/ Biskupów/ a połotrasta Presbyterów/ Syngiełów i Protosyngiełów/ i Diakonów w ciemnicach zamknąwszy/ rozmaite im męki zadawano. Jednych głodem piętnaście dni morzono: inszych ogniem pieczono: Drugich duszono i dawniono: Ciała ich potajemnie nocą chowano: a ręce ich do tej swej Uniej po śmierci ich podpisowano. Patriarchę też Józefa/ który okrutne tyraństwo nad swymi widząc/ żałował tego niepomału: i jawnie przed wszytkimi począł się był tego kajać/ i uznawać/ a od tej Uniej odstępował/ i ręki do niej niepodpisował/ naprawiwszy mówi/ trzech swych Mnichów/ którzy wrzkomo w poselstwie od Papieża do niego w nocy przyszedszy/ i zamknąwszy się na rozmowie udusili
/ Biskupow/ á połotrástá Presbyterow/ Syngiełow y Protosyngiełow/ y Dyakonow w ćiemnicách zámknąwszy/ rozmáite im męki zádawano. Jednych głodem piętnaśćie dni morzono: inszych ogniem pieczono: Drugich duszono y dawniono: Ciáłá ich potáiemnie nocą chowano: á ręce ich do tey swey Vniey po śmierći ich podpisowano. Pátryarchę też Iozephá/ ktory okrutne tyraństwo nád swymi widząc/ żałował tego niepomáłu: y iáwnie przed wszytkimi pocżął sie był tego káiáć/ y vznáwáć/ á od tey Vniey odstępował/ y ręki do niey niepodpisował/ nápráwiwszy mowi/ trzech swych Mnichow/ ktorzy wrzkomo w poselstwie od Papieżá do niego w nocy przyszedszy/ y zámknąwszy sie ná rozmowie vduśili
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 79
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
trzód stróżowie, Wierni brytani i z swymi trzodami, Ptastwo leśne i co między skałami Gniazda swe macie, skalni jerzykowie, Kukułki głupie, nutni słowikowie, Puchaczu nocny, co do nieboszczyków Wzywasz swym głosem i stadem puszczyków, Owa ty góro z tym, co masz na sobie — Otwórzcie na mój lament uszy obie! Okrutne dziewczę serce mi zraniło, A skarżyć mi się na ból zabroniło — To, to postępek najnielitościwszy: Nie dać i płakać, dostatnie wybiwszy! Nie dosyć na tym, bo gdym przyrodzenia Nie mógł zwyciężyć i do uskarżenia Pociągały mię coraz świeże rany, Tak-em ostatnim dekretem wskazany — Nie dosłuchawszy, rzekła mi
trzód stróżowie, Wierni brytani i z swymi trzodami, Ptastwo leśne i co między skałami Gniazda swe macie, skalni jerzykowie, Kukułki głupie, nutni słowikowie, Puchaczu nocny, co do nieboszczyków Wzywasz swym głosem i stadem puszczyków, Owa ty góro z tym, co masz na sobie — Otwórzcie na mój lament uszy obie! Okrutne dziewczę serce mi zraniło, A skarżyć mi się na ból zabroniło — To, to postępek najnielutościwszy: Nie dać i płakać, dostatnie wybiwszy! Nie dosyć na tym, bo gdym przyrodzenia Nie mógł zwyciężyć i do uskarżenia Pociągały mię coraz świeże rany, Tak-em ostatnim dekretem wskazany — Nie dosłuchawszy, rzekła mi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 20
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Że niedaleko przed niem biegła, uciekając, Skoro wszedł pan z Anglantu z Feratem w bój srogi, Puścił się i pobieżał rączo do tej drogi, W którą, jako rozumiał, obrócić się miała, Gdzie jem z oczu zniknąwszy nagle, ujechała Tak, że tam sama tylko Angelika była, Co na ono potkanie okrutne patrzyła.
LII.
Gdy tak stojąc na stronie, chwilę na wątpliwy I na on pojedynek patrzyła straszliwy, Który się jej na wadze zdał być położony I równo niebezpieczny z tej i z owej strony, Zamyśla jem wziąć szyszak, o który się bili, Aby tylko widziała, coby też czynili, Postrzegszy, że
, Że niedaleko przed niem biegła, uciekając, Skoro wszedł pan z Anglantu z Feratem w bój srogi, Puścił się i pobieżał rączo do tej drogi, W którą, jako rozumiał, obrócić się miała, Gdzie jem z oczu zniknąwszy nagle, ujechała Tak, że tam sama tylko Angelika była, Co na ono potkanie okrutne patrzyła.
LII.
Gdy tak stojąc na stronie, chwilę na wątpliwy I na on pojedynek patrzyła straszliwy, Który się jej na wadze zdał być położony I równo niebezpieczny z tej i z owej strony, Zamyśla jem wziąć szyszak, o który się bili, Aby tylko widziała, coby też czynili, Postrzegszy, że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 261
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
następującym na życie mocniejszego impetem uciec ma, jeżeli nie do świątnicy sprawiedliwości świętej, i tamże uciekający się nieszczęśliwy człowiek przy samym ołtarzu miłosierdzia, przy ołtarzu sprawiedliwości świętej zamiast ostatniej obrony zabity być ma. I z tegoż to — prawami boskimi i ludzkimi w bezpieczeństwie uciekających się ludzi obwarowanego jedynie — obronnego miejsca ma być na okrutne wydany i wywleczony morderstwo?
A jeżeli mnie ręką swoją, świętą sprawiedliwość chwalebnie dotąd piastującą, ukrzywdzonych broniącą, życie, honor i fortunę dającą, zabijecie, jeżeli tego, który dotąd ma honor szczycić się łaską, kompanią i poufałą IWMPanów Dobrodziejów konwersacją, innego wychodzącego na ustęp z tej sądowej sali, a innego przez subtelne
następującym na życie mocniejszego impetem uciec ma, jeżeli nie do świątnicy sprawiedliwości świętej, i tamże uciekający się nieszczęśliwy człowiek przy samym ołtarzu miłosierdzia, przy ołtarzu sprawiedliwości świętej zamiast ostatniej obrony zabity być ma. I z tegoż to — prawami boskimi i ludzkimi w bezpieczeństwie uciekających się ludzi obwarowanego jedynie — obronnego miejsca ma być na okrutne wydany i wywleczony morderstwo?
A jeżeli mnie ręką swoją, świętą sprawiedliwość chwalebnie dotąd piastującą, ukrzywdzonych broniącą, życie, honor i fortunę dającą, zabijecie, jeżeli tego, który dotąd ma honor szczycić się łaską, kompanią i poufałą JWMPanów Dobrodziejów konwersacją, innego wychodzącego na ustęp z tej sądowej sali, a innego przez subtelne
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 591
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, jednę z tego wszystkiego czynili masę, w małe gliniane złożywszy naczynia, albo słoiki, Bałwanom swoim ofiarowali; czasem sami Kapłani zażywali, udawali się za zachwyconych, wtedy czartów widywali. A tą maścią się namaściwszy Kapłani, serca nabierali na lwy, i na tygrysy nie ustraszonego: dla tego zabijali ludzi na ofiarę, okrutne mając serce: nawet i chorych tym smarowidłem ratowali z racyj przymieszanej tabaki. Do tych Kapłanów udawało się Amerykańskie pospólstwo jak do cudownych obrazów, radząc się tych zdrajców zabobonnych, w swoich wątpliwościach.
Mieli też Amerykanie swoich Mnichów, za Miastami. Obligacja ich była w leciech 18. albo 20. branych, żyć w czystości
, iednę z tego wszystkiego czynili masę, w małe gliniane złożywszy naczynia, albo słoiki, Bałwanom swoim ofiarowali; czasem sami Kapłani zażywali, udawali się za zachwyconych, wtedy czartow widywali. A tą maścią się namaściwszy Kapłani, serca nabierali na lwy, y na tygrysy nie ustraszonego: dla tego zabiiali ludzi na ofiarę, okrutne maiąc serce: nawet y chorych tym smarowidłem ratowali z racyi przymieszaney tabaki. Do tych Kapłanow udawało się Amerykańskie pospólstwo iak do cudownych obrazow, radząc się tych zdraycow zabobonnych, w swoich wątpliwościach.
Mieli też Amerykanie swoich Mnichow, za Miastami. Obligacya ich była w leciech 18. albo 20. branych, żyć w czystości
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 584
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
Wolność; ponieważ chciałeś być ich hołdownikiem; I coś był Boga twego synem poufałym/ Stałeś się przeklętego ducha sługą całym.
O nader straszne słowa! Takiego mieć Pana; Stracham się dobry Boże/ i tego tyrana Sroższego nad Nerona być pod posłuszeństwem Niechcę/ zwłaszcza/ że z wiecznym mym niebezpieczeństwem Jarzmo jego okrutne pragnę zrzucić z siebie/ A za Pana wyznawam mego Boże Ciebie. Już bowiem opłoneły/ już otchneły one Jadem światowym moje żądze zanurzone. A ty zmiłowawszy się nademną strapionym/ Odpuścisz mi grzechy me/ a ja policzonym Będę w poczet sług Twoich. Obróć oczy twoje/ Jeśli masz na ucisk mój/ i nieszczęście
Wolność; ponieważ chćiałeś bydź ich hołdownikiem; Y coś był Bogá twego synem poufałym/ Stáłeś się przeklętego ducha sługą całym.
O nader straszne słowá! Takiego mieć Páná; Strácham się dobry Boże/ y tego tyraná Sroższego nad Neroná bydź ṕod posłuszeństwem Niechcę/ zwłaszcżá/ że z wiecżnym mym niebespiecżeństwem Iarzmo iego okrutne prágnę zrzućić z siebie/ A za Páná wyznáwam mego Boże Ciebie. Iuż bowiem opłoneły/ iuż otchneły one Iadem świátowym moie żądze zanurzone. A ty zmiłowawszy się nádemną strapionym/ Odpuśćisz mi grzechy me/ á iá policżonym Będę w ṕocżet sług Twoich. Obroć ocży twoie/ Ieżli masz ná ućisk moy/ y nieszcżęśćie
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 83
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
o. art. 32. z rozdz.[...] . Zbrodni Tatarskich Inwentarz krótki.
Piąty. Nad krwią Chrześcijańską częste mordy potajemnie czynią. Alej Misturkowicz z sioła Małachowicz/ wespół z żoną swoją l. zabili Moskiewek trzy/ i w gnoju zagrzebli: a dwu Moskalów małych utopili/ iż ich wydawali drugim Tatarom/ o ono okrutne zabójstwo. Tych Moskalów utopionych/ do sioła Kozaklarów przypłynionych/ drudzy Tatarowie naleźli/ a urzędowi o tym okrutnym zabójstwie znać nie dali. Zaś Szczęsny Iżdagiej Tatarzyn Trocki/ czeladnikowi jednej osoby Duchownej/ rękę prawą/ na progu położywszy okrutnie uciął: i świniam na więtszy despekt dał zjeść. Od którego ucięcia ręki/ ten czeladnik
o. art. 32. z rozdz.[...] . Zbrodni Tátárskich Inwentarz krotki.
Piąty. Nád krwią Chrześciáńską cżęste mordy potáiemnie cżynią. Aley Misturkowicż z śiołá Máłáchowicż/ wespoł z żoną swoią l. zábili Moskiewek trzy/ y w gnoiu zágrzebli: á dwu Moskalow máłych vtopili/ iż ich wydáwáli drugim Tátárom/ o ono okrutne záboystwo. Tych Moskálow vtopionych/ do śiołá Kozáklárow przypłynionych/ drudzy Tátárowie náleźli/ á vrzędowi o tym okrutnym zaboystwie znáć nie dáli. Záś Szcżęsny Iżdágiey Tátárzyn Trocki/ cżeládnikowi iedney osoby Duchowney/ rękę práwą/ ná progu położywszy okrutnie vćiął: y świniam ná więtszy despekt dał zieść. Od ktorego vćięćia ręki/ ten cżeládnik
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 40
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
i różne rozumienie/ z tych suspicia i dyfidentia o Ich M. PP. Hetmanach/ z tych konfusia/ z tych terror panicus , który samym zmierzchem tak srogi/ wszystko niemal wojsko opanował/ że ten się rozumiał być naszczęśliwszym/ który był pierwszy do Prutu/ gdzie abo srogą śmiercią zginął/ abo przepłynąwszy/ na okrutne morderstwo lub Wołochów/ lub Pogan upadł. Powodem do tego był wszytkim naprzedniejszym Hospodar/ który zasłyszawszy nieco o Traktatach z nieprzyjacielem/ i O weszciu Wojska Polskiego do Wołoch.
rozumiejąc że to o jego skorę być miało/ zapowietrzony już tym złym/ o zdrowym Ich M. PP. Hetmanów przedsięwzięciu rozumieniem/ obiecował pewne
y rożne rozumienie/ z tych suspicia y diffidentia o Ich M. PP. Hetmánách/ z tych confusia/ z tych terror panicus , ktory sámym zmierzchem ták srogi/ wszystko niemal woysko opánował/ że ten się rozumiał być naszczęśliwszym/ ktory był pierwszy do Prutu/ gdzie ábo srogą śmierćią zginął/ ábo przepłynąwszy/ ná okrutne morderstwo lub Wołochow/ lub Pogan vpadł. Powodem do tego był wszytkim naprzednieyszym Hospodar/ ktory zásłyszawszy nieco o Tráktatách z nieprzyiaćielem/ y O weszćiu Woyská Polskiego do Wołoch.
rozumieiąc że to o iego skorę bydz miáło/ zápowietrzony iuż tym złym/ o zdrowym Ich M. PP. Hetmánow przedśięwźięćiu rozumieniem/ obiecował pewne
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: A4v
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
starym Adamie wzięła początek/ przystało/ aby żywot tamże był zaczęty. V. Pociłże się Chrystus prawdziwie potem krwawym? M. Prawie. V. To podobno przez cud jaki? M. Przyrodzonym sposobem/ dla wielkości smętku. V. Cóż naprzód Chrystus ucierpiał? M. Okrutne biczowanie. V. Czemu zowiesz okrutne? Dla instrumentów okrutnych/ i różnych/ i liczby plag/ które przechodziły według niektórych 5000. V. Cóż więcej ucierpiał? M. Górskie i sromotne Koronowanie. V. Czemu zowiemy górskie i sromotne? M. Bo nie masznic przykrzejszego/ jako kłocie ciernia w głowie/ a wzgarda stąd i wstyd/ że Królestwo
stárym Adámie wźięłá początek/ przystało/ áby żywot támże był záczęty. V. Poćiłże się Chrystus prawdźiwie potem krwáwym? M. Práwie. V. To podobno przez cud iáki? M. Przyrodzonym sposobem/ dla wielkośći smętku. V. Coż naprzod Chrystus vćierpiał? M. Okrutne biczowánie. V. Czemu zowiesz okrutne? Dla instrumentow okrutnych/ y rożnych/ y liczby plag/ ktore przechodźiły według niektorych 5000. V. Coż więcey vćierpiał? M. Gorskie y sromotne Koronowánie. V. Czemu zowiemy gorskie y sromotne? M. Bo nie másznic przykrzeyszego/ iáko kłoćie ćiernia w głowie/ á wzgárdá ztąd y wstyd/ że Krolestwo
Skrót tekstu: AnzObjWaś
Strona: 33
Tytuł:
Objaśnienie trudności teologicznych zebrane z doktorów św. od Anzelma świętego
Autor:
Wojciech Waśniowski
Drukarnia:
Łukasz Kupisz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
/ który się sprzeciwia/ i wynosi nad to/ co jest Bogiem/ abowiem w Kościele zasiądzie/ Bogiem się czyniąc. Stare Jeruzalem znowu zbuduje/ tego Żydzi ze wszystkiego świata/ z wielkim pragnieniem za Mesjassa przyjmą/ ale przez opowiedanie/ i Kazania Eliasza i Enocha do Pana się nawrócą/ a po wielkiej części/ okrutne męczeństwo podejmą. V. W którym wieku pomienieni Prorocy na świat przyjdą? M. W tym/ którego z tego świata byli wzięci. Lecz i oni od tegoż Antychrysta będą zamordowani. Ten bowiem Jednowłactwo świata/ przez lat pułczwarta mieć będzie. Nakoniec/ namioty swe/ przeciw pobożnym i sprawiedliwym/ na Gorze
/ ktory się sprzećiwia/ y wynośi nád to/ co iest Bogiem/ ábowiem w Kośćiele záśiędźie/ Bogiem się czyniąc. Stáre Hieruzalem znowu zbuduie/ tego Zydźi ze wszystkiego świátá/ z wielkim prágnieniem zá Messyassá prziymą/ ále przez opowiedánie/ y Kazánia Eliaszá y Enochá do Páná się náwrocą/ á po wielkiey częśći/ okrutne męczeństwo podeymą. V. W ktorym wieku pomienieni Prorocy ná świát prziydą? M. W tym/ ktorego z tego świátá byli wźięći. Lecz y oni od tegoż Antychrystá będą zámordowáni. Ten bowiem Iednowłactwo świátá/ przez lat pułczwártá mieć będźie. Nákoniec/ namioty swe/ przećiw pobożnym y spráwiedliwym/ ná Gorze
Skrót tekstu: AnzObjWaś
Strona: 80
Tytuł:
Objaśnienie trudności teologicznych zebrane z doktorów św. od Anzelma świętego
Autor:
Wojciech Waśniowski
Drukarnia:
Łukasz Kupisz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651