lotnym kopytem żaden nieruszony. Gdy też położonego dopadał zakładu, Na nieruszonym piasku nie znać było śladu. Na wodę co dziwniejsza nieraz zapędzony Zabiegł staje i drugie rówien nieścignionej Łodzi i zasię w tymże locie się wróciwszy Upadał na brzeg, ledwo co kuty omoczywszy. Co się na nim nabiło wilków, co rogaczów, Co odyńców bez sieci, bez psów i bez szczwaczów? A kiedy do herapu, to więc przed wszytkimi Dropiaty naprzod chodził charty najrętszymi. Czasem i minął kota, że nim się pokwapię Nazad nim nakierować, aż już po herapie. A kiedy się wojenne muzyki krzykliwe Ozwały, wtenczas serce znać było w nim żywe, Co i
lotnym kopytem żaden nieruszony. Gdy też położonego dopadał zakładu, Na nieruszonym piasku nie znać było śladu. Na wodę co dziwniejsza nieraz zapędzony Zabiegł staje i drugie rowien nieścignionej Łodzi i zasię w tymże locie się wrociwszy Upadał na brzeg, ledwo co kuty omoczywszy. Co się na nim nabiło wilkow, co rogaczow, Co odyńcow bez sieci, bez psow i bez szczwaczow? A kiedy do herapu, to więc przed wszytkimi Dropiaty naprzod chodził charty najrętszymi. Czasem i minął kota, że nim się pokwapię Nazad nim nakierować, aż już po herapie. A kiedy się wojenne muzyki krzykliwe Ozwały, wtenczas serce znać było w nim żywe, Co i
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 453
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. 23. Konferowałem gubernią newelską panu Adamowi Żydowiczowi kapitanowi bywszemu jego królewskiej Mci nunc apszejtowanemu za swą własną wolą. 24. Trzeci paroksizm już z łaski bożej od drugich lekszy żona moja we dniu dzisiejszym z rana zbywszy, mocy coraz zaczyna nabierać, poniekąd zwątlonej. 25. Przywieziono mi dwóch wielkich odyńców, dwie mało mniejsze maciory (z których trzecia, że prośna i żywa, zatrzymali), i sarn piętnaście z Słucka, o które tu tej wielkości srodze widzieć trudno. 26. Z łaski Boga najwyższego dziś przypaść należący żenie mej frybry paroksyzm nic nie nagabąjąc minął, za co niech temuż największa będzie
. 23. Konferowałem gubernią newelską panu Adamowi Żydowiczowi kapitanowi bywszemu jego królewskiej Mci nunc apszejtowanemu za swą własną wolą. 24. Trzeci paroksizm już z łaski bożej od drugich lekszy żona moja we dniu dzisiejszym z rana zbywszy, mocy coraz zaczyna nabierać, poniekąd zwątlonej. 25. Przywieziono mi dwóch wielkich odyńców, dwie mało mniejsze maciory (z których trzecia, że prośna i żywa, zatrzymali), i sarn piętnaście z Słucka, o które tu tej wielkości srodze widzieć trudno. 26. Z łaski Boga najwyższego dziś przypaść należący żenie mej frybry paroksyzm nic nie nagabąjąc minął, za co niech temuż największa będzie
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 67
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
Gdy też położonego dopadał zakładu, Na nie ruszonym piasku nie znać było szladu. Na wodę, co dziwniejsza, nie raz zapędzony Zabiegł staje i drugie, rówien nieścigniony Łodzi, i zasię w tymże locie się wróciwszy Wpadał na brzeg ledwo co kuty omoczywszy. Co się na nim nabiło wilków, co rogaczów, Co odyńców? Bez sieci, bez psów i bez szczwaczów! A kiedy do harapu, to więc przed wszytkimi Dropiaty naprzód chodził charty najręczszymi; Czasem i minął kota, że nim się pokwapię Nazad nim nakierować, aż już po harapie. A kiedy się wojenne muzyki krzykliwe Ozwały, w ten czas serce znać było w nim żywe
Gdy też położonego dopadał zakładu, Na nie ruszonym piasku nie znać było szladu. Na wodę, co dziwniejsza, nie raz zapędzony Zabiegł staje i drugie, rowien nieścigniony Łodzi, i zasię w tymże locie się wróciwszy Wpadał na brzeg ledwo co kuty omoczywszy. Co się na nim nabiło wilków, co rogaczów, Co odyńców? Bez sieci, bez psów i bez szczwaczów! A kiedy do harapu, to więc przed wszytkimi Dropiaty naprzód chodził charty najręczszymi; Czasem i minął kota, że nim się pokwapię Nazad nim nakierować, aż już po harapie. A kiedy się wojenne muzyki krzykliwe Ozwały, w ten czas serce znać było w nim żywe
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 50
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975