogrody przywykły, Boćwiny po litewsku, po naszemu ćwikły, Same tylko fijory, sałaty, karczochy. Nie ma nic Kampanija, nic nie mają Włochy. Gdyby obiad bez chleba, wety bez obiadu Uszły, zaraz bym się jął tych panów przykładu.
Nic go we dnie, nic w nocy ze snu nie ocuci, Nie gędzie wrzaskliwa gęś, nie pieją koguci; Bydła nie masz żadnego: precz gnój, precz folwarki! Melodyjne słowiki, cukrowe kanarki (Nie zawszeć się wijola
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 333
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, rumieńcem zapalone źrałem, Lekkim wieniem zefirów kołyszą się wałem; Kiedy uszykowane szeregami kopy Pojazdu swego z pola czekają do szopy. Kościół we wsi — kiedy chcę, rachuję się z duszą, Nie dbam, choć mnie zegary, choć dzwony nie głuszą; Kompas znakiem południa; kogut posłem świtu; I sen, i obiad zawsze wedle apetytu. A kiedy matki z swymi łączą się jagnięty, Znieś organy, znieś wszytkich muzyk instrumenty: Nie usłyszysz tak różnych i głosów tak wiele. Co kto lubi — mnie inszej nie trzeba kapele. Cóż oczom piękniejszego może być pozoru, Gdy sto krów pożytecznych, wracając z ugoru, Jako więc Bachusowi,
, rumieńcem zapalone źrałem, Lekkim wieniem zefirów kołyszą się wałem; Kiedy uszykowane szeregami kopy Pojazdu swego z pola czekają do szopy. Kościół we wsi — kiedy chcę, rachuję się z duszą, Nie dbam, choć mnie zegary, choć dzwony nie głuszą; Kompas znakiem południa; kogut posłem świtu; I sen, i obiad zawsze wedle apetytu. A kiedy matki z swymi łączą się jagnięty, Znieś organy, znieś wszytkich muzyk instrumenty: Nie usłyszysz tak różnych i głosów tak wiele. Co kto lubi — mnie inszej nie trzeba kapele. Cóż oczom piękniejszego może być pozoru, Gdy sto krów pożytecznych, wracając z ugoru, Jako więc Bachusowi,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 334
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przyjdzie do siebie, bo dwaj tylko byli, Ów dopadszy bachmata, gdzieś w dziesiątej mili. 393. NA FRANCĘ
Gdzie się tylko obróci, wszędzie Polak wzór ma Na się brać obyczajów. Jak wielka reforma W naszej i dziś ojczyźnie do francuskiej mody Nie bez znacznej i w cnocie, i szkatule szkody! Nie obiad bez potaziów, dwór bez kabinetu, Nie kawaler bez pudru, dama bez bonetu. Dziwujesz się? jeszcze rzecz większą powiem tobie, Że i w samej reformę obaczysz chorobie. Persów Wielki podbiwszy Aleksander bojem, Jako zwyczaj, głowę swą ich odział zawojem. Do Polski, czego jeszcze nie bywało poty, Ze kpem weszły
przyjdzie do siebie, bo dwaj tylko byli, Ów dopadszy bachmata, gdzieś w dziesiątej mili. 393. NA FRANCĘ
Gdzie się tylko obróci, wszędzie Polak wzor ma Na się brać obyczajów. Jak wielka reforma W naszej i dziś ojczyźnie do francuskiej mody Nie bez znacznej i w cnocie, i szkatule szkody! Nie obiad bez potaziów, dwór bez kabinetu, Nie kawaler bez pudru, dama bez bonetu. Dziwujesz się? jeszcze rzecz większą powiem tobie, Że i w samej reformę obaczysz chorobie. Persów Wielki podbiwszy Aleksander bojem, Jako zwyczaj, głowę swą ich odział zawojem. Do Polski, czego jeszcze nie bywało poty, Ze kpem weszły
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 355
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Księstwo z pałacu przez okno patrzali, damy zaś wszytkie na ganku stały przypatrując się. Potym, nim się ludzie przed ściskiem porozchodzili, godzin kilka czasu wzięło, ponieważ za mnogością karet i ludem stąpić przez czas niemały z miejsca trudno było. Na to być musiał wielki koszt i speza.
Dnia tedy 12 Aprilis, obiad zjadszy w Turynie, jechałem z kompanią w bok, trochę, lub z drogi za mil włoskich 30, do miasta nazwanego Pinerolo, już króla francuskiego, dla widzenia fortecy. Kędy przed wieczorem stanąwszy, recta divertimus do gubernatora tego miasta, prosząc o licencją widzenia tej fortecy, ponieważ sine illa nemo audere potest.
. Księstwo z pałacu przez okno patrzali, damy zaś wszytkie na ganku stały przypatrując się. Potym, nim się ludzie przed ściskiem porozchodzili, godzin kilka czasu wzięło, ponieważ za mnogością karet i ludem stąpić przez czas niemały z miejsca trudno było. Na to być musiał wielki koszt i speza.
Dnia tedy 12 Aprilis, obiad zjadszy w Turynie, jechałem z kompanią w bok, trochę, lub z drogi za mil włoskich 30, do miasta nazwanego Pinerolo, już króla francuskiego, dla widzenia fortecy. Kędy przed wieczorem stanąwszy, recta divertimus do gubernatora tego miasta, prosząc o licencją widzenia tej fortecy, ponieważ sine illa nemo audere potest.
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 274
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, wieczorem idąc, na ulicy spotkawszy w tym ubierze, suponowałem być jakoweś straszydło, albo li też maszkarę tak ubraną. Nazajutrz tedy obaczyłem tego in quantitate, ponieważ ten strój tego kraju ludu pospolitego, jednak barzo śmieszny i brzydki. 90v Taż moda i po wsiach, i innych miasteczkach okolicznych. Tamże obiad zjadszy.
Dnia 24 Augusti. Na nocleg stanąłem mil 8, w Nempont wsi nazwanej.
Dnia 25. Na pokarm stanęliśmy za mil 4 w mieście Montreuil. Miasto nie barzo wielkie i przyubogie, jeno barzo obronne i na pięknym wielce położeniu miejsca, na górze, a wkoło bagniska, wody i wszelka obronność
, wieczorem idąc, na ulicy spotkawszy w tym ubierze, suponowałem być jakoweś straszydło, albo li też maszkarę tak ubraną. Nazajutrz tedy obaczyłem tego in quantitate, ponieważ ten strój tego kraju ludu pospolitego, jednak barzo śmieszny i brzydki. 90v Taż moda i po wsiach, i innych miasteczkach okolicznych. Tamże obiad zjadszy.
Dnia 24 Augusti. Na nocleg stanąłem mil 8, w Nempont wsi nazwanej.
Dnia 25. Na pokarm stanęliśmy za mil 4 w mieście Montreuil. Miasto nie barzo wielkie i przyubogie, jeno barzo obronne i na pięknym wielce położeniu miejsca, na górze, a wkoło bagniska, wody i wszelka obronność
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 296
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
nocowali dla wypoczęcia.
Dnia 26 Augusti. Na pokarm do miasta Boulogne, mil 7 od noclegu. To miasto portowe, nad samym morzem, na górze wysokiej, na pięknym położeniu miejsca i barzo obronne: wałami, murem i fosami, a z drugiej strony morze, około zaś bagniska trudne barzo do przebycia. Tam obiad zjadszy pocztą biegłem do Calais, mil 7, gdzie stanąłem o godzinie trzeciej po południu. Calais
Miasto wielkie i piękne, nie mniej też ludne haniebnie, obronne, które jeszcze i teraz fortyfikują; o milę cytadellę wielkim sumptem exstruunt. Do miasta tedy nim wjedzie, fos pięć z potężnemi wałami i murem,
nocowali dla wypoczęcia.
Dnia 26 Augusti. Na pokarm do miasta Boulogne, mil 7 od noclegu. To miasto portowe, nad samym morzem, na górze wysokiej, na pięknym położeniu miejsca i barzo obronne: wałami, murem i fosami, a z drugiej strony morze, około zaś bagniska trudne barzo do przebycia. Tam obiad zjadszy pocztą biegłem do Calais, mil 7, gdzie stanąłem o godzinie trzeciej po południu. Calais
Miasto wielkie i piękne, nie mniej też ludne haniebnie, obronne, które jeszcze i teraz fortyfikują; o milę cytadellę wielkim sumptem exstruunt. Do miasta tedy nim wjedzie, fos pięć z potężnemi wałami i murem,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 298
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
czynili. Nazajutrz (ale już nie tak przy bogatej ofercie, tylko że bez strachu) J. X. Biskup wołoski celebrował. Concurs już nie tak wielki w kościele ex magnatibus. J. X. Biskup łucki rano odjachał. Kaznodzieja z kolegium barskiego X. Wolski Societ. Jesu krótko i nie najgorzej kazał. Obiad obiadem, ochota ochotą. Trzeciego dnia już tylko domestici zostawają. Saepe dies post tres, vilescit piscis et hospes.
czynili. Nazajutrz (ale już nie tak przy bogatej offercie, tylko że bez strachu) J. X. Biskup wołoski celebrował. Concurs już nie tak wielki w kościele ex magnatibus. J. X. Biskup łucki rano odjachał. Kaznodzieja z kollegium barskiego X. Wolski Societ. Jesu krótko i nie najgorzej kazał. Obiad obiadem, ochota ochotą. Trzeciego dnia już tylko domestici zostawają. Saepe dies post tres, vilescit piscis et hospes.
Skrót tekstu: DiarPogKoniec
Strona: 295
Tytuł:
Diariusz pogrzebu …Koniecpolskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1646
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1646
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842