Szwedów tych cosię byli z różnych forteć zgromadziło i już się za królem do Prus przebierali z wielkiemi dostatkami których nabyli w Polsce tak wycięli jak owo mówią nec nuntius cladis nie został się i jeden który by był królowi o zginieniu tego wojska zaniosl, bo który z pobojowiska do lassa albo na błota uciekł tam od ręki chłopskiej okrutniejszą zginął śmiercią, kogo chłopi niewytropili musiał wyniść do wsi albo domiasta postaremusz mu zginąć przyszło bo już nigdzie niebyło szwedów. A ta okazja była od Rawy mila zewszystkich tedy tych zginionych niewiem jeżeli by się który znalazł który by niemiał być eksenterowany a to z tej okazji zbierając chłopi zdobycz napobojowisku
Szwedow tych cosię byli z roznych forteć zgromadziło i iuz się za krolem do Prus przebierali z wielkiemi dostatkami ktorych nabyli w Polszcze tak wycięli iak owo mowią nec nuntius cladis nie został się y ieden ktory by był krolowi o zginieniu tego woyska zaniosl, bo ktory z poboiowiska do lassa albo na błota uciekł tam od ręki chłopskiey okrutnieyszą zginął smiercią, kogo chłopi niewytropili musiał wyniść do wsi albo domiasta postaremusz mu zginąc przyszło bo iuż nigdzie niebyło szwedow. A ta okazyia była od Rawy mila zewszystkich tedy tych zginionych niewiem iezeli by się ktory znalazł ktory by niemiał bydz exenterowany a to z tej okazyiey zbieraiąc chłopi zdobycz napoboiowisku
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 51v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
: Grzechy, krzywdy i długi, frasunkiem i strachem Opanują pający dom pod pięknym dachem; I choć je często pycha z pijatyką zmiata, Na każdy dzień wracają. Pomoże im kata! Jeśli komu prawdziwszym ta przypowieść prawem, Jako służy zabójcom i tyranom krwawym, Którzy, od dzikich bestyj jadowitszą siercią Obrosłe nosząc serca, okrutniejszą śmiercią Od Buzyrowych koni, Falarego wołu, Śmieją iść, zatrapiwszy człeka, do kościołu Pacierz mówić, żeby nim pomógł jego duszy, Pełne oczy krwie, pełne krzyku mając uszy. Hycel psa do jednego razu bije w mieście; Jemu trzeba tysiąca, mało kijów dwieście — Na człeka, na bliźniego, co mu winien
: Grzechy, krzywdy i długi, frasunkiem i strachem Opanują pający dom pod pięknym dachem; I choć je często pycha z pijatyką zmiata, Na każdy dzień wracają. Pomoże im kata! Jeśli komu prawdziwszym ta przypowieść prawem, Jako służy zabójcom i tyranom krwawem, Którzy, od dzikich bestyj jadowitszą siercią Obrosłe nosząc serca, okrutniejszą śmiercią Od Buzyrowych koni, Falarego wołu, Śmieją iść, zatrapiwszy człeka, do kościołu Pacierz mówić, żeby nim pomógł jego duszy, Pełne oczy krwie, pełne krzyku mając uszy. Hycel psa do jednego razu bije w mieście; Jemu trzeba tysiąca, mało kijów dwieście — Na człeka, na bliźniego, co mu winien
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 264
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, mniej rozumiałam, zostawszy w Opiece Matki, która o siebie bardziej, niż o dzieci dbała; żyła jednak dość spokojnie do lat czternastu, dlatego rozumiem, ze mię Fotuna w młodszym Wieku niesposobną być do wytrzymania ciężkich przypadków rozumiała; ale jak zdradziecko że mną postąpiła! i pogodne czoło zrazu mi pokazawszy, tym okrutniejszą potym, surowemi Sukcesami stawiła się, że mi dobrze dokuczyła. W mieście, gdziem mieszkała, było dosyć zacnych Kawalerów, bo w tamtym kraju, zwyczaj taki jest: że po miastach większej kondycyj ludzie rezydują, dla częstszych konwersacyj. Między którymi był też młody jeden Kawaler Libijski, dość dobrymi od natury obrarzony talentami
, mniey rozumiáłam, zostawszy w Opiece Mátki, ktora o śiebie bárdźiey, niż o dźieći dbała; żyła iednak dość spokoynie do lat czternástu, dlátego rozumiem, ze mię Fotuna w młodszym Wieku niesposobną bydź do wytrzymania ćięszkich przypadkow rozumiáłá; ále iák zdradźiecko że mną postąpiła! y pogodne czoło zrazu mi pokazáwszy, tym okrutnieyszą potym, surowemi sukcessami stawiła się, żę mi dobrze dokuczyła. W mieście, gdźiem mieszkáłá, było dosyć zacnych Káwálerow, bo w tamtym kráiu, zwyczay táki iest: że po miástách większey kondycyi ludźie rezyduią, dlá częstszych konwersacyi. Między ktorymi był też młody ieden Káwáler Libiyski, dośc dobrymi od nátury obrarzony tálentámi
Skrót tekstu: UrfeRubJanAwan
Strona: 5
Tytuł:
Awantura albo Historia światowe rewolucje i niestatecznego alternatę szczęścia zamykająca
Autor:
Honoré d'Urfé
Tłumacz:
Jan Karol Rubinkowski
Drukarnia:
Jan Ludwik Nicolai
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741