matce. Jednę cię to potkało, milcz, nie bądź tak płochą, Miawszy w domu pasierba, nie zwać się macochą. Czegóż się tedy, głupia, napierasz tak żwawo? Masz do jednego, dajęć do obudwu prawo. Natura ich nie dzieli, coś przyznała, niczem, Jednacy wzrostem, mową, jednacy obliczem, Ty chcesz dzielić afektem, nie masz ze mnie świadka, Obom albo macocha, albo będziesz matka. Cóż, gdybyć się był drugi urodził i trzeci, To byś trojga miłością nie objęła dzieci? Wielka miałkość w rozumie, godzi się winować,
Do jednego gwałtem chcieć afekt przywięzować.” Tak się rozeszli
matce. Jednę cię to potkało, milcz, nie bądź tak płochą, Miawszy w domu pasierba, nie zwać się macochą. Czegóż się tedy, głupia, napierasz tak żwawo? Masz do jednego, dajęć do obudwu prawo. Natura ich nie dzieli, coś przyznała, niczem, Jednacy wzrostem, mową, jednacy obliczem, Ty chcesz dzielić afektem, nie masz ze mnie świadka, Obom albo macocha, albo będziesz matka. Cóż, gdybyć się był drugi urodził i trzeci, To byś trojga miłością nie objęła dzieci? Wielka miałkość w rozumie, godzi się winować,
Do jednego gwałtem chcieć afekt przywięzować.” Tak się rozeszli
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 175
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dobroty
I tak się uprze karać me niecnoty, Wstań Ty, o Jezu, dosyć urzędowi Swojemu czyniąc, co Pośrednikowi Należy, i wstąp między Ojca Twego, Między mnie, między grzech mój i gniew Jego, Ukaż Mu w rękach dwie i w nogach rany Od gwoździ i bok nieuszanowany, Głowę pokłutą cierniem i z obliczem, Zsiniałe ciało poszarpane biczem, I pot Twój krwawy, i przewrotną radę, Policzki częste i uczniową zdradę, Ukaż (że w jednym słowie wszytko rzekę) Nędzę, głód, hańbę, krew i krzyż, i mękę, I rzecz, że jeden Twego poniżenia Powód, żebym ja dostąpił zbawienia, Żeś
dobroty
I tak się uprze karać me niecnoty, Wstań Ty, o Jezu, dosyć urzędowi Swojemu czyniąc, co Pośrednikowi Należy, i wstąp między Ojca Twego, Między mnie, między grzech mój i gniew Jego, Ukaż Mu w rękach dwie i w nogach rany Od gwoździ i bok nieuszanowany, Głowę pokłutą cierniem i z obliczem, Zsiniałe ciało poszarpane biczem, I pot Twój krwawy, i przewrotną radę, Policzki częste i uczniową zdradę, Ukaż (że w jednym słowie wszytko rzekę) Nędzę, głód, hańbę, krew i krzyż, i mękę, I rzecz, że jeden Twego poniżenia Powód, żebym ja dostąpił zbawienia, Żeś
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 226
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
pochwalił, Bowiem niedoszły medyk śmierci ludzi galił. 344. DO JORDANA
Wyganiając marszałek z izby importuny, Pocznie rysie i trzepać po kołnierzach kuny. Widząc ja, że też Jordan z drugimi się miesza, Do tego cudu, myślę, nie trzeba Mojżesza. „Przecz uciekasz, Jordanie? — pytam — i przed czyjem Obliczem?” A ów: „Diabła, żebym nie wziął kijem. Jeśli nim Mojżesz morze szerokie rozdwoi, Nie trzeba się dziwować, że się rzeka boi.” Ostrożnie, cny marszałku, z laską w tym terminie: Wszak wiesz, co rzeka rzece, co Jordan Drużynie. 345. DO JEGOMOŚCI PANA JORDANA
pochwalił, Bowiem niedoszły medyk śmierci ludzi galił. 344. DO JORDANA
Wyganiając marszałek z izby importuny, Pocznie rysie i trzepać po kołnierzach kuny. Widząc ja, że też Jordan z drugimi się miesza, Do tego cudu, myślę, nie trzeba Mojżesza. „Przecz uciekasz, Jordanie? — pytam — i przed czyjem Obliczem?” A ów: „Diabła, żebym nie wziął kijem. Jeśli nim Mojżesz morze szerokie rozdwoi, Nie trzeba się dziwować, że się rzeka boi.” Ostrożnie, cny marszałku, z laską w tym terminie: Wszak wiesz, co rzeka rzece, co Jordan Drużynie. 345. DO JEGOMOŚCI PANA JORDANA
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 337
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, woli dzieci małe; Bowiem te, żadną nie zmazane zdradą, Osobną go też witały gromadą.
W niedzielę czczony, a zabity w piątek, Jezu, przyjm chwałę od nas, niemowiątek, Które piersiami matka, święty kościół Twój, karmi; prosim, żebyś się rozgościół W swym własnym domu i przed swym obliczem Już nie konopnym, jako dzisia, biczem, Ostrym lecz mieczem, nachyliwszy grzbieta, Wyżeń z świątnice twojej Mahometa. Twojać to krzywda i wzgarda obrzydła, Że sprośny Turek w niej nastawiał bydła. 460. RZEMIESŁO ŚW. JÓZEFA
Czemu cieślę chciał mieć Bóg ojcem swego Syna? Żeby drzewo, gdzie ludzka poczęła się wina
, woli dzieci małe; Bowiem te, żadną nie zmazane zdradą, Osobną go też witały gromadą.
W niedzielę czczony, a zabity w piątek, Jezu, przyjm chwałę od nas, niemowiątek, Które piersiami matka, święty kościół Twój, karmi; prosim, żebyś się rozgościół W swym własnym domu i przed swym obliczem Już nie konopnym, jako dzisia, biczem, Ostrym lecz mieczem, nachyliwszy grzbieta, Wyżeń z świątnice twojej Mahometa. Twojać to krzywda i wzgarda obrzydła, Że sprośny Turek w niej nastawiał bydła. 460. RZEMIESŁO ŚW. JÓZEFA
Czemu cieślę chciał mieć Bóg ojcem swego Syna? Żeby drzewo, gdzie ludzka poczęła się wina
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 388
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Czy kamień sam, czy że jest osadzeń tak cudno. Na sznurach złotych ta toż machina wisiała, Która wodza strasznego cudnie okrywała, A jeszcze bogatszymi od złota dywany Podłoga i podnóżek był jego wysłany, Który pyszną Holofern nogą swoją deptał, A miłość całym sercem z oczu Judyt chłeptał. Ta tedy tak stanąwszy przed pańskim obliczem, Jako słońcem błysnąwszy urodziwym licem, Pojrzawszy na hetmana, wnet na ziemię padła, Adorując tyrana niby z zmysłu zbladła. A ledwo się rzuciła tam pod jego nogi, Zmiękczył się ów człek dumny i zbyt dotąd srogi. Kinie na sługi swoje, by upaść nie dali I jako ją najprędzej w górę pyjdnoszali. Ochoczo
Czy kamień sam, czy że jest osadzeń tak cudno. Na sznurach złotych ta toż machina wisiała, Która wodza strasznego cudnie okrywała, A jeszcze bogatszymi od złota dywany Podłoga i podnóżek był jego wysłany, Który pyszną Holofern nogą swoją deptał, A miłość całym sercem z oczu Judyt chłeptał. Ta tedy tak stanąwszy przed pańskim obliczem, Jako słońcem błysnąwszy urodziwym licem, Pojrzawszy na hetmana, wnet na ziemię padła, Adorując tyrana niby z zmysłu zbladła. A ledwo się rzuciła tam pod jego nogi, Zmiękczył się ów człek dumny i zbyt dotąd srogi. Kinie na sługi swoje, by upaść nie dali I jako ją najprędzej w górę pjjdnoszali. Ochoczo
Skrót tekstu: JabłJHistBar_II
Strona: 532
Tytuł:
Historie arcypiękne do wiedzenia potrzebne ...
Autor:
Jan Kajetan Jabłonowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Ego unxi te in Regem, jam cię pomaścił za Króla, wyrwałem cię z-ręku Saulowych, dałem ci Izraela i Judę. Et si parva ista sunt, adÿciam tibi multo maiora, a jeżeli to mało, dam ci daleko więcej. Czemużeś pogardził słowem Pańskim, abyś uczynił grzech przed obliczem Pańskim. Nie umiem wysławić, nie umiem wyliczyć, dobrodziejstw, które wam dał Pan Bóg, boć i z-tych które mnie litościwa jego ręka dała, nie umiałbym się sprawić. Do was, tak strychem dobordziejstw Boskich, obsypanych, mówię: wziąłeś tak wiele od Pana Boga twojego, i
Ego unxi te in Regem, iam ćię pomáśćił zá Krolá, wyrwałem ćię z-ręku Saulowych, dáłem ći Izráelá i Iudę. Et si parva ista sunt, adÿciam tibi multo maiora, á ieżeli to máło, dam ći dáleko więcey. Czemużeś pogárdźił słowem Páńskim, ábyś vczynił grzech przed obliczem Páńśkim. Nie vmiem wysławić, nie vmięm wyliczyć, dobrodźieystw, ktore wam dał Pan Bog, boć i z-tych ktore mnie litośćiwa iego ręká dáłá, nie vmiáłbym się zpráwić. Do was, ták strychem dobordźieystw Boskich, obsypanych, mowię: wźiąłeś ták wiele od Páná Bogá twoiego, i
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 49
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
jeleń zmordowany. Idźcież tedy – jeziora zdradliwe, bagniste nie ugaszą pragnienia ani rzeki czyste; idźcie i wy, piekielnych wężów pełne stawy, stygijskiej paszy brody nie macie tu sprawy! Zgińcie precz, bo myśl moja już niebieskiej wody tak żąda, jako jeleń źrzódeł dla ochłody. XII
Kiedyż przyjdę i stanę przed obliczem Boga mego? W Psalmie 41
Ach, ilekroć, me Światło, ważnieś mi ślubował! Nigdyś przecię przydanej wiary nie dochował. Pomnię, żeś często mawiał: „Przydę niemieszkanie!”. Więc przychodź, a dotrzymaj słowa, me Kochanie! Z rokiem godziny, a dni ze ztem lat równają
jeleń zmordowany. Idźcież tedy – jeziora zdradliwe, bagniste nie ugaszą pragnienia ani rzeki czyste; idźcie i wy, piekielnych wężów pełne stawy, stygijskiej paszy brody nie macie tu sprawy! Zgińcie precz, bo myśl moja już niebieskiej wody tak żąda, jako jeleń źrzódeł dla ochłody. XII
Kiedyż przyjdę i stanę przed obliczem Boga mego? W Psalmie 41
Ach, ilekroć, me Światło, ważnieś mi ślubował! Nigdyś przecię przydanej wiary nie dochował. Pomnię, żeś często mawiał: „Przydę niemieszkanie!”. Więc przychodź, a dotrzymaj słowa, me Kochanie! Z rokiem godziny, a dni ze stem lat równają
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 165
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, jak mię dana od Ciebie obietnica zwodzi. Czemuż Twą niebytnością nędzne serce trapisz ani się według słowa danego nie kwapisz? Oto się już na tretach ze mnie naśmiewają: „Gdzie twój teraz Bóg, powiedz?” – coraz się pytają. Kiedyż przyjdę do Ciebie z kajdan uwolniona? Rychłoż przed Twym obliczem stanę uwielbiona? Widzisz, jako w okrutnym płaczu i w żałobie – gdy Twej twarzy nie widzę – usycham po Tobie? O twarzy! O mych zmysłów srogie udręczenie, z których być może moich chorób uleczenie! O rychłoż tę twarz, której świat wszytek pożąda, rychło-ż ją oko moje strapione ogląda! Jako więc
, jak mię dana od Ciebie obietnica zwodzi. Czemuż Twą niebytnością nędzne serce trapisz ani się według słowa danego nie kwapisz? Oto się już na tretach ze mnie naśmiewają: „Gdzie twój teraz Bóg, powiedz?” – coraz się pytają. Kiedyż przyjdę do Ciebie z kajdan uwolniona? Rychłoż przed Twym obliczem stanę uwielbiona? Widzisz, jako w okrutnym płaczu i w żałobie – gdy Twej twarzy nie widzę – usycham po Tobie? O twarzy! O mych zmysłów srogie udręczenie, z których być może moich chorób uleczenie! O rychłoż tę twarz, której świat wszytek pożąda, rychło-ż ją oko moje strapione ogląda! Jako więc
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 166
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
złości, Zaż pierwej płakać, co chcesz oblać łzami, Gdyż i krwią trudno sprostać występkami. Bóg się rozgniewał, Stwórca twój, niebogo, I chce cię liczby lat twych słuchać srogo. Jakoż się przed Nim masz, nędznico, stawić? Jakoż się grzechów chcesz Mu swoich sprawić? Zaprzeć się trudno przed obliczem Jego, Bo On wie wszytkie sprawy świata tego, On policzone ma wnętrzne skrytości, Wie i przenika spraw naszych krewkości. Wyznać grzechy swe strach i wstyd cię trwoży, Mdlejesz, gdy wspomnisz na straszny sąd Boży. A przecię nie chcesz swej pożądliwości Hamować w sobie i kajać swych złości. Bóg cię ni z czego
złości, Zaż pierwej płakać, co chcesz oblać łzami, Gdyż i krwią trudno sprostać występkami. Bóg się rozgniewał, Stwórca twój, niebogo, I chce cię liczby lat twych słuchać srogo. Jakoż się przed Nim masz, nędznico, stawić? Jakoż się grzechów chcesz Mu swoich sprawić? Zaprzeć się trudno przed obliczem Jego, Bo On wie wszytkie sprawy świata tego, On policzone ma wnętrzne skrytości, Wie i przenika spraw naszych krewkości. Wyznać grzechy swe strach i wstyd cię trwoży, Mdlejesz, gdy wspomnisz na straszny sąd Boży. A przecię nie chcesz swej pożądliwości Hamować w sobie i kajać swych złości. Bóg cię ni z czego
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 269
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nie zaraz nawiedzaj palcatem zatracenia nieprawości ich/ ale pohamuj na czas mały dla mnie wyciągnionej ku pomście prawice twojej/ że jeszcze pójdę raz do nich/ i napomnię ich/ azali się ku końcowi żywota swego obaczą/ a przydą i pokłon mi winny oddadzą/ z którymi będąc już w zgodzie i zobopolnej miłości/ przed obliczem twoim stanę/ i z nowu w radości i weselu imię twe święte sławić i wielbić pospołu z onemi będę. Otoś już idę/ i twej niewypowiedzianej dobroci proszę/ ześli im Dar Laski I Miłosierdzia swego/ a serca ich prawdziwym rozumem napełni. Różnieć w nich ogień miłości twej: aby słysząc rozumieli/ wyrozumiawszy
nie záráz náwiedzay pálcatem zátrácenia niepráwosći ich/ ále pohámuy ná cżás máły dla mnie wyćiągnioney ku pomście práwice twoiey/ że ieszcże poydę raz do nich/ y nápomnię ich/ ázáli się ku końcowi żywotá swego obacżą/ á przydą y pokłon mi winny oddádzą/ z ktorymi będąc iuż w zgodźie y zobopolney miłośći/ przed oblicżem twoim stánę/ y z nowu w rádośći y weselu imię twe święte słáwić y wielbić pospołu z onemi będe. Otoś iuż idę/ y twey niewypowiedźiáney dobroći proszę/ ześli im Dar Láski Y Miłosierdźia swego/ á sercá ich prawdźiwym rozumem nápełni. Roznieć w nich ogień miłośći twey: áby słysząc rozumieli/ wyrozumiawszy
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 21
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610