. Osobliwy jest skarbiec kościelnych skarbów, i te mi chcieli pokazać, alem się spieszył w drogę i weturynowie czekać nie chcieli; bawiłem się tam dzień cały i dwie nocy. Curiosum, wiedzieć, że przez morze i teraz znaczna droga bieleje się, któredy aniołowie nieśli domek N. Panny do Loretu; Item okno; którędy archanioł Gabriel wszedł, zwiastując; Item miejsce to, gdzie Ona modliła się natenczas; Item mizeria domku ubogiego, który dłubią i biorą sobie ludzie na relikwie, przecie go nie ubywa. Zażywszy nabożeństwa, wyjechałem die 20 rano.
20^go^. Z Loretu do Maceraty mil półtrzeci: droga pięknemi równemi górami,
. Osobliwy jest skarbiec kościelnych skarbów, i te mi chcieli pokazać, alem się spieszył w drogę i weturynowie czekać nie chcieli; bawiłem się tam dzień cały i dwie nocy. Curiosum, wiedziéć, że przez morze i teraz znaczna droga bieleje się, któredy aniołowie nieśli domek N. Panny do Loretu; Item okno; którędy archanioł Gabryel wszedł, zwiastując; Item miejsce to, gdzie Ona modliła się natenczas; Item mizerya domku ubogiego, który dłubią i biorą sobie ludzie na relikwie, przecie go nie ubywa. Zażywszy nabożeństwa, wyjechałem die 20 rano.
20^go^. Z Loretu do Maceraty mil półtrzeci: droga pięknemi równemi górami,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 87
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
podwójne, na zawiasach i hakach żelaznych. W tej stajni haków żelaznych do wieszania szorów, w filary wmurowane, No 20. — Okien, w ołów oprawnych, z kratami żelaznemi, No 5.
Wycieczka. — Idąc dalej na dół, wrota do Wycieczki, podwójne, na zawiasach i hakach żelaznych, nad któremi okno, w ołów oprawne.
Tranzety. — W tejże Wycieczce tranzetów ex opposito siebie dwa, do których drzwi na zawiasach i hakach żelaznych. Wychodząc z Wycieczki, wrota podwójne, na biegunach żelaznych, z wrzeciądzem i skoblami żelaznemi, nad któremi krata żelazna. Kondygnacje dolne pod facjatą
Do których wchodząc, schody drewniane,
podwójne, na zawiasach i hakach żelaznych. W tej stajni haków żelaznych do wieszania szorów, w filary wmurowane, No 20. — Okien, w ołów oprawnych, z kratami żelaznemi, No 5.
Wycieczka. — Idąc dalej na dół, wrota do Wycieczki, podwójne, na zawiasach i hakach żelaznych, nad któremi okno, w ołów oprawne.
Tranzety. — W tejże Wycieczce tranzetów ex opposito siebie dwa, do których drzwi na zawiasach i hakach żelaznych. Wychodząc z Wycieczki, wrota podwójne, na biegunach żelaznych, z wrzeciądzem i skoblami żelaznemi, nad któremi krata żelazna. Kondygnacje dolne pod facjatą
Do których wchodząc, schody drewniane,
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 30
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
Już wszytkich skrzydły okrył sen słodkiemi I cichy pokój rozciągnął po ziemi, Już i promienie zgasły kanikuły, Ja tylko nie śpię, jam tylko sam czuły. Wszytkie te gwiazdy widzą me niewczasy, Kiedy wieńcami zdobię twe zawiasy Albo-ć sen słodzę śpiewaczymi głosy, Albo skrzypkami, choć się boją rosy. Otwórzże okno, uchyl okiennice, Rozśmieje się noc, jako gdy z łożnice Rumiana Zorza od Tytona wstaje
I świetną barwę brudnym cieniom daje; W dzień się opalisz, ale nocy chłodnej Nie kryj mi, Jago, twarzy grzechu godnej. ZAPAŁ
Kupido kiedyś ukochanej żony Odbiegł, kropelką oleju sparzony, Gdy mu się w nocy z
Już wszytkich skrzydły okrył sen słodkiemi I cichy pokój rozciągnął po ziemi, Już i promienie zgasły kanikuły, Ja tylko nie śpię, jam tylko sam czuły. Wszytkie te gwiazdy widzą me niewczasy, Kiedy wieńcami zdobię twe zawiasy Albo-ć sen słodzę śpiewaczymi głosy, Albo skrzypkami, choć się boją rosy. Otwórzże okno, uchyl okiennice, Rozśmieje się noc, jako gdy z łożnice Rumiana Zorza od Tytona wstaje
I świetną barwę brudnym cieniom daje; W dzień się opalisz, ale nocy chłodnej Nie kryj mi, Jago, twarzy grzechu godnej. ZAPAŁ
Kupido kiedyś ukochanej żony Odbiegł, kropelką oleju sparzony, Gdy mu się w nocy z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 182
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
jechał w Królewskich karetach/ do Książęcia de Jojese Wielkiego Podkomorzego Francuskiego/ i z tym wespół prowadzili Posłów na Pałac Królewski/ gdzie w pięknej asystencji stanęli; Co przedniejsi z Panów Polaków w karetach Królewskich jechali; Godzina przyjazdu ich na Palać trzecia z południa była: na których wiązd z Galeriej Królestwo I. MM. przez okno patrzyli. Mość PP. Posłowie wysiadszy z karet/ retyrowali się do Pokoju Kapitana de Garde, gdzie od poczywając trochę/ oczekiwali na swoję Asystencją/ którzy z koni z siadszy/ tamże do nich przyszli/ skąd dopierwo z rozkazania Królestwa Ich Mci/ prowadził ich M. Girlot przez Zamek/ między dwiema szeregami Arszerów tak
iechał w Krolewskich káretach/ do Xiążęćiá de Ioyese Wielkiego Podkomorzego Fráncuskiego/ y z tym wespoł prowádźili Posłow ná Páłac Krolewski/ gdźie w piękney assistentiey stanęli; Co przednieyśi z Pánow Polakow w káretách Krolewskich iecháli; Godźiná przyiázdu ich ná Palac trzećiá z południá byłá: na ktorych wiązd z Gáleriey Krolestwo I. MM. przez okno pátrzyli. Mość PP. Posłowie wyśiadszy z káret/ retyrowáli się do Pokoiu Kápitaná de Garde, gdźie od poczywáiąc trochę/ oczekiwáli ná swoię Assystencyą/ ktorzy z koni z śiadszy/ támże do nich przyszli/ zkąd dopierwo z roskazánia Krolestwá Ich Mći/ prowádźił ich M. Girlot przez Zamek/ między dwiemá szeregámi Arszerow ták
Skrót tekstu: WjazdPar
Strona: b2v
Tytuł:
Wjazd wspaniały posłów polskich do Paryża
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
czasów radni Panowie byli. Traktatu wtórego Cud trzeci. Trzy słupy ogniste. Cud czwarty. Cztery Episkopowie byli. PARAENESIS. W Lace Duchownej c. 104.
CZytałem u Świętego Ojca Sofroniusza Patriarchy Hierosolimy/ jako gwiazdy okazaniem zalecona jest pobożność S^o^ Nonna Archimandryty: Patrzał mówi Święty PatriarchaTeodozy Episkop Kapituliady na Cerkiew w nocy przez okno/ a widząc Nonna klęczącego/ obaczył nad głową jego gwiazdę/ świadka pewnego Opatskiej ku Bogu i Bożej ku Opatowi miłości. V tegoż najduje/ gdy Bracia w Monastyru Hierokontskim zmarłego społbrata chowali/ jak go nieść z Celle poczęli aż do włożenia w grób gwiazda nad głową jego zawsze stała/ a to świętobliwość jego opowiadając
czásow rádni Pánowie byli. Tráctatu wtorego Cud trzeći. Trzy słupy ogniste. Cud czwarty. Cztyry Episkopowie byli. PARAENESIS. W Lace Duchowney c. 104.
CZytałem v Swiętego Oycá Sophroniusza Pátriárchy Hierosolimy/ iáko gwiazdy okazániem zálecona iest pobożność S^o^ Nonná Archimándryty: Pátrzał mowi Swięty PátriárcháTheodozy Episkop Capituliády ná Cerkiew w nocy przez okno/ á widząc Nonná klęczącego/ obaczył nád głową iego gwiazdę/ świádká pewnego Opátskiey ku Bogu y Bożey ku Opátowi miłośći. V tegoż náyduie/ gdy Brácia w Monástyru Hierokontskim zmárłego społbrátá chowáli/ iák go nieść z Celle poczęli áż do włożenia w grob gwiazdá nád głową iego záwsze stałá/ á to świętobliwość iego opowiádáiąc
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 98.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
niej, nie czekając.
XC.
Przez wiele stopni do niej po wschodzie schodzono Tam, kędy beło ludzie żywo pogrzebiono. Twardemi, stalonemi jama niewidziana Dłuty w skale sklepisto była wykowana; Słońce się jej po części przecię dostawało, Acz go, gdzie w nią wchodzono, było barzo mało; Ale go zasię dosyć przez okno wchodziło, Które w dziurze nieznacznej z prawej strony było.
XCI.
Na niskiej, małej ławce, na śrzodku jaskinie, Przed ogniem, który gorzał na wielkiem kominie, Panna dziwnej gładkości żałosna siedziała, W piętnastu lat albo ich mało co mijała; A tak nadobnej twarzy i tak pięknej była, Że z onego dzikiego
niej, nie czekając.
XC.
Przez wiele stopni do niej po wschodzie schodzono Tam, kędy beło ludzie żywo pogrzebiono. Twardemi, stalonemi jama niewidziana Dłuty w skale sklepisto była wykowana; Słońce się jej po części przecię dostawało, Acz go, gdzie w nię wchodzono, było barzo mało; Ale go zasię dosyć przez okno wchodziło, Które w dziurze nieznacznej z prawej strony było.
XCI.
Na nizkiej, małej ławce, na śrzodku jaskinie, Przed ogniem, który gorzał na wielkiem kominie, Panna dziwnej gładkości żałosna siedziała, W piętnastu lat albo ich mało co mijała; A tak nadobnej twarzy i tak pięknej była, Że z onego dzikiego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 271
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pioruny, i błyskawice straszliwe, upały niezwyczajne, potym 23 Grudnia trzęsienie ziemi Antiochią z częścią okolicy pogrążyło, trwało dni kilka, i po całym kraju wschodnim rozciągnęło się. Według wielu pisarzów przypadek ten najstraszliwszy był ze wszystkich o których tylko w Historyj czytamy. Konsul P[...] don zginął. Trajan Cesarz raniony, ledwo uszedł przez okno. Z tej okazji zakazał wyższe dawać budowanie nad stop
60.
117
70. Trzęsienie ziemi w Rzymie.
120 trzęsienie obaliło miasto Ni[...] ę w Bitynii, Nikomedyą, i wiele innych.
129
71. Widziana przez dni 39 w znakach kozła i dzbana.
Nikomedia czy Nikopol, Cezarea czyli Aorie, trzęsieniem ziemi zapadły
pioruny, y błyskawice straszliwe, upały niezwyczayne, potym 23 Grudnia trzęsienie ziemi Antiochią z częścią okolicy pogrążyło, trwało dni kilka, y po całym kraiu wschodnim rozciągnęło się. Według wielu pisarzow przypadek ten naystraszliwszy był ze wszystkich o których tylko w Historyi czytamy. Konsul P[...] don zginoł. Traian Cesarz raniony, ledwo uszedł przez okno. Z tey okazyi zakazał wyższe dawać budowanie nad stop
60.
117
70. Trzęsienie ziemi w Rzymie.
120 trzęsienie obaliło miasto Ni[...] ę w Bithynii, Nikomedyą, y wiele innych.
129
71. Widziana przez dni 39 w znakach kozła y dzbana.
Nikomedia czy Nikopol, Cezarea czyli Aorie, trzęsieniem ziemi zapadły
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 19
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
i zgorzała wszytkie oświeciwszy 80 miasto.
Ten triumf przez godzin trzy i dalej w nocy trwał. Tę machinę ledwie za kilka miesięcy wystawiono, a ogień za godzin kilka strawił. Ludu niesłychana moc po gankach, oknach i na dole, iż się przecisnąć żadną niepodobna była miarą przed gminem. Księstwo z pałacu przez okno patrzali, damy zaś wszytkie na ganku stały przypatrując się. Potym, nim się ludzie przed ściskiem porozchodzili, godzin kilka czasu wzięło, ponieważ za mnogością karet i ludem stąpić przez czas niemały z miejsca trudno było. Na to być musiał wielki koszt i speza.
Dnia tedy 12 Aprilis, obiad zjadszy w Turynie, jechał
i zgorzała wszytkie oświeciwszy 80 miasto.
Ten tryumf przez godzin trzy i dalej w nocy trwał. Tę machinę ledwie za kilka miesięcy wystawiono, a ogień za godzin kilka strawił. Ludu niesłychana moc po gankach, oknach i na dole, iż się przecisnąć żadną niepodobna była miarą przed gminem. Księstwo z pałacu przez okno patrzali, damy zaś wszytkie na ganku stały przypatrując się. Potym, nim się ludzie przed ściskiem porozchodzili, godzin kilka czasu wzięło, ponieważ za mnogością karet i ludem stąpić przez czas niemały z miejsca trudno było. Na to być musiał wielki koszt i speza.
Dnia tedy 12 Aprilis, obiad zjadszy w Turynie, jechał
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 274
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
zabiły. Rozumiejąc nieprzyjaciel/ że wielką temi Minami uczynił klęskę/ tejże nocy/ i następujących/ bez przestanku granaty do Miastapuszczał; od których jednak żaden z naszych nie był rażony. Dnia 24 rzecz godna uwagi trafiła się: o godzinie piątej wieczornej/ gdy zgromadzony lud w Kościele Z. Stefana słuchał kazania/ przez okno Działowa kula lecąca/ kilkawielkich kawałów ciosanego kamienia przy oknie wybiwszy/ uderzywszy sięo Kolumnę/ z wielkim impetem na ziemię spadła: żaden jednak ani kulą/ ani kamieniem nie był rażony. Z wieży Z. Stefana kule Działowe kilka także kamieni wybiły: przez całą noc granaty do Miasta puszczono/ i z Dział szturmowano/ ale
zábiły. Rozumieiąc nieprzyiaćiel/ że wielką temi Minámi vcżynił klęskę/ teyże nocy/ y nástępuiących/ bez przestánku gránaty do Miástápuszcżáł; od ktorych iednák żaden z nászych nie był ráżony. Dniá 24 rzecż godna vwagi tráfiłá się: o godźinie piątey wiecżorney/ gdy zgromádzony lud w Kośćiele S. Stepháná słucháł kazánia/ przez okno Dźiáłowa kulá lecąca/ kilkáwielkich káwałow ciosánego kámieniá przy oknie wybiwszy/ vderzywszy sięo Kolumnę/ z wielkim impetem ná źiemię spádłá: żaden iednák áni kulą/ áni kámieniem nie był ráżony. Z wieży S. Stepháná kule Dźiáłowe kilká tákże kámieni wybiły: przez cáłą noc gránaty do Miástá puszcżono/ y z Dźiał szturmowano/ ále
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: A2v
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
Rabbi Kimchi twierdzi, u Autorów, że ten Bałwan był ekstraodrynaryjnej wielkości (stąd podobno Król Bałwanów) miedzieny, wewnątrz dęty, podzielone wsobie mający kontygnacje, na komórki, czyli okna i receptacula, z których w jedne rzucali Synogarlice, w drugie Baranki, w trzecie Kozły, w inne Cielca etc. A wnajprincypalniejsze okno, czyli receptaculum miotano Dzieci małe, i te to było najsolenniejsze temu Bałwanowi Sacrificium, na miejscu Tofet nazwanym, na dolinie Ennon albo Geennan (z kąd Gebenna słowo piekło znaczące uformowane, ob similitudinem w tych oboch miejscach okrucieństwa.) Natym tedy miejscu tyraństwa, i okrucieństwa, à genuiné mówiąc, w tej
Rabbi Kimchi twierdzi, u Autorow, że ten Bałwan był extraordynaryiney wielkośći (ztąd podobno Krol Bałwanow) miedzieny, wewnątrz dęty, podzielone wsobie maiący kontygnacye, na komorki, czyli okna y receptacula, z ktorych w iedne rzucali Synogarlice, w drugie Baranki, w trzecie Kozły, w inne Cielca etc. A wnayprincypalnieysze okno, czyli receptaculum miotano Dzieci małe, y te to było náysolennieysze temu Bałwanowi Sacrificium, na mieyscu Tophet nazwanym, na dolinie Ennon albo Geennan (z kąd Gebenna słowo piekło znaczące uformowane, ob similitudinem w tych oboch mieyscach okrucieństwa.) Natym tedy mieyscu tyraństwa, y okrucieństwa, à genuiné mowiąc, w tey
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 40
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755