pokarmu z piersi dziecinnego Dopuścił mi zażywać; lecz nad zwyczaj tego Wieku, lwiemi mię zaraz karmił wnętrzościami; Lwiemi poił wpół prawie żywemi śpikami. To mój był przedni pokarm i napój, ta probą Zrozumiawszy: kazał mi nierównym za sobą W gęste lasy iść krokiem; i zwierza dzikiego Nie lękać się, ni cienia lasów okropnego. Już odtąd dzida w ręku, już ki łuk i strzały: I przed czasem oręża wszelkie smakowały. Stąd słońcu i mrozowi już przywykłe ciało, Kamień tylko za łoże, wspolny z Mistrzem brało. Ledwie mi rok dwunasty dało przyrodzennie, Gdy mi konno Lapitów, i dzikie jelenie Każe w polu uganiać; więc rączym
pokármu z pierśi dźiećinnego Dopuśćił mi záżywáć; lecz nád zwyczay tego Wieku, lwiemi mię záraz karmił wnętrzośćiámi; Lwiemi poił wpoł práwie zywemi śpikámi. To moy był przedni pokarm y napoy, tá probą Zrozumiawszy: kazał mi nierownym zá sobą W gęste lásy iść krokiem; y zwierzá dźikiego Nie lękáć się, ni ćieniá lásow okropnego. Iuż odtąd dźida w ręku, iuż ki łuk y strzáły: Y przed czásem orężá wszelkie smákowáły. Ztąd słońcu y mrozowi iuż przywykłe ćiáło, Kámień tylko zá łoże, wspolny z Mistrzem bráło. Ledwie mi rok dwunasty dáło przyrodzennie, Gdy mi konno Lápitow, y dźikie ielenie Każe w polu uganiáć; więc rączym
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 156
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
lub z owąd, że do mnie wypadną Z swą drapieżnością Tygrzyce szkaradną; Lub, co mię w kałdun skryje swój żarłoczy, Niedźwiedź, albo wilk idzie mi na oczy. Mogą być i lwy, mogą być i lwice Na Wyspie, co ma puste okolice: A któż wie, jeśli srogiego odyńca, Z tak okropnego nie ujrzę zwierzyńca? Nad to i Morze swoje ma straszydła: Wyjdzie dziw, albo bestia obrzydła, I połknie żywcem; a nuż w takiej dziczy, Spadnie bezbożny człek, i rozbójniczy? Któż mię od niego w głębokiej pustyni Obroni? albo kto wolną uczyni? Nuż na niewinne i pieszczone członki, Włoży kajdany,
lub z owąd, że do mnie wypádną Z swą drapieżnośćią Tygrzyce szkárádną; Lub, co mię w káłdun skryie swoy żárłoczy, Niedźwiedź, álbo wilk idźie mi ná oczy. Mogą bydź y lwy, mogą bydź y lwice Ná Wyspie, co ma puste okolice: A ktoż wie, ieśli srogiego odyńcá, Z ták okropnego nie uyrzę zwierzyńcá? Nád to y Morze swoie ma strászydłá: Wyidźie dźiw, álbo bestya obrzydła, Y połknie żywcem; á nuż w tákiey dźiczy, Spádnie bezbożny człek, y rozboyniczy? Ktoż mię od niego w głębokiey pustyni Obroni? álbo kto wolną uczyni? Nuż ná niewinne y pieszczone członki, Włoży káydány,
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 134
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
w też tropy przed Pańskie pospieszę ołtarze: Pewnie w ten czas krwią naszą ubłagane gniewy Bóg w łaskawość za[...] eni, rozwiąże milczenie, I na Święte wam prośby da odpowiedź z Nieba. SA: Ah! ah! tak się kochany stanie Synu: twoje Na włosku tylko życie. Pozwól, niech tym czasem Od tego okropnego odwrócę widoku Oczy moje; niech na bok trochę cofnę kroku. Podź Achio; poczekaj Jonato: powrócę Wprętce, i ostatni raz serdecznie przytulę Do łona Ojcowskiego JO: O Boże łaskawy! Pociesz troskliwe serce; spadłego na sile Dźwigni Ojca skróć żalu: wzmocniej w trudnym dziele Wemnie umysł: który się lub śmierci nie
w też tropy przed Páńskie pospieszę ołtarze: Pewnie w ten czás krwią nászą ubłagáne gniewy Bóg w łáskáwość zá[...] ęni, rozwiąże milczenie, I ná Swięte wam proźby da odpowiedź z Niebá. SA: Ah! ah! ták się kochány stánie Synu: twoie Ná włosku tylko życie. Pozwól, niech tym czásem Od tego okropnego odwrócę widoku Oczy moie; niech ná bok trochę cofnę kroku. Pódź Achio; poczekay Jonáto: powrócę Wprętce, i ostatni raz serdecznie przytulę Do łoná Oycowskiego JO: O Boże łáskáwy! Pociesz troskliwe serce; spádłego ná sile Dzwigni Oyca skróć żalu: wzmocniey w trudnym dziele Wemnie umysł: który się lub śmierci nie
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 31
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
go więcej! póki sen śmiertelny Oczu niezawrze. ACH: Życzę; łaskawszym na sibeje Bądź Panie, cóż po smutnym, które żal przynosi Widzeniu? porzuć tę chęć mniej baczną: jeżeli Ten raz na niego pojrzysz: w łez gorzkich topieli Albo zginiesz od żalu; albo syn niezginie. JES: Uchodź tak okropnego, ah Ojcze widoku. SA: O jakżeście okrutni! ja nienagrodzoną Nigdy szkodą, utracę kochanego Syna. I jeszczesz mnie jedynej, Serca Ojcowskiego Wżyciu moim pociechy, widzenia zabraniać? Ja cale bezwinnego, daję na stracenie: I będeż nad kaukazy twardszy, że go sercem Zmiękczonym na ostatek nieuściskam? JES:
go więcy! póki sen smiertelny Oczu niezáwrze. ACH: Zyczę; łáskáwszym ná sibeie Bądź Pánie, coż po smutnym, które żal przynosi Widzeniu? porzuć tę chęć mniey baczną: ieżeli Ten raz ná niego poyrzysz: w łez gorzkich topieli Albo zginiesz od żalu; álbo syn niezginie. JES: Uchodź ták okropnego, ah Oycze widoku. SA: O iákżeście okrutni! iá nienágrodzoną Nigdy szkodą, utrácę kochánego Syná. I ieszczesz mnie iedyney, Sercá Oycowskiego Wżyciu moim pociechy, widzenia zábraniáć? Já cále bezwinnego, dáię ná strácenie: I będeż nád kaukázy twárdszy, że go sercem Zmiękczonym ná ostátek nieuściskam? JES:
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 48
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
i świadka zabójstwa Tyrańskiego mieć pragnął. ten Jessy legł trupem, Któremuś po Jonacie Berło i Koronę Naznaczył. ACH: O! Boże nasz! jakeś sprawiedliwy? AK: O zemsto Nieba! jak że prędkim spieszysz krokiem! SA: O! Ojcze nieszczęśliwy! Ej, niebaw, zaklinam: Wypowiedz tę trefunku okropnego sprawę. MEL: Wypowiem z twoją chańbą. przyszedł do więzienia Z Królewskim twym pierścieniem, nie brat, tyran mściwy, Ogłosił na Jonatę twój niesprawiedliwy Wyrok. naglił; a żeby w tej godzinie, Bratu Wzięto głowę, który by całemi wiekami Zyc powinien: bo jego Kawalerskie dzieło, Ze życiem jeszcze wszyscy, chwalebnie
i swiádká zabóystwá Tyráńskiego mieć pragnął. ten Jessy legł trupem, Któremuś po Jonácie Berło i Koronę Náznáczył. ACH: O! Boże nász! iákeś spráwiedliwy? AK: O zemsto Niebá! iák że prętkim spieszysz krokiem! SA: O! Oycze nieszczęsliwy! Ey, niebaw, záklinam: Wypowiedz tę trefunku okropnego spráwę. MEL: Wypowiem z twoią cháńbą. przyszedł do więzienia Z Królewskim twym pierścieniem, nie brát, tyran mściwy, Ogłosił ná Jonátę twóy niespráwiedliwy Wyrok. naglił; á żeby w tey godzinie, Brátu Wzięto głowę, który by cáłemi wiekámi Zyc powinien: bo iego Káwálerskie dzieło, Ze życiem ieszcze wszyscy, chwalebnie
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 55
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
swoich rusza się noclegów, Zaspać niemyśli żadne powinności, Oddać naturze przypłodek z miłości. W krótce z ukrytych łożysk wiodą młodzież, Łanie Jelonki, a Sarny Koźlęta,
Nic się nie troszczą Matki o ich odziesz, Lwica wpułnagie prowadzi szczenięta, Każde się chlubi z przymnożenia rodu, Wiernie pilnując wydanego płodu, Gadzin podziemnych z okropnego lochu, Dobytych mnóstwo, w różności posturach, Ujrzysz robactwo gminami jak prochu, W odmienne centki skropione po skurach, Tu wąż chcąc pozbyć przeszło-rocznej suknie, Zbolem ją zrzuca, w nowej się wysmuknie. Gospodarz pilny w zasiewie zimowym, Z niecierpliwością upatruje świtku, Wybiega w pole chce wzrok cieszyć, owym Zyskiem
swoich rusza się noclegow, Záspać niemyśli żadne powinności, Oddać náturze przypłodek z miłości. W krotce z ukrytych łożysk wiodą młodzież, Łánie Jelonki, á Sarny Koźlęta,
Nic się nie troszczą Mátki o ich odziesż, Lwica wpułnagie prowádzi szczenięta, Każde się chlubi z przymnożenia rodu, Wiernie pilnuiąc wydanego płodu, Gádzin podziemnych z okropnego lochu, Dobytych mnostwo, w rożności posturach, Uyrzysz robáctwo gminami iák prochu, W odmienne centki skropione po skurach, Tu wąż chcąc pozbyć przeszło-roczney suknie, Zbolem ią zrzuca, w nowey się wysmuknie. Gospodárz pilny w zasiewie zimowym, Z niecierpliwością upátruie świtku, Wybiega w pole chce wzrok cieszyć, owym Zyskiem
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 104
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
.
I w końcu góry samem w jaskinią głęboką Wpadły oraz niemałą dziurą i szeroką, Którą oknem lub drzwiami zową piekielnemi Obywatele wszyscy, co siedli w tej ziemi. Tam żartko kupy one weszły rozbójnicze, Jak na wieczne więzienie do jakiej ciemnice, I na dół do Kocytu leciały samego, Gdzie już głosu nie mogły słyszeć okropnego.
CXXI
A gdy w piekielną ciemną wleciały paszczękę Na wieczne utrapienie, na okrutną mękę, Skończył wspaniały Astolf rogu cudownego Przykry głos i zawściągnął hipogryfa swego. - Ale iż pełne karty są już tej powieści, Według mego zwyczaju w drugiej powiem części, Co się z niem dalej działo; teraz, spracowany, Odpoczynąć chcę
.
I w końcu góry samem w jaskinią głęboką Wpadły oraz niemałą dziurą i szeroką, Którą oknem lub drzwiami zową piekielnemi Obywatele wszyscy, co siedli w tej ziemi. Tam żartko kupy one weszły rozbójnicze, Jak na wieczne więzienie do jakiej ciemnice, I na dół do Kocytu leciały samego, Gdzie już głosu nie mogły słyszeć okropnego.
CXXI
A gdy w piekielną ciemną wleciały paszczekę Na wieczne utrapienie, na okrutną mękę, Skończył wspaniały Astolf rogu cudownego Przykry głos i zawściągnął hipogryfa swego. - Ale iż pełne karty są już tej powieści, Według mego zwyczaju w drugiej powiem części, Co się z niem dalej działo; teraz, spracowany, Odpoczynąć chcę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 60
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
gotuje Medea, opowiada.
SErce się lęka, trwoży, ciężka zguba blisko. Nie słychanie się wzmaga i zapala rzysko Sam wsobie żał: dawnemi mocni się siłami. Widywałam ją przedtym wrozmowach z Bogami. Gwałcącą Niebo: teraz cudowniejsze dzieła Medea stroi, skoro jak wryta stanęła. Porwie się, do pokoju okropnego wpadnie Rozsypie wszystkie skarby, bierze, których żadnie Długo się sama bała: wszystkę treść swych złości Rozłoży: zachowanie tajemno skrytości: Lewą ręką ofiary smutnej się dotyka, Wzywa jadów: Cokolwiek gorąca Afryka Wpiaskach rodzi, i które śniegami wiecznemi Taurus zwiera, zimnami mróżny północemi. I wszech gadzin: Czarownym wierszem wyciągniony Walisię
gotuie Medea, opowiáda.
SErce się lęka, trwoży, cięszka zgubá blisko. Nie słychánie się wzmága y zápala rzysko Sąm wsobie żał: dawnęmi mocni się siłámi. Widywáłám ią przedtym wrozmowách z Bogámi. Gwałcącą Niebo: teraz cudownieysze dźiełá Medea stroi, skoro iák wryta stanełá. Porwie się, do pokoiu okropnego wpádnie Rozsypie wszystkie skárby, bierze, ktorych żádńie Długo się sámá báłá: wszystkę treść swych złośći Rozłoży: záchowánie táięmno skrytośći: Lewą ręką ofiáry smutney się dotyka, Wzywa iádow: Cokolwiek gorąca Afryká Wpiaskách rodźi, y ktore śńiegámi wiecżnęmi Taurus zwiera, źimnámi mrożny pułnocnęmi. I wszech gádźin: Czarownym wierszęm wyćiągniony Wálisię
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 104
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
jako Ci, którzy nie tracą nigdy Nic, za najszczęśliwszych w rozumieniu ludzkim uchodzą, czego świadkiem ów Królik wyspu Samos (b) tak sławny w dziejach ustawnym szczęściem, które z nim wszędzie obok chodziło; tak niemniej Ci, którzy nie mają więcej Nic, są najnieszczęśliwsi, i muszą wiele ważyć dla wydźwignienia się z okropnego stanu, w którym są przez nienawiść losu pogrążeni. A lubo Ci są użalenia godni, nie mniej jednak i owi politowania moim zdaniem warci, którzy nie są więcej zgodni do Niczego, którzy nie widzą więcej Nic, którzy nie słyszą więcej Nic, którzy nie czują i nie lubią więcej Nic, którzy na koniec nie
iako Ci, ktorzy nie tracą nigdy Nic, za nayszczęśliwszych w rozumieniu ludzkim uchodzą, czego świadkiem ow Krolik wyspu Samos (b) tak sławny w dzieiach ustawnym szczęściem, ktore z nim wszędzie obok chodziło; tak niemniey Ci, ktorzy nie maią więcey Nic, są naynieszczęśliwsi, y muszą wiele ważyć dla wydźwignienia się z okropnego stanu, w ktorym są przez nienawiść losu pogrążeni. A lubo Ci są użalenia godni, nie mniey iednak y owi politowania moim zdaniem warci, ktorzy nie są więcey zgodni do Niczego, ktorzy nie widzą więcey Nic, ktorzy nie słyszą więcey Nic, ktorzy nie czuią y nie lubią więcey Nic, ktorzy na koniec nie
Skrót tekstu: CoqMinNic
Strona: B2
Tytuł:
Nic francuskie na nic polskie przenicowane
Autor:
Louis Coquelet
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
traktaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
piąstunem. Na wet i w śmierci samej życzliwości Tejże dowodząc tu składa swe kości. Troskliwa żona, i prawie na poły Umarła, łzami skrapia te popioły I nimi w twardym rysuje kamieniu Tę smutną pamięć, ale utrapieniu, Trenom, lamentom jej nie będzie końca I wesołego nie ogląda słońca, Ale już wiecznie z okropnego cienia Wyglądać będzie własnego wytchnienia. A snąć by dotąd z ciałem się rozstała Dusza, gdyby się tym nie posilała, Że widzi tego, w którym to wrodzona Cnota i grzeczność sprawi, że w strzemiona Ojcowskie wstąpi i tak ten zadatek Miłości życia zatrzymał ostatek, Że chociaż kwili, choć łzy żywe pije, W mężu
piąstunem. Na wet i w śmierci samej życzliwości Tejże dowodząc tu składa swe kości. Troskliwa żona, i prawie na poły Umarła, łzami skrapia te popioły I nimi w twardym rysuje kamieniu Tę smutną pamięć, ale utrapieniu, Trenom, lamentom jej nie będzie końca I wesołego nie ogląda słońca, Ale już wiecznie z okropnego cienia Wyglądać będzie własnego wytchnienia. A snąć by dotąd z ciałem się rozstała Dusza, gdyby się tym nie posilała, Że widzi tego, w którym to wrodzona Cnota i grzeczność sprawi, że w strzemiona Ojcowskie wstąpi i tak ten zadatek Miłości życia zatrzymał ostatek, Że chociaż kwili, choć łzy żywe pije, W mężu
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 356
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975