się Ojczyzna wojnami mięszała. Były to dość niestrawne na Polaków kąski/ Wojna z Panem Poddanych/ i tak częste związki. Na ostatek Bóg widząc/ że się bijem sami/ Pokarał niezgodliwych z Turczynem wojnami: Gdzie lubo się Pagaństwu raz nie poszczęściło; Obficie się to jednak imże nagrodziło. Stracili pod Chocimem/ w okopach/ namioty: Wzięli za to Kamieniec/ do Polski klucz złoty. Którym do Ukrainy skoro otworzyli; W popiół ją i w perzynę hardzie obrócili. O twierdze niedobyte/ zamki nie widane! Jakoście/ tak sromotnie/ z ziemią porównane! O jakoby nad wami krwawo płakać trzeba! Któreście Polsce/ niegdy dodawały
się Oyczyzna woynami mięszáłá. Były to dość niestráwne ná Polakow kąski/ Woyná z Pánem Poddánych/ y ták częste zwiąski. Na ostatek Bog widząc/ że się bijem sámi/ Pokarał niezgodliwych z Turczynem woynámi: Gdźie lubo się Págánstwu raz nie poszczęśćiło; Obfićie się to iednák imże nágrodźiło. Strácili pod Choćimem/ w okopách/ námioty: Wźięli za to Kámieniec/ do Polski klucz złoty. Ktorym do Vkrainy skoro otworzyli; W popioł ią y w perzynę hárdźie obroćili. O twierdze niedobyte/ zamki nie widáne! Iakośćie/ ták sromotnie/ z źiemią porownáne! O iakoby nád wámi krwáwo płákáć trzebá! Ktoreśćie Polszcze/ niegdy dodawáły
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
taksy od Marszałków naznaczonej w Mieście wszystko płacono, i innych wiele punktów, których ekscessa sąd Kapturu Generalnego sądzić powinien, a Marszałkowscy ludzie pilnować i donosić o tym. Podczas Elekcyj żaden Poseł postronny, ani Minister, ani Sekretarz nie może mieszkać w Warszawie, ale na odległym miejscu od Warszawy. Audiencją mogą jednak mieć w okopach przy obecności obydwóch Stanów, którym Prymas, a potym Marszałek Koła Rycerskiego odpowiedzieć powinien, po audiencyj zaraz wyjechać powinni do swoich Kwater. Przedtym Rzeczpospolita naznaczała Rezydentów Posłom dla przestrogi fakcyj, ale teraz nie obserwują tego, i z tąd scysje i fakcje się dzieją. Kandydat do Tronu nie powinien się w Warszawie znajdować dla zamiesznia
taxy od Marszałków naznaczoney w Mieśćie wszystko płacono, i innych wiele punktów, których excessa sąd Kapturu Generalnego sądźić powinien, á Marszałkowscy ludźie pilnować i donośić o tym. Podczas Elekcyi żaden Poseł postronny, ani Minister, ani Sekretarz nie może mieszkać w Warszawie, ale na odległym mieyscu od Warszawy. Audyencyą mogą jednak mieć w okopach przy obecnośći obódwóch Stanów, którym Prymas, á potym Marszałek Koła Rycerskiego odpowiedźieć powinien, po audyencyi zaraz wyjechać powinni do swoich Kwater. Przedtym Rzeczpospolita naznaczała Rezydentów Posłom dla przestrogi fakcyi, ale teraz nie obserwują tego, i z tąd scyssye i fakcye śię dźieją. Kandydat do Tronu nie powinien śię w Warszawie znajdować dla zamiesznia
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 139
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
i łatwo, największą zrobi i wkorzeni niecnotliwy człowiek kalumnią, czego nietak łatwo dokaże w Izbie Poselskiej, bo naprzykład jako to praktykowano z Domem Króla Jana: o związek, naprzód skrypt, po skrypcie o tym pisano. Ten skrypt po Województwach, po ich Obozach rozrzucono, potym w samej Szopie, albo raczej w okopach z energia mówiono, i pokazano podniesione papiery, wołając owo dowody na Dom Królewski, że związek trzymał, aż takie fremitus z uwierzenia tego fałszu stały się, że rzadko kto bronić odważył się, tylko do szabel, tylko hałas, a gdyby to było między Posłami, toby zaraz i największego Pana podchwycono, stój
y łatwo, naywiększą zrobi y wkorzeni niecnotliwy człowiek kálumnią, czego nieták łatwo dokaże w Izbie Poselskiey, bo naprzykład iáko to praktykowano z Domem Krolá Janá: o związek, naprzod skrypt, po skrypćie o tym pisano. Ten skrypt po Woiewodztwách, po ich Obozách rozrzucono, potym w sámey Szopie, álbo raczey w okopach z energia mowiono, y pokazáno podnieśione papiery, wołaiąc owo dowody ná Dom Krolewski, że związek trzymał, áż tákie fremitus z uwierzenia tego fałszu stáły się, że rzadko kto bronić odważył się, tylko do szábel, tylko hałas, á gdyby to było między Posłami, toby záraz y naywiększego Paná podchwycono, stoy
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 27
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
wskórali, dobrowolnie się poddali. Z p. Kawalerem posli pod Bar; miasto się poddało. Każą się im wracać do wojska.
Gdy o zamku zamyślają, aż ordynans przysyłają, By się nazad reterować, na inszy czas on zachować, - Bo impreza u hetmana, aby bitwa była dana Tym, co w okopach siedzieli, natenczas się nie spodzieli. Wiktoria chocimska.
Poszczęścił mu Bóg imprezę, kiedy owe zjadłe węże Precz wyrzuca z owej jamy, gdzie przedtym Polacy sami TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
W tych okopach się bronili, kiedy ciż psi ich gonili, - A teraz ich doganiają ci Polacy, w Dniestr wrzucają.
Widzieć było owe
wskórali, dobrowolnie się poddali. Z p. Kawalerem posli pod Bar; miasto się poddało. Każą się im wracać do wojska.
Gdy o zamku zamyślają, aż ordynans przysyłają, By się nazad reterować, na inszy czas on zachować, - Bo impreza u hetmana, aby bitwa była dana Tym, co w okopach siedzieli, natenczas się nie spodzieli. Wiktoryja chocimska.
Poszczęścił mu Bóg imprezę, kiedy owe zjadłe węże Precz wyrzuca z owej jamy, gdzie przedtym Polacy sami TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
W tych okopach się bronili, kiedy ciż psi ich gonili, - A teraz ich doganiają ci Polacy, w Dniestr wrzucają.
Widzieć było owe
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 109
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
By się nazad reterować, na inszy czas on zachować, - Bo impreza u hetmana, aby bitwa była dana Tym, co w okopach siedzieli, natenczas się nie spodzieli. Wiktoria chocimska.
Poszczęścił mu Bóg imprezę, kiedy owe zjadłe węże Precz wyrzuca z owej jamy, gdzie przedtym Polacy sami TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
W tych okopach się bronili, kiedy ciż psi ich gonili, - A teraz ich doganiają ci Polacy, w Dniestr wrzucają.
Widzieć było owe męże, kiedy farbują oręże! Niejeden usarz kopije we krwi pogańskiej obmyje. Drudzy, choć pieszo, wpadają, a łby Turkom ucinają. Nie poradzi Usymbasza, gdy mu się wojsko rozprasza
By się nazad reterować, na inszy czas on zachować, - Bo impreza u hetmana, aby bitwa była dana Tym, co w okopach siedzieli, natenczas się nie spodzieli. Wiktoryja chocimska.
Poszczęścił mu Bóg imprezę, kiedy owe zjadłe węże Precz wyrzuca z owej jamy, gdzie przedtym Polacy sami TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
W tych okopach się bronili, kiedy ciż psi ich gonili, - A teraz ich doganiają ci Polacy, w Dniestr wrzucają.
Widzieć było owe męże, kiedy farbują oręże! Niejeden usarz kopije we krwi pogańskiej obmyje. Drudzy, choć pieszo, wpadają, a łby Turkom ucinają. Nie poradzi Usymbasza, gdy mu się wojsko rozprasza
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 110
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
dwa Regimenty Kawaleryj, ale ku dniowi Most się złąmał, i długi czas wzięła naprawa onego, co okazją było do niejakiego mieszania się, widząc Infanteria rozłączoną się być od Kawaleryj, a nieprzyjaciela mocno nacierającego, ze wszytką Kawalerią, Infanterią i działami. Dwa Regimenty Kawaleryj postawione były, ku ich lewemu skrzydłu w Retranszementach aliás Okopach, a ich Prawe skrzydło ku błocku miejscami lgnącemu, wszytka Kawaleria Nieprzyjacielska awanszowała ku tym dwom Regimentom, aby ich zagarnąć, co Król I. Mć postrzegszy, kazał uczynić Voltfas, aliás obrócenie się tymże dwiema Regimentom o jedno tylko strzelenie od Nieprzyjaciela będącym, którą Voltfas czynili po kilka razy poty, póki się nie
dwá Regimenty Káwáleryi, ále ku dniowi Most się złąmáł, y długi czás wźięłá nápráwá onego, co okázyą było do nieiákiego mieszánia się, widząc Infánteryá rozłączoną się bydź od Káwáleryi, á nieprzyiaćielá mocno náćieráiącego, ze wszytką Káwáleryą, Infánteryą y dźiáłámi. Dwá Regimenty Káwáleryi postáwione były, ku ich lewemu skrzydłu w Retránszementách aliás Okopách, á ich Práwe skrzydło ku błocku mieyscámi lgnącemu, wszytka Káwáleryá Nieprzyiaćielská áwánszowáłá ku tym dwom Regimentom, áby ich zágárnąć, co Krol I. Mć postrzegszy, kázał vczynić Voltfas, aliás obrocenie się tymże dwiemá Regimentom o iedno tylko strzelenie od Nieprzyiáćielá będącym, ktorą Voltfas czynili po kilká rázy poty, poki się nie
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 4
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
od Nieprzyjaciela będącym, którą Voltfas czynili po kilka razy poty, póki się nie przytknęli do brzegu Rzeki.
Król I. Mć potym kazał im wniść do retranszementu, i postawić się w tyle Infanteryj, dla utrzymania miejsc, któreby mogły być forcowane atakiem Nieprzyjacielskiej Infanteryj, tym czasem działa które były po bateriach, w okopach nieprzestając ognia dawali do Kawaleryj Nieprzyjacielskiej, która się ciągnęła ku Kokienhaufem dla ubieżenia naszego Prawego skrzydła, wytrzymując ażby była ich Infanteria postawiła się w lesie po lewej stronie naszego Okopu, spodziewając się iż tym sposobem Wojsko Króla I. Mci otoczy.
Infanteria ich wielce porażona była od sześciu wielkich Dział, które Król I
od Nieprzyiáćielá będącym, ktorą Voltfas czynili po kilká rázy poty, poki się nie przytknęli do brzegu Rzeki.
Krol I. Mć potym kazáł im wniść do retránszementu, y postáwić się w tyle Infánteryi, dla vtrzymánia mieysc, ktoreby mogły bydź forcowáne áttákiem Nieprzyiaćielskiey Infánteryi, tym czásem dźiáłá ktore były po báteryách, w okopách nieprzestáiąc ogniá dáwáli do Káwáleryi Nieprzyiaćielskiey, ktora się ćiągnęłá ku Kokienháufem dla vbieżenia nászego Práwego skrzydłá, wytrzymuiąc áżby byłá ich Infánteryá postáwiłá się w leśie po lewey stronie nászego Okopu, spodźiewáiąc się iż tym sposobem Woysko Krolá I. Mći otoczy.
Infánteryá ich wielce poráżoná byłá od sześćiu wielkich Dźiał, ktore Krol I
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 5
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
, Który był uszedł kinąwszy buławę, Trudno przez głowy mieli trzymać sprawę; Wszyscy się zaraz w rozsypkę udali, A nasi wpadszy — łby im ucinali, Bili i siekli, i w błota wpychali, I po jęczących Kozakach deptali, Tak iż Styr prawie ze krwie płynął drugi I purpurowe wrzały ciekąc strugi. Żaden w okopach nie został tak zdrowy, Aby na placu nie miał pozbyć głowy. I sam nieborak władyka od swego Ubioru ledwo uciekł kapłańskiego, Porzucił wszystkie w szańcach aparaty, Dzwonki i ryzy, i kościelne szaty, Nie ufając swej nieborak świętości Dodawał skrzydeł nogom i prędkości, Chcąc naleźć z strachem hetmana swojego W drodze Bogdana kędyś Chmielnickiego
, Który był uszedł kinąwszy buławę, Trudno przez głowy mieli trzymać sprawę; Wszyscy się zaraz w rozsypkę udali, A nasi wpadszy — łby im ucinali, Bili i siekli, i w błota wpychali, I po jęczących Kozakach deptali, Tak iż Styr prawie ze krwie płynął drugi I purpurowe wrzały ciekąc strugi. Żaden w okopach nie został tak zdrowy, Aby na placu nie miał pozbyć głowy. I sam nieborak władyka od swego Ubioru ledwo uciekł kapłańskiego, Porzucił wszystkie w szańcach aparaty, Dzwonki i ryzy, i kościelne szaty, Nie ufając swej nieborak świątości Dodawał skrzydeł nogom i prędkości, Chcąc naleźć z strachem hetmana swojego W drodze Bogdana kędyś Chmielnickiego
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 129
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tu successivè KrólÓW ŻydOWSKICH począwszy od Dawida aż do Sedecjasza Króla wziętego w niewolą Babilońską, Dwieście dwóch przez lat 466. Za czasem od wielu Królów Judzkich, exemplo Dawida i Salomona rządzących się, przybyło nie mało temu Miastu ozdoby, mocy, Budynków, Bram, Wałów, Fos, murów, i obszerności, kiedy w okopach samych, było go na 150. staj, co uczyni na mil 6. Obywatelów miało koło pułtora kroć sto tysięcy. Leży JERUZALEM właśnie między dwiema granicami Pokolenia Judy,y Pokolenia Beniamin. Położenie jego jest na gruncie skalistym,po górach,olim Syon, Akra, Bezeta, Moria, rozłożone; a te
tu successivè KROLOW ZYDOWSKICH począwszy od Dawidá aż do Sedecyaszá Krola wźiętego w niewolą Babylońską, Dwieście dwoch przez lat 466. Zá czasem od wielu Krolow Iudzkich, exemplo Dawida y Sálomoná rządzących się, przybyło nie mało temu Miastu ozdoby, mocy, Budynkow, Brám, Wáłow, Foss, murow, y obszerności, kiedy w okopach samych, było go na 150. stay, co uczyni ná mil 6. Obywátelow miało koło pułtorá kroć sto tysięcy. Leży IERUZALEM włáśnie między dwiemá gránicami Pokolenia Iudy,y Pokolenia Beniamin. Położenie iego iest ná gruncie skalistym,po gorách,olim Syon, Akra, Bezetha, Morya, rozłożone; á te
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 525
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
i wziąwszy dobrego języka, Józefowicza Lipkę, a oraz sprawiwszy się z niego, że jeszcze o zaharze ani o Tatarach nic nie słychać, zaraz nocą ze wszystkimi ludźmi swymi wybrał się pod Kamieniec dawszy ordynans, żeby w Szańcu nazajutrz koło dziewiątej z rana z dział bito, czym kamieńczanie co żywo ubezpieczeni, że nasi w okopach, albo na tak uroczyste święto strzelają, albo Tatarom się bronią, w pole jedni na trawę, inni po drwa i na ryby wychodzić poczęli. Na których po południu wytrzymawszy dobrze uderzył dwiema partiami od Paniowiec i od Ormiańskiego Lasu. Wsiedli nasi na janczarów bardzo dobrze i aż do samej bramy zamkowej gnali, tak że
i wziąwszy dobrego języka, Józefowicza Lipkę, a oraz sprawiwszy się z niego, że jeszcze o zaharze ani o Tatarach nic nie słychać, zaraz nocą ze wszystkimi ludźmi swymi wybrał się pod Kamieniec dawszy ordynans, żeby w Szańcu nazajutrz koło dziewiątej z rana z dział bito, czym kamieńczanie co żywo ubezpieczeni, że nasi w okopach, albo na tak uroczyste święto strzelają, albo Tatarom się bronią, w pole jedni na trawę, inni po drwa i na ryby wychodzić poczęli. Na których po południu wytrzymawszy dobrze uderzył dwiema partiami od Paniowiec i od Ormiańskiego Lasu. Wsiedli nasi na janczarów bardzo dobrze i aż do samej bramy zamkowej gnali, tak że
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 137
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958