. Król rzecze do królowej Marysienku nie będę jutro jadł ryby tylko co mi ta wydra ułowi Pojedziemy jutro da Pan Bóg do Willanova i tam ją będziemy probować jeżeli się tam pozna z Rybami.
Napisałem tedy Informacyjej Arkusz jako znią mają postępować i to tez napisałem żeby jej nigdy niewiązać za obrączkę ale podle obrączki za szyję dlatego że uwydry grubsza jest szyja niżeli głowa to choć by najciasniejsza obrączka to się zaraz przez głowę zdejmie. Tak się stało uwiązali ją za obrączkę wydra zdarła z siebie obrączkę i z dzwonkami wyszła łaziło to powschodach przez noc ze wyszło jakos i na Dwór jakto wtęskności nauczyło się umnie chodzić
. Krol rzecze do krolowey Marysięnku nie będę iutro iadł ryby tylko co mi ta wydra ułowi Poiedziemy iutro da Pan Bog do Villanova y tam ią będziemy probowac iezeli się tam pozna z Rybami.
Napisałęm tedy Informacyiey Arkusz iako znią maią postępować y to tez napisałęm zeby iey nigdy niewiązać za obrączkę ale podle obrączki za szyię dlatego że uwydry grubsza iest szyia nizeli głowa to choc by nayciasnieysza obrączka to się zaraz przez głowę zdeymie. Tak się ztało uwiązali ią za obrączkę wydra zdarła z siebie obrączkę y z dzwonkami wyszła łaziło to powschodach przez noc ze wyszło iakos y na Dwor iakto wtęsknosci nauczyło się umnie chodzic
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 255
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
dojdzie do ziemi, tym obszerniejszy przeciąg zajmie. Słońce od Księżyca i Ziemi. Księżyc znowu od ziemi raz dalszy, drugi raz jest bliższy, cień przetoż Księżyca raz dłuższy, drugi raz jest krótszy
Gdy tedy cień Księżyca niedochodzi ziemi: na owczas pod tym cieniem znajdujący się widzą tylko brzegi słońca nakształt obrączki: i to zaćmienie nazywa się obrączkowe. Gdy zaś do samej dochodzi ziemi końcem tylko, małej części ziemi obywatelom czyni zaćmienie słońca: całego w prawdzie, ale nie długo trwającego.
Postawiwszy talerz w tej wysokości, w której jest oko, i odstąpiwszy od niego na kilka kroków trzymaj przed okiem jednym, drugie zamknowszy,
doydzie do ziemi, tym obszernieyszy przeciąg zaymie. Słońce od Księżyca y Ziemi. Księżyc znowu od ziemi raz dalszy, drugi raz iest bliższy, cień przetoż Księżyca raz dłuższy, drugi raz iest krotszy
Gdy tedy cień Księżyca niedochodzi ziemi: na owczas pod tym cieniem znayduiący się widzą tylko brzegi słońca nakształt obrączki: y to zaćmienie nazywa się obrączkowe. Gdy zaś do samey dochodzi ziemi końcem tylko, małey części ziemi obywatelom czyni zaćmienie słońca: całego w prawdzie, ale nie długo trwaiącego.
Postawiwszy talerz w tey wysokości, w ktorey iest oko, y odstąpiwszy od niego na kilka krokow trzymay przed okiem iednym, drugie zamknowszy,
Skrót tekstu: BohJProg_I_Wstęp
Strona: 19
Tytuł:
Bohomolec Jan, Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770, wstęp
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
trzymaj, rzadko się oglądaj, A przecię, jeżeli chcesz, z oka prędko wglądaj. Kiedy kogo obaczysz, pomni się ukłonić, Abo się i tą ręką dla śmiechu zasłonić, Na której masz pierścionek, aby też widziano I łańcuszek na szyi, iżeby cię czczono. Ręce nie wzgórę trzymaj, nie zasłaniaj sobie Obrączki tej, która więc będzie też na tobie”. To moja panieneczka tak to w rozum bierze, Że jedno wszytko mówi — „Pani matko, wierzę. I tak będę czyniła, ba i nad to więcej, Abym się spodobała któremu tym prędzej”. To tak córki z matkami sobie poczynają, Zwłaszcza miejskie
trzymaj, rzadko sie oglądaj, A przecię, jeżeli chcesz, z oka prędko wglądaj. Kiedy kogo obaczysz, pomni się ukłonić, Abo się i tą ręką dla śmiechu zasłonić, Na której masz pierścionek, aby też widziano I łańcuszek na szyi, iżeby cię czczono. Ręce nie wzgórę trzymaj, nie zasłaniaj sobie Obrączki tej, która więc będzie też na tobie”. To moja panieneczka tak to w rozum bierze, Że jedno wszytko mówi — „Pani matko, wierzę. I tak będę czyniła, ba i nad to więcej, Abym się spodobała któremu tym prędzej”. To tak córki z matkami sobie poczynają, Zwłaszcza miejskie
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 155
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
chorągwi, od obrusów, by przy sobie miała. Jako ludzie kupą chodzą za tymi strzępkami, Tak za tobą będą chodzić, ba, i diabli sami. A drugiej każę napalić w ogniu trupich kości, Żeby drugie osypała, naczyniła złości. Dostawszy jej wieńca z głowy, włóż na trupią głowę. A z konwie obrączki popal, osyp trzecią owę. Czwartej stopy wykroiwszy, w czeluście je wlepisz; Jednę ostudzisz, ususzysz, a drugą oślepisz. Trzecią uczę, chceli, żeby młodzieńca miała, Żeby włosów z jego głowy, jak może, dostała. K temu wosku z krzcielnej świece, a świeczkę udziałaj Z onych włosów, którą
chorągwi, od obrusów, by przy sobie miała. Jako ludzie kupą chodzą za tymi strzępkami, Tak za tobą będą chodzić, ba, i dyabli sami. A drugiej każę napalić w ogniu trupich kości, Żeby drugie osypała, naczyniła złości. Dostawszy jej wieńca z głowy, włóż na trupią głowę. A z konwie obrączki popal, osyp trzecią owę. Czwartej stopy wykroiwszy, w czeluście je wlepisz; Jednę ostudzisz, ususzysz, a drugą oślepisz. Trzecią uczę, chceli, żeby młodzieńca miała, Żeby włosów z jego głowy, jak może, dostała. K temu wosku z krzcielnej świece, a świeczkę udziałaj Z onych włosów, którą
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 50
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903