była z swym miłym choć i w grobie żyła, Ale jako rodzajów ludzkich śmierć nie minie, Tak bogowie są wolni od niej i boginie. Umrzeć nie mogła. Wszakże ono złe baczenie Aby jej ponosiło tym mniejsze zelżenie, Puściła wieści, że jej oblubieniec drogi, Wpadając nieostrożnie w łowiech na zwierz srogi, Zębem nielitościwym odyńca dzikiego Obrażony, postradał żywota miłego. I temu, aby lepszą wiarę uczyniła, Święto sławne i obchód wieczny postawiła, Na którym Adenina jej nimfy płakały, A okrutnego wieprza zęby przeklinały. Nierozum i przed czasem źle o sobie radzi, I po zgubie na wątłych otuchach się sadzi; A kto się na ostrożność przystojną ogląda
była z swym miłym choć i w grobie żyła, Ale jako rodzajów ludzkich śmierć nie minie, Tak bogowie są wolni od niej i boginie. Umrzeć nie mogła. Wszakże ono złe baczenie Aby jej ponosiło tym mniejsze zelżenie, Puściła wieści, że jej oblubieniec drogi, Wpadając nieostrożnie w łowiech na źwierz srogi, Zębem nielitościwym odyńca dzikiego Obrażony, postradał żywota miłego. I temu, aby lepszą wiarę uczyniła, Święto sławne i obchód wieczny postawiła, Na którym Adenina jej nimfy płakały, A okrutnego wieprza zęby przeklinały. Nierozum i przed czasem źle o sobie radzi, I po zgubie na wątłych otuchach się sadzi; A kto się na ostrożność przystojną ogląda
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 97
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Już z tąd, lub z owąd, że do mnie wypadną Z swą drapieżnością Tygrzyce szkaradną; Lub, co mię w kałdun skryje swój żarłoczy, Niedźwiedź, albo wilk idzie mi na oczy. Mogą być i lwy, mogą być i lwice Na Wyspie, co ma puste okolice: A któż wie, jeśli srogiego odyńca, Z tak okropnego nie ujrzę zwierzyńca? Nad to i Morze swoje ma straszydła: Wyjdzie dziw, albo bestia obrzydła, I połknie żywcem; a nuż w takiej dziczy, Spadnie bezbożny człek, i rozbójniczy? Któż mię od niego w głębokiej pustyni Obroni? albo kto wolną uczyni? Nuż na niewinne i pieszczone członki
Iuż z tąd, lub z owąd, że do mnie wypádną Z swą drapieżnośćią Tygrzyce szkárádną; Lub, co mię w káłdun skryie swoy żárłoczy, Niedźwiedź, álbo wilk idźie mi ná oczy. Mogą bydź y lwy, mogą bydź y lwice Ná Wyspie, co ma puste okolice: A ktoż wie, ieśli srogiego odyńcá, Z ták okropnego nie uyrzę zwierzyńcá? Nád to y Morze swoie ma strászydłá: Wyidźie dźiw, álbo bestya obrzydła, Y połknie żywcem; á nuż w tákiey dźiczy, Spádnie bezbożny człek, y rozboyniczy? Ktoż mię od niego w głębokiey pustyni Obroni? álbo kto wolną uczyni? Nuż ná niewinne y pieszczone członki
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 134
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, I u nas siła dobrych niżeli złych, bo ich Więcej w naszym kościele niż w waszym oboich. 389 (D). NA PRZEGRANĄ POD PARKANEM
Ktoś twierdził, że we czwartek Turcy naszych siekli Pod Parkanem; myli się, bo naszy uciekli. Nie uciekli, fortelu lecz zażyli raczej: Bo ani strwaganego odyńca inaczej, Ani lisa myśliwiec nie wywabi w pole, Aż uwierzy, że mu chart i brytan nie zdole; A Turcyż by, pod Wiedniem dawszy naszym tyły, Już i serca, i mając obarczone siły, W kilka dni bić się mieli znowu na przestrzeni? Nadzieją wiktoryjej padli zwyciężeni. Napuszył ich mądry
, I u nas siła dobrych niżeli złych, bo ich Więcej w naszym kościele niż w waszym oboich. 389 (D). NA PRZEGRANĄ POD PARKANEM
Ktoś twierdził, że we czwartek Turcy naszych siekli Pod Parkanem; myli się, bo naszy uciekli. Nie uciekli, fortelu lecz zażyli raczej: Bo ani strwaganego odyńca inaczej, Ani lisa myśliwiec nie wywabi w pole, Aż uwierzy, że mu chart i brytan nie zdole; A Turcyż by, pod Wiedniem dawszy naszym tyły, Już i serca, i mając obarczone siły, W kilka dni bić się mieli znowu na przestrzeni? Nadzieją wiktoryjej padli zwyciężeni. Napuszył ich mądry
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 420
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
em żonę moją do Warszawy na poparcie jejże elokwencją sprawy źle bardzo idącej brata jej starszego przed królestwem naszym. Na której, jako u niej nie zbywa, tak rozumiem, że ad felicem tegoż successum contribuet. 15. Wyjechałem do Horbowa na dni trzy, chcąc ubić przybyłego w gościnę do puszczy mej tamecznej odyńca z lasów dobrzyńskich, gdzie stanąwszy eadem dla spóźnionej pory polować nie mogłem. 16. Polowałem, gdzie spomniana zuchwała bestia, wykupiwszy się łoszą z dwojgiem weszła, nawet z miejsca ruszyć się nie chaciał. Jam tyż do łoszy nie mając chrapki, strzylać nie kazałem. 17. Uderzyłem na tego
em żonę moją do Warszawy na poparcie jejże elokwencją sprawy źle bardzo idącej brata jej starszego przed królestwem naszym. Na której, jako u niej nie zbywa, tak rozumiem, że ad felicem tegoż successum contribuet. 15. Wyjechałem do Horbowa na dni trzy, chcąc ubić przybyłego w gościnę do puszczy mej tamecznej odyńca z lasów dobrzyńskich, gdzie stanąwszy eadem dla spóźnionej pory polować nie mogłem. 16. Polowałem, gdzie spomniana zuchwała bestia, wykupiwszy się łoszą z dwojgiem weszła, nawet z miejsca ruszyć się nie chaciał. Jam tyż do łoszy nie mając chrapki, strzylać nie kazałem. 17. Uderzyłem na tego
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 144
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
na dniu jutrzejszym do Domaczewa mając się przez Bug przewieźć, jako na miejsca na okół schodzącego polowania. 29. Stanąłem szczęśliwie w Domaczewie z wielu tu ze mną godnymi kawalerami, z których niepośledni siostrzan mój. Eadem polowałem na sarny, których sztuk cztery i zajęcy sześciu dostałem. 30. Polowałem na odyńca z tropu wielkiej dużości rozumianego, po zabiciu zaś jeszcze rzecz ciekawszą, gdyż wielkość, jak może być maciora największa, z laty nie korespondowała, z racji że mu dopiro na drugi rok poszło. Na tymże polowaniu i łosi roczniaków dwóch moi ubili strzelcy. 31. Rano widziałem konie moje z Otak przyszłe
na dniu jutrzejszym do Domaczewa mając się przez Bug przewieźć, jako na miejsca na okół schodzącego polowania. 29. Stanąłem szczęśliwie w Domaczewie z wielu tu ze mną godnymi kawalerami, z których niepośledni siestrzan mój. Eadem polowałem na sarny, których sztuk cztyry i zajęcy sześciu dostałem. 30. Polowałem na odyńca z tropu wielkiej dużości rozumianego, po zabiciu zaś jeszcze rzecz ciekawszą, gdyż wielkość, jak może być maciora największa, z laty nie korespondowała, z racji że mu dopiro na drugi rok poszło. Na tymże polowaniu i łosi roczniaków dwóch moi ubili strzelcy. 31. Rano widziałem konie moje z Otak przyszłe
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 145
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
świniach i dwóch wielkich odyńcach, na których wraz ordynowawszy obławę, ogrodzić kazałem. W obstępowaniu których jeden się szkodliwy przebił zwierzątko na obławę. Jam zaś dzień cały na ekskuzach polityce szczególnie potrzebnych należącej o ludzi strawił. 22. Pożegnawszy naprzykrzonych mi gości, pojechałem na spomniane świnie, których z sztuk dwudziestu i odyńca żadna nie uszła, półową żywcem wziętych. Co by się było i wszystkim na życiu powiodło wzięciem, gdyby sroga machina odyniec (któregom swą ubił ręką) kilku ludzi mało o śmierć i lub skaliczenie nie przyprowadził. 23. Ruszyłem się do Miecjawicz, tyż dóbr moich, dotąd u pana Uzłowskiego w zastawnej, lecz
świniach i dwóch wielkich odyńcach, na których wraz ordynowawszy obławę, ogrodzić kazałem. W obstępowaniu których jeden się szkodliwy przebił źwierzątko na obławę. Jam zaś dzień cały na ekskuzach polityce szczególnie potrzebnych należącej o ludzi strawił. 22. Pożegnawszy naprzykrzonych mi gości, pojechałem na spomniane świnie, których z sztuk dwudziestu i odyńca żadna nie uszła, półową żywcem wziętych. Co by się było i wszystkim na życiu powiodło wzięciem, gdyby sroga machina odyniec (któregom swą ubił ręką) kilku ludzi mało o śmierć i lub skaliczenie nie przyprowadził. 23. Ruszyłem się do Miecijawicz, tyż dóbr moich, dotąd u pana Uzłowskiego w zastawnej, lecz
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 158
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak