się bokiem Obróciwszy. Chodzi Włoch od kąta do kąta,
Czegoś szuka pod ławą, drugie rzeczy prząta, A tu pilno poziera, kędy on trzos właśnie. Na koniec drzwiami skrzypnie. Skoro świeca zgaśnie, Chrapi Mazur, przylegszy swą kaletę znowu. Gospodarz do pewnego jakoby obłowu Przymknąwszy się na palcach nie śmie i oddechu W się wziąć, upatrzonego szukający miechu. Już się gniewa, już się klnie; czy mu się zmysł mieni? Czy ślepy był, czy błądzi? w ostatku, że z sieni Drzwi trzasnęły, powieda, z okrutnym hałasem; Świecić każe; ów z trzosem na kołek tymczasem. Widząc trzos, co go sobie
się bokiem Obróciwszy. Chodzi Włoch od kąta do kąta,
Czegoś szuka pod ławą, drugie rzeczy prząta, A tu pilno poziera, kędy on trzos właśnie. Na koniec drzwiami skrzypnie. Skoro świeca zgaśnie, Chrapi Mazur, przylegszy swą kaletę znowu. Gospodarz do pewnego jakoby obłowu Przymknąwszy się na palcach nie śmie i oddechu W się wziąć, upatrzonego szukający miechu. Już się gniewa, już się klnie; czy mu się zmysł mieni? Czy ślepy był, czy błądzi? w ostatku, że z sieni Drzwi trzasnęły, powieda, z okrutnym hałasem; Świecić każe; ów z trzosem na kołek tymczasem. Widząc trzos, co go sobie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 299
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ruszyć się nie może.
Niewielebyście wygrali, Choćbyście mię zań wydali; Nie pojadę do niego, Źle bym żyła u niego.
Dajcie mię za takiego, Co wedle serca mego; Barzo rada pojadę Do niego na biesiadę.
Co jest chłop wyśmienity, Szanuje swej kobiety; Nie da jej i oddechu, Pracuje z nią do zdechu.
Tamci kwitnie, tam roście, Co nie jadają poście. Dziewki, o takich Boga Proście, nie będzie trwoga.
Proście da on z litości, Z kimby zażyć miłości: Tam się będzie godziło Żyć, dziewki, z kim żyć miło. 6. Pieśń III.
ruszyć się nie może.
Niewielebyście wygrali, Choćbyście mię zań wydali; Nie pojadę do niego, Źle bym żyła u niego.
Dajcie mię za takiego, Co wedle serca mego; Barzo rada pojadę Do niego na biesiadę.
Co jest chłop wyśmienity, Szanuje swej kobiety; Nie da jej i oddechu, Pracuje z nią do zdechu.
Tamci kwitnie, tam roście, Co nie jadają poście. Dziewki, o takich Boga Proście, nie będzie trwoga.
Proście da on z litości, Z kimby zażyć miłości: Tam się będzie godziło Żyć, dziewki, z kim żyć miło. 6. Pieśń III.
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 9
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
periculo vitae. Najlepsze te inwentum, dla Nurków robią strój ze skory dobrze wyprawnej, tłustością napuszczonej, gęsto uszytej, długiej tylko od głowy po pas, i po łokiec, którą trzeba na siebie wdziewać przez głowę, na biodrach potężnie pasem ścisnąć, tak że i na łokciach. Od głowy idzie trąba długa skórzana dla oddechu, według wody proporcjonalna, której koniec żeby po wierzchu pływał wody, wiele ma przywiązanych pęcherzów wielkich nadętych. Naprzeciw oczu w owym stroju są osadzone rogowe cienkie przezroczyste okulary, jak u maszek białogłowskich, misternie osadzone, żeby wody niepuściły Do nóg mają wagę przywiązaną, żeby go woda nie unosiła: u rąk ma linę
periculo vitae. Naylepsze te inventum, dla Nurkow robią stroy ze skory dobrze wyprawney, tłustością napusżczoney, gęsto uszytey, długiey tylko od głowy po pas, y po łokiec, ktorą trzeba ná siebie wdziewać przez głowę, na biodrach potężnie pasem ścisnąć, tak że y na łokciach. Od głowy idzie trąba długa skorzana dlá oddechu, według wody proporcyonalna, ktorey koniec żeby po wierzchu pływał wody, wiele ma przywiązanych pęcherzow wielkich nadętych. Naprzeciw oczu w owym stroiu są osadzone rogowe cienkie przezroczyste okulary, iak u maszek białogłowskich, misternie osadzone, żeby wody niepuściły Do nog maią wagę przywiązaną, żeby go woda nie unosiła: u rąk ma linę
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 222
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
by kto tam Omni conatu zaszedł, już się więcej nie wro- o Górach zaczniejszych w Świecie
cił, od bestii tam poszarpany, albo od ludzi za tą GORĄ mieszkających złapany: gdyż tam o ludziach Chrześcijanach wspomina taż Geografia. Joannes zaś Gruberus pisze, że CAUCASUS cale żadnemu Zwierzęciu nie przystępny, bo Erią bardzo subtelną oddechu broni, albo jakiegoś ziela odorem zabija, Paweł Wenet twierdzi, że tam żadnej nie masz Ptaszyny, dla niedostatku pożywienia, i że nie masz żadnego Zwierzęcia dla zimna: Gdzie Ogień naniecony ani jasny, ani gorzeje.
CHIMAERA Góra w Licyj vulgo Aldynelli osobliwa, ogień z siebie wybychająca, na której wierzchołku Lwów rezydencja,
by kto tam Omni conatu zaszedł, iuż się więcey nie wro- o Gorach zacznieyszych w Swiecie
cił, od bestyi tam poszarpany, albo od ludzi za tą GORĄ mieszkaiących złapany: gdyż tam o ludziach Chrześcianach wspomina táż Geografia. Ioannes zaś Gruberus pisze, że CAUCASUS cale żadnemu Zwierzęciu nie przystępny, bo Aeryą bardzo subtelną oddechu broni, albo iakiegoś ziela odorem zabiia, Paweł Wenet twierdzi, że tam żadney nie masz Ptaszyny, dla niedostatku pożywienia, y że nie masz żadnego Zwierzęcia dla zimna: Gdzie Ogień naniecony ani iasny, ani gorzeie.
CHIMAERA Gora w Lycyi vulgo Aldinelli osobliwa, ogień z siebie wybychaiąca, na ktorey wierzchołku Lwow rezydencya,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 547
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
natura: a wiele miejsc takowych najdujemy w ziemi/ które zdadzą się próżne/ ale tam jest zawsze ten wiatr który i nad ziemią jest ustawicznie/ àérem Latini vocāt, Tegoż może nas nauczyć i trzęsienie ziemie/ które nie skąd inąd bywa/ jedno kiedy ten wiatr tak będzie zawarty we wnętrzności ziemnej/ że nigdzie oddechu i wyścia nie ma. tedy szukając sobie wyścia tak rusza ziemią/ jakoby się ziemia miała obalić. jakoż przytrafia się częstokroć/ że gdy ten wiatr wynalazszy sobie dziurę/ oną na wierzch ziemie wyniknie prędko/ aby próżności żadnej nie było/natychmiast ziemia się zapada/ i miasta pospołu z nią tam wpadają. A żeby
natura: á wiele mieysc tákowych nayduiemy w źiemi/ ktore zdádzą się prożne/ ále tám iest záwsze ten wiátr ktory y nád źiemią iest vstáwicżnie/ àérem Latini vocāt, Tegoż może nas náucżyć y trzęśienie źiemie/ ktore nie zkąd inąd bywa/ iedno kiedy ten wiátr ták będźie záwárty we wnętrznośći źiemney/ że nigdźiè oddechu y wyśćia nie ma. tedy szukáiąc sobie wyśćia ták rusza źiemią/ iákoby się źiemiá miáłá obálić. iákoż przytráfiá się cżęstokroć/ że gdy ten wiátr wynálazszy sobie dźiurę/ oną ná wierzch źiemie wyniknie prędko/ áby prożnośći żadney nie było/nátychmiast źiemiá się západa/ y miástá pospołu z nią tám wpadáią. A żeby
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 10.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
tu kto: Prawda to jest/ że są pod ziemią ognie/ ale te kędykolwiek są/ tedy zawsze na wierzch wylatują/ gdyż to przyrodzenie jest ognia/ aby się wzgórę zawsze piął. Do tego/ gdyby pod ziemią miał być/ musiałby się prędko udusić: ponieważ każdy ogień aby trwał/ potrzebuje wolnego oddechu/ jako to w naszym ogniu widzimy. Mniejsza to jest co mówią: że musiałby na wierzchu ziemie się pokazać/ gdyby się znajdował pod ziemią. Abowiem jako powietrze to abo wiatr/ także woda na wielu miejscach w podziemnych pieczarach i lochach najduje się/ a przecię ich na wierzchu nie baczymy/ i nigdy na
tu kto: Prawdá to iest/ że są pod źiemią ognie/ ále te kędykolwiek są/ tedy záwsze ná wierzch wylatuią/ gdyż to przyrodzenie iest ogniá/ áby się wzgorę záwsze piął. Do tego/ gdyby pod źiemią miał bydź/ muśiałby się prędko vdusić: ponieważ káżdy ogień áby trwał/ potrzebuie wolnego oddechu/ iáko to w nászym ogniu widźimy. Mnieysza to iest co mowią: że muśiałby ná wierzchu źiemie się pokázáć/ gdyby się znáydował pod źiemią. Abowiem iáko powietrze to ábo wiátr/ tákże wodá ná wielu mieyscách w podźiemnych piecżárách y lochách náyduie się/ á przećię ich ná wierzchu nie bacżymy/ y nigdy ná
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 103
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
i już nie Alfaeus, ale Aretusa bywa nazywana. Także barzo wiele wiatrów pod ziemią daje się czuć tym którzy w ziemi głęboko kopają. A cóż dziwno nam ma być że ognie się takowe najdują pod ziemią/ które na wierzch nigdy nie wyskakują; Ani trzeba się tego obawiać/ aby on ogień nie zgasł/ iż oddechu wolnego nie ma: Gdyż jako się już nie raz powiedziało/ w lochach onych podziemnych/ wielkie mnóstwo wiatrów najduje się/ które mogą pomnażać i rozżarzać on ogień. Niechajże już tak ta sentencja mocno stanie/ że pod ziemią wiele skrytych i potajemnych ogniów zakrywa się. Galen: de Konstyt: artis. Plinius lib
y iuż nie Alphaeus, ále Aretusa bywa názywána. Tákże bárzo wiele wiátrow pod źiemią dáie się cżuć tym którzy w źiemi głęboko kopáią. A cóż dźiwno nam ma bydź że ognie się tákowe náyduią pod źiemią/ które ná wierzch nigdy nie wyskákuią; Ani trzebá się tego obáwiáć/ áby on ogień nie zgásł/ iż oddechu wolnego nie ma: Gdyż iáko się iuż nie raz powiedźiáło/ w lochách onych podźiemnych/ wielkie mnostwo wiátrow náyduie się/ ktore mogą pomnáżać y rozżarzáć on ogień. Niechajże iuź ták tá sentencya mocno stánie/ że pod źiemią wiele skrytych y potáiemnych ogniow zákrywa się. Galen: de Constit: artis. Plinius lib
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 104.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
przeto nie może przez onę grubość abo miąszość ziemie wodzie onej dosycić ciepła. Druga przyczyna może być: że ogień on nie barzoć w prawdzie głęboko jest pod ziemią: jedno iż nie jest barzo gorący/ ale jakoby owo kiedy co tleje i w zaduchu jest/ i ciepła też potężnego nie ma; dla tego iż bez oddechu jest/ bez którego ogień nie może się rozpalić i rozgorzeć: przeto też i wody onej na wierzchu ziemie zagrzać nie może. Ale i to za trzecią przyczynę może kto przynieść: że materia siarki i rodzaj nie jednakowy jest wszędy/ i nie tak sposobny do zapalenia od ognia. na jednym miejscu znajduje się siarka czysta
przeto nie może przez onę grubość ábo miąszość źiemie wodźie oney dosyćić ćiepłá. Druga przycżyná może bydź: że ogień on nie bárzoć w prawdźie głęboko iest pod źiemią: iedno iż nie iest bárzo gorący/ ále iákoby owo kiedy co tleie y w zaduchu iest/ y ćiepłá też potężnego nie ma; dla tego iż bez oddechu iest/ bez ktorego ogień nie może się rospalić y rozgorzeć: przeto też y wody oney ná wierzchu źiemie zágrzać nie może. Ale y to zá trzećią przyczynę może kto przynieść: że máterya śiárki y rodzay nie iednákowy iest wszędy/ y nie ták sposobny do zápalenia od ogniá. ná iednym mieyscu znáyduie się śiárká cżysta
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 121.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
/ a ochędożywszy go posiekać i przeciągnąć go przez Balneum maris, barzo wolnym ogniem: Potym do każdego pułgarca tej wodki ośm abo dziesięć łotów tegoż korzenia świeżo ususzonego i z gruba przetłoczonego przydać/ i wespół zbić dobrze/ a w Alembiku przez godzin cztery a dwadzieścia w łaźni ciepłej moczyć/ nakrywszy czym zwierzchu żeby oddechu żadnego nie miało. Potym kolbę z rurą na Alembik włożywszy/ wolnym ogniem znowu dystyluj/ a dobrze zatkawszy w szklenicy na słońcu gorącym wyżonuj. Taka Przepuklinie/
Wnętrznym przepuklinom służy. Ranom wnętrznym.
Zranieniu wnętrznemu jest lekarstwem Piersiam/ Płucam/
Piersiom i płucom zatkanym. Żołądkam
Żołądkowi. Kuszkom/ wnętrznościam.
Kiszkom/ i
/ á ochędożywszy go pośiekáć y przećiągnąć go przez Balneum maris, bárzo wolnym ogniem: Potym do káżdego pułgárcá tey wodki ośm ábo dźieśięć łotow tegoż korzeniá świeżo vsuszonego y z hrubá przetłoczonego przydáć/ y wespoł zbić dobrze/ á w Alembiku przez godźin cztery á dwádźieśćiá w łáźni ćiepłey moczyć/ nákrywszy czym zwierzchu żeby oddechu żadnego nie miáło. Potjm kolbę z rurą ná Alembik włożywszy/ wolnym ogniem znowu dystyluy/ á dobrze zátkawszy w szklenicy ná słońcu gorącym wyżonuy. Táka Przepuklinie/
Wnętrznym przepuklinom służy. Ránom wnętrznym.
Zránieniu wnętrznemu iest lekárstwem Pierśiam/ Płucam/
Pierśiom y płucom zátkánym. Zołądkam
Zołądkowi. Kuszkom/ wnętrznośćiam.
Kiszkom/ y
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 271
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
wystarczyć na wielkie nakłady/ zakopują potajemnie w nocy/ abo w gnoju chowają swe umarłe. Owi którzy mają więtsze nabożeństwo ku Amidzie (a jest to ich jeden z bogów przedniejszych) gdy się już nażyją abo się im też uprzykrzy ten żywot/ wchodzą w jednę jaskinią/ tak dobrze zewsząd zamknioną/ iż nie mają inszego oddechu/ tylko jednę rurę zwierzchu wydrożoną: i tam zostają poszcząc/ wzywając Amidy aż do śmierci. W mieściech co przy morzu leżą/ tak się na śmierć wyprawują: zbiorą naprzód niemałą summę z jałmużny: i włożywszy ją sobie w biesagi/ przepowiadają kazanie ludziom/ i oznajmują im/ iż chcą iść na inszy świat
wystárczyć ná wielkie nakłády/ zakopuią potáiemnie w nocy/ ábo w gnoiu chowáią swe vmárłe. Owi ktorzy máią więtsze nabożeństwo ku Amidźie (á iest to ich ieden z bogow przednieyszych) gdy się iuż náżyią ábo się im też vprzykrzy ten żywot/ wchodzą w iednę iáskinią/ ták dobrze zewsząd zámknioną/ iż nie máią inszego oddechu/ tylko iednę rurę zwierzchu wydrożoną: y tám zostáią poscząc/ wzywáiąc Amidy áż do śmierći. W mieśćiech co przy morzu leżą/ ták się ná śmierć wypráwuią: zbiorą naprzod niemáłą summę z iáłmużny: y włożywszy ią sobie w biesági/ przepowiádáią kazánie ludźiom/ y oznáymuią im/ iż chcą iść ná inszy świát
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 141
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609